asd
Malarstwo i gotowanie. Wbrew pozorom mają ze sobą wiele wspólnego. Mieszanie składników i mieszanie farb, paleta kolorów na talerzu. I bałagan. Dziś gotujemy wśród malarskich płócien!
W domu Agnieszki łączymy dwie sztuki: malowanie i gotowanie. To drugie jest jak najbardziej sztuką, nawet jeśli to nie popisy w pięciogwiazdkowej kuchni, a orkiszowe naleśniki w mieszkaniu na warszawskim Śródmieściu. Na rodzinne gotowanie z Diogra zaprasza nas dziś Agnieszka i oczywiście cztery ręce małych pomocników.
Zapach terpentyny miesza się z aromatem letnich owoców. – Te zapachy farb olejnych, terpentyny i kleju kostnego towarzyszą mi od dzieciństwa – wspomina Aga. – Dziadek malował zawsze, a ja pomagałam robić mu podobrazia. Dziadek malował na płótnie, a ja na kartkach malowałam konie, miałam bzika na ich punkcie. Parę replik z końmi podpisał dla mojej kochanej wnusi Agusi – dodaje ze wzruszeniem. Trudno nie tęsknić za takim dziadkiem, byłby dumny, że Aga wróciła ostatnio do malowania.
Krzyki dzieciaków odrywają nas od wspomnień, ktoś tu się niecierpliwi, by robić naleśniki. W rodzinnym gotowaniu chodzi o przepisy proste i sprawdzone. Wiemy, że naleśniki z sezonowymi owocami znikną w oka mgnieniu, gotujemy więc i rozmawiamy o kuchni. – Czyje to królestwo? – zastanawia się Aga. – No wiadomo, moje. Kiedyś uwielbiałam piec, dzisiaj mam zdecydowanie mniej czasu i cierpliwości, żeby precyzyjnie odliczać każdy gram. Gotowanie jest bardziej wyrozumiałe!
Dzieciaki co i rusz dosypują mąki, niecierpliwie spoglądając do środka miski. – Coraz bardziej pomagają mi w gotowaniu. Janek jest na etapie krojenia, prawie każdą rzecz jest w stanie pokroić, ostatnio zabierał się za blat kuchenny… A Julka uwielbia mieszać – śmieje się autorka dzisiejszego słodkiego lunchu.
W kuchni zapanowała radosna improwizacja i to chyba ulubiony styl gotowania Agi. – Nie planuję za dużo, choć mam też sprawdzone przepisy. Czasami kupię coś przypadkowo, tak jak ostatnio chutney z fig i jabłek w occie balsamicznym, który wykorzystałam w zapiekance z suszonymi pomidorami, mozzarellą i rukolą. Wyszło obłędnie! – przyznaje.
No, skoro już wspominamy kulinarne wyczyny, to cofnijmy się jeszcze do smaków dzieciństwa… – „Świąteczna” chałwa i kluski śląskie mojej babci – szybko odpowiada Aga, zanim zdążę dokończyć pytanie.
Jasiek dzielnie asystuje – są smaki, do których nie może się przekonać, przynajmniej na razie. – Z dziećmi to dwie różne historie. Julka zajada się jarmużem z parmezanem, nie je dużo, ale jest z tych „próbujących”. Jasiek to dłuższa historia! Kiedyś jadł wszystko, potem w wyniku wypadku podczas biegania miał zszywany język i od tamtej akcji walczymy z wybiórczością pokarmową. Ograniczył się do bułek, kaszy, jabłek i naleśników z syropem klonowym albo „magicznym pyłem” (cukrem brzozowym). Staję na głowie i przemycam mu w tym wszystkim owoce i warzywa. Kombinuję. Jajka wkładam do foremek w kształcie zwierząt, do ciasta naleśnikowego dodaje szpinak, mielę nasiona chia, dosypuję karobu – śmieje się Aga.
No właśnie, często marudzimy, że dzieci nie jedzą zbyt różnorodnie, a może za tym stać inna wrażliwość sensoryczna. – Nam bardzo pomogły konsultacje z neurologopedą i specjalistami od SI – dodaje Agnieszka.
Pachnie naleśnikami i kawą, bez której Aga nie wyobraża sobie poranka. W tej kwestii dobrze się rozumiemy, robimy espresso i bierzemy się za dekorowanie naleśników. Precyzja, skupienie, praca wręcz artystyczna i ostatni owoc porzeczki – niczym finalne muśnięcie pędzlem – ląduje na talerzu. Gotowe! A skoro naleśniki wyszły nam bardzo malarskie, to jestem ciekawa, jaki obraz namalowałaby Aga w temacie gotowania? – Ha, nie lubię martwej natury, więc kosze z winogronami i cytrusami w towarzystwie krabów i ostryg odpadają – śmieje się. – Bardziej sytuacja w kuchni, na przykład kobieta lub mężczyzna, pijący herbatę i czytający gazetę. Taka proza życia na płótnie, to lubię!
Przed nami proza jedzenia, ale jakże smaczna, bo naleśniki wjechały na stół. A z nimi przepis:
Orkiszowe naleśniki z owocami
150 ml mleka roślinnego
1 jajko
75 g mąki orkiszowej
1 łyżeczka ksylitolu
1/3 łyżeczki soli
2 łyżki oleju roślinnego lub roztopionego masła
owoce sezonowe
Całość mieszamy, aż uzyskamy lejącą się naleśnikową konsystencję i smażymy, pamiętając, że pierwszy nieudany czy przypalony naleśnik przynosi szczęście! Tego się trzymamy!
I okazuje się, że koniec końców nie pyszne naleśniki są tu gwoździem programu, ale prawdziwa bitwa na mąkę. Brawo Aga za luz i nie przejmowanie się sprzątaniem. Ale jak mówiłam: każdy artysta przyzwyczajony jest do lekkiego bałaganu. Smacznego!
zdjęcia: Kasia Rękawek
rozmawiała: Kasia Karaim