23 sposoby na tańsze życie z dziećmi
Sprawdź, jak możesz zaoszczędzić

Gdy mieszka się samemu i nadejdzie niepewność finansowa, wystarczy narzucić sobie pewien reżim: gotować z przykrywką, zakręcać kaloryfery, wychodząc z domu, rzadziej stołować się na mieście. Z dziećmi sytuacja zmienia się o 180 stopni.
Większe auto, większy dom, więcej rzeczy i większe zużycie materiałów… wiadomo. Stałe upominanie maluchów, by „nie marnowały”, „nie wybrzydzały” i „korzystały z umiarem”, to prosta droga do rodzicielskiej psychozy. Tak samo, jak radykalne i bezlitosne odmawianie wszelkich przyjemności i wygód w imię tańszego życia. Oszczędzać jednak warto, a często też trzeba. Zebrałyśmy kilka wskazówek, jak żyć taniej z maluchami: bez straty dla nich, często wręcz z korzyścią rozwojową. Oto drobiazgi, które niczym baby steps, poprawią stan domowego budżetu i nauczą twoje dziecko odpowiedzialności.
Artykuł został zilustrowany zdjęciami Lindy Sofii Ring, dekoratorki wnętrz, genialnej piekarki i uprawiającej slow life matki. Zajrzyjcie na profil Sofii na Instagramie.

Woda i prąd
Jeśli wydaje ci się, że twój 2-latek nie ma szans pojąć, że codzienna kąpiel w pełnej wannie wraz z arsenałem wodnych zabawek to szastanie pieniędzmi, nie poddawaj się. W Warszawie kąpiel to wielokrotnie jednorazowy koszt 10-15 zł, w zależności od wielkości wanny. Zacznij łagodnie, od rozmowy o tym, jak działa miasto, skąd bierze się woda w rurach. Pokaż dziecku na spacerze służby wodociągowe przy pracy, informuj, że za wodę się płaci, bo robotnicy muszą wykonywać pewne trudne i skomplikowane czynności, by woda do naszych kranów dotarła. Obejrzyjcie film pt. „Niezwykła podróż kropelki” lub inne materiały edukacyjne na stronach waszych lokalnych MPWiK. Bardzo małym dzieciom możesz spróbować tłumaczyć metaforycznie, że woda jest potrzebna zwierzętom do picia, albo że studzienki się mogą przepełnić. Ta niewinna „manipulacja” jako tymczasowy środek zapobiegawczy powinna przekonać je do zakręcenia kranu. Im dziecko starsze, tym bardziej mów mu wprost. Jeśli będziecie kiedykolwiek mieć okazję (i lockdown odpuści), wybierzcie się rodzinnie do wrocławskiego Hydropolis, by dowiedzieć się, jak działa wodna infrastruktura. Kilkulatki dobrze jest uczyć, że z kranu nie może kapać, gdy myjemy zęby czy mydlimy ręce. Oczywiście oszczędność wody to nie wszystko: wyłączanie światła, gdy go nie potrzebujemy, to oszczędność na energii do 45%! Jeśli dziecko boi się ciemności, zorganizuj mu latarkę, najlepiej z dynamem. Przedstawiaj dzieciom prawa oszczędzania, ale nie tylko wtedy, gdy coś marnują. Rób to w czasie, gdy po prostu jesteście razem i się dobrze bawicie. Przyswojona wiedza szybko zaprocentuje.
Szanuj i ucz szanować rzeczy
Zastanów się: czy twoje dzieci nie nazbyt nonszalancko obchodzą się ze swoimi rzeczami? Czy zdejmując buty, odkładają je na miejsce, czy raczej przydeptują i rzucają w kąt? A zabawki – w jakim są stanie? Oczywiście zasady szanowania przedmiotów należy dostosować do wieku i możliwości dziecka, ale warto zacząć już na etapie żłobka. Pomyśl o tym, jak o kształtowaniu dobrych nawyków, nie jak o zakazach i nakazach. Dziecko będzie naśladować ciebie, a przedstawiane w łagodny sposób zasady przyjmie jako coś naturalnego, zwłaszcza jeśli zaczniesz odpowiednio wcześnie i bez nerwowości. Warto ustalić, że każda zabawka i rzecz w domu ma swoje miejsce, a po skończonej aktywności przedmioty odkładamy. Pokazuj też dziecku konsekwencje: gdy coś zepsuje, łamiąc zawarte umowy, nie odkupuj zabawki, nawet jeśli są to tylko zgubione puzzle za kilkanaście złotych. Starszaki i nastolatki ucz dbania o swoje buty – zróbcie wspólne pastowanie albo obejrzyjcie razem film na YouTube o tym, jak czyścić sneakersy.
Kupuj zabawki wielozadaniowe
Postaw na produkt, który jest odpowiedni wiekowo dla dziecka, czyli taki, którego maluch nie zniszczy przez przypadek. Dopasowuj zabawki do jego skłonności i charakteru. Na przykład jeśli wiesz, że twoja latorośl lubi żuć, zrezygnuj z kartonowych puzzli na rzecz trwalszych układanek. Jeśli masz kilkoro dzieci, postaw na uniwersalność i wielozadaniowość w zabawkach. Idealnym przykładem są klocki, artykuły plastyczne i zabawki z kategorii wspierających motorykę dużą.



Umebluj mądrze pokój dziecka
Myśl perspektywicznie, nawet jeśli masz dopiero niemowlę i nie planujesz więcej dzieci. Uniwersalne mebelki (dobre do każdego pokoju) czy takie, które „rosną” wraz z dzieckiem, to coraz częściej standard, nawet w niszowych manufakturach. Warto kupować solidne meble, np. z drewna, a jeśli nie chcesz inwestować – meble z drugiej ręki. Zapisuj sobie wyniki wyszukiwania na OLX, by dostawać powiadomienia o meblowych hitach z IKEA czy innych sieciówek (wpisujemy wtedy do ulubionych wyników wyszukiwania nazwę własną produktu). Jeśli jesteś na etapie przyzwyczajania dziecka do samodzielnego spania, rozważ duży materac typu futon. Takie miejsce do spania jest popularne wśród zwolenników pedagogiki Montessori, a gdy dziecko będzie starsze, z powodzeniem wykorzystasz ten sam materac na łóżko.




Licz cenę pieluch
Nie chcemy forsować „wymagających” pieluch wielorazowych, które uchodzą za tańsze (choć jest to zdecydowanie rozwiązanie ekologiczne i warte uwagi). Jeśli rezygnacja z jednorazówek nie wchodzi u was w grę, naucz się zwracać uwagę na jednostkową cenę pieluszki za sztukę. Niektóre promocje w drogeriach mogą wydawać się korzystne, dopóki nie porównamy ich z cenami w dyskontach czy marketach online. Na pewno nie warto kupować zbyt wielu pieluszek w rozmiarze zero, i takich, których dzidziuś nosi w pierwszym półroczu życia, bo nigdy nie wiesz, jak szybko twoje dziecko będzie rosło.
Wspieranie przedsiębiorczości
Jeśli twoje dziecko ma pomysł na samodzielne zarabianie, wspieraj je w tym. Hodowla patyczaków, handel bransoletkami przyjaźni na Allegro, kiermasz w szkole, czy stoisko z lemoniadą dla sąsiadów to rewelacyjne sposoby na naukę, czym jest wartość pracy, rola pieniądza i przedsiębiorczość. Oczywiście zachowaj czujność – niektóre dzieci mylą zarabianie pieniędzy z wyzyskiem kolegów, kupując np. mamby w kiosku i sprzedając je drożej na sztuki lub odrabiając cudze prace domowe.
Karty i programy lojalnościowe
Nie lubisz podawać swoich danych, dostawać męczących SMS-ów o promocjach? Poświęć któryś weekend na solidny research, analizę swojego trybu życia i wzorca robienia zakupów. Może są jednak programy lojalnościowe, które ci się opłacają? IKEA Family daje zniżkę na obiady, stacje benzynowe rozdają kawę, a karty typu Fitsport i Multisport to wielokrotnie oszczędność kilkuset złotych na aktywności fizycznej. Oczywiście należy zawsze patrzeć krytycznie na tego rodzaju zniżki, bo ich celem jest przywiązanie klienta do marki. Masz Kartę Dużej Rodziny? Sprawdź koniecznie, które markety i firmy ją respektują (nie daj się nabrać na symboliczne zniżki „5% na wybrane artykuły”). Żyjesz w dużym mieście? Sprawdź samorządowe elementy polityki społecznej, w rodzaju Karty Warszawiaka czy Karty Krakowskiej. Załóż też osobny email na spam promocyjny, by podać go w przypadku kart klubowych, z których korzystasz sporadycznie. Jeśli zaś chodzi o telemarketerów – zawsze pytaj o to, kto jest administratorem twoich danych osobowych i gdzie jest twoja zgoda na to administrowanie. To pytanie zazwyczaj szybko kończy dyskusję w przypadku naciągaczy.
Planuj posiłki
Może to oznaczać, że trzeba będzie dłużej siedzieć nad plannerem lub aplikacją do zakupów. Może oznaczać pobudkę o poranku, by przygotować zawczasu zdrowy lunch i przekąski na plac zabaw. Warto jednak to zrobić, bo jedzenia w Polsce wciąż marnujemy mnóstwo, a kupowane doraźnie przekąski w rodzaju mus owocowy czy drożdżówka to nie tylko kolejny wydatek, ale często też utrwalanie złych nawyków żywieniowych. Pamiętaj, że najtańsze jest samodzielne gotowanie. I jeszcze jedno: nie bój się, że twoje dziecko będzie głodne. Daria Pawlewska z magazynu „Kukbuk” zwraca uwagę, że w Polsce odczuwanie głodu u dzieci bywa absurdalnym tabu i prowadzi do pakowania przekąsek w maluchy, które tego nie potrzebują. Porozmawiaj o tym z nianią i dziadkami.




Stosuj car pooling
Wielu rodziców unika integracji z innymi matkami i ojcami w placówkach, w imię komfortu bycia anonimowym i niezależnym. Warto jednak otworzyć się i nawiązywać znajomości, ze względów ekonomicznych i ergonomicznych. Jeśli wozisz dziecko do szkoły pustym samochodem, to upewnij się, czy nie ma kolegi z klasy dziecka, którego można podrzucić. Zrzutki rodzicielskie na paliwo albo wożenie dzieci na zajęcia na zmianę, to niekiedy miesięczna oszczędność kilkudziesięciu złotych.
Polub się z lokalnym domem kultury
Korzystaj z samorządowych programów edukacyjnych i kulturalnych takich jak ferie w mieście i gminne zajęcia dodatkowe. Nie zapominaj też, że duże miasta oferują zazwyczaj pulę zajęć dodatkowych na stronie głównej Rady Miasta lub burmistrza. W Warszawie, której ustrój jest nietypowy, oznacza to, że oprócz lokalnych ośrodków sportu i kultury jest oferta zajęć dla całego miasta. Wbrew pozorom, w domach kultury często pracują fachowcy i edukatorzy z pasją i doświadczeniem. To osoby nastawione na współpracę z dziećmi, nie na zysk, jak to bywa w niektórych prywatnych firmach. Oczywiście gminne budżety zazwyczaj nie pozwalają na zajęcia z drogimi pomocami czy w ekskluzywnych warunkach, ale czy to faktycznie jest tak ważne? Instytucje samorządowe to nie tylko ośrodki kultury, to także OSIRY, muzea i inne placówki edukacyjne, jak ogrody jordanowskie. Przejrzyj listę instytucji na stronie swojej gminy i powiatu – może jeszcze o czymś nie wiesz? Te placówki zazwyczaj nie mają pieniędzy na szeroką promocję i dlatego ich skarby bywają nieodkryte.
Przesiądźcie się na rower
W ostatnich latach argument o „nierowerowej pogodzie” w Polsce zdecydowanie upadł. Aktualnie nasz klimat niewiele różni się od Holandii czy Belgii, które są ojczyznami dwóch kółek. Infrastruktura rowerowa się powiększa, szlaków turystycznych jest coraz więcej, przybywa też producentów akcesoriów dla rodziców-cyklistów. Rowerem (czy to wożąc dziecko w foteliku, czy jeżdżąc wraz z nim na osobnych rowerach) oszczędzasz nie tylko na komunikacji miejskiej czy parkowaniu. Inwestujesz także w swoje i dzieci zdrowie oraz odporność. Na początku konieczne będą wydatki na kask czy odpowiedni ubiór, ale szybko zrozumiesz, że koszty te zwracają się raz dwa. Czas to zresztą kolejna rzecz, którą zyskasz, przesiadając się na rower w wielkim mieście, i nie tylko.
Postaw na drugi obieg
O ubranach vintage pisałyśmy nie raz. Warto nie tylko je kupować, ale też sprzedawać. Ciuchlandy są rozwiązaniem zwłaszcza zimą, gdy stoimy wobec konieczności kupowania droższych ubranek outdoorowych (puchowe kurtki, odzież ocieplana, membrany). Ekskluzywne skandynawskie marki zazwyczaj łatwo wyszukać w lokalnych second-handach, bo północnoeuropejskie społeczeństwa dobrobytu lubią oddawać używane rzeczy na tzw. charity, a te trafiają do biedniejszej Europy Środkowej. Więcej na ten temat przeczytasz m.in. u Darii Panek-Płókarz, specjalistki od odzieży outdoor z drugiej ręki.
Unikaj zabawek na baterie
Są kuszące, ale to skarbonki bez dna. Często bywają też bardzo nieekologiczne. Dlatego omijaj z daleka sklepy z komercyjnymi zabawkami czy kosze promocyjne w dyskontach, nie daj się skusić na plastik zasilany paluszkami AA. Jeśli już musisz kupić zabawkę na baterie, wybierz akumulatorki do wielokrotnego ładowania.
Inwestuj w przyszłość dzieci
Nauczysz dzieci pływać czy jeździć na nartach, a pewnego dnia będą mogły zarabiać jako instruktorzy lub ratownicy (juz w liceum!). Udzielanie korepetycji – to samo. Im więcej nauczysz, tym większa szansa, że twoje dzieci zaczną wcześniej same się utrzymywać. To mogą być szachy, gra na instrumencie, jakiś szczególny sport, albo znajomość języka, z którego będą udzielać korepetycji. Wiedza i umiejętności to zawsze kapitał, który zostaje w rodzinie – nikt wam go nie zabierze.
Mądrze korzystaj z promocji
To często najtrudniejsza zasada. Dziś firmy zatrudniają nie tylko inżynierów od socjotechniki i marketingu, ale nawet psychologów, którzy mówią, jak kusić nas promocjami i wzmacniać w nas rzekome zakupowe „potrzeby”. Przypomnij więc sobie podstawowe zasady ekonomii i statystyki, w razie czego możesz posiłkować się popularnymi blogami takimi jak Stablina finansowo. Trzecia rzecz gratis oznacza tak naprawdę, że zyskuje sprzedawca, nie kupujący. Pięć procent rabatu na start… to tak naprawdę 5 zł rabatu przy wydatku 100 zł. Dostawa powyżej 300 zł? Zastanów się, czy nie kusi cię, by dorzucić coś do wirtualnego koszyka, tylko dlatego, by „zasłużyć” na dostawę free. Jeśli twoja wiedza o współczesnym e-marketingu jest ograniczona, czyść regularnie cookies. Wielkie sieciówki śledzą każdy twój ruch online, a media społecznościowe „słuchają” słów kluczowych przez głośnik telefonu, by potem podpowiadać ci rzekomo korzystne zakupy w reklamach push i wynikach wyszukiwania. Uważaj też na komunikaty typu „zostały ostatnie sztuki”, „schodzi jak świeże bułeczki” itd. Twoje zakupowe aplikacje doskonale wiedzą, co planujesz kupić, i będą robiły przed tobą wrażenie, że to ostatnia szansa na shopping w korzystnej cenie czy pożądanym rozmiarze.





Nie kupuj za dużych rzeczy
Lepiej kupować w sam raz – zwłaszcza buty. Obuwie na wyrost bywa nie tylko niezdrowe i niewygodne, ale też niszczy się łatwiej. Oczywiście oznacza to też, że będzie trzeba częściej kupować, bo nogi dzieciom rosną. Ale takie lekko używane ubrania i buciki łatwiej sprzedać, niż gdy są eksploatowane przez kilka sezonów. Lepiej mieć rzeczy w dobrym stanie, również jeśli trzymasz je po starszaku dla młodszych dzieci.
Organizuj urodzinowe zrzutki
Robisz urodziny dla dziecka? Zamiast przyjmowania dziesięciu marnych jakościowo prezentów, poproś gości o zrzutkę do puszki. Kwoty są dobrowolne i anonimowe, więc nikt nie poczuje presji. Twoje dziecko otrzyma jeden wartościowy prezent, zamiast wielu tańszych drobiazgów. Jaka w tym oszczędność? Wreszcie możecie sobie pozwolić na droższą zabawkę dobrej jakości, jak dron, sprzęt sportowy czy kolekcjonerskie Lego. Ty zaś docenisz, że pokój malucha po urodzinach nie został zawalony plastikowymi zabaweczkami, które szybko się nudzą.
Korzystaj z bibliotek
Dobre rozwiązanie, już dla najmłodszych dzieci. Biblioteki i czytelnie to także w pewnym sensie domy kultury, kawiarnie literackie, miejsca, gdzie promuje się czytelnictwo i rozwija intelektualnie. Warto przyzwyczajać dzieci do tego, że książki można wypożyczać, ale też że w związku z tym należy je szanować.
Zapisz do państwowej szkoły muzycznej
Ci, którzy mają do nich zapisane dzieci, nie lubią mówić, że to sposób na naukę gry na instrumencie czy chór za darmo. Placówki artystyczne nie są dla wszystkich – należy do nich zdać specjalny egzamin predyspozycji. Jeśli jednak czujesz, że twoje dziecko może lubić muzykę i skorzystać na tej edukacji, możesz rozważyć państwową szkołę muzyczną. Opłaty są dobrowolne, zwykle tylko na komitet rodzicielski. Dyrektorzy muzycznych podstawówek zazwyczaj dążą do „produkcji wirtuozów”, ale rzeczywistość jest taka, że niewiele dzieci kontynuuje potem naukę w szkołach średnich i na akademiach. Rosną zaś młodzi melomani, wielbiciele filharmonii, muzykanci okazjonalni. Sfinansowanie prywatnych lekcji bywa nieporównywalnie kosztowne, dlatego jest to jakieś rozwiązanie dla zdolnych i niezamożnych rodzin.
Walcz ze zbieractwem
Psychologowie coraz częściej borykają się z terapiami zbieractwa u dzieci. Kolekcjonowanie świeżaków, super zings, czy innych zabawek wydawanych w seriach, przeradza się niekiedy w absurdalną obsesję dzieci i wyrzucanie pieniędzy. Jest to tylko na rękę korporacjom i firmom, które już na wczesnym etapie wykorzystują mechanizmy psychologiczne, by uwiązać małego klienta. Jak temu zaradzić? Nie oglądajcie reklam w TV. Zadbajcie, by wasze dzieci miały relacje z rówieśnikami, inne niż rywalizacja o kolekcje zabawek. Dbaj u swoich dzieci o poczucie eksperctwa czy pasję w dziedzinie innej, niż zabawy/gry polegające na zbieraniu i „nowych edycjach”.




Ucz dziecko, jak działa reklama
Naprawdę nie musisz kupować koszulki z psim patrolem czy przebrania Elsy. Tłumacz swojemu dziecku, że nosząc bluzę z napisem „Marvel”, tak naprawdę staje się darmowym słupem ogłoszeniowym wielkiego koncernu. Jasne, że chcemy po prostu dawać dzieciom radość. Zastanów się jednak, czy zaspokajasz tu właściwe potrzeby, czy kształtujesz korzystne nawyki, czy pokazujesz dziecku, czym jest piękno i świadomy wybór. Umiejętność kontroli własnych popędów zakupowych to trudna rzecz, ale tym bardziej nie stawajmy na drodze do tej nauki u dzieci. Produkty z licencją kreskówki/filmu/znanej marki to zazwyczaj koszt 20-30% większy, niż ta sama rzecz w wersji basic.
Nie żałuj na zdrowe jedzenie i sport
Carlo Petrini, Włoch, który założył światowy ruch slow food, często podkreśla, że ludziom trudno jest wydawać na jedzenie wysokiej jakości, mimo że jednocześnie potrafią wydawać na drogie domy czy auta. Podświadomość podpowiada nam, że żywność to coś nietrwałego, coś, co szybko zniknie. Jednak kto zdrowo je i ćwiczy, ten inwestuje w długie życie, oszczędzając na lekarzu. Z drugiej strony: największe budżety reklamowe mają firmy farmaceutyczne (wystarczy włączyć radio, by przekonać się, jakich reklam mamy najwięcej). Polska to ogromny rynek suplementów wart miliardy, jeden z największych w Europie. W 2020 roku znów zanotowano wzrost sprzedaży wyrobów leczniczych o kilka procent. Oznacza to, że chętniej kupujemy tabletki i syropki, niż dbamy o siebie, zdrowo się odżywiając. Zmień ten nawyk i postaw na jakościowe zdrowe produkty oraz ruch, a ograniczone wydatki w aptece odczujesz w dłuższej perspektywie.
Działaj adekwatnie
Jak często w twoim domu rzeczy niszczą i psują się, bo dzieci używają ich niezgodnie z przeznaczeniem? Nie zwalaj jednak winy na nie, tylko weź sprawy w swoje ręce. Ogranicz maksymalnie sytuacje, w których może dojść do zniszczeń ubrań czy wyposażenia domu: do zabawy slime przygotuj odpowiedni teren (np. stół nakryty ceratą). Do malowania farbami załóż strój roboczy. Nie ubieraj dziecka w najlepsze ciuchy na urodziny kolegi, jeśli nie chcesz potem zwracać mu co chwila uwagi (na czym ci bardziej zależy: na ładnym wyglądzie dziecka czy na jego dobrej zabawie?). Zabawy brudzące są rozwojowe, ale nie muszą oznaczać zgody na niszczenie ubrań i demolowania mieszkania. Postaw na adekwatne stroje do wykonywanej czynności i uwolnij się także od kulturowej presji dziecka czystego, ubranego w wyprasowane, nieponiszczone rzeczy.




Macie swoje sposoby na sprytne zakupy i oszczędności przy dzieciach? Zróbmy wspólną listę w komentarzach.
Ilość komentarzy: 7!
U nas wyglada to tak. Dobrej jakości ubrania najchętniej Polskich marek, mam 4 dzieci ubrania kupuje na tyle uniwersalne ze dzieci wygladaja w nich dobrze i schludnie nosząc je po sobie a ubranka dobrej jakości nie niszczą się tak szybko. Najbardziej lubie wełniane rzeczy ponieważ te rzadziej się pierze i dużo wytrzymują.
Nie mamy Tv nie oglądamy reklam a wiec nie kupujemy gazetek i jak pisaliście serii zabawek do kolekcjonowania. Dzieciaki odkładają na wymarzone zabawki i jeśli po jakimś czasie nadal o nich marzą a zbliża się jakaś okazja jak urodziny to poprostu je dostają. Spędzamy z dziecmi dużo czasu w lasach na spacerach itd to nic nie kosztuje a one wola to od wyjść do kin czy sali zabaw(choć teraz to nierealne )
Budujemy odporność naprawdę zdrowym jedzeniem w tej kwesti staram sie jak mogę i droższe jedzenie to inwestycja dzięki temu nie wydaje jak jeszcze dwa lata temu co miesiąc kilka set zł w aptece. Bo nie chorują od kiedy bardziej dbamy o dietę.
No i uświadamianie dzieci o co chodzi z ta oszczędnością i ekologia jest mądre i warto o tym z dziecmi rozmawiać.
U nas wszystkie zasady wdrozone 🙂 Sama pochodze z biednego domu.i dla nas takie zycie bylo koniecznoscia, zeby jakos przetrwac do „pierwszego” . Dzisiaj stalo sie po prostu rozsadnym nawykiem.
Nie każda mama może, nie każda chce, ale karmienie piersią to potężna oszczędność. I jest eko.
ja osobiście wydałam 600zł na doradczynie laktacyjne i neurologopedę, jakieś 200zł na leki dla mnie, laktator pożyczyłam od siostry, ale to kolejne kilkaset złotych, do tego prywatnie teleporady przy zapaleniu piersi(bo trzeba było pilnie), mąż musiał wziąć wolne żeby się zająć mną i córką. 150zł kolejny doradca laktacyjny w 7 miesiącu, kolejne leki przeciwzapalne i antybiotyki to pewnie kolejne 200zł. Do tego staniki do karmienia i wkładki laktacyjne. Nie zawsze karmienie piersią jest tanie…
To chyba poradnik dla osób które nigdy w życiu nie musiały oszczędzić ani złotówki. Dla zwyklaków te rzeczy są oczywiste…
Zgadzam się!!!Zawsze tak żyliśmy z trójką Dzieci.
Nie bardzo przypadł mi do gustu pomysł „zrzutki” na prezent urodzinowy dla dziecka. To pewnego rodzaju brak wyczucia wobec gości, kiedy zakładamy, że nie mają gustu i serca do prezntów dla naszych dzieci !
Żeby nauczyć dzieci szacunku do pieniądza, dajemy im kieszonkowe, z którego mogą realizować swoje zachcianki. Prezenty dostają na święta oraz urodziny. Lubimy razem gotować, omijamy fast foody, pijemy herbatę i cisowiankę zamiast słodkich napojów, które zresztą bardzo podrożały przez podatek cukrowy.