Wiosna w księgarniach!
Przegląd nowości wydawniczych
Uwielbiamy minimalizm, ale jeśli chodzi o książki dla dzieci – trudno się oprzeć. Ciekawią was nowości z naszych ulubionych wydawnictw? Te recenzje warto znać, zanim zrobicie zakupy.
Mamy propozycje dla niemowląt, przedszkolaków, ale też prawie-nastolatków. Co nas w nich zaciekawiło? Czy warto je mieć w biblioteczce dziecka? Czego się spodziewać? Wszystko znajdziecie poniżej.
*
„Ziemia do Jadzi” Maciek Blaźniak, ilustracje: Przemek Liput, Wydawnictwo Mamania
Całkiem możliwe, że po tej lekturze twoje dziecko zapragnie wykonać statek kosmiczny z kartonu, kluczy, i kilku domowych gadżetów. Tytułowa Jadzia interesuje się astronautyką, wbrew stereotypowi, że podróże w kosmos to zagadnienie głównie dla facetów. Choć bohaterka wydaje się dużym i dojrzałym dzieckiem – sama wyprowadza psa na spacer, samodzielnie sprząta pokój, używa pojęć takich jak „jednostka pokładowa” oraz wie, że Pluton nie jest planetą, to lektura skierowana jest zdecydowanie do przedszkolaków. Obfitujące w detale ilustracje pobudzają wyobraźnię, a rodzicom dają pole do popisu przy objaśnianiu skomplikowanych rysunkowych didaskaliów.
*
„Gili, gili – słówka z ostatniej chwili” Corinne Dreyfuss, ilustracje: Benjamin Chaud, Wydawnictwo Zakamarki
Książka dla najmłodszych, stworzona przez Francuzów i wprost oddająca ducha francuskiego rodzicielstwa. Choć to coś w rodzaju ilustrowanego słownika pojęć dla niemowląt, mama i tata nie są tu na pierwszej stronie, ani nawet na drugiej. Ważne jest za to rozgraniczenie świata dorosłych i dzieci, oraz kategoria nic co ludzkie nie jest mi obce (patrz hasła: kupa, siusiak, karmienie piersią). Z kolei joie de vivre autorzy „Gili gili” pokazują niemowlętom poprzez świat sensoryczny. Żywe ilustracje z pewnością przyciągną uwagę bobasów, pomogą też w uczeniu się pierwszych sylab i onomatopei.
*
„Liczymy razem” Mitsumasa Anno, Wydawnictwo Tako
Artystyczna książka do nauki liczenia. Jej karty to piękne ilustracje autora, gdzie główną rolę gra zmieniający się na przestrzeni pór roku krajobraz. Oglądamy życie mieszkańców wioski i jednocześnie liczymy z dzieckiem detale: wagony kolejowe, drzewa, narciarzy czy krowy na łące. Na każdej stronie jest też pomocniczy ideogram z odpowiednią cyfrą. Na końcu znajduje się przydatna dla rodziców notatka o historii matematyki, od malowideł jaskiniowych po wynalezienie systemu dziesiętnego. Idealna jeśli chcemy zabłysnąć przed starszakami.
*
„Na zawsze Milena” Tekst: Per Nilsson, Ilustracje: Pija Lindenbaum, Wydawnictwo Zakamarki
Trzecia książka tego autora opublikowana przez wydawnictwo Zakamarki i zarazem kolejna opowieść o Dawidzie, który wkracza w wiek dorastania. Autor „Na zawsze Milena” porusza zagadnienie nie obce wielu współczesnym dzieciom – rozstanie rodziców. Poprzez rozterki bohatera próbuje też zdefiniować czym jest miłość. Zaletą jest tu wrażliwy i nie wstydzący się własnych emocji narrator. Per Nilsson wybrał sposób opowiadania o relacjach typowy dla szwedzkiej rzeczywistości i skandynawskiego kręgu kulturowego. Rozwód jest pokazany jako coś naturalnego, pojawia się nawet sugestia, że można kochać jednocześnie kilka kobiet, ale w różny sposób. Dla tradycjonalistów niektóre fragmenty „Na zawsze Milena” mogą wydać się kontrowersyjne. Zwłaszcza, że o miłości nie mówi się tu w wymiarze duchowym. Ale Dawid to bohater, który szanuje kobiety, ukojenie nerwów znajduje – jak to Szwed – w kontakcie z naturą (w tym przypadku chodzi o zwykły spacer z psem). I ostatecznie dochodzi do wniosku, że kocha się na zawsze. Książka zawiera też wskazówkę dla matek nastolatków. Autor stworzył inspirującą postać mamy, która podchodzi do problemów syna z akceptacją, dając mu wolność i nie zadając zbyt wielu pytań, nawet wtedy, gdy zostaje wezwana do szkoły.
*
„Mademoiselle Oiseau w Argentynii” Andrea de la Barre de Nanteuil, ilustracje: Lovisa Burfitt, Wydawnictwo Literackie
Baśniowy klimat tej opowieści powinien spodobać się dziewczynkom – tyle tu romantyzmu, kobiecości, atmosfery buduaru, i niesamowitych podróży w piękne miejsca… Opowieść o ekscentrycznej francuskiej damie Mademoiselle Oiseau i dziewięcioletniej dziewczynce Izabelli wymyśliła paryżanka i specjalistka od mody – Andrea de la Barre de Nanteuil. Kto nie czytał poprzednich dwóch części, ten może czuć się zagubiony w mozaice wielowątkowej narracji. Reklamowana jako historia o przyjaźni, książka ta jest w rzeczywistości opowieścią o świecie wyobraźni, fantazji, wyimaginowanego piękna. To także kolaż popkulturowych wyobrażeń o Paryżu. Z drugiej jednak strony skomplikowana konstrukcja opowieści stanowi jej zaletę. Oniryczna atmosfera, metafory i barwny, kwiecisty język składają się na manierę, która najbardziej przyciąga do Mademoiselle Oiseau. Można ten styl lubić, lub nie. Jeśli jednak macie córki w wieku 8+, które interesują się modą, kochają koty i są bujającymi w obłokach księżniczkami, to jest to lektura dla nich.
*
„Gerda. Historia wieloryba” Peter Kavecky, ilustracje Adrián Macho, Wydawnictwo Zielona Sowa
Gerda jest małym wielorybem, który zgubił rodziców. Analogia z filmową opowieścią „Gdzie jest Nemo” nasuwa się sama, ale historia opowiedziana przez Petera Kaveckiego jest inna: bardziej europejska, trochę mroczna i poruszająca przy okazji ważne zagadnienia. Oprócz wątku obyczajowego pojawia się wzmianka o zaśmiecaniu oceanów, o wielokulturowości, czy o „bezpieczeństwie” wielorybów w kontekście polowań. Dobra i mądra historia, która może posłużyć do oswajania dziecka z trudnymi emocjami towarzyszącymi nam na co dzień, takimi jak smutek po stracie, czy samotność. Na szczęście finał historii Gerdy jest pozytywny, zatem można powiedzieć, że książka nadaje się również na wspólną czytankę na dobranoc. Dłuższą recenzję znajdziecie tu.
*
„Radość” Corrinne Averiss, ilustracje: Isabelle Follath, Wydawnictwo Zielona Sowa
Prosta, ale chwytająca za serce historia dziewczynki, której zachorowała babcia. Bohaterka szuka sposobu by ukochaną babunię rozweselić. Dobry punkt wyjścia do rozmowy z dzieckiem o uczuciach i o sposobach na wzbudzanie pozytywnego nastroju u siebie i u innych. To także idealna książka dla babć, które chcą zrobić prezent swoim wnuczkom, i w symboliczny sposób powiedzieć im „dziękuję, że jesteś”. Pełną recenzję książki znajdziecie u nas już w tym tygodniu.
*
„Świnka zwana Truflą” Helen Peters, ilustracje: Ellie Snowdon, Wydawnictwo Wilga
Fantastyczna mini-powieść w starym stylu, z serii wydawnictwa Wilga, o której pisaliśmy szerzej tu. Wciągająca od pierwszych akapitów, napisana językiem ożywiającym wyobraźnię, pełna trzymających w napięciu zwrotów akcji, intensywnych wzruszeń i radości. Tytułowa świnka, to zwierzątko znalezione i cudem uratowane przez córkę farmerów – Jasmine. Historia Trufli jest czymś znacznie więcej, niż opowieścią o dzielnej walce o realizację własnych marzeń. Porusza temat odpowiedzialności, szacunku do wszystkich stworzeń, mówi o realnym trudzie związanym z posiadaniem zwierząt domowych. To także piękny świat gospodarstwa rolnego, z którym dzisiejsze miejskie dzieci niekoniecznie muszą być zaznajomione. Dzielna bohaterka, która interesuje się trzodą chlewną, to inspirująca alternatywa dla współczesnych komercyjnych „księżniczek”, postać na miarę silnych dziewczynek stworzonych przez Astrid Lindgren. Czarno-białe ilustracje w stylu retro to jeszcze jeden walor tej rewelacyjnej lektury. „Kaczątko zwane Guzikiem” to kolejna część serii, równie poruszająca.
*
„Dobranoc gorylku” Peggy Rathmann, Wydawnictwo Dwie Siostry
Książkę tę napisano 25 lat temu, dopiero teraz wydawnictwo Dwie Siostry sięgnęło po nią, by wydać polską wersję językową. W USA to klasyka książeczek obrazkowych, napisana przez uznaną autorkę i ilustratorkę, laureatkę wielu nagród, Peggy Rathmann. Peggy zanim zdobyła wykształcenie psychologiczne, literackie i artystyczne, zamierzała zajmować się zawodowo gorylami. Prawdopodobnie stąd wzięła się jej inspiracja do napisania „Dobranoc gorylku”. Książeczka jest idealna do czytania przed snem najmłodszym – opowiada zabawną i wyciszającą historię strażnika Zoo i psotnego gorylka. Gdyby jednak dzieci zapragnęły poznawać historię małpki samodzielnie, to format, kartonowe strony i pełne szczegółów, realistyczne ilustracje będą w sam raz dla małych oczu i rączek.
*
„Chodź na słówko” Małgorzata Potocka, ilustracje: Susie Hammer, Wydawnictwo Publicat
Zapraszamy cię ze swoim dzieckiem na słówko do parku, do przedszkola, do ogródka. A może nawet na wieś? Książka dla bobasów, w typie podręcznika (w najlepszym tego słowa znaczeniu). Śliczne ilustracje Suzie Hammer, duży format i przejrzysta szata graficzna zachęcają dzieci do oglądania i nauki. „Chodź na słówko” przede wszystkim uczy wyglądu i nazw przedmiotów codziennego użytku. Zdaniem autorów i ekspertów z Centrum Edukacji Dziecięcej pomaga też w innych dziedzinach rozwoju: wspomaga naukę mówienia, rozwija myślenie abstrakcyjne, przygotowuje do nauki czytania oraz zaznajamia z podstawami matematyki (sic!). Jeśli lubicie intensywnie angażować się w rozwój swojej pociechy i aktywnie uczyć bobasa, możecie skorzystać z profesjonalnych porad i wskazówek do zabawy, które spisano na pierwszej stronie. Ale nawet bez waszego udziału książeczka będzie dla każdego dziecka fantastyczną rozrywką i wizualną uciechą.
*
Już niebawem znajdziecie u nas recenzje kolejnych książek, a tymczasem dajcie proszę znać, co was urzekło ostatnio w księgarni lub bibliotece.
Jeden komentarz
My w tym miesiącu będziemy chodzić do parku z PSZCZOŁĄ, DRZEWEM i KSIĘŻYCEM wydawnictwa Wilga 🙂 https://zabawylotty.blogspot.com/2019/04/ksiezyc-pszczoa-i-drzewo.html?m=1