odporność współpraca reklamowa zdrowie

Stare, sprawdzone sposoby na chorobę i przeziębienie

Tran, bańki, parówka... Skąd się wzięły i jak działają?

Stare, sprawdzone sposoby na chorobę i przeziębienie
Lidka Dzwolak

Jak przygotować się do sezonu lepienia bałwanów? Co robić, by nie przyglądać się harcom innych z zakatarzonym nosem przyklejonym do okiennej szyby? Nasze babki wiedziały, jak nie dać się zimie. Oto przegląd domowych sposobów na olimpijską formę feryjną dla nowoczesnych mam!

Bańki

Ogień, spirytus i pobrzękujące szklane bańki – kto pamięta ten zestaw z dzieciństwa? Posmarowane spirytusem i rozgrzane bańki zasysały skórę niczym pijawki i zamieniały dzieci w biedronki z wielkimi sinymi kropkami na pleckach. Ten tajemniczy zabieg budził lekką trwogę, pasował raczej do wiedźmy niż dobrotliwej babci

Bańki sprawdzają się w leczeniu popularnych w chłodniejszych sezonach infekcjach górnych dróg oddechowych, wzmacniają układ odpornościowy, znakomicie rozprawiają się z grypą, przeziębieniem, zapaleniem oskrzeli i płuc.

Jak to działa? Dzięki podciśnieniu, jakie powstaje we wnętrzu kuli, skóra zostaje zassana do wnętrza bańki, co sprawia, że odrobina krwi wydostaje się poza naczynia włosowate. Organizm bije na alarm i produkuje natychmiast całą armię przeciwciał, a te, rozgrzane do walki, mierzą się dzielnie z każdą obecną w organizmie infekcją.

Bańki pomagają również na różne bóle i kontuzje. Rozluźniają mięśnie, redukują napięcia, niwelują stres.

Na rynku są też dostępne bańki bezogniowe – znacznie łatwiejsze w obsłudze.

Parówka

Gdy Katar spotkał Katarzynę, ta umknęła pod pierzynę. Niesłusznie! Więcej pożytku przyniosłoby Katarzynie przygotowanie zabiegu inhalacji, popularnie zwanego parówką. Zabieg jest banalnie prosty: w sporym naczyniu mieszamy wrzątek z różnymi substancjami, pochylamy się nad nim, przykrywamy głowę ręcznikiem – et voilá!

Ta metoda popularna jest na całej planecie, nawet w Afryce. Bo katar dociera wszędzie, zmieniają się tylko substancje, które są do wrzątku dodawane. W kryzysowej sytuacji zaopatrzeniowej wystarczy dodać do wody łyżkę zwykłej, kuchennej soli. Do inhalacji znakomicie nadaje się wiele popularnych ziół: rumianek pomoże uporać się z katarem i nadmiernym wydzielaniem śluzu, mięta – z gorączką, szałwia i tymianek mają działanie antyseptyczne, rozmaryn udrożni nos. Jeszcze intensywniej parówka zadziała, jeśli do wody dodamy olejku eterycznego. Wystarczy kilka kropli. Najwyższą skutecznością w leczeniu i łagodzeniu przebiegu infekcji mają zwłaszcza olejki kamforowe, rozmarynowe i eukaliptusowe.

O ile bańki poleca się już dzieciom od pierwszego roku życia, o tyle inhalacje domowym sposobem z wykorzystaniem wrzątku poleca się dzieciom nieco starszym, ze względu na duże ryzyko poparzeń i wypadków.

Moczenie nóg

Harce w śniegu niemal zawsze kończą się częściowym lub kompletnym przemoczeniem butów i ubrań. Eksplorujące świat dzieci odnajdują ogromną przyjemność w empirycznych eksperymentach: ile śniegu dam radę przynieść do domu w kieszeniach? Jak głęboka jest ta kałuża? Jak smakuje błoto? Ciekawość świata prowadzi w różne ciekawe rejony, często też jednak – prosto pod kołdrę…

Jak podsycać głód wiedzy i chronić zdrowie małych naukowców jednocześnie?

Ciekawą propozycją może okazać się zabieg moczenia nóg w gorącej wodzie z solą. Zaproponowane w tej formie może nie być dość atrakcyjne, warto więc szukać zastępczego nazewnictwa. Pradawna kąpiel częściowa ludzi lasu? Rekonstrukcja groty solnej w domu? Inwencję twórczą pozostawiamy rodzicom, to wasza walka.

Od strony technicznej zabieg jest prosty i w niezmienionej formie przetrwał wiele stuleci. Do wiaderka nalewamy ciepłej, niemalże gorącej, wody i wsypujemy sól w proporcji jedna łyżka na pół litra wody. Gorąca, słona woda poprawi krążenie i podniesie temperaturę ciała, mobilizując młody organizm do walki z infekcjami.

Sadzamy dziecko w wygodnej pozycji, w której wytrzyma minimum dziesięć minut. Nogi wsadzamy do wiaderka, a tę ich część, która będzie z wody wystawać, przykrywamy kocykiem. Pozostałą część dziecka przytulamy czule. Działanie wody w niezbadany dotąd sposób wzmocni pełen miłości pocałunek w rozgrzane czoło.

Tran

Tran przechodził w czasach naszego dzieciństwa wizerunkowy kryzys, a mimo to cieszył się niesłabnącym zainteresowaniem zatroskanych rodziców. Dlaczego? Bo działa! Wyciąg z wątroby dorsza i innych ryb z rodziny dorszowatych jest niezwykle bogatym źródłem kwasów omega-3 i wielu rozpuszczalnych w tłuszczach witamin, m.in. A, D i E. Kwas DHA odpowiada za dość istotną kwestię w życiu każdego człowieka: prawidłową pracę mózgu. Dodatkowo stanowi budulec siatkówki oka. Kwas EPA łagodzi stany zapalne tak popularne zimą i jesienią, kojąco wpływa także na nastroje – a te w mrocznych, ubogich w słońce porach roku bywają ponure. W naszej szerokości geograficznej skazani jesteśmy na niedobory witaminy D, którą powinniśmy suplementować. Dzieci potrzebują jej więcej, bo w procesie wzrostu odgrywa ona istotną rolę. Witamina D ułatwia wchłanianie wapnia i fosforu, dzięki którym kości stają się mocne. Tran wspiera więc działanie całego organizmu, jest prawdziwym eliksirem zdrowia.

Dawno temu smak tranu odpowiadał dokładnie jego zawartości. Pokolenia starsze niż dzisiejsze przedszkolaki kojarzą go z charakterystycznym, trudnym do usunięcia rybim posmakiem. Ten smak zniechęcał, dość skutecznie. Dziś niekoniecznie warto o tym wspominać, tym bardziej że teraz tran dostępny jest w szerokiej gamie smaków i w różnych formach: syropu czy fantastycznych przezroczystych tabletek, które można nawet z ciekawości przed połknięciem rozgryźć (tran w kapsułkach zaleca się dla dzieci powyżej trzeciego roku życia, ale podawanie tej dobroczynnej substancji można rozpocząć jeszcze wcześniej). Warto to skonsultować z pediatrą i dobrać odpowiedni jego rodzaj i metodę podawania. Może tran z rekina? To brzmi ekscytująco!

Tran warto przyjmować regularnie, bez względu na porę roku czy porę dnia. Najlepiej spożywać go wraz z posiłkiem.

Syrop z cebuli

Nasze zatroskane babki nie miały w spiżarniach imbiru czy kurkumy. Magiczne eliksiry powstawały z łatwo dostępnych produktów – na przykład z cebuli i cukru. W latach 30. ruszyła kampania pod hasłem „Cukier krzepi” i od tamtej pory przez wiele lat cukier cieszył się poważaniem. Teraz ma (słusznie!) gorszą sławę, trzeba jednak przyznać, że mikstura, która powstaje z wymieszania drobno pokrojonej cebuli i cukru, nie ma sobie równych w zwalczaniu uporczywego kaszlu. Ten syrop można przygotować we współpracy z niedomagającą latoroślą i wspólnie obserwować niezwykły proces, który w słoiku z mieszanką zachodzi. W krótkim czasie cebula wydziela bowiem gęsty, dzięki cukrowi nawet smaczny, sok, który błyskawicznie przynosi ulgę przy infekcjach górnych dróg oddechowych.

Syrop ten ma właściwości wykrztuśne, wspomaga zatem leczenie suchego i mokrego kaszlu. Rozrzedza zalegające w gardle wydzieliny i pomaga się ich pozbyć.

Mleko z miodem, czosnkiem i masłem

Innym eliksirem retro naszych babć jest mieszanka ciepłego mleka z odrobiną miodu, czosnku i dobrej jakości masła. Smak jest kontrowersyjny, choć ma swoich zwolenników. Ten napój skutecznie rozgrzewa. Jeśli tuż po jego podaniu otulimy dziecko szczelnie ciepłą kołdrą, szanse na szybki powrót do zdrowia gwałtownie wzrosną. Mleko z tymi dodatkami podawać można także kobietom w ciąży. Jest to bezpieczny i sprawdzony sposób na uporanie się z przeziębieniem. Mikstura łagodzi uporczywy ból gardła. Czosnek jest tu naturalnym antybiotykiem, miód ma silne właściwości odkażające – a te rosną drastycznie, gdy podajemy go w rozcieńczonej formie, w ciepłym płynie. Za skuteczność odpowiadają zawarte w miodzie kwasy organiczne, fenole, aminokwasy i liczne witaminy. W mleku znajdziemy białko, aminokwasy i kilka witamin, spośród których w walce z infekcjami wyróżnia się szczególnie witamina D. Ten napój ma właściwości nawilżające, dzięki czemu przynosi ogromną ulgę małym i całkiem dużym osobom.

Przegląd babcinych metod ratowania zakatarzonych brzdąców powstał we współpracy z marką Olini, która sprawdzone, pradawne metody łączy z odkryciami współczesnej medycyny. W ofercie Olini znajdziemy szeroką gamę tranów dla całej rodziny. Z babcią włącznie!

Dodaj komentarz