Jak się żyje w środku lasu? Aby się tego dowiedzieć, zaglądamy do Kasi z @wjazd_na_budowe, która razem z mężem i sześciorgiem dzieci mieszka w ponad 200-metrowym domu w Józefowie. Wnętrze jest pełne życia i charakteru, urządzone nieprzypadkowymi przedmiotami, z których każdy – stolik, krzesło czy plakat – opowiada inną historię.
Ten dom jest pełen życia! Mieszka tu liczna gromadka: Kasia, jej mąż Rafał, sześcioro dzieci, kot i rybki. Kasia i Rafał poznali się w Krakowie, przeprowadzili do Warszawy, w której pracują, ale jako miejsce do bajecznego życia wybrali Józefów.
Kasia, z zawodu dziennikarka, w wolnych chwilach przemierza świat (ten raczej bliski) rowerem, redaguje książki lub ćwiczy pilates. Rafał, z zawodu aktor, lubi słuchać muzyki na winylach, gotować dla innych i zajmować się akwarium. Zobaczcie, co mówią o swoim domu w kolejnym odcinku wnętrzarskiego cyklu Ładnego Bebe.








Gdzie dokładnie znajduje się wasz dom i kto w nim mieszka? Jak go znaleźliście?
Mieszkamy w Józefowie pod Warszawą. Dotarliśmy do takiego momentu w życiu, kiedy poczuliśmy, że nasza rodzina potrzebuje swojego gniazda; własnej strefy wolności i bezpieczeństwa. Dlatego podjęliśmy (trochę szaloną) decyzję o budowie domu, czując, że chcemy zrobić to na własnych zasadach – stworzyć miejsce całkowicie zgodne z nami, naszym gustem i stylem życia.
Zakochaliśmy się w leśnych terenach Józefowa i od razu poczuliśmy, że właśnie tu chcemy żyć. Paweł Saramowicz – architekt i zarazem serdeczny przyjaciel, który zna naszą rodzinę od 20 lat – zaprojektował dom, który bryłą i użytymi materiałami całkowicie zespolił się z lasem i pozwala nam co dzień czerpać z niego siły.
Mamy dużą rodzinę, bardzo nam zależało, żeby stworzyć sobie i naszym dzieciom dobrą przestrzeń do życia – kontakt z przyrodą to ważny element tego planu. Mieszkamy tu z sześciorgiem dzieci: Józkiem (15 lat), Emilem (11 lat), Tytusem (9 lat), Wilhelmem (9 lat), Jagną (4 lata) i Anielą (rok). Jest też kotka Frida, no i rybki!




Co było kluczowe w podziale i urządzaniu waszej przestrzeni?
Ten dom jest prawdziwą machiną do mieszkania. Jest bardzo funkcjonalny i przemyślany. W zasadzie nie ma w nim zbędnego centymetra. Wszystko to zasługa naszego architekta, który zaprojektował nie tylko budynek o ciekawej bryle, ale przede wszystkim świetne miejsce do życia. Każdego dnia doceniamy to, jak jego myśl przenosi się na naszą codzienność.
Dom jest uszyty dokładnie na naszą miarę. Nie ma zbyt dużej powierzchni (220 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej) ze względu na ekonomię. To taki metraż, jakiego potrzebujemy. Niewielkie pokoje dzieci służą w zasadzie za miejsce do spania i nauki, żyjemy razem, głównie w części wspólnej, bardzo dużo na zewnątrz. Mamy sporo powierzchni magazynowej, co przy dużej rodzinie jest zbawienne (garderoby, szafy, pralnia, spiżarnia – to rozwiązania ułatwiające życie), i sporo przestrzeni tarasowej. Korzystamy z tego, co daje nam sosnowy las, ile się da.



Skąd czerpaliście inspiracje przy urządzaniu domu?
Urządzając dom, zupełnie nie patrzyliśmy na to, co modne jest dziś, nie śledziliśmy bieżących trendów czy aktualnie dominujących rozwiązań. Stworzyliśmy prostą bazę (białe ściany i jednolita biała podłoga żywiczna) i wypełniliśmy ją własnym życiem. Zależało nam, by stworzyć spersonalizowaną przestrzeń, by nasze wnętrze opowiadało historię o nas. Lubimy połączenie starego z nowym, mamy w domu sporo mebli z historią, kilka z odzysku, przedmioty kupione na pchlim targu albo z drugiej ręki. Lubimy pamiątki z podróży, bibeloty z historią i uwielbiamy malarstwo, które eksponujemy w wielu miejscach w domu. To niesamowite, że te przedmioty opowiadają historię o naszym życiu i dziś w tej nowej przestrzeni tak ze sobą dialogują.
Kuchnię, garderoby czy szafy zrobiliśmy typowo użytkowo – wypełniliśmy je najprostszymi meblami modułowymi. Nie chcieliśmy ani przepłacać, ani martwić się nadmiernie o ich stan – w końcu mamy sporo ciekawszych powodów do zmartwień.




Ulubione miejsce w domu?
Cały dom jest zwrócony w stronę lasu i to jest w nim chyba najlepsze. To, że możemy budzić się i zasypiać z takim widokiem, pić kawę, wpatrując się w drzewa, a siedząc na kanapie – zamiast w telewizor – gapić się na wiewiórki. To jest zgodne z naszym rodzinnym stylem życia. Nie mamy w domu żadnych rozwiązań smart, bo zupełnie nie czujemy takiej potrzeby. Zamiast tego przestawiliśmy się w tryb nature – tak ładujemy baterie i to nam pasuje.
Życie naszej rodziny koncentruje się w parterowej strefie dziennej. To otwarta przestrzeń z kuchnią, jadalnią i częścią wypoczynkową. Jest też kominek, z którego bardzo często korzystamy, by grzać się ogniem i wzajemnym ciepłem.
Bez którego mebla nie wyobrażacie sobie domu?
Duży stół dla dużej rodziny to coś więcej niż tylko mebel. Nasz ponad 3-metrowy stół na zamówienie wykonali dla nas stolarze z pracowni PoppyWorks (to już drugi stół od nich, poprzedni służył nam 10 lat). Uwielbiamy go, bo nie ma dnia, żebyśmy wszyscy przy nim nie siadali. Posiłki to dla nas okazja do rodzinnego spotkania, zatrzymania, obgadania wszystkich spraw. To nasze must have, dbamy o to, by był to stały punkt naszej codzienności. Przy tym stole codziennie spotyka się ośmioro ludzi, budując przyjaźń, zaufanie i głębokie wzajemne poznanie. To ważny mebel dla podtrzymywania rodzinnej atmosfery.




Co znajduje się w pokojach dziecięcych? Czy dzieci brały udział w ich urządzaniu?
Pokoje dziecięce, podobnie jak reszta domu, są bardzo prosto urządzone. To raczej uniwersalna baza wypełniona dziecięcym życiem – podstawowymi meblami i kolorowymi przedmiotami. Ta przestrzeń ewoluuje wraz z dziećmi. To ich strefa, pozwalamy więc kreować im ją sobie tak, jak czują.
Do których przedmiotów macie szczególny sentyment?
Spacer po naszym domu to jedna wielka sentymentalna wycieczka. Zbierana latami kolekcja płyt winylowych, gramofon vintage i kolumny (prezent od przyjaciela, Bartka) – to konik Rafała. Uwielbia jazz, hip hop i wreszcie po latach ma przestrzeń do słuchania.
Każdy z obrazów ma swoją historię – niektóre kupione na aukcji młodej sztuki w Desie, inne bezpośrednio u malarzy, część w galeriach podczas podróży. Mamy też kolekcję ikon współczesnych pisanych dla nas przez cenione artystki. Do tego grafiki i plakaty – wszystko zbierane przez całe nasze życie.
Gadżety z afrykańskiej wyprawy czy rzeźba ręki artysty z roztoczańskiej wsi. Porcelana po babci i ceramika z podróży do Jerozolimy. To nie są tylko przedmioty, to wspomnienie przygód, spotkań, ludzi… dobrych chwil, fajnych historii.
Mamy słabość do dywanów – zwłaszcza tych unikatowych, ręcznie tkanych orientalnych dzieł. Nasze w większości są ze sklepu dywany-swiata.pl. Takie rękodzieło to trochę jak wędrówka do starego świata.



Co lubicie w swojej okolicy?
Przyroda i życie w niej jest czymś, czego bardzo potrzebowaliśmy. Las, rzeka – takie proste rozrywki aktualnie lubimy najbardziej. Dużo pracujemy, prowadzimy aktywne życie zawodowe i pełne emocji życie rodzinne – bardzo doceniamy ukojenie, jakie daje naszej rodzinie natura. Do tego w okolicy mieszka sporo naszych przyjaciół, dzieci mają swoje towarzystwo. Z praktycznych spraw: blisko mamy dobrą szkołę, przedszkole, potrzebne sklepy czy basen. No i są ścieżki rowerowe, z których intensywnie korzystamy.




Dokończ zdanie: Nasz dom jest…
… naszym azylem, czujemy się w nim po prostu na swoim miejscu. Jego budowa była dla nas olbrzymim wysiłkiem, pod każdym względem (a kredyt będziemy spłacali wiele lat), ale każdego dnia widzimy, jak bardzo ten trud się opłacił. To dom wypełniony życiem rodziny po brzegi. Nasz RODZINNY DOM, pełen energii i miłości.


