Nie pamiętam, żeby sznurował mi buty, kiedy byłam mała.
Kupował mi takie z rzepami. Miały niesamowite kolory, zapachy innego świata i zawsze pasowały, bo woził po tym innym świecie patyczek długości mojej stopy. Raz zawiązałam mu sznurówki, kilka dni po operacji, dzięki której żyje. Oboje czuliśmy się zakłopotani.
Nie pamiętam, żeby chciał mnie włożyć w jakiś szablon dla dziewczynek.
Miałam kilka lat, kiedy zaczął mnie uczyć angielskiego, wierzył, że świat będzie otwarty, a język niezbędny, by móc w nim funkcjonować. „Trzeba spieprzać z tego kraju” – mówił, a ja czułam, że przekazuje mi coś bardzo dla niego ważnego.
Nie pamiętam, by mnie ograniczał.
Pozwalał mi o sobie decydować. Nie przeszkadzało mu ani to, że biegam po ośrodku wczasowym w piżamie, ani to, że wybrałam płatne studia. Wiedział, że wolność kilkulatki zapewni mu luksus spokoju i nie miał wątpliwości, że wykształcenie jest dobrą inwestycją.
Mogłam mu się zwierzać. Przytulił mnie, kiedy rozsypał mi się pierwszy poważny związek. Pokazał kawał świata, radząc sobie w nim imponująco sprawnie. Był taki czas, kiedy był moim bohaterem.
Lubi moją ironię. Lubi to, że nie rwę sobie włosów z głowy z byle powodu. Lubi, że nie jestem kłopotem. Nie lubi słowa „ojciec”. Uważa, że oboje wyrośliśmy już ze słowa „tata”.
– Chciałabyś, żeby twój syn zadawał się z pedałami? Czego oni chcą? Wychowywać dzieci? – zapytał dzień po drugiej turze wyborów.
Jeszcze przed chwilą bałam się o przyszłość, nie mając pojęcia, że znowu stracę kawałek przeszłości. On wie, jak to jest, kiedy staje serce. Ja wiem, jakie to uczucie, kiedy pęka.
Jeśli pytasz mnie, o to, czy chcę, żeby moje dziecko spotykało na swojej drodze ludzi, to tak, tego dla niego chcę. Dobrych, mądrych, uczciwych, otwartych, wolnych, akceptujących siebie i innych. Jeśli pytasz mnie, czy jestem gotowa na bycie matką geja, to odpowiadam Ci, że nie wierzę w szablony. Będę kochać mojego syna, niezależnie od tego, kogo pokocha. Jeśli pytasz mnie, czy dwóch mężczyzn może chcieć wychowywać dziecko, to odpowiadam Ci, że mogą chcieć. Dlaczego mnie to nie przeraża? Bo kiedyś dałeś mi dużo dobrego, Tato.





