asd
Z wielką przyjemnością grzejemy się w blasku zdjęć i wspomnień Mileny z podroży do Chorwacji. Urokliwe miasteczka, błękitna woda Morza Adriatyckiego i dzieci, których energia i chęć ciągłej zabawy nie opuszczały nawet na chwilę.
Przez cały rok marzymy o upragnionych wakacjach, o ciepłych kamyczkach nad brzegiem morza, długich spacerach w promieniach grzejącego słońca i intensywnej zieleni miejskich deptaków. Długą podróż do Chorwacji wynagrodzą nam pyszne owoce morza, sok wyciśnięty z soczystych owoców i pomocni mieszkańcy, którzy z otwartymi ramionami czekają na turystów, nawiązując z nimi przyjaźnie na długie lata. Milena, mama sześcioletniej Mai i rocznej Mili przygotowała dla nas piękną fotorelację z podróży, a my podpytałyśmy ją o szczegóły ich październikowej wyprawy do Dalmacji. Wskazówki przydadzą się przy planowaniu wyjazdów na południe Europy i na moment przeniosą was nad brzeg ciepłego Morza Adriatyckiego. Czy może być coś piękniejszego od jesiennych, rodzinnych chwil w kraju pięknych krajobrazów, pysznego jedzenia i dobrej muzyki?
*
Kiedy i dokąd wyjechaliście?
W połowie października wyruszyliśmy do Chorwacji. Za nasz cel obraliśmy środkową Dalmację, a dokładnie miasto Trogir.
Jak tam dotarliście?
Jak większość naszych wypraw, tak i tę odbyliśmy samochodem.
Jaka pogoda was tam przywitała?
Idealna na oderwanie się od polskiej jesieni! Co prawda pierwszego dnia pojawiły się przelotne opady, ale z dnia na dzień było tylko lepiej – dobiło nawet do 25 stopni. Choć trzeba pamiętać, że i w Dalmacji poranki i wieczory w październiku są dosyć chłodne.
Gdzie mieszkaliście?
W małym apartamencie w ścisłym centrum Trogiru, pod którym znajdowały się sklepiki z pamiątkami i restauracje. Na szczęście październik jest w Chorwacji już w miarę spokojnym miesiącem pod względem obecności turystów – nie chciałabym mieszkać w tym samym miejscu w sezonie. I to nie tylko ze względu na gwar z ulicy. Kilka kilometrów od centrum znajduje się lotnisko Split, które tak naprawdę mieści się nadal w Trogirze. Odgłos startujących i lądujących samolotów z natężoną w sezonie częstotliwością może być uciążliwy.
Co zrobiło na was największe wrażenie?
Przed wyjazdem obiecaliśmy sobie, że tym razem spędzimy te wakacje mniej aktywnie niż dotychczas i nastawiliśmy się głównie na spacery, włóczenie się po ciasnych uliczkach Trogiru i odpoczynek. Lecz nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie wyskoczyli w kilka ciekawych miejsc. Jednym z nich był oddalony o godzinę drogi od Trogiru Park Narodowy Krka. To miejsce zrobiło na nas ogromne wrażenie – jest idealne na rodzinny spacer z wózkiem po drewnianych kładkach wśród wodospadów.
Jak zwykle spędzaliście czas?
Po pierwszej drzemce Mili pakowaliśmy zabawki, koc oraz kosz piknikowy, i udawaliśmy się na najbardziej oddaloną plażę – na połączonej z Trogirem mostem wyspie Čiovo. Tam każdy z nas znajdował dokładnie to, czego potrzebował – my chwilę samotności z cudownym widokiem na Trogir w bonusie, a dziewczyny wodę i mnóstwo kamyków.
Pomimo moich wielkich obaw, spisał się świetnie. Małe kółka bardzo dobrze dały sobie radę na wąskich brukowanych uliczkach, a nawet i żwirowej plaży. A po złożeniu nie zajął prawie wcale miejsca w bagażniku samochodu. Małe gabaryty – wózek idealny podczas podróży!
A co najcieplej wspominasz?
Pierwsze urodziny Mili, które świętowaliśmy na pustej plaży. Sami, tylko nasza czwórka. Było głośne „Sto lat”, szampan w plastikowych kubkach kupionych na szybko w lokalnym sklepiku, a zamiast tortu mandarynki i granaty prosto z drzewa.
Jakie pamiątki przywieźliście z podróży?
Maja przywiozła znalezione muszle i puste korpusy jeżowców, Mila oczywiście kamyki. My – lokalne wino. I dużo zdjęć.
Jaka piosenka najtrafniej oddaje klimat waszej podróży?
Ciężko wybrać jedną piosenkę. Bardziej skłaniałabym się w stronę spokojnego, pozwalającego na chwilę oddechu i odskoczni od rzeczywistości albumu Julii Pietruchy.
Dziękuję wam za imponującą relację i życzę kolejnych dalekich podróży w pełnym rodzinnym składzie!
Milena w podróż zabrała poręczną i funkcjonalną spacerówkę Easywalker.
Opracowała: Marta Szczepanik
Zdjęcia: archiwum prywatne Mileny Mirek Palkij