Janod na Gwiazdkę

trzypiętrowy dom pod choinką!

Janod na Gwiazdkę
Ola Papińska

Home on the Hill to dom, w którym słychać dziecięcy śmiech, to miejsce w którym codziennie można gołą stopą stanąć na drewnianym klocku. Tutaj często pachnie świeżym ciastem, a na półkach przewalają się książki – tak o swoim domu pisze Ola. A my dziś zaglądamy do tej przyjaznej przestrzeni, bo pojawiły się tam inspiracje prezentowe! 

Ola przywiązuje wagę do tego czym się otacza, ciągle coś zmienia, dekoruje. Teraz wygląda na to, że ich dom powiększy się o… dodatkową kuchnię oraz kolejne lokum. Jak to możliwe? Duża paczka Janod wręczona w drzwiach, mamy swoje podejrzenia. Jedno jest pewne pomocnik brodacza z Laponii nie nawalił, dobrze odczytał pisane w pocie czoła listy i wywołał zachwyt u dwójki rodzeństwa. Jest nowy trzypoziomowy domek XXL dla lalek z dwunastoma drewnianymi akcesoriami oraz w pełni wyposażona kuchenka w stylu retro! Dzieci dosłownie zniknęły nam z radaru w szale zabawy, porozmawiajmy o świętach.


Jak spędzacie Boże Narodzenie, w domu czy wyjazdowo?

Odkąd na świecie pojawiły się moje dzieci, wigilię spędzamy w naszym domu. Zjeżdża się do nas cała najbliższa rodzina. Zawsze jest bardzo głośno i gwarnie. Wszystkie Babcie przywożą swoje popisowe dania, moja Mama zawsze wpada jak burza do kuchni i szykuje barszcz, dzieciaki kręcą się wesoło wokół, stół ugina się od nieprawdopodobnej ilości jedzenia, bo zdecydowanie to, czego brakuje moim Najbliższym to umiaru. Mój Tato zawsze tę kolację przeciąga ku zniecierpliwieniu najmłodszych, bo przecież wiadomo, że Pan w Czerwieni wpada dopiero wtedy, gdy wszyscy skończą jeść. W końcu po tej wigilijnej kolacji wraz z Siostrą i Mamą, zabieramy dzieci do ich pokoju żeby sprawdzić czy czasem przez okno nie widać sań Świętego Mikołaja. W tym czasie męska część rodziny w błyskawicznym tempie leci do aut i piwnicy po prezenty. A potem…potem następuje prawdziwe szaleństwo! Dzieci wpadają jak burza, stają oniemiałe na widok kolorowych paczuszek i z piskiem radości zaczynają wszystkie po kolei rozpakowywać. Potem siadamy wszyscy wokół choinki, jemy ciasto, śpiewamy kolędy, gramy całą rodziną w planszówki, bawimy się z dzieciakami ich nowymi zabawkami. Jest po prostu tak swojsko, ciepło i niesamowicie rodzinnie. Pierwszy dzień Świąt to urodziny mojej Mamy, więc zawsze u niej spędzamy ten dzień w tym samym najbliższym gronie.

Twoje wyjątkowe wspomnienie ze świąt jako dziecko?

Takie moje najwcześniejsze wspomnienie to, gdy z tak wielką niecierpliwością czekałam na przyjście tego Mikołaja, a potem, kiedy już w końcu do nas dotarł okazało się, że jest tak olbrzymi, mówił strasznie tubalnym głosem i kazał mi śpiewać piosenki, że ostatecznie przeraziłam się go całkowicie. Schowałam się pod stół, zabarykadowałam na dobre i za nic w świecie nie miałam ochoty nawet spojrzeć w jego stronę. Na nic przekupstwa, pokazywanie prezentów, miał zostawić je pod choinką i sobie iść, a ja wtedy łaskawie się wygramolę i sprawdzę zawartość, ha ha. Najlepsze wspomnienia mam też ze wspólnych Świąt z moim kuzynostwem, którzy mieszkali w innym mieście, pakowaliśmy się więc do naszego poloneza, był wypchany po dach, Babcia na kolanach trzymała gar z rybą, pod nogami leżało tysiące pakunków, a my zmierzaliśmy te kilometry w wielkiej radości i oczekiwaniu.

Gar z rybą! No to jakie smaki kojarzą ci się z tym czasem świątecznym?

Ryba w bigosie, a tak naprawdę po grecku. W dzieciństwie nie znosiłam ryb za to uwielbiałam bigos. Kiedy więc pierwszy raz zobaczyłam rybę po grecku, gdzie jej pierzynka z wierzchu przypominała mi moje ulubione danie i spytałam czy to ryba w bigosie nikt nie zaprzeczył, a ja wtedy zaczęłam się zajadać, aż uszy mi się trzęsły. I tak do dnia dzisiejszego ta nazwa figuruje w naszej rodzinie, jesteśmy chyba jedynymi, którzy na wigilię mają zamiast ryby po grecku – rybę w bigosie!

A o jakim prezencie marzyłaś jako dziecko?

Lalka Barbie jeżdżąca na rowerze. I ten rower naprawdę sunął. Moja Kuzynka dostała identyczną i godzinami się tymi lalkami bawiłyśmy. Cóż to była za radość!

Janod i wasze inspiracje, dlaczego wybrałaś akurat te prezenty?

Maja od dawna marzyła od domku dla Barbie. Sama miałam taki w dzieciństwie i do dziś pamiętam te wszystkie godziny na zabawie nim, więc to Jej pragnienie całkowicie rozumiałam. Majeczka kocha urządzać, bawić się w dom, odgrywać różne scenki, więc ta zabawka jest dla niej jak znalazł. Odkąd tylko do nas przyjechał Maja wraz ze swoimi Przyjaciółkami zamyka się na wiele godzin w swoim pokoju i wszystkie razem się tym domkiem bawią. Cudownie jest jej obserwować. Każda z nich ma swoją lalkę w garści, dzielą domek na piętra i cudownie spędzają razem czas, a ja kocham je po cichu obserwować. Antoś zaś jest małym kucharzem. Uwielbia pomagać w kuchni, gotuje razem z moim Mężem, pomaga mi piec ciasta, na pamięć zna przepis na babeczki, czy mógłby być więc lepszy prezent dla niego niż Jego osobista, własna kuchnia? No oszalał ze szczęścia! Wiecznie coś tam pichci, bawi się nią godzinami, naprawdę rewelacyjnie się u nas ta zabawka sprawdza i jak pięknie wygląda w jego pokoju. Drewniane zabawki mają w sobie duszę, klimat, a te z Janod są naprawdę fantastycznie wykonane. A świąteczna szopka będzie u nas co roku stałą pod choinką, myślę, że zapoczątkuje kolejną, małą tradycję.

 

A nasza tradycja to KONKURS, kolejna okazja by wygrać jeden z wymienionych prezentów od Janod. Napiszcie i przekonajcie nas w komentarzach dlaczego to właśnie kuchenka, domek lub szopka ucieszy wasze dzieciaki najbardziej? Bawimy się do 6 grudnia! Wyniki dzień później!

WYNIKI KONKURSU: Ilona, szopka leci dla Twojej Babci, pochwal się kiedyś zdjęciem z waszą szopkowa kolekcją!