Czy znasz ze swojego życia takie sytuacje, kiedy opowiadasz swoją historię albo dzielisz się uczuciem, doświadczeniem, i nikt nie przerywa Ci w trakcie, żeby wtrącić coś od siebie? Albo odpowiedzią na Twoją historię nie jest rada, uwaga czy wybuch emocji słuchacza, tylko (albo aż) wysłuchanie Ciebie i tego, czym się dzielisz? A może pamiętasz stanie w grupie osób i uczucie, że ktoś mówi, opowiada i skupia na sobie całą uwagę? Jesteś tą osobą, która mówi z łatwością, czy może tą, która potrzebuje czasu i przestrzeni, żeby zabrać głos?
Chcę Ci dzisiaj opowiedzieć o czymś, co mocno wpłynęło na to, w jaki sposób komunikuję się z drugim człowiekiem. Coś, co dało mi szerszą perspektywę na to, w jaki sposób rozmawiam oraz jak słucham innych. Chodzi o formę spotkania w grupie ludzi, która nazywa się KRĘGIEM. Być może spotkałaś się ze stwierdzeniem „Kobiecy Krąg”, „Krąg Kobiet”, bywają również Kręgi Męskie oraz mieszane. W tym tekście podzielę się z Tobą moim doświadczeniem zasiadania oraz trzymania kobiecych kręgów.
No więc – czym właściwie jest ten Krąg i co on może wnieść w nasze codzienne doświadczenie?
Zacznijmy od podstaw. Wyobraź sobie krąg i zobacz, co jest charakterystycznego w tym kształcie. Nie ma początku ani końca, można spojrzeć na całość bez względu na to, z którego miejsca patrzymy, a więc nie ma miejsca ważniejszego (z przodu, na górze) czy mniej ważnego (z tyłu, niżej). I teraz wyobraź sobie krąg stworzony z kobiet i przenieś ten opis na nas. Nie ma ważniejszej i mniej ważnej. Nie ma tej, która przejmuje uwagę wszystkich zebranych, a ta, która należy do mniej przebojowych, nie odezwie się wcale.
Tak więc krąg to specyficzny rodzaj spotkania. Nie polega tylko na tym, że usiądziemy sobie w kółeczku i pozwolimy rozmowie się toczyć. Nie – krąg to również kilka zasad, które należy przestrzegać, a dla chcących – wprowadzić je również w życie codzienne.
Tradycja zasiadania w kręgu wywodzi się z rdzennych kultur Ameryki Północnej, ale obecnie jest praktykowana w wielu miejscach na świecie. Przynosi nam ukojenie w relacjach, pozwala słuchać i mówić, pozwala wybrzmieć niektórym historiom, uczy nas ważnych jakości w naszym ludzkim środowisku.
Odkąd zasiadam w kręgach, widoczna stała się dla mnie różnorodność sposobów komunikacji. Czasami widzę walkę o uwagę, przekrzykiwanie się, niesłuchanie siebie nawzajem, atakowanie, obrażanie, lęk przed oceną, przed wyśmianiem. Widzę przykrywanie delikatnych uczuć i emocji tym, co może odciągnąć uwagę i zagłuszyć sedno sprawy. A przez to wszystko… widzę pływanie na powierzchni, niejasne komunikaty i brak szczerych i wspierających więzi. Wyostrzyły się kontrasty, ale dzięki temu mogę wybierać, w jaki sposób chcę komunikować się ze światem.
JAKIE SĄ ZASADY PANUJĄCE NA SPOTKANIU?
Mówi osoba, która trzyma gadający przedmiot
I nikt jej nie przerywa. Wyobraź to sobie. Jesteś Ty, Twoja historia i nikt nie przerwie Ci, żeby dorzucić dwa grosze od siebie. Nikt nie przerwie i nie sprawi, że się zawstydzisz, zwątpisz w to co mówisz. Masz czas i miejsce na to, żeby opowiedzieć coś swojego, żeby pomilczeć między zdaniami. Masz okazję do tego, żeby być wysłuchaną. Tylko tyle i aż tyle. Odkrywam w sobie, że ta potrzeba bycia wysłuchanej to jedna z ważniejszych potrzeb. Nie po to, żeby ktoś mi przyniósł od razu odpowiedź, doradził, pokierował bo…
Nie doradzamy innym osobom w kręgu
Zwłaszcza, jeśli nikt nie wyraził chęci usłyszenia rady. Kiedyś usłyszałam piękne słowa od Justyny Wencel na jej kręgu: „Kiedy doradzamy innym, odbieramy im moc znalezienia odpowiedzi samodzielnie”. Nieświadomie zakładamy, że ta osoba sama nie może znaleźć odpowiedzi na pytanie, które ma w sobie, i musimy przynieść jej odpowiedź. Oczywiście co innego, jeśli ktoś przychodzi do nas i mówi wprost, że chce usłyszeć nasze zdanie w tym temacie, ale jeśli ktoś wyłącznie dzieli się swoją historią, a osoba słuchająca wyskakuje z radami, to jest to coś, co totalnie można poczuć w ciele, co budzi opór i zamknięcie. Więc wszystkie nasze wewnętrzne Ciotki-Dobrze-Radzące-Wszystko-Wiedzące w Kręgu potrzebują zamilknąć 😉 Jeśli jednak mam w sobie palącą potrzebę podzielenia się z drugą osobą czymś, co widzę i czuję w związku z jej opowieścią, to zamiast wyskoczyć od razu ze swoją narracją, pytam, czy ta osoba chce w ogóle usłyszeć to, co noszę w sobie.
Mówienie tylko o swoim doświadczeniu, ze swojej perspektywy
To kolejna cudowna zasada, którą można zastosować w swojej codzienności! Dzielenie się swoim doświadczeniem, tym co Ty przeżyłaś, co Ty poczułaś, co Ty zrobiłaś. Można też ćwiczyć formułowanie zdań, żeby mówić w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Odrzucić narrację „my, kobiety…”, „wszyscy w Polsce…” etc. To ogromne uogólnienie, które oddala nas od osobistego doświadczenia, które może bardzo różnić się od osoby siedzącej obok, nie mówiąc już o całym narodzie czy pokoleniu. Oczywiście, że nasze historie są bogate w relacje z innymi ludźmi, ale tu również mogę pięknie próbować opowiadać o relacji z inną osobą w taki sposób, żeby nie obrażać, winić czy krytykować, tylko mówić o uczuciach, jakie się we mnie pojawiają w tej relacji. To zmienia bardzo dużo.
Słuchaj, nie oceniaj, pozwalaj sobie na czucie
Czasem może okazać się, że słuchanie innych jest trudne. I okej – to cudowna okoliczność, żeby to zauważyć, wspaniała informacja o mnie samej! Punkt wyjścia do zmiany oraz… trening uważności. Słuchanie drugiej osoby to sztuka. Bycie obecną i po prostu przyjęcie tego, co wnoszą inne osoby w trakcie spotkania, bez oceniania i wartościowania – to kolejne cudowne ćwiczenie. Kiedy łapię w swojej głowie ocenę, to po prostu ją zauważam i puszczam dalej na wolność, nie siedzę w niej, nie rozkminiam. Słuchając historii innych, mogą pojawić się różne emocje, mogą przyjść osobiste wspomnienia. Słuchanie innych w kręgu zabiera mnie w cudowne podróże do ich doświadczeń, przy okazji poruszając struny we mnie samej. Słuchanie innych historii budzi moje uśpione historie. To cudowne, móc to obserwować i czuć tą różnorodność i podobieństwa. Przy jednej historii się wzruszam, przy kolejnej śmieję się z brzucha, przy następnej po prostu jestem… I tak w kółko.
Zabierz tyle czasu, ile potrzebujesz, pamiętając o innych osobach w kręgu
Kiedy gadający przedmiot przychodzi do mnie, za każdym razem czuję przyśpieszone bicie serca. Powiedzieć coś przy zwykle kilkunastu osobach to wyzwanie, choć można nabrać wprawy. Jeśli siedzę na końcówce kręgu, to jestem po odsłuchaniu wielu rozmaitych historii, mam rozbudzone wspomnienia, wiele przepływających uczuć. O czym powiedzieć? Co zasługuję na to, żeby wybrzmieć, a co warto zachować dla siebie? Formuła kręgu to również ograniczony czas na wypowiedź. I chociaż nikt nie siedzi z zegarkiem w ręku, to osoba trzymająca krąg czuwa, żeby osoba mówiąca nie odpłynęła za daleko w swoich historiach. Nie warto układać swojej przemowy wcześniej. Warto zaufać i poczuć, co chcę wypowiedzieć, kiedy dojdzie do mnie gadający przedmiot. To niesamowicie piękne, jak historia jednej osoby wyciąga z czeluści wspomnień historię innej.
To, co w kręgu – zostaje w kręgu
A więc – tajemnica. Wyobrażam sobie czasem, że siedząc w kręgu, tworzymy niewidzialną czasoprzestrzeń, w której historie ożywiają na chwilę, cieszą, smucą, wypełniają przestrzeń między nami. Czasami dzielimy się intymnymi cząstkami siebie, czasem otwieramy się i przeżywamy wspólnie doświadczenia, których nigdy nie było nam dane przeżyć. Zachowanie tajemnicy wynika z szacunku wobec wszystkiego, co się pojawia. Szacunku również wobec osób, które nam zaufały i podzieliły się z nami cząstką siebie.
Wszystko, co opisałam powyżej w formie zasad, jest również moją osobistą inspiracją do komunikowania się z ludźmi. Na początku wymagało to wiele uwagi i samodyscypliny, teraz jest łatwiej, ale wciąż nieidealnie 🙂 Czasem nadal emocje wezmą górę i nie słyszę tego, co osoba przede mną chce mi powiedzieć. Zauważam również wielką zmianę szczególnie w bliskich relacjach z kobietami, z którymi kręgi tworzę lub z którymi w takowych bywam. Kiedy pojawia się jakaś trudność lub niejasność w relacji, mamy nowe narzędzia, żeby móc się spotkać, usłyszeć siebie nawzajem i nie podsycać konfliktu. Nie ma to nic wspólnego z przekraczaniem granic czy udawaniem, że czegoś nie ma. Wręcz przeciwnie. To umiejętność jasnego komunikowania, co poczułam.















