Jak zapewnić dziecku bezpieczeństwo w sieci? - Ładne Bebe

Jak zapewnić dziecku bezpieczeństwo w sieci?

Ile czasu twoje dziecko spędza w internecie? Zdalna nauka, komunikatory, gaming – czy w waszych domach istnieją zasady regulujące korzystanie z sieci? A może nie wiesz, jak je wprowadzić? Zatem ten artykuł jest dla ciebie.

Wraz z pandemią ekrany stały się nieodłącznym elementem codzienności. Te dzieci, które jeszcze do niedawna funkcjonowały w trybie offline, są teraz – w mniejszym lub większym stopniu – obecne w sieci, choćby za sprawą zdalnej nauki.

Według raportu firmy zapewniającej bezpieczeństwo w sieci, 92% amerykańskich 2-latków miała styczność z Internetem. W Polsce pierwszy z nim kontakt przypada na wiek między 7 a 11 rokiem życia, a najsilniejszą motywacją, by zaistnieć w sieci, jest dla tej grupy wiekowej chęć zagrania w grę. To tym bardziej niepokojąca wiadomość, że w 2019 r. Światowa Organizacja Zdrowia wpisała uzależnienie od gier komputerowych na listę zaburzeń psychicznych.

Te dane wymuszają konieczność wprowadzenia porządkujących zasad i ram korzystania z sieci. Proste zasady podsuwa Olga Budziszewska, wykładowczyni i ekspertka w dziedzinie bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni. Posłuchajcie.

O co tyle hałasu? Dlaczego rodzice panikują w kwestii ekranów i szerokiego dostępu do Internetu? Świat jest inny niż w ich dzieciństwie czy młodości. Wielu z nas pierwszą skrzynkę mailową zakładało na pierwszym roku studiów. Czy jest się czego bać? 

Największe obawy budzi ilość czasu, jaki dzieci spędzają przed ekranem – szczególnie w czasie pandemii. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, żeby dzieci spędzały przed ekranem maksymalnie 2 godziny dziennie. Z badań przeprowadzonych przez Naukową i Akademicką Sieć Komputerową wiemy, że przed pandemią dzieci spędzały dziennie ponad 4 godziny w świecie wirtualnym. W skali roku to tyle, co trwają wakacje! Jeżeli ten czas jest zdominowany właśnie w ciemnej stronie sieci – oglądanie patostreamów, granie w gry przemocowe – to zdecydowanie jest się czym martwić.

Co z przedszkolakami, które nie pracują bezpośrednio przy komputerach, ale już niebawem zaczną bardziej regularnie funkcjonować w wirtualnym świecie? Jak je z nim oswajać?

Najrozsądniej jest oczywiście wprowadzać dziecko w świat wirtualny w sposób kontrolowany, bezpieczny. To nie powinien być szybki transfer. Internet jest jedynie narzędziem, które pozwala pełniej i łatwiej funkcjonować w „offlinie”. Zdalna nauka jest tego doskonałym przykładem – dzięki temu, że dysponujemy odpowiednią technologią, możemy zachować względną ciągłość edukacji w sytuacji, gdy szkoły są zamknięte od kilku miesięcy. Historia nauczyła nas już wiele razy, że postęp technologiczny niesie za sobą zagrożenia. Część z nich jest dla nas oczywista, a o wielu z pewnością nie mamy jeszcze pojęcia. Chodzi o szereg zagrożeń dla bezpieczeństwa naszych dzieci – choć są to zagrożenia wirtualne, to ich konsekwencje bywają bardzo rzeczywiste i czasem bardzo bolesne.

Czy można je w jakiś sposób usystematyzować, by łatwiej było im się przyjrzeć i z nimi rozprawiać?

Dla uproszczenia, naukowcy dzielą zagrożenia na 3 kategorie związane z:
czasem (np. e-uzależnienia, fonoholizm, FOMO, czyli Fear of Missing Out), treściami (np. patotreści, sexting, fake news, przemoc) oraz z człowiekiem i sposobem funkcjonowania w świecie online (np.  cyberprzemoc, grooming, czyli e-uwodzenie, oraz hejt). Wprowadzenie dziecka w świat wirtualny to bardzo trudne zadanie, obarczone wieloma dylematami.

Więc jak to zrobić dobrze?

Znajdując cyfrowy balans, czyli pozwalając dziecku budować cyfrową tożsamość.

Co to znaczy?

Chodzi o korzystanie z sieci i urządzeń przy jednoczesnym zachowaniu podstaw prywatności i monitorowaniu, czy nic złego się nie dzieje.

Ograniczenia to konieczność?

Tak, bo dzieci samodzielnie rzadko są w stanie kontrolować czas i treści w sieci. Jednak nie mówiłabym o ograniczeniach, a raczej o monitorowaniu i nadzorowaniu. Bardzo przydatne są programy kontroli rodzicielskiej – zarówno darmowe, dostępne w ramach popularnych systemów czy platform, jak i te płatne, które dają różne opcje konfiguracji. Dzięki nim jesteśmy w stanie trzymać rękę na pulsie – widzimy, na jakich platformach dziecko spędza najwięcej czasu. Możemy też zablokować dostęp do tych treści, które naszym zdaniem są dla dziecka szkodliwe.

Co jeszcze możemy zrobić, szczególnie w przypadku starszych dzieci, które przywykły do stałego kontaktu z ekranami i mają postawę wybitnie asertywną wobec wszelkich ograniczeń? Czy istnieje pozytywne rozwiązanie, niebazujące na zakazach czy nakazach?

Dobrą praktyką jest ustanowienie Rodzinnego Kodeksu Cyfrowego, do którego przestrzegania zobowiązują się wszyscy domownicy. Rozwiązania organizacyjne, szczególnie w przypadku starszych dzieci, zdecydowanie przynoszą więcej korzyści – uczą, jak zachować odpowiednią higienę cybernetyczną i budują pozytywne nawyki. Trzeba jednak podkreślić, że wymagają od rodziców niebywałej konsekwencji i świadomości zagrożeń świata wirtualnego.

Z jakimi trudnościami w tym procesie należy się liczyć i jakie korzyści przyniesie wprowadzenie sztywnych reguł? Czy można je luzować? Jeśli tak, to na jakim etapie? 

To oczywiście zależy od dziecka i indywidualnej pracy. Trudnością na pewno jest dynamika rozwoju różnych zagrożeń. Jeszcze kilka lat temu nikt z nas nie miał pojęcia o istnieniu patostreamów, dziś już prawie połowa nastolatków codziennie je ogląda. Przy takiej dynamice sztywne reguły nie są dobre, szczególnie, że dzieci w różnym wieku zupełnie inaczej korzystają z technologii. Znalezienie równowagi pomiędzy tym, co dobre dla dziecka, a tym, co nie zamyka im drogi do rozwoju w świecie wirtualnym, to tylko z pozoru proste zadanie.

Czy ze wzmożonego kontaktu z ekranami może wynikać coś dobrego?

Bez cienia przesady można powiedzieć, że gry cyfrowe to prawdziwa zmora wszystkich rodziców, którzy doświadczają zdalnej edukacji. Wielu z nas najchętniej poblokowałoby wszystkie możliwe dostępy do gier online, do konsoli, do smartfonów, bo widzimy, że dzieciaki często zamiast uczestniczyć w lekcji – niczym nieskrępowani – świetnie się bawią w wirtualnych rozrywkach. Dlatego gry cyfrowe często jawią się jako wszelkie zło tego świata – zupełnie niesprawiedliwie, bo mogą być fantastyczną rozrywką, ale też źródłem nabywania wartościowych kompetencji. Gry strategiczne, fabularne, przygodowe, logiczne, a nawet wyścigi samochodowe to doskonały trening dla mózgu, ćwiczenie koordynacji, podejmowania wyzwań, współpracy. Możliwość wspólnego grania online to w czasie pandemii też chyba ulubiona forma spotkań nastolatków z rówieśnikami. Dzięki temu mogą – przynajmniej w ograniczonym zakresie – utrzymać łączące ich relacje.

To zrozumiałe. Ale wiemy oczywiście, że w rankingach popularności przodują agresywne gry przemocowe.

To właśnie budzi mój największy niepokój i tego bezwarunkowo pilnuję. Koniecznie należy wprowadzić zakaz grania we wszelkie strzelanki, morderstwa, w których trup się ściele, a krew leje hektolitrami. Dlatego warto kontrolować, w co dziecko gra, a klasyfikacja PEGI bardzo nam w tym pomaga – nie trzeba się znać na grach, wystarczy sprawdzić, jak została zakwalifikowana w Pan-European Game Information. Jeżeli czas spędzony na graniu nie wpływa na inne, ważne naszym zdaniem aktywności, a gry są zarówno rozrywką, jak i nauką różnych kompetencji, to zdecydowanie nie powinniśmy ich traktować jak zło naszych czasów. Wręcz przeciwnie, może warto spróbować zagrać w coś wspólnie z dzieckiem? Emocje gwarantowane.

Co jeszcze możemy zrobić?

Poza przestrzeganiem zasad Rodzinnego Kodeksu Cyfrowego omawiajmy z dzieckiem, co o tych zasadach sądzi. Zainteresujmy się, co je ciekawi, jakie ogląda kanały na YouTube, jakie czyta portale, kogo obserwuje na social media. Jak już wrócimy do normalnej nauki, rzućmy kotwicę w świecie realnym – podpowiadajmy dziecku ciekawe aktywności, które może z równym zainteresowaniem wykonywać poza światem online.

Do czego to wszystko zmierza? Czy jesteśmy w stanie zapanować nad tymi niebezpieczeństwami?

Trudno sobie wyobrazić, w jakim świecie będą żyły nasze dzieci. Myślę, że technologia będzie stanowiła ogromną część ich codzienności, niezależnie od zawodu, jaki wybiorą. Zdecydowanie nie powinniśmy dziś w sposób bezwzględny zabraniać nabywać kompetencji cyfrowych. Naszą rolą powinno być – na naszych umiejętności, wiedzy i niestety też (a może przede wszystkim) naszej intuicji, bezpieczne wprowadzenie w świat wirtualny, bycie przewodnikiem po tym świecie, monitorowanie zagrożeń i ostrzeganie naszych dzieci przed niebezpieczeństwem.

Dziękuję za rozmowę.

 

*

Olga Budziszewska – od lat związana z cyberbezpieczeństwem i zarządzaniem bezpieczeństwem informacji. Jako konsultant w Accenture pomaga klientom zadbać o odpowiedni poziom bezpieczeństwa informacji w organizacji, a także w osiągnięciu zgodności z wymaganiami RODO. Wcześniej, w Microsoft wspierała cyfrową transformację klientów i wdrożenia projektów w chmurze obliczeniowej. Zaangażowana w projekty edukacyjne podnoszące kompetencje cyfrowe w zakresie bezpieczeństwa w sieci oraz w budowę i rozwój branży cyberbezpieczeństwa w Polsce. Wykłada cyberbezpieczeństwo na studiach podyplomowych na SGH oraz w Collegium Civitas. Certified Information Security Manager, aktywny członek ISACA. Członek zarządu polskiego oddziału ISOC – Internet Society. W 2019 r. wyróżniona w rankingu TOP-20 Cybersecurity Women in Poland miesięcznika Perspektywy.

Źródła zdjęć: Pinterest, smithsonianmag.com, nytimes.com, flashbak.com

 

ekrany_dzieci_ladnebebe.jpgoldschool_ekrany_ladnebebe5.jpgoldschool_ekrany_ladnebebe.jpgoldschool_ekrany_ladnebebe3.jpgoldschool_ekrany_ladnebebe4.jpgoldschool_ekrany_ladnebebe6.jpgoldschool_ekrany_ladnebebe5-1.jpg