Czuję smak spełniających się marzeń #rodzęw2023 - Ładne Bebe

Czuję smak spełniających się marzeń #rodzęw2023

Droga do macierzyństwa każdej z nich była na swój sposób wyboista. Ciąża Patrycji z powodu krwiaka była zagrożona. Natalia, pracując na oddziale położniczym i widząc wiele trudnych sytuacji, miała sporo obaw. A Karolina doświadczyła pogrzebu synka i siedmiu poronień. Dziś wszystkie trzy są szczęśliwe i spokojne. I z wielką nadzieją oczekują narodzin swoich dzieci. 

Trzy kobiety, dla których ciąża i macierzyństwo nie były wcale pewne. Jak im teraz smakuje upragnione dziewięć miesięcy oczekiwania?

Karolina Niepostyn 

#wojowniczka

Karolina wychowała się w Warszawie, ale od sześciu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Choć z zawodu jest pedagożką, obecnie jako stylistka paznokci dba o dłonie kobiet. Od 13 lat jest żoną Krzysztofa, z którym tworzy szczęśliwy, choć niekiedy burzliwy, związek. Razem przeszli wiele trudności – ich droga do rodzicielstwa nie była usłana różami. Pogrzeb synka, 7 poronień, setki zastrzyków i tony leków… Ale Karolina się nie poddała. Dzielnie walczyła i dziś jest najszczęśliwszą kobietą na świecie – za 4 miesiące powita na świecie wyczekiwanego synka. 

#wyboistadrogadomacierzyństwa

Od ponad 6 lat prowadzę nierówną walkę z niepłodnością i choć dziś jestem w upragnionej ciąży, wciąż czuję jej oddech na ramieniu. Za mną trudna droga do macierzyństwa. Mam za sobą stratę i pogrzeb ukochanego syna oraz 7 wczesnych poronień. Przyjęłam setki zastrzyków, zażyłam tony leków, przeszłam jedną pełną procedurę in vitro i 2 transfery. Zmagam się z PCOS i niedoczynnością tarczycy. 

#trudneemocje

Wszystkie te przeciwności losu odcisnęły ogromne piętno na moim zdrowiu psychicznym. Każda strata, każde niepowodzenie sprawiało, że czułam się bardziej słaba i przegrana. Mój stan psychiczny się pogarszał, zwykłe czynności mnie przerastały. Pojawił się kryzys w związku, ataki paniki i agresji, obojętność oraz myśli samobójcze. W marcu 2019 roku zdiagnozowano u mnie głęboką depresję. Odpowiednia terapia, farmakologia i nieocenione wsparcie rodziny pozwalały mi wracać do pełni sił. Rozpoczęłam kolejne zmagania o dziecko, jednak znów przegrałam. Spore ilości sterydów przy kolejnym podejściu do in vitro, zaburzenia odżywiania, brak ruchu, to wszystko spowodowało ogromną niechęć do samej siebie i innych. Wróciły najgorsze myśli, emocje, których nigdy nie chciałabym pamiętać. Odmawianie spotkań, unikanie ludzi, zazdrość, której dziś się już nie wstydzę. Leczenie psychiatryczne kolejny raz okazało się niezbędne w walce o siebie i o swoje zdrowie.

#najszczęśliwszakobieta

Uznałam, że zrobię wszystko, by zostać mamą. W głowie widniała myśl „zdrowa mama, zdrowe dziecko”. 12 kwietnia 2022 roku postanowiłam zmienić wszystko. Zmieniłam całkowicie nawyki żywieniowe i wprowadziłam regularny ruch. Z każdym mijającym miesiącem czułam się coraz lepiej. Dzięki wielu wyrzeczeniom, silnej woli i diecie keto schudłam 27 kg, poprawiłam wyniki badań krwi o 100%. Zaskoczyłam lekarzy i całe otoczenie. Poczułam chęć do życia, której nie czułam latami (na samo wspomnienie łzy napływają mi do oczu). Dziś jestem w 18 tygodniu ciąży, o którą walczyłam latami. Będziemy mieli syna! Towarzyszy mi ogromny lęk o moje dziecko, ale przepełnia mnie też niewyobrażalna wdzięczność. Czuję smak spełniających się marzeń, jakbym chodziła po niebie. I choć każde badanie, każda wizyta, każdy podany lek to niemożliwy stres, jesteśmy pełni nadziei i wiemy, że nasz syn jest waleczny jak my. Jest naszym cudem, sprawił ze jestem obecnie najszczęśliwszą kobietą na świecie.

#pluszowymiś

Na wymarzone przytulanie musimy jeszcze trochę poczekać, mamy czas oswoić się z buzującymi w nas emocjami i z istnym rollercosterem, jaki zafundowało nam życie. Niepłodność zabiła w nas spontaniczność, wiele razy próbowała stłumić radość, szepcząc do ucha: „Wszystko się może zdarzyć”. Mówią, że „ciąża to piękny stan”, a dla nas jest to trudny okres oczekiwania. Wiele zmienić nie możemy, ale obiecaliśmy cieszyć się każdym dniem, jaki został nam dany razem. Nieskromnie wychodzę w przyszłość, planuję pokój dla naszego syna, kupiłam nawet pierwszego pluszowego misia! Chciałabym, aby mój syn wiedział, jak wiele zrobiłam, by pojawił się na świecie, i jak bardzo kochanym i wyczekanym dzieckiem jest. Rozświetlił mój szary, ponury świat, sprawił, że życie ma najpiękniejszy smak.

Natalia Majcher

#położna

Natalię od zawsze interesowały kierunki medyczne. Dziwiła się, dlaczego dla wielu kobiet poród bywa traumą. Postanowiła zaopiekować się ciężarnymi. I zostać taką położną, jaką sama chciałaby mieć, rodząc. Po kilku latach wspierania rodzących kobiet teraz oczekuje narodzin swojego dziecka. Z dużą samoświadomością i spokojem. 

#spokój

Przeżywam ciążę głęboko, świadomie. Wiem tydzień po tygodniu, co się dzieje w moim ciele, jestem tym zafascynowana. Kiedy dostrzegam coś, co na pierwszy rzut niewprawnego oka może wyglądać niepokojąco, z racji doświadczenia wiem, że to normalne. Ale jednocześnie wiedząc o możliwych powikłaniach, po tym, ile trudnych sytuacji widziałam w pracy, miałam obawy, że może stać się coś złego. Wyczekiwałam kolejnych badań, aby upewnić się, że z maleństwem wszystko jest w porządku. Mam w sobie dużo spokoju, bo dobrze wiem, jak wygląda poród. W końcu przygotowuję do niego pary. Wiem, jak pracować z ciałem. Uczę się technik relaksacyjnych, uspokajania siebie. Jasne, zostaje jakieś ziarnko niepewności, ale mam przemyślane różne scenariusze porodu. Wiem, że chcę rodzić naturalnie, żeby w pierwszej fazie jak najdłużej zostać w domu. 

#brzuszek

Zawsze wiedziałam, że kiedy spotkam odpowiedniego mężczyznę, stworzymy razem rodzinę. Jako położna obawiałam się, że zajście w ciążę może być problematyczne, bo w pracy widywałam trudne sytuacje. Jestem szczęśliwa, że się udało! Obserwuję swoje ciało. Tak szybko się zmienia, tyle się w nim dzieje! Nigdy nie byłam drobna, spodziewałam się, że w ciąży nabiorę kształtów. Nie jest tak, że w ogóle mnie to nie obchodzi. Ale nawet kiedy się martwię, szybko przypominam sobie, że moja figura nie jest teraz najważniejsza. Uczę się swojego ciała na nowo, dostosowuję do zmian. Czuję się bardzo kobieco, chcę podkreślać mój brzuszek, jestem z niego dumna! 

#babyblues

Wiem, że mogę doświadczyć baby bluesa, tak jak 80% kobiet. Prawie połowa przyznaje, że połóg był dla nich trudniejszy niż sama ciąża. Dużo rozmawiam o tym z mężem, razem przygotowujemy się na ten czas. Mój partner wie, że w połogu skupię się na dziecku i na sobie, że będę potrzebowała dwa razy więcej wsparcia od niego niż wcześniej. Baby blues, przez brak wsparcia najbliższych w połogu, przekształca się w depresję poporodową. Na oddziale widzę dwa typy kobiet. Takie, które od początku przytulają dziecko, całują, troszczą się o nie. Wprost emanują miłością. Ale są też kobiety, które muszą się nauczyć okazywania emocji, miłości do dziecka. Trochę wycofane, zagubione. Maleństwo, od strony fizjologicznej, ma wszystko, czego potrzebuje, jest nakarmione, przewinięte, ale płacze, bo potrzebuje bliskości. Mamy też płaczą, bo nie umieją utulić dziecka. Myśląc o tych pierwszych chwilach mojego macierzyństwa, widzę siebie jako mamę tulącą i okazującą czułość córeczce. 

#najlepszamama

Oglądałam ostatnio film o trudnym macierzyństwie. Bohaterka nie miała cierpliwości do córek, nie zbudowała z nimi relacji, a potem, po latach bardzo tego żałowała. Zapytałam męża, jaką ja będę mamą. Odpowiedział, że najlepszą, a ja się rozpłakałam. Chcę być najlepszą mamą, jak każda kobieta! Niektóre kobiety nie czują „tego czegoś” w ciąży, mówią, że miłość do dziecka przyszła z czasem. A ja wiem, że czuję to już teraz! Jasne, mam obawy, czy będę wystarczająco dobrą mamą. Jestem opanowana w pracy, ale jako ekstrawertyczkę łatwo mnie wyprowadzić z równowagi. Pewnie będę musiała nad tym pracować, ale wiem, że dziecko uczy cierpliwości. 

#plany

Chcę być z córeczką, patrzeć, jak codziennie się rozwija przez pierwszy rok jej życia. Kiedy myślę o powrocie do aktywności zawodowej tak na 100%, jak to było przed ciążą, lekko się obawiam, bo myślę, że połączenie bycia położną z macierzyństwem może być trudne. Wiem, że chcę być wspierającą, wyrozumiała mamą. Taką, jak ja mam. Moja mama jest wspaniała, zawsze mogłam na nią liczyć, mamy piękną relację. Dlatego chcę dawać dziecku oparcie, uczyć różnych emocji, być opanowana i wyrozumiała. Mam marzenie – chcę zostać najlepszą przyjaciółką mojego dziecka. 

Patrycja Pankiewicz-Ramancou 

Patrycja pochodzi z dużej rodziny, gdzie średnio co trzy lata rodzi się dziecko, więc gwar i chaos podczas imprez rodzinnych to dla niej norma. Ma dwie siostry, jedna ze swoją gromadką trzech pociech jest dla niej największą inspiracją. Tuż przed publikacją tego tekstu Patrycja została mamą Zoi – gratulujemy! 

#słodko-gorzko

Od zawsze wiedziałam, że chcę i będę mamą… Zanim do tego jednak doszło, musiałam swoje przeżyć. Moja droga miała słodko-gorzki smak, zwłaszcza w pierwszym trymestrze. Początki były cudowne, udało mi się zajść w ciążę bez problemu. Euforia ogromna, ale szybko okazało się, że ciąża jest zagrożona i mam krwiaka. I tak ja – osoba bardzo aktywna, która nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu, trenująca codziennie – zostałam uziemiona na prawie trzy miesiące w domu, w łóżku. Zakaz spacerów, wychodzenia gdziekolwiek, jazdy autem. Do tego potworne mdłości i walka o przetrwanie każdego dnia. Taki czas uczy pokory. Obiecałam sobie, że jak tylko się uda, będę dbała o siebie jak nigdy.

#błogosławionystan

Po 12 tygodniu okazało się, że nasza córeczka rośnie cała i zdrowa, a krwiak się wchłonął. Dla mnie rozpoczął się stan błogosławiony, o którym wszyscy mówili. Reszta ciąży była bardzo łaskawa, wróciłam do aktywności fizycznej, miałam mnóstwo siły, dużo wychodziłam i czułam się najpiękniej na świecie.

Przed ciążą miałam wiele obaw. O to, czy będę dobrą matką, czy dziecko będzie zdrowe, jak nie przenosić własnych traum na nie, jak zmieni się moje ciało… Ten okres 9 miesięcy kompletnie mnie zaskoczył, bo poczułam takie zaufanie do swojego ciała, że wszystkie obawy odeszły. Doceniam każdy centymetr i każdy dodatkowy kilogram, który jest domem dla tego małego człowieka, który zaraz się pojawi na świecie.

#owsianeciastka

Gdy myślę o przyszłości, marzy mi się dom pełen luzu, dzieciaków i gości, pachnący świeżo upieczonymi ciastkami owsianymi i poczuciem, że każdy jest mile widziany. Chciałabym być mamą, która jest obecna i potrafi słuchać, mamą konsekwentną i wspierającą, ale też taką, do której dziecko nie boi się przyjść, kiedy coś przeskrobie. Jestem świadoma, że macierzyństwo to rollercoaster emocji, ale wchodzę w nie bardzo świadomie, z najlepszym kompanem do życia. Jestem wdzięczna za to, że ta przygoda właśnie się zaczyna.

 

image_6483441-2.jpgimage_6487327.jpgimage_6487327-11.jpgimage_6487327-3.jpgimage_6487327-4.jpgimage_6487327-5.jpgimage5.jpegimage0.jpegimage1-scaled.jpegimage2.jpegimage5-1.jpegZrzut-ekranu-2023-04-4-o-11.16.15.pngF61CF476-BFC0-4C68-8375-8A21C2180754.jpgIMG_3268-scaled.jpgimage_6487327-2.jpgimage_6483441-4-scaled.jpgimage_6483441-1.jpgIMG_0033-Duzy.jpegIMG_3619-Duzy.jpegIMG_4433-Duzy.jpegIMG_6705-Duzy.jpegIMG_7241-Duzy.jpegF61CF476-BFC0-4C68-8375-8A21C2180754-1.jpg