Co trzeba wiedzieć, przygarniając psa - Ładne Bebe

Co trzeba wiedzieć, przygarniając psa

Święta i Nowy Rok nadciągają raźnym krokiem, a wraz z nimi także decyzje z gatunku tych zmieniających życie, na przykład adopcja lub kupno czworonoga. Wciąż jeszcze całkiem często zdarza się, że żywe stworzenie czeka pod choinką, choć specjaliści tego nie pochwalają, bo to jak aranżowane małżeństwo, nie sądzicie?

Dlatego zanim zdecydujecie się na adopcję uroczego kundelka albo kupicie słodkiego szczeniaka z rodowodem, bo „dzieci już strasznie o to męczą”, przeczytajcie naszą rozmowę z Zosią Zaniewską-Wojtków i Piotrem Wojtkówem. Zosia i Piotr są behawiorystami, od lat pracują z psami i ich opiekunami oraz szkolą innych trenerów, a od dwóch miesięcy są rodzicami uroczego człowieka imieniem Ryś.

Zacznijmy od początku: czy pies to jest w ogóle dobry pomysł na prezent?

Piotr Wojtków: Było tyle kampanii edukacyjnych na ten temat, że mamy nadzieję, że większość osób wie już doskonale, że nie. Pies jest istotą odczuwającą, tak samo jak ten człowiek, któremu zostanie wręczony. Tak jak i my nie od razu darzymy sympatią każdego, pies może się z tą osobą zupełnie nie skomponować. Dlatego decyzja musi zawsze wyjść od docelowego opiekuna zwierzęcia, który powinien je poznać i podjąć świadomą decyzję, że chce mieć pod opieką to konkretne stworzenie. Wtedy jest w stanie nawiązać z nim dobrą relację. A niestety z przypadkowych par psio-ludzkich często powstają bardzo wybuchowe mieszanki, co nierzadko kończy się zwrotem psa do schroniska albo psią traumą. Proces przygarnięcia zwierzaka wcale nie różni się tak bardzo od adopcji dziecka, choć jest oczywiście dużo mniej złożony i trwa znacznie krócej: ale tak jak rodzina zastępcza, rodzina adoptująca psa musi poznać przyszłego członka rodziny, być pewna swojej decyzji, przejść proces przygotowawczy.

Zosia Zaniewska-Wojtków: Ludzie często narzekają, że adopcja psa ze schroniska wiąże się z wieloma czasochłonnymi i męczącymi procedurami. Ale dużo bardziej czasochłonne i męczące jest posiadanie psa! To obowiązek, z którym często wiążą się nieprzyjemne sytuacje, wydatki i praca, więc w porównaniu z posiadaniem psa odbycie wizyt przed– i poadopcyjnych albo wypełnienie ankiety to pikuś. Dlatego jest dobrym odsiewaczem. Jeżeli nie ma się na to siły i przestrzeni, prawdopodobnie nie ma się jej też na psa.

Czy dla rodzin z dziećmi rekomendujecie raczej adopcję czy kupno psa?

Piotr: To w zasadzie nie ma większego znaczenia. Ważne jest to, żeby pies pasował do nas osobowością. To jest klucz do wspólnego szczęścia, bo jeżeli zwierzę będzie się dobrze czuło w towarzystwie naszym i dziecka (czy dzieci), w miejscu naszego zamieszkania – bo to też jest istotne, nie tylko w kontekście warunków mieszkaniowych, ale i spacerów – to wtedy będziemy w stanie stworzyć zgraną paczkę. A co za tym idzie: także bezpieczną, trwałą relację. W przypadku adopcji jest to o tyle łatwiejsze, że zgłaszając się do fundacji adopcyjnej czy schroniska, możemy określić poszukiwane parametry, takie jak otwartość na dzieci czy wysoki poziom aktywności. Współpracujący z większością schronisk i fundacji behawioryści pomogą nam dobrać odpowiedniego zwierzaka. Jeżeli natomiast adoptujemy lub kupujemy szczeniaka – a są miejsca, które się w tym specjalizują – to stoimy przed nieco większą niewiadomą. Bo określenie charakteru takiego malucha jest trudniejsze: osobowość psa rozwija się z wiekiem, tak jak u ludzi. U szczeniaków, tak jak u niemowlaków, można się doszukiwać pierwszych znamion przyszłego temperamentu, ale trudno coś stwierdzić na pewno.

A co sądzicie o rozpowszechnionym przekonaniu, że osobowość szczeniaka można kształtować „od zera”?

Piotr: To mit. Osobowość psa kształtuje się przecież nie tylko poprzez wychowanie i naukę komend, lecz także poprzez warunki, w których przebywa, jego środowisko, ale i cechy, które odziedziczył po swoich przodkach, takie jak wrażliwość emocjonalna, odporność na frustrację, strach, łatwość powrotu do stanu równowagi. Na to już większego wpływu nie mamy.

To na ile możemy wpłynąć na kształtowanie się osobowości szczeniaka?

Zosia: Jeżeli poznajemy psa „od zera”, od razu po oddzieleniu go od matki, to mamy do dyspozycji okres socjalizacji, który przebiega pod naszą kontrolą. Psi mózg jest wtedy bardziej chłonny, kojarzy nowości z czymś przyjemnym – o ile mu tego w jakiś sposób nie zepsujemy – i jest to doskonały czas, żeby zapoznać go z różnymi obiektami, które mogą psa stresować, bo są nienaturalne. Z przejeżdżającymi ulicą samochodami, jazdą autem, spacerem po mieście, gośćmi w domu.

Piotr: Ten szczenięcy okres socjalizacji charakteryzuje się ciekawością, którą możemy wykorzystać na naszą korzyść, by przygotować psa do życia z nami.

Zosia: Pies po przejściach, czy też w ogóle pies, który trafił do schroniska, to zawsze jest pies z traumą – bo jest żywą istotą, która nagle ląduje w zamknięciu, niezależnie od tego, jak dobre byłoby to schronisko. Zmiana opiekuna też jest traumą. Ale nawet z takim psem, który już dawno wyrósł z fazy socjalizacji, też oczywiście można pracować i my to robimy. Trzeba tylko pamiętać, że taka współpraca polega nie tylko na wymazaniu starych skojarzeń, ale i na nadpisaniu nowych. A ze szczeniaczkiem od razu „piszemy nowe”.

Bywa też jednak tak, że adoptowany pies schroniskowy dopiero po jakimś czasie objawia swój prawdziwy charakter. W nowych warunkach może dojść do głosu jakiś problem, o którym jego dotychczasowi opiekunowie ze schroniska nie wiedzieli, prawda?

Piotr: Zgadza się. To jest syndrom stresu po zmianie – i rzeczywiście występuje u psów schroniskowych. Tym niemniej, trzeba wiedzieć, że w wielu schroniskach, np. w schronisku Fundacji „Viva!” w Korabiewicach, z którym współpracujemy, antycypujemy takie sytuacje. Wolontariusze specjalnie zabierają danego psa do innego wolontariusza, który ma rodzinę i dzieci, żeby zobaczyć, jak będzie się czuł w tych warunkach. Biorą go na wycieczkę do miasta, żeby poobserwować jego reakcje na ruch uliczny. I w dodatku powtarzają te czynności, żeby to nie był jednorazowy test, który nie jest do końca miarodajny. To superpomysł i bardzo odpowiedzialne podejście do przygotowania zwierząt do adopcji. Dzisiaj wolontariat w schronisku nie ogranicza się już tylko do wyprowadzenia psa na spacer; większość osób – i schronisk! – angażuje się właśnie w szereg najróżniejszych przygotowań do adopcji. To na pewno pomaga uniknąć niewiadomej. Bo jeśli pies żyje w schronisku, które jest jego jedynym światem i nagle trafia np. do bloku w mieście, to rzeczywiście po 2-3 tygodniach, kiedy unormuje się już w nowych rytuałach i okolicznościach, może objawić się jego prawdziwy charakter. I to może być ryzykowne.

A czy przy zachowaniu odpowiedniego namysłu, miesiąc na przygotowanie się do adopcji psa wystarczy? Gdyby ktoś zaczął stosowne przygotowania jakieś 2 tygodnie temu, zdąży do Gwiazdki?

Zosia: Jeśli mówisz o miesiącu kalendarzowym, to pewnie jest to wykonalne, o ile w głowie tego kogoś już od dłuższego czasu kiełkuje chęć posiadania psa. Miesiąc na zaaranżowanie domu, żeby był bezpieczny przed pojawieniem się psa, w zupełności wystarczy. Jeżeli natomiast ochota pojawiła się miesiąc temu, to nie – ja bym jeszcze poczytała, podowiadywała się, pojeździła do schroniska czy hodowli, żeby rozeznać się, jaki pies by do mnie pasował.

Piotr: Ja z kolei odradzałbym sam zakup lub adopcję w grudniu, bo to i tak miesiąc, kiedy dużo się dzieje. Święta, wyjazdy, wizyty rodziny – to może być za dużo na początek. Jestem pewien, że do nawiązania dobrej relacji z psem trzeba mieć trochę przestrzeni życiowej i czasowej. Żeby rzeczywiście fajnie się z nim zgrać, poznać go, wiedzieć, co go stresuje i w jaki sposób możemy tę relację poprawić. Grudzień temu nie sprzyja.

Krąży też dużo mitów o różnych rasach i ich kompatybilności z dziećmi. Czy to kompletna fikcja, czy może jednak coś w tym jest?

Piotr: Zamykanie się w takich schematach nie jest dobre, bo sytuacja zawsze jest nieco bardziej złożona niż tylko „pies danej rasy + dziecko”. Bo jeśli zwierzę czuje się bezpiecznie w naszej rodzinie i przy naszym dziecku, to to raczej jest ten klucz, który pozwoli nam dobrze żyć pod jednym dachem, nie sama rasa. Wiele osób oczekuje prostych odpowiedzi, zresztą jednym z najczęściej wyszukiwanych w Google w kontekście posiadania psów jest „Jaka rasa dla dziecka”. Rasa ma raczej znaczenie w kontekście naszego stylu i trybu życia. Czy chcemy mniejszego, mniej wymagającego psa do towarzystwa czy też takiego, który będzie z nami uczestniczył w długich wycieczkach górskich i półmaratonach. W pierwszy wariant nie wklei się raczej wyżeł czy husky, a do drugiego nie nada się maltańczyk. Uważam, że z dziećmi nieźle komponują się właśnie rasy psów do towarzystwa pochodzące od biszonów, obdarzone mniej rozwiniętym instynktem łowieckim, takie jak maltańczyki czy hawańczyki. Choć też nie chciałbym tu tworzyć stereotypu, bo każdy pies jest inny, a bezpieczeństwo zależy od warunków, jakie mu stworzymy. I od jego cech osobniczych, które nie do końca są skorelowane z rasą, o czym już mówiliśmy.

Zosia: Mówiąc o bezpieczeństwie, przeważnie obawiamy się pogryzienia przez psa. A trzeba podkreślić, że zachowania agresywne biorą się z poczucia lęku. Każdy pies jest w stanie poczuć się zagrożony, wobec czego każdy jest w stanie ugryźć.

Czy w takim razie myślicie, że z psami jest tak jak z ludźmi, że nikomu nie zaszkodzi mała terapia? Czy zalecalibyście każdemu opiekunowi psa konsultację behawioralną „na wszelki wypadek”?

Zosia: Tak, zdecydowanie. Bo ludzie na ogół nie mają dostępu do – a często i chęci zgłębiania – wiedzy na temat drugiego gatunku. A psy są istotami, które bardzo się od nas różnią. Przeciętny człowiek nie zna potrzeb i języka psów, co tworzy problemy w relacji i bariery na linii komunikacji pies-człowiek. Behawiorysta latami studiuje psi język, dzięki czemu jest dobrym „tłumaczem”.

Czy pracując z rodzinami, dostrzegacie istnienie momentu, w którym dzieci stają się realnym wsparciem dla rodziców w opiece nad psem?

Piotr: To bardzo indywidualne, ale z naszych obserwacji wyraźne, ciekawe relacje między psem a dzieckiem wytwarzają się w wieku szkolnym. Siedmio- czy ośmiolatki mogą być już zaangażowane w zaspokajanie psich potrzeb. Choć czasem udaje się to już z młodszymi dziećmi.

Jakie największe błędy popełniamy, kupując lub adoptując psy?

Zosia: Myślę, że podstawowym błędem jest właśnie niedokształcenie się w tym temacie, brak świadomości psich potrzeb. A dla psów bardzo ważna jest np. możliwość swobodnego przemieszczania się. Dla czworonoga oznacza to, że może sobie pochodzić, powąchać – nawet przez pięć minut jedną plamkę, zjeść kawałek starego liścia i obsiusiać płot kawałek dalej. Ludzie rzadko sami z siebie o tym myślą i postrzegają spacer jako przejście dystansu od A do B, w dodatku z psem na krótkiej smyczy. Nawet spacer w parku, w ludzkim tempie, może być dla zwierzęcia mało satysfakcjonujący.

Piotr: Błędem, który mnie rzuca się najbardziej w oczy, jest próba podporządkowania psa na siłę warunkom, w których żyjemy, zamiast skomponowania się z nim i stworzenia relacji opartej na zaufaniu.

Na przykład?

Piotr: Weźmy psa, który skacze na nas i próbuje kopulować, niszczy meble albo wykazuje inne niepożądane zachowania. Jego opiekunowie próbują to wygasić, wdrożyć go na siłę w swój schemat, a tymczasem dużo lepsze efekty przynosi zastanowienie się, dlaczego pies kopuluje czy nadmiernie skacze. Być może jest bardziej sfrustrowany, niż nam się wydaje, jego potrzeby nie są do końca zaspokojone albo czuje się niezbyt bezpiecznie i prosi nas o uwagę, pomoc. Tutaj zawsze zadałbym sobie pytanie, dlaczego to zachowanie występuje i próbował znaleźć jego przyczynę, zamiast dławić je samo.

Bardzo podoba mi się podejście, które prezentujecie w swojej książce „Słuchając psa” – można je chyba sprowadzić właśnie do tego, by pochylić się nad potrzebami zwierzęcia i spróbować je zrozumieć, zamiast zmuszać je do posłuszeństwa za wszelką cenę. Jak do tego dochodziliście? Dodam, że wcale nie jest ono tak szeroko rozpowszechnione wśród osób pracujących z psami, wśród których wciąż niemało, o zgrozo, jest takich, które uważają, że zwierzę należy „złamać”.

Piotr: Im dłużej obcujemy z psami, tym lepiej je rozumiemy, więc nasze podejście wynika chyba po prostu ze zrozumienia. Ale też – z pragmatyzmu. Jako behawioryści dużo pracujemy z psami trudnymi, gdzie gros problemów bierze się z lęku. Wiemy więc, jak ważne jest, by sprawić, by psy czuły się przy nas bezpiecznie. Oznacza to, że musimy zebrać maksimum informacji i odczytać sygnały o ich samopoczuciu, komforcie lub jego braku. I nie mówię tu o takim wierzchołku góry lodowej, jak szczekanie czy przejawy agresji, ale o znacznie bardziej subtelnych sygnałach w rodzaju oblizywania się czy ziewania, które też sygnalizują niepokój. Rozwiązywanie problemów polegające na tym, by pomagać psu rozładować napięcie w tych łatwiejszych sytuacjach, finalnie prowadzi do tego, że ma on coraz mniejszą potrzebę zachowań agresywnych w trudnych dla niego momentach. Sam przechodziłem przez różne drogi pracy ze zwierzętami i bywało, że próbowałem coś nakazywać psom problemowym, gdy one nie miały na to ochoty. To wcale nie przynosiło dobrych rezultatów. Nawet jeżeli pies wykonał dane polecenie, to nie rozwiązywało jego problemu od strony emocjonalnej. Dopiero pochylenie się nad jego przyczyną dawało rezultaty dobre i trwałe.

To teraz porozmawiajmy o rodzinach, które już mają psa i spodziewąja się dziecka. Jakie mielibyście rady dla przyszłych rodziców?

Zosia: Przede wszystkim wykupić nasz kurs! (śmiech). Znowu powiem o tym samym: dokształcić się, zwłaszcza w temacie psiej komunikacji. Ludzie często ignorują wiele pomniejszych sygnałów, czytając tylko te najbardziej oczywiste, jak merdanie ogonem czy warczenie. Pomijają przy tym całą skalę języka, a przecież pies wyraża swoje niezadowolenie na setki innych, bardziej subtelnych sposób. Tak samo jak my – zanim wybuchniemy, dajemy wcześniej znać o swojej irytacji czy zdenerwowaniu. Jeżeli zawczasu poznamy te psie sygnały, będziemy mogli lepiej zadbać o bezpieczeństwo naszego dziecka, gdy już przyjdzie na świat. A oznaką stresu mogą być już takie sygnały jak to, że pies zesztywniał, ziewa albo oblizuje nos i fafle (o ile oczywiście nie oblizuje się akurat po jedzeniu). Wiele będzie tu zależało od kontekstu.

Piotr: Edukacja opiekunów to jedna kwestia, ale drugą jest tworzenie symulacji sytuacji, które sprawią, że i my, i pies poczujemy się lepiej, pewniej, bezpieczniej. Dlatego w naszym kursie stworzyliśmy przykłady ćwiczeń, które pomogą przyszłym rodzicom wyobrazić sobie, co może być sytuacją potencjalnie trudną. To jak szkoła rodzenia: symulacja porodu oczywiście nie jest tym samym, co sam poród, ale mentalnie trochę cię przygotowuje, uspokaja i pozwala nabrać dystansu. To, co warto trenować z psem, to np. wprowadzenie do domu wózka, żeby zwierzę się z nimi oswoiło i dobrze poczuło. Albo przyniesienie zawiniątka, które nosimy na rękach, czy sytuacja kąpieli: rozkładamy wanienkę i wszystkie akcesoria do mycia i patrzymy, jak pies się w tym odnajduje. Kiedy widzimy, że któraś z tych sytuacji jest trudniejsza, możemy od razu zastanowić się, jak temu zaradzić. U nas świetnie pokazał to wózek, który okazał się gigantycznym stresorem dla naszego psa Bordo. Zrobiliśmy nagrania trzech metod, którymi próbowaliśmy rozwiązać jego problem i naturalnie jedne okazały się bardziej skuteczne, a inne mniej. Ale dzięki temu, gdy już pojawiło się dziecko, nie musieliśmy na gorąco główkować nad środkami zaradczymi. Mieliśmy je przepracowane.

Czy socjalizacja psa z dziećmi, zanim pojawi się jego „własny” maluch, ma sens?

Zosia: Jak najbardziej. Nagrałam w naszym kursie odcinek poświęcony poznawaniu przez psa innych dzieci. Niektórym przyszłym rodzicom może to uzmysłowić, że ich pies w ogóle ma problem z dziećmi. A przecież dzieci zachowują się zupełnie inaczej niż dorośli: są nieprzewidywalne, inaczej gestykulują, dużo krzyczą. Warto poznać i poobserwować swojego psa w takich sytuacjach, skupić się na jego mowie ciała, poszukać, jak mu pomóc. Zaczęłabym od obserwacji trochę starszych dzieci na placu zabaw, z odległości, w której pies czuje się komfortowo. Jeżeli nie ma problemu, wchodziłabym stopniowo w coraz bliższe kontakty z coraz młodszymi dziećmi, cały czas obserwując, jak ma się nasz pies. Jeżeli widzimy, że coś mu nie leży, a sami nie wiemy, jak mu pomóc, jak najszybciej udajmy się po fachową pomoc do behawiorysty.

Czy mimo wieloletniego doświadczenia, coś was zaskoczyło na linii dziecko-pies, kiedy pojawił się wasz synek Ryś?

Zosia: Tak, ale pozytywnie. Spodziewałam się, że Bordo, nasz owczarek szwajcarski, będzie bardzo zazdrosny o moją uwagę, bo obserwowaliśmy to już wcześniej. Kiedy np. głaszczę kota, Bordo biega po pokoju i piszczy, nie lubi dzielić się dostępem do nas. Dlatego myślałam, że z Rysiem będzie jeszcze gorzej. Ale na szczęście nie zaobserwowaliśmy ani żadnych takich zachowań, ani większego stresu.

Piotr: Aczkolwiek trzeba było znaleźć furtkę, żeby rozładować skumulowane psie potrzeby. Wiadomo, że w domu uwaga skupia się głównie na Rysiu, więc co rano biorę wózek i psa na długi spacer. Wtedy zaspokajam przede wszystkim potrzebę zabawy i ruchu Borda. Bo minie jeszcze trochę czasu, nim Ryś zacznie biegać razem z nim.

*

Piotr Wojtków – trener psów, behawiorysta, wieloletni praktyk i pasjonat psiej komunikacji. Edukator opiekunów oraz przyszłych trenerów i behawiorystów.

Zosia Zaniewska-Wojtków – doświadczona trenerka i behawiorystka, certyfikowana trenerka Fear Free Animal. Aktywna poszukiwaczka wartościowej i najnowszej wiedzy naukowej w dziedzinie psich emocji, treningu z psem i szeroko pojętej pracy behawioralnej.

Drogi Zosi i Piotra połączyły się, zarówno prywatnie jak i zawodowo. Od 2017 roku wspólnie organizują szkolenia dla przyszłych trenerów i behawiorystów pod szyldem Wojtków Szkolenia. Prowadzą również szkołę dla psów Psiedszkole, która cieszy się dużą popularnością wśród opiekunów czworonogów. Ich doświadczenie to tysiące psów, które przeszły przez ich szkoleniowe dłonie, zarówno w zakresie szkolenia ogólnego, pracy nad problemami behawioralnymi, jak i socjalizacji czy aktywności sportowych.

 

MG_5317-kopia-scaled.jpgMG_5635-kopia-scaled.jpgMG_6645-scaled.jpg001-356.jpg046-scaled.jpg049-scaled.jpgFacetune_13-05-2019-12-34-37.jpgIMG_04512.2-scaled.jpgIMG_05542.2-scaled.jpgIMG_039322-scaled.jpgpwojtkow-scaled.jpg