asd
Starsze rodzeństwo wyjechało na kolonie a młodsze kręci nam się pod nogami. Korzystamy wspólnie z pięknej pogody ile możemy, ale czasem pora wrócić do domu… obiad zrobić, pranie nastawić, a co w tym czasie mogą robić nasze dzieci? Razem z naszą ekspertką od DIY – Mają, zachęcamy do prostych prac plastycznych. Latem absolutnie nie chowamy kartek, kleju i nożyczek w kąt!
Wyłączcie telewizory, odłóżcie tablety. Przy książkach Hervé Tullet nawet najlepsze bajki bledną. Ten kreatywny Francuz to niewątpliwy ekspert w pisaniu, a właściwie tworzeniu interaktywnych książek unplugged.
„Naciśnij mnie” z miejsca pokochałyśmy. Przyznamy jednak, że teraz dyskretnie chowamy tę książkę za innymi, z nadzieją, że może będziemy tego wieczoru mogły coś innego przeczytać. Bo na jednym przeczytaniu nigdy nie poprzestajemy. „Jeszcze raz, jeszcze raz!” To chyba najlepsza recenzja książki. Wybór książek Tullet’a na szczęście błyskawicznie się poszerza, i teraz nasze dzieci pokochały Turlututu.
Mamy dla Was niespodziankę! Chcecie zrobić z nami głowę Turlututu? To bardzo proste! A frajdy z zabawy cała masa. Zaczynamy? Hurrraa!
Zbierzcie w jedno miejsce:
kartonowe białe kartki oraz czarne i żółte
nożyczki
klej
flamaster do rysowania
cokolwiek co nada się jako uchwyt (słomka, patyk, u nas nóż drewniany i plastikowy)
Wytnijcie kontur oka z rzęsami i koroną z czarnego papieru według szablonu. Bardzo dobrze.
A teraz wytnijcie kształt oka z białego papieru i koronę z żółtego, a następnie doklejcie klejem na czarny kontur.
Już prawie się udało. Doklejcie uchwyt za pomocą taśmy.
Zamknijcie oczy. Policzcie do trzech. Wypowiedzcie słowa „A kuku Turlututut!” i gotowe – Wasze Turlututu jak żywe.
A może zrobimy jeszcze drugą maskę? Świetnie!
Namalujcie gryzmoły na białej kartce. Udało się!
Doklejcie oczy, dorysujcie uśmiech wedle życzenia i zęby. Doklejcie uchwyt za pomocą taśmy. Powiedzcie TADAM TADAM i Gryzmołstwór gotowy!
Ale fajnie! Chcecie jeszcze raz? (Wróćcie do początku artykułu.)
tekst i ilustracje: Hervé Tullet
wydawnictwo: Babaryba
zdjęcia: Maja Marciniak / Mimi Photography
Save