asd
Jeśli jesteś człowiekiem spragnionym światła, a zdjęcia z wakacji odpalasz na telefonie co najmniej dwa razy dziennie, masz dwa wyjścia: wyjechać w tropiki albo tropiki sobie sprawić. Dowiedziono, a jak nie, to zaraz ktoś dowiedzie, że widok monster, sukulentów czy strelicji w pokoju działa na poziom endorfin.
Kupno kwiatów doniczkowych może być… wyprawą. Duże centrum ogrodnicze, korki, parkingi, wózki. Ale nie musi. Przepis na domową dżunglę jest następujący: najpierw z kawką w ręku przeglądacie inspiracje z Instagramowych kont, które my w tej zielonej, tropikalnej tematyce lubimy najbardziej. Co powiecie na Warsaw Jungle, Urban Jungle Blog czy House Plant Club? Następnie obserwujecie u siebie przyspieszone tętno, ogarniacie wzrokiem pokój i parapet. Za mało. Amazonia to nie jest. Krok trzeci: czujecie wręcz matczyny instynkt i potrzebę, by zaopiekować się jakąś malutką pileą, kluzją, fikusikiem – podlać, pogadać, ponarzekać wspólnie na nasz klimat i centralne ogrzewanie. Zabrać zbrązowiały liść. Finalnie robicie miejsce w mieszkaniu i wyruszacie. Albo klikacie i dowożą wam oazę pod drzwi. Jak wolicie? Poniżej lista 5 miejsc, w których znajdziecie świetny wybór roślin z całego świata i porady dla roślinnych amatorów.
*
PLANTS FOR HUMANS
Klik, dostawa pod twoje drzwi. Nie mów, że ci się nie uda. Że zasuszyłaś czy zalałaś nawet kaktusa, a cierpliwość straciła nawet stoicka i wytrzymała sansewieria. Dziewczyny z Plants for Humans nie wierzą w takie mity jak ręka do roślin. Jak mówi Ola, założycielka firmy: Rośliny to nie tylko sztuka i intuicja, która buduje się z doświadczeniem, ale też nauka, a tak naprawdę kilka prostych zasad. Po pierwsze: warto dobrze zacząć. A początek to wybór takiej rośliny, której będzie w twoim domu dobrze i która zniesie nawet twoje najgorsze dni. Dlatego w Plant For Humans dziewczyny robią wszystko, by było tobie i roślinie razem dobrze. Przepraszam, nie roślinie, a Kamie z Malezji, Oli z Meksyku czy Reginie z Mozambiku, bo tak czule nazywają się tu rośliny. Nie onieśmieli was już łacińska nazwa i natłok informacji. Zamiast Aspidistra elatior mamy kumpla, Stasia z Japonii, o którym dziewczyny piszą wprost: Stasiek „Żelazny Liść” to prawdziwy superbohater wśród roślin. Jest niezwykle odporny i łatwy w uprawie. Znosi mało światła i właścicieli zapominających o podlewaniu.
Oprócz opisu każdego zielonego przyjaciela, mamy ikonki i jasno podane informacje, jak o roślinę dbać. Bo, że z nią czule rozmawiać – to wiadomo. Strona nawiguje nas w sposób wielce przemyślany i bardzo przyjazny tym, którzy dżunglę w domu fundują sobie po raz pierwszy. Które rośliny do salonu, a które do pokoju dziecka? Jak o nie zadbać zimą? I ściąga dla leniwych – rośliny, które wybaczą nam wszystko. Co najważniejsze, dziewczyny sprowadzają rośliny tylko z najlepszych szklarni, dostarczają ci je pod drzwi, a po zakupie są z tobą w kontakcie w razie pytań o pielęgnację. Miło!
*
ZIELONA ŁODYGA
Są kwiaciarnie i jest Zielona Łodyga. Przygotuj się na oczopląs wśród setek roślin oraz na to, że w twojej głowie nastąpi wyburzenie ścian i domowy miniremont, byle zmieścić kolejną donicę. I kolejną. I… Jeśli towarzysz zakupów zaczyna marudzić, doradzamy dwa magiczne słowa: tlen i smog. Oraz to, że kolor zielony koi i uspokaja, a kto w styczniu nie chciałby polepszyć sobie nastroju? Miejska dżungla to nie tylko zakupy – Zielona Łodyga mieści się w przestrzeni warszawskiego Konesera, łączymy więc wyprawę po zieleń z dobrym lunchem i spacerem po Pradze. Z ceglanego, fabrycznego dziedzińca wkraczamy do królestwo zieleni wszelakiej, tropików po prawej stronie Warszawy. I zaczyna się kombinowanie, czy zmieści się na parapecie kolejna begonia maculata, maranta i wilczomlecz trójżebrowy. Czy koło strelicji da radę przycupnąć jeszcze filodendron i czy kot nie potraktuje nowych domowników w kategorii wegańskiego menu. Ale mamy dobrą wiadomość – przedobrzyć można jedynie z ilością wody, gdy podlewasz kwiaty, nie z liczbą roślin w domu. Hasztag urban jungle do czegoś w końcu zobowiązuje!
*
ZAROŚLA
Zacznijmy od tego, że sklep mieści się na ulicy Polnej w Poznaniu. Przypadek? Dodajmy, że założył go miłośnik roślin, absolwent Medycyny Roślin na Uniwersytecie Przyrodniczym. Tak, istnieje taki nowatorski kierunek i dobrze się składa, bo tu znajdziecie nie tylko piękne roślinne okazy, ale i fachową pomoc w rozpoznaniu szkodników plądrujących wasze mieszkania i diagnozowaniu chorób w domowej dżungli. Miłość do roślin jest tu oczywista, jedni robią sobie selfie z nowymi okularami czy nowym modowym nabytkiem, a inni – z monstrualną alokazją czy fikusem wąskolistnym. Gdy widzę zdjęcie tego giganta Thaumatophyllum spruceanum czy tak piękne kwitnące strelicje, to bardzo żałuję, że ze stolicy do Jeżyc poznańskich mam kawałek. Przygarnąć taki odchowany okaz – rzecz bezcenna. Polujcie na ekipę Zarośla również na poznańskich targach. Warto! A jeśli szukacie pięknych kwiatów ciętych, wpadnijcie (też na Jeżycach) do Kwiaty&Miut oraz Kwiaciarni Chabazie. Jeżyce wyrastają na zieloną stolicę Polski.
*
PROJEKT ROŚLINY
Skaczemy do Wrocławia na ulicę Świętokrzyską – prosto w zielone objęcia Projektu Rośliny. Nie wiem, co było pierwsze: przyjaźń dziewczyn, a potem dżungla, czy też pasja do roślin przemieniła się w przyjaźń Oli i Weroniki? Od 2016 roku działają razem ku chwale naszych mieszkań i parapetów. A że apetyt u nich jest nieposkromiony, wypełniają zielenią nie tylko wrocławskie domy, ale i przestrzenie komercyjne oraz eventowe roślinne instalacje. Podobno dziewczyny nie boją się wyzwań, wysokości i wiertarek – kto ma ochotę to sprawdzić? Podglądanie ich konta, poza potrzebą zakupu kolejnej doniczki, skutkuje nabyciem wiedzy o florze – nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie nam zabłysnąć w towarzystwie uwagą, żę rhipsalis spaghetti to nie odmiana makaronu, ale roślina idealna dla każdego wielbiciela kuchni włoskiej. Tak przy okazji, philodendron ring of fire to nie nowy tytuł piosenki metalowej grupy… Jest tu estetycznie, zielono, w płucach i w głowie robi się nam dobrze, a oprócz rośliny kupujemy piękną, kolorową donicę. A jeśli mamy pytania i gubimy się w gąszczu – tudzież dżungli – pytań, wystarczy powertować książkę autorstwa dziewczyn.
*
DOM ROŚLIN
Małe uliczki warszawskiego Żoliborza kryją niejedną klimatyczną kawiarnię. Ale oprócz weekendowego śniadania można stąd wrócić z nowo poznaną, zieloną towarzyszką życia w M4. Zadbali o to właściciele Domu Roślin: Rafał, Gosia i Damian, czyli trio pasjonatów. Mają już swoje stałe grono bywalców u których uzależnienie od nakrapianych liści, delikatnych łodyg, tajemniczych lasów w słoiku i wszelakich pnączy utrzymuje się na stałym, wysokim poziomie. Żadna wredna muszka ziemiórka, żaden rozgrzany kaloryfer czy ciekawski dwulatek nie są przeszkodą, by domową dżunglę dumnie powiększać. O każdej nowej dostawie informują na Facebooku, polujcie więc na ulubione okazy oraz akcesoria. Miło popatrzeć, jak roślina cieszy człowieka. W tym przypadku i sprzedającego, i kupującego.
*
Kończymy przegląd garścią inspiracji z warszawskich zielonych domów podglądanych na profilu Warsaw Jungle. Jak pisałam w akapicie pierwszym, najpierw poczujecie przyspieszone tętno, potem zerkniecie na swój pusty parapet…
*
Jeśli macie sprawdzone zielone adresy w swoich miastach – śmiało dzielcie się w komentarzach.