seksualność wimin współpraca

Żeby ciało chciało!

4 kroki w pielęgnacji intymnej z WIMIN

Żeby ciało chciało!
Bartek Zwiefka

Z czym kojarzy wam się strefa erogenna? Bo mi z całym ciałem! Ono calutkie może nieść rozkosz, ale też całe domaga się czułości – i mam tu na myśli głównie autoczułość. Podobnie jest z pielęgnacją intymną – ona jest o każdym centymetrze kwadratowym naszych ciał i o trosce – tej od zewnątrz i od środka.

W kobiecej cielesności kryje się sporo – to cała fizjologia, kapryśne hormony, uciążliwa albo wyczekiwana menstruacja, stres, zmęczenie, dotyk. A wśród nich przewija się intymność oznaczająca z jednej strony to, co osobiste, a z drugiej – to, co erotyczne. O nich obu dziś będzie. W domowych pieleszach przyjrzymy 4 krokom w pielęgnacji intymnej – razem z rodzimą, ale myślącą o cielesności globalnie marką WIMIN. Pod lupę wzięłam kwartet produktów, które z ciekaw(sk)ością testowałam, co możecie podejrzeć w krótkim filmie.

Będzie o naturalnych suplementach wspierających ciało i libido, subtelnym lubrykancie, który wspiera nie tylko w sypialni, ale też u ginekologa, serum intymnym – nowości, bez której już sobie trochę nie wyobrażam codziennej pielęgnacji, i wreszcie – majtkach menstruacyjnych, które jeszcze budzą podejrzenia (a ja wyjaśnię, że niesłusznie). Potraktujcie ten intymny przegląd jako radę dobrej koleżanki (#siostrzeństwo) i weźcie z niego to, co wam pasuje.

czułe nawilżanie z serum intymnym

Przebierałam nogami, widząc zapowiedzi tej nowości z kolekcji WIMIN. Cudne różowe opakowanie Serum intymnego świetnie leży w rękach, pompka działa bez zarzutów, wydając akuratną porcję przezroczystego, delikatnego żelu, który się nie klei i nie zostawia śladów na bieliźnie. Serum to mistrz w temacie nawilżania i uelastycznienia cipki (to sprawka kwasu hialuronowego). Jest superłagodne dla wrażliwych błon śluzowych, a do tego zawiera prebiotyki, czyli naturalne odżywienie dla mikrobiomu skóry w okolicach intymnych. Zauważyłam, że całkiem szybko łagodzi podrażnienia i lekkie swędzenie – a wiadomo, że w strefie majtkowej o nie nietrudno – po depilacji czy seksie. Już wiem, że przyda mi się też wiosną, kiedy wsiądę na rower (siodełko, choć wygodne, bywa dla łona bezlitosne). Polubią je też fanki ciasnych jeansów i bywalczyni basenów. Za kojenie w serum są odpowiedzialne ekstrakty z szałwii i kory dębu – działają przeciwzapalnie i łagodząco. Zupełnie szczerze wołam, że to mój różowy must have w kosmetyczce!

oswajanie okresu z majtkami menstruacyjnymi

Przyznaję – podobnie jak wiele z was, byłam sceptyczna co do tego konceptu. Ledwo przestawiłam się z tamponów na kubeczek menstruacyjny, a teraz mam próbować majtek, które noszone solo, chłoną krew? Let’s try! Na start przekonywała mnie barwa (czarny to kamuflaż, wiadomo) i solidny materiał. Grubą bawełnę wzbogacono jonami srebra, które po pierwsze działają antybakteryjnie, a po drugie – odprowadzają wilgoć. Upraszczając: majtki mają warstwę ochronną w newralgicznej strefie i działają podobnie do podpaski (ale są cieńsze). Chłoną krew menstruacyjną – maksymalnie 12 ml, czyli tyle, co 4 tampony – nic nie przecieka i nie uwiera. Bieliznę trzeba tylko zaprać w zimnej wodzie, a później wrzucić do pralki (40 stopni) razem z kolorowymi ubraniami. Dla jasności – tak, to oznacza użytkowanie przez lata. Ja noszę majtki w domu (w którym też pracuję), zamiennie z kubeczkiem menstruacyjnym. Możecie je też stosować w czasie plamienia, nietrzymania moczu czy w połogu. Naprawdę „ratują tyłek”, a do tego piątka za ich retrofason z wysokim stanem i sexy prześwity!

DOGŁĘBNE WSPOMAGANIE Z LUBRYKANTEM

Dotąd unikałam takich wspomagaczy, bo kojarzyły mi się z drogeryjnym koszmarkiem – lepkim, słodkim, udającym zapach owoców i zawierającym całą tablicę Mendelejewa. A tu miłe zaskoczenie! Opis lubrykantu WIMIN głosi, że jest on tworzony „w standardzie medycznym, zawierający 98,8% składników pochodzenia naturalnego” – brzmi dobrze! Żel nie ma też zapachu, ma przyjemną konsystencję i nie zostawia śladów na pościeli czy bieliźnie. Co ciekawe – działa od zewnątrz i od środka, bo jest bardzo przyjazny cipce – wspiera naturalne, lekko kwaśne PH okolic intymnych. Do tego nawilża, zwiększa poślizg i chroni przed urazami, co jest bezcenne podczas sensualnych zabaw z kimś i solo, szczególnie przy suchości pochwy. Lubrykant przyda się też podczas wizyt u ginekologa plus jest „otwarty” na towarzystwo gadżetów erotycznych i prezerwatyw. No i jeszcze bonus – ładne opakowanie lubrykantu ma elementy fluorescencyjne, dzięki czemu z łatwością traficie na niego w ciemności!

dbamy o libido z suplementem diety Dobry seks

W temacie naturalnego wspierania libido wiedziałam jedno: liście Damiany. To niezłe ziółko od wieków jest stosowane dla zwiększenia kobiecego libido i przyjemności podczas seksu (a współczesne badania potwierdzają jego działanie). Przyjmuję je od dawna w postaci herbatki, więc ucieszył mnie fakt, że Damiana (Turnera diffusa) wchodzi w skład suplementu diety Dobry seks od WIMIN. Towarzyszy jej kozieradka – też stara dobra znajoma, czyli roślina, która poprawia ukrwienie narządów miednicy mniejszej, tym samym zwiększając doznania seksualne. W doskonałym trio jest jeszcze witamina B – poprawiająca nastrój i wspierająca równowagę hormonalną. Takie combo brzmi wspaniale, szczególnie w tym jakże szaroburym czasie. W uroczym słoiczku Dobrego seksu znajdziecie 30 kapsułek – porcja na pełen miesiąc. Pozostaje mi życzyć wam przyjemności!

Dziewczyny, a jak wy wspieracie swoją seksualność i co dobrego robicie w temacie pielęgnacji intymnej? A może macie doświadczenia z produktami WIMIN? Dajcie znać w komentarzach. I traktujcie się czule codziennie!

WIMIN

strona www / Facebook / Instagram

Materiał powstał we współpracy z WIMIN

Dodaj komentarz