Spotykamy się w poznańskiej pracowni. Spacerujemy między kawałkami brzozowej, pięknie pachnącej sklejki. Macamy pożądliwie meble w różnych etapach powstawania, i te przyoblekane już woskiem. Joasi i Michałowi udało się nie tylko stworzyć świetną markę meblową. Wood Republic to także megafajny zespół i ich miejsce, przytulne i piękne, choć bywa, że głośne (mały Kosma kontra wiertarki).
Choć to stolarnia i pracownia, w Wood Republic nie brakuje przestrzeni do spotkań i rozmów. Tworzenie mebli łączy kreatywność, myśl konstrukcyjną i… siłę mięśni. To także wyrazista osobowość twórców. Poznajcie ich!
Kto stworzył waszą republikę?
Nasza republika dzisiaj to całkiem spory team, ale za powstaniem Wood Republic kryjemy się my dwoje: Joanna i Michał. Myśl o własnej marce kiełkowała w naszych głowach już od dawien dawna. Wood Republic było drugim brandem, który wspólnie wykreowaliśmy. Pierwszy, klubokawiarnia Strefa Kultywator, już nie istnieje, ale stał się miejscem kultowym w niszowych kręgach muzycznych. Meblowaliśmy je i aranżowaliśmy sami, i tak rozpoczęła się nasza historia meblowa.
Miłość i praca mogą się spotkać?
Pochodzimy z podobnego środowiska, kręcą nas podobne rzeczy, mamy podobne, twórcze, nieposkromione i dynamiczne osobowości. Od razu wiedzieliśmy, że z tej znajomości powstanie coś nowego, coś naszego – bo mamy tak, że bardzo się nawzajem inspirujemy, a życie bez tworzenia i ciągłych wyzwań po prostu nie jest dla nas. Poznaliśmy się w świecie muzycznym, dlatego pierwszą myślą był właśnie klub muzyczny i widocznie musieliśmy przejść taką drogę, żeby dojść do Wood Republic.
Jak kształtuje się markę meblową?
Pierwsze dwa lata to był czas poszukiwania. Pracowaliśmy intensywnie nad designem, który określałby nas i który byłby rozpoznawalny, a przy tym niepowtarzalny i funkcjonalny. Od początku nasz design i produkt kształtowaliśmy w oparciu o spływające zamówienia. Nie chcieliśmy tworzyć wzorów i form w wyabstrahowaniu od klienta. Być może dlatego nasze wzornictwo i rozwiązania są tak bliskie ludziom, że są końcowym efektem dialogu z klientami. Od zawsze klienci mogli zgłaszać się do nas ze swoimi potrzebami i wiedzieli, że dostaną idealnie skrojony pod nich mebel. Udało nam się stworzyć wokół marki prawdziwą społeczność. Nazwa Wood Republic oddaje tę ideę doskonale – każdy klient staje się obywatelem republiki i ma nieograniczone prawa personalizacji mebli i realizacji swoich szalonych pomysłów z naszą pomocą.
Co was zaskoczyło przy produkcji mebli?
Pamiętamy same początki Wood Republic, kiedy trudne dla nas było wprowadzenie do oferty systemów szuflad. Teraz to nie do pomyślenia, bo komody i w ogóle meble z szufladami to nasz sztampowy produkt. No i nie wiedzieć czemu, najśmieszniejsze i najbardziej abstrakcyjne historie dzieją się – wbrew pozorom – w momencie naszych osobistych dostaw mebli. Nie raz okazywało się, że spore sadełka naszych mebli nie mieszczą się na klatce schodowej, w windzie, ba, w drzwiach mieszkania – regały wciągaliśmy na pasach przez okna balkonowe na piętrze, szafy wracały do naszej pracowni i były dzielone na mniejsze moduły…
Jak organizujecie dzień, by zdążyć ze wszystkim?
Czas w życiu zawodowym to dla nas, poza ludźmi, najcenniejsza wartość – zapewne dlatego, że wszystkie nasze meble są faktycznie ręcznie wykonywane, a pełne wykonanie jednego mebla wymaga ogromnie dużo zaangażowania. Michał na co dzień zajmuje się zarządzaniem całością procesu produkcyjnego, a Joanna to element tej układanki, który łączy rzeczywistość pracowni stolarskiej z rzeczywistością na zewnątrz.
Od zeszłego roku codzienna organizacja naszego dnia pracy została nieco zaburzona, ale w sposób najpiękniejszy z możliwych. Dziesięciomiesięczny dzisiaj Kosma pracuje z nami od najpierwszych swoich dni, choć przewrócił do góry nogami nasz codzienny harmonogram. Mówiąc mniej łagodnie, czasem dzień to szaleństwo i bałagan w postaci czystej.
Na pewno od początku dzielimy się w dwójkę obowiązkami, choć każdy z nas przeszedł też dynamiczną drogę w Wood Republic. Joanna w swoich początkach woskowała i szlifowała meble, teraz odpowiedzialna jest za sprzedaż i marketing oraz wdrażanie Kosmy. Michał na początku istnienia pracowni projektował i wykonywał w całości wszystkie meble, teraz projektuje tysiące personalizowanych mebli miesięcznie i nadzoruje produkcję prototypów, oraz zarządza pracą całego teamu.
Wood Republic cały czas się rozwija, pojawiają się nowe produkty. Skąd przychodzą pomysły?
Inspirują nas przede wszystkim ludzie i ich historie. Każdy nowy produkt to tak naprawdę nowa realizacja, spersonalizowana pod konkretnego klienta. Tych historii jest bardzo dużo i jest to niezwykle inspirujące – wsłuchiwać się, co klienci nam opowiadają, jakie problemy napotykają w swojej przestrzeni i szukać remedium w postaci szytego na miarę mebla, często multifunkcjonalnego.
Jakie są wasze dalsze marzenia i plany?
Mamy tysiąc nowych pomysłów na dalsze, nowe realizacji Wood Republic – wkrótce ujrzą one światło dzienne. Jednym z nich jest nowa kolekcja sof, kanap i puf, oczywiście ze sklejki. Michał uwielbia gotować i naszym marzeniem jest otwarcie wkrótce małej restauracji w Poznaniu. Joanna z kolei uwielbia języki i w ogóle poznawanie innych kultur, dlatego chcemy zobaczyć trochę miejsc – mniej turystycznie, na dziko, na spontanie.
Poza tym będziemy teraz, mimo pracoholizmu, poświęcać więcej czasu sobie. Na pewno zainspirował nas do tego Kosma, bo zaraził nas większym spokojem i dystansem.
Powodzenia i dziękujemy za rozmowę.
A więcej o meblach Wood Republic przeczytacie tutaj.