moja wyprawka wyprawka

Wyprawka Zoe

Sylwia Luks o wyprawce swojego trzeciego dziecka

Wyprawka Zoe
Aga Stodolska

Raz, dwa, trzy! Kompletowanie trzeciej z kolei wyprawki wydaje się proste jak drut. Tyle wiedzy i doświadczeń nazbierała założycielka marki Looks by Luks, Sylwia Luks, od czasów wyprawki najstarszego syna Teo, a potem córki Mii, że przy urodzonej pół roku temu Zoe wszystko powinno iść błyskawicznie. Czy w istocie tak było?

Dokładnie tak, wyprawka trzeciego dziecka Sylwii Luks komponowała się lekko i bezboleśnie. Ale zakładam, że nawet robiąc to czwarty, piąty, albo ósmy raz – jak bohaterka kolejnej odsłony cyklu Historie porodowe – można popłynąć w kierunku zgubnej obfitości. Nie z tą mamą! Bezkompromisowość, ponadprzeciętna znajomość rynku i ekologiczna odpowiedzialność zbudowały bohaterkę cyklu Moja wyprawka, która doskonale wie, czego chce, i wysoko stawia poprzeczkę produktom. Eksperckość Sylwii i jej bezbłędny radar nowości złożyły się na wyprawkę doskonałą, w której wszystkie elementy – kupione, pożyczone czy zatrzymane po starszych dzieciach – są po coś. Oddaję jej głos.

ŁADNE, FUNKCJONALNE I EKOLOGICZNE

Jestem estetką i uwielbiam otaczać się pięknymi, ale oczywiście także funkcjonalnymi rzeczami. Gdy patrzę na nowości, to najchętniej wszystko bym przetestowała. Na szczęście w większości sytuacji pojawia się u mnie głos rozsądku i pasuję z zakupami. Im jestem starsza, tym bardziej stawiam na minimalizm. Wolę wydać pieniądze na doświadczenia, niż rzeczy. Walczę z nadmiernym konsumpcjonizmem, a jeśli już coś kupuję, to stawiam na dobrą jakość. Chcę, by rzeczy długo mi posłużyły i żeby potem mogły także służyć innym, niezależnie od tego, czy je pożyczam, czy odsprzedaję. Uczę także swoje dzieci szacunku do rzeczy, które posiadają, a przeze wszystkim szacunku do naszej planety.

KOCHAM RESEARCH

Temat wyprawki dla moich dzieci miałam dość dobrze przemyślany. W pierwszej ciąży spędziłam wiele godzin na Pintereście, korzystając z poleceń amerykańskich i australijskich mam, aby wybrać właściwe produkty. W tym czasie mój mąż, Marcin, często latał do Stanów i przywoził mi wszelkie wynalezione przeze mnie nowości, których próżno było wtedy szukać na rynku polskim.

HITY I KITY POPRZEDNICH WYPRAWEK

Najlepiej sprawdziły się pieluszki wielorazowe, podgrzewacz do chusteczek wielorazowych Prince Lionheart oraz wanienka Puj. Mam je wszystkie po dziś dzień. Ale nie obyło się bez wpadek. Szybko przestałam używać parowego sterylizatora do butelek i smoczków. Początkowo myślałam, że powinnam chować Teo bardzo sterylnie, ale szybko mi przeszło i przestałam wariować, kiedy zrozumiałam, że taki maluch i tak wszystko bierze do buzi i nie uchronię go przed każdą bakterią i wirusem. Prawda jest taka, że sterylizator zajmował dużo miejsca w kuchni, a i tak szybko z niego zrezygnowałam. Dlatego drugi raz bym go nie kupiła. Nam, młodym mamom, często wydaje się, że potrzebujemy znacznie więcej, niż faktycznie jest nam potrzebne. To tyczy się także kosmetyków dla maluszków, które możemy spokojnie zastąpić niektórymi produktami z naszej kuchni – mąką owsianą lub ziemniaczaną czy olejem kokosowym.

Z KAŻDYM DZIECKIEM POTRZEBUJEMY MNIEJ

Zachowałam niemal wszystko, co uzbierałam do wyprawek dla dwójki starszych dzieci. Jestem zwolenniczką używania rzeczy vintage i zawsze najpierw szukam tych z drugiej ręki, bo to bardziej ekologiczne, ale niestety nie zawsze się udaje coś upolować. Ciuszków miałam początkowo wiele po Mii, ale Zoe szybko z nich wyrosła, więc i tak musiałam zrobić zakupy. Dobrze, że chociaż wszystkie turbany Looks by Luks po Mii pasowały, to obyło się bez szycia nowych (śmiech). Wydaje mi się, że z każdym dzieckiem potrzebujemy mniej. Po pierwsze dlatego, że wiele rzeczy okazuje się zbędnych (nie wiemy tego za pierwszym razem, bo przecież nie mamy żadnego doświadczenia i zachęcone reklamą – kupujemy). Po drugie, o ile ciąże były w zbliżonym do siebie czasie, to zostają nam rzeczy po wcześniejszych dzieciach. Dzięki temu nie trzeba ich znów kupować, bo raczej wszystko mamy. I tak właśnie było w moim przypadku, ale to nie oznacza, że niczego nie kupiłam. Przez ostatnie 4 lata pojawiło się dużo fajnych nowości na rynku, a większych gabarytowo rzeczy się pozbyłam, bo nie miałam na nie miejsca. Skończyło się zatem małymi zakupami.

COŚ DLA DZIECKA, COŚ DLA MAMY

My, mamy, często skupiamy się na tym, co potrzebne tylko dziecku, a mało myślimy w takiej chwili o sobie. Zapominamy, by zaopatrzyć się w coś, co nam umili macierzyństwo. I mam tu na myśli nie tylko kosmetyki do ciała, o które musimy zadbać po porodzie, ale np. wizytę u fizjoterapeuty, masaż całego ciała, wyjście do fryzjera czy kosmetyczki, a nawet wyjście sam na sam z mężem do restauracji. To jest niezwykle ważne, aby kobieta po porodzie dbała o swoje dobre samopoczucie. Nie bez powodu mówi się szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Dlatego w prezentach wyprawkowych standardem powinny być vouchery na wszelkiej maści wizyty dla przyszłych mam! Najlepiej z opcją zapewnienia opieki maluszkowi na ten czas (śmiech). W dziedzinie kosmetyków też ważne jest, by zadbać o siebie. Przez ostatnie lata pojawiło się dużo nowości ekologicznych i zero waste. Mój wybór padł na kosmetyki dla dzieci Baby Anthyliss, Alma, Among the Flowers. Dla kobiet zaś polecam olejek Nessa, którym smaruję okolice intymne po porodzie.

W GARDEROBIE ZOE

Pozwoliłam sobie na kilka nowych ubranek. Uwielbiam marki Organic Zoo, Coodo, Hey Popinjay!, oraz Bla Blo, nie mogło zabraknąć ich w garderobie Zoe. Tym bardziej, że Mia chodziła w ciuszkach Teo, a te nosiło chyba z dziesięcioro dzieci, bo pożyczałam je ciężarnym przyjaciółkom. Tak więc musiałam trochę odświeżyć garderobę. Jak się potem okazało, tego uzupełniania było więcej, bo Zoe urodziła się 1 kg większa niż jej rodzeństwo i niestety ciuszki szybko przestały się pokrywać, jeśli chodzi o porę roku. Ostatnio urzekły mnie także rampersy od Cacane czy Pink No More. Moje odkrycie podczas tej ciąży to marka Engel Natur – ich kombinezony z wełny merynosa są niezbędne. Zachwyciła mnie też marka Hvid, która z wełny merynosa robi kocyki, buciki, a także przytulanki.

PIELUSZKI ORGANICZNE

Bardzo chwalę sobie pieluszki z bawełny organicznej od Liewood oraz Ferm Living. Jako że jestem fanką otulania noworodków, zainwestowałam także w otulacze, m.in. Aden & Anais i piękny, ręcznie malowany, aksamitny w dotyku otulacz marki Little Beacon, który teraz służy nam jako prześcieradło do łóżeczka.

Mam pieluszki wielorazowe jeszcze po Teo i uważam, że to cudowne, że moje wszystkie dzieci mogły używać tego samego zestawu, który kupiłam w 2013 roku. To bardzo ekologiczne rozwiązanie i jestem dumna z tego, jak wiele śmieci, które rozkładają się 400 lat, udało się wyeliminować. W prezencie dostałam wełniane pieluszki Magabi oraz Drimi z pięknym haftem z tyłu, i zrozumiałam, że wełna to jeszcze bardziej ekologiczne rozwiązanie, bo takie pieluszki rzadziej się pierze niż te z materiału PUL, które mam. Bardzo polecam to rozwiązanie razem z podgrzewaczem do chusteczek wielorazowych, aby także zminimalizować użycie tych jednorazowych, tylko do wyjść poza dom.

DRZEMANIE I TURLANIE

U nas króluje kultowe gniazdko Snuggle Me Organic. Pojawiło się, gdy Zoe była już na świecie, ponieważ przez miesiąc musiała nosić rozwórkę na dysplazję bioderka. Nie mogliśmy wtedy chwilowo używać hamaka, więc wypróbowaliśmy Snuggle i okazał się u nas strzałem w dziesiątkę! Drzemki trwały nawet po 4 godziny. Teraz, gdy Zoe jest starsza, świetnie sprawdza się u nas piankowa mata That’s Mine w kolorze mojej podłogi (śmiech), po której Zoe turla się na prawo i lewo bez uderzania głową o podłogę. Wcześniej mieliśmy lnianą matę muszelkę od Moi Mili, którą zwędziłam dzieciom spod tipi.

Jako że wcześniej pozbyłam się bujaczka, bo zajmował zbyt wiele miejsca, to postanowiłam kupić nowy. Wiedziałam, że to rzecz, której będę potrzebować. Zdecydowałam się na ten od marki Charlie Crane, który zachwycił mnie nie tylko designem, ale i funkcjonalnością. Zoe go uwielbia.

PANI GADŻET

Ponieważ jestem gadżeciarą i lubię ułatwiać sobie życie, to ostatnio testuję urządzenie Rockit, które wprawia wózek w wibracje. Be niego i bez zawieszki z szumiącym króliczkiem od Whisbear nie wychodzę z domu. I oczywiście nie ruszam się bez chusty kółkowej Baba Wrap lub nosidła Kavka Baby. To mój zestaw idealny. No, może jeszcze dodam gryzak grzybek Mombella. Jeśli chodzi o gadżety sprawdzające się w domu, najbardziej ucieszył mnie rattanowy baby gym z Boho Swing. Idealnie pasuje do leżaczka oraz wieszanych zabawek, które miałam jeszcze po starszakach, i zapewnia Zoe rozrywkę, kiedy ja potrzebuję zająć się swoimi sprawami.

Po starszakach została mi dostawka do łóżeczka Snuzpod, która od 4 lat jest przyczepiona do naszego łóżka i raczej prędko jej nie odczepimy. Dostawka zapewnia nie tylko bliskość maluszka podczas snu, ale także dodatkowe miejsce, bo często ląduję w niej ja lub któreś ze starszych dzieci, które przychodzą do nas nad ranem (śmiech). Ach, no i prawie bym zapomniała: hamak Amazonas! Cudowne rozwiązanie dla rodziców maluchów, które mają problemy ze snem. Poleciła go nam neurologopeda Teo, aby dostarczyć mu odpowiednich bodźców. Maluszki w hamaku czują się jak w brzuchu mamy, więc chętnie w nich śpią. U nas cała trójka wychowywała i wychowuje się w hamaku i chuście.

JEMY I PIJEMY – EKOLOGICZNIE

Niedługo w ruch pójdą butelki ze słomką ze stali nierdzewnej Pura Kiki, z których już teraz Marcin czasem karmi Zoe moim odciągniętym w Magic Bottle mlekiem. Napoiły one już troje dzieci i nadal są w świetnym stanie! Znów jest to wspaniałe rozwiązanie dla rodziców, którzy są na bakier z plastikiem. Posiłki, które już za 2 tygodnie zacznę wprowadzać Mii, będę podawać na drewnianych talerzykach z Pracowni Smoków, które zostały mi po starszych dzieciach.

PRZECHOWYWANIE WSPOMNIEŃ

Zakochałam się w albumie „Twoje Dzieciństwo” Luiluk i mam nadzieję, że przy trzecim dziecku uda mi się go uzupełnić. Na mojej ścianie zawisły także piękne metryczki od Minimal Line, przedstawiające każde z moich dzieci – z datą i godziną porodu, a także imieniem, wagą i wzrostem. Uważam, że taka pamiątka to piękny prezent dla świeżo upieczonej mamy.

Dziękujemy Sylwii Luks za gościnę i podzielenie się swoimi wyprawkowymi wyborami.

Publikacja powstała dzięki wsparciu marek: Luiluk, Coodo, Pink No More, Cacane, BBTB, Bébé Concept.

Dodaj komentarz