Witaj, świecie! Witaj, 2021! Początek roku to dla wielu znaczący punkt w kalendarzu. Ale czy zmiana daty może chociaż trochę mierzyć się ze zmianami, jakie powoduje pojawienie się nowego członka rodziny? (konkurs rozwiązany)
Odkładamy na bok noworoczne podsumowania, abstrakcyjne postanowienia i odległe plany – w cyklu Wyprawka z Ładne Bebe skupiamy się na konkretach, tu i teraz z maluchem. Nowa rzeczywistość to wiele niewiadomych, ale jeszcze więcej codziennych wzruszeń. Żeby skupić się na tych przyjemnościach, chcemy ułatwić wam zakupowe decyzje. Wybór przydatnych i sprawdzonych rozwiązań znajdziecie w naszym przeglądzie. Tym razem odwiedziłam trzymiesięcznego malucha z zestawem produktów uprzyjemniających i ułatwiających pierwsze tygodnie bycia razem.




KOLIBELEK
To trochę tajemnica, ale na początku zabawki dla maluchów wybieramy bardziej… dla siebie. Jednak nie zdążymy się obejrzeć, kiedy niemowlaki zaczną wyciągać rączki do maskotek, gryzaków i grzechotek. Nic dziwnego, te z oferty sklepu Kolibelek są przeurocze! Działają na różne zmysły i są wstępem do nauki o manipulowaniu przedmiotami. A dodatkowo gryzak da ukojenie podczas ząbkowania. Małe zabawki będą wspaniałymi towarzyszami od pierwszych tygodni życia. A także sentymentalną pamiątką, do zachowania na zawsze w pudle z pierwszymi śpioszkami.
W artykule wystąpiły króliczek grzechotka, grzechotka z misiem i gryzak dostępne w sklepie Kolibelek.
Ceny: od 36 zł




MOKEE
Zmiana okoliczności w świecie poza brzuchem mamy często niepokoi maluchy. Przecież najlepiej jest być blisko! W gniazdku mogą towarzyszyć rodzicom całymi dniami (i nocami!). To sposób na bezpieczne współspanie z kilkutygodniowymi niemowlakami oraz niezakłócony sen mimo zmiany miejsca, np. przeniesienia z łożka rodziców do własnego. Gniazdko jest lekkie i nie zajmuje dużo miejsca – to dobry patent na przełożenie znajomych warunków poza rodzinny dom. Wykonane z bawełny, wypełnione kulkami silikonowymi jest bezpieczne dla skóry i nie powoduje alergii.
W artykule wystąpiło gniazdko niemowlęce moKee.
Cena: 249 zł





MARSUPIALE
Śpiworek dla noworodków jest przemyślany od A do Z! Kształt kręgla umożliwia otulenie ciała, dając komfortową przestrzeń dla bioder i nóżek w fizjologicznej pozycji. Wełna merino pozwala skórze oddychać i zapewnia optymalna temperaturę. Nocna zmiana pieluchy może odbyć się prawie niezauważenie, a to dzięki wygodnemu suwakowi. Wszystkie warunki spokojnego snu spełnione!
W artykule wystąpił otulacz HugBag Marsupiale.
Cena: 259 zł




BEABA
Czynności pielęgnacyjne spędzają sen z powiek nawet najodważniejszym rodzicom. Jak nabrać pewności siebie? Oczywiście praktyka czyni mistrza – uwierzcie, za kilka tygodni będziecie potrafili przewinąć dziecko jedną ręką, drugą grzechocząc zabawką. Pomocne są też akcesoria, które tej pewności siebie dodadzą. Lekkie, łatwe do przenoszenia, zapewniające bezpieczeństwo malucha i jego komfort dzięki ergonomicznym kształtom. Przemyślany system Camele’o Beaba ze stojakiem, na którym można umieścić przewijak lub wanienkę, to również lepsza organizacja miejsca w łazience czy kąciku dziecka. A tym samym – wygoda rodziców!
W artykule wystąpiły termometr, wanienka oraz przewijak Beaba.
Ceny: od 145 zł





WELEDA
Pierwsza zasada pielęgnacji niemowlaków brzmi – im mniej, tym lepiej. Kosmetyki łagodne dla delikatnej skóry maluchów powinny mieć proste formuły bazujące na naturalnych składnikach. Tak jak kremy i żele do mycia Weleda Baby. Zgodnie z tą filozofią komponowane są także kosmetyki z linii dla dorosłych, więc idealną delikatną pielęgnację znajdzie tu każdy członek rodziny. Co ważne, zimą należy pamiętać też o ochronie przed nieprzyjaznymi warunkami atmosferycznymi. Z kremu na zimę chętnie korzystamy przy okazji posmarowania buzi malucha – jest lekki i bardzo skuteczny!
W artykule wystąpiły ochronny krem na niepogodę i wiatr, krem przeciw odparzeniom, szampon i żel do mycia ciała, emulsja do twarzy, organiczna herbatka dla mam karmiących piersią marki Weleda
Ceny: od 19,99 zł




NOSIBOO
Każdego niestety w końcu dopadnie. Katar to przypadłość szczególnie nieprzyjemna dla najmłodszych, którzy nie są jeszcze w stanie sami wydmuchać nosa. Rozwiązaniem jest aspirator, czyli higieniczny, szybki i przyjazny sposób na oczyszczenie noska. Model Nosiboo Pro ma wyjątkowo dużo zalet – skuteczne działanie, siłę ssania zapewniającą bezpieczeństwo śluzówce i zatokom, a także przeuroczy design w formie uszatego misia. Ten aspekt na pewno ułatwi zaprzyjaźnienie się z aspiratorem! A dodatkowo – europejska produkcja i wykorzystanie bezpiecznych materiałów gwarantują najwyższej jakości produkt medyczny do użytku w domu.
W artykule wystąpił aspirator do nosa Nosiboo Pro.
Ceny: od 474 zł




BIM BLA
Otulanie, głaskanie i przytulanie to jedne z najprzyjemniejszych momentów macierzyństwa. Mamy kilkulatków już tęsknią, przyszłe mamy wyczekują tych chwil z niecierpliwością. Niemowlaki wydają się być tak delikatne! Nic dziwnego, że chcemy je otaczać samymi miękkimi i przyjemnymi w dotyku tekstyliami. Bambusowe mają właściwości antybakteryjne – ta tkanina świetnie sprawdza się m.in. w ręcznikach. Bawełniane – delikatnie otulają i sprawdzą się jako wielofunkcyjne koce, pieluszki i otulacze. Stonowane barwy, subtelne wzory i przyjemny szyk retro dodatkowo umilą te niezapomniane pierwsze dni, tygodnie, miesiące.
W artykule wystąpiły: kocyk, otulacz, ręcznik i maskotka Bim Bla.
Ceny: od 69 zł





KONKURS
Każda z marek opisanych w artykule przygotowała upominek-niepodziankę. Razem stworzą wyprawkę dla autorki zwycięskiej odpowiedzi. Żeby wziąć udział w konkursie, napisz w komentarzu do artykułu odpowiedź na pytanie:
Jaki element wyprawki okazał się dla ciebie najbardziej wielofunkcyjny i w jakich zaskakujących okolicznościach się sprawdził?
Na wasze odpowiedzi czekamy do 23 stycznia. Wyniki ogłosimy tutaj 26 stycznia.
Regulamin naszych konkursów znajdziecie tu.
ROZWIĄZANIE KONKURSU
Dziękujemy za wszystkie odpowiedzi, co za skarbnica pomysłów! Autorką zwycięskiego komentarza jest Melka:
Jak narazie wciąż oczekuję, aż moje bebe wyskoczy na światło dzienne. Nie mniej jednak z wyprawki, którą jak narazie skompletowałam zdecydowanie na prowadzenie w wielofunkcyjności wysuwa się kosz mojżesza, który dostałam od siostry. Był wypełniony po brzegi słoikami z przetworami. Następnie pełnił rolę tymczasowej torby do szpitala. Potem zaanektowały go koty, które postanowiły wygrzać w nim miejsce dla malucha, a obecnie, po wypraniu i wyczyszczeniu, kosz służy jako pojemnik na pościel i zabawki. Przypuszczam, że jeszcze nie raz się przyda w zaskakujących sytuacjach…
Tymczasem siedzimy w domu i czekamy na nowego współlokatora, który ma do nas dołączyć już pod koniec miesiąc.
Gratulujemy i trzymamy za was kciuki na ostatniej prostej!
*
Bohaterami sesji byli Joanna Pietrak i Szczepan. Dziękujemy za spotkanie i życzymy wam wszystkiego dobrego!
Artykuł powstał we współpracy z Beaba, Bim Bla, Kolibelek, Marsupiale, moKee, Nosiboo, Weleda.
Ilość komentarzy: 35!
To pewnie nic dziwnego, Ale najlepszym i najbardziej wielofunkcyjnym elementem wyprawki okazały się otulacze. Działały jako
jaskinia ciepełka od pierwszych dni aż do teraz (A pierwszy syn kończy zaraz 3 lata), ale kiedy trzeba,
były też kocem piknikowym na leniwych spacerach,
mięciutkim przewijakiem na poboczu autostrady,
eleganckim obrusem przy początkach przygody z jedzeniem,
śliniakiem,kiedy zasady savoir-vivre były nam jeszcze nieznane ;),
Roletą zaciemniającą kiedy wisząca był a niewystarczająca,
A nawet częścią garderoby dla młodzieży i dla mamy, przy różnych wypadkach….;)
I już wiem, że będę musiała kupić kolejne, bo starszy brat swoich tak łatwo nie odda, odkąd stały się nieodłącznym elementem budowania fortów…
Dopóki córa nie pojawiła się na świecie, nie zdawaliśmy sobie sprawy jak wiele zastosowań może mieć zwykły wózek. Nie tylko uśpi i ukołysze, wymęczy na wybojach i wybuja przy kolejnej nocnej pobudce kiedy ręce nie dają już rady, ale stanie się fantastycznym łóżeczkiem kiedy przez awarię trzeba nagle ewakuować się na noc do rodziców, sprawdzi się idealnie przy przeprowadzce i przewożeniu kartonów między podjazdem a domem, przy dotaszczeniu nadprogramowych zakupów po spacerze, jest tez wspaniałym magazynem na pranie oczekujące na wyprasowanie w deszczowe dni czy tajną bazą naszego kota, spragnionego chwil spokoju, poza zasięgiem ciekawskich oczu i łapek raczkującego berbecia.
Najlepszym przyjacielem maluszka, zaraz po narodzinach bedzie gniazdko.
Zapewni bezpieczny sen w łóżeczku jak i ułatwi nam wspólne spędzainie czasu w każdym miejscu i o każdej porze.
Gdy mały podrośnie będzie świetnym miejscem do zabaw oraz uczenia sie nowych umiejętności z miekkim londowaniem. Inspiracja natura jest zawsze trafna 😉
Najlepszym przyjacielem maluszka zaraz po narodzinach, w naszym przypadku będzie gniazdko.
Zapewni bezpieczny sen w łóżeczku jak i ułatwi nam wspólne spędzainie czasu w każdym miejscu i o każdej porze.
Gdy mały podrośnie będzie świetnym miejscem do zabaw oraz uczenia sie nowych umiejętności z miękkim lądowaniem. Wiem, że inspiracja naturą zawsze trafna! 😉
Kiedy urodziłam synka niepewnie stąpałam między produktami, których wybór był ogromny. Pierwsze miesiące zweryfikowały nasze potrzeby i teraz będąc w drugiej ciąży staram się kierować dobrem swoim i maleństwa. Po powrocie z synkiem do domu i rozpoczęciu codziennych rytuałów takich jak kąpiel, okazało się, ze wanienka co chwile zmienia swoje miejsce i przeszkadza to w ogólnej organizacji. Wielofunkcyjny stelaż jest obowiązkowy na naszej liście. Wybrałam również produkty, które mnie nie zawiodły i uratowały niejedną noc! Bez wątpienia był nim śpiworek, w którym mój synek znajdował otulinie (oczywiście poza moimi ramionami:)). Patrząc jak śpi miałam wrażenie, że czuje się w nim tak spokojnie i bezpiecznie. Dodawało mi to otuchy i motywowało do działania ❤️
Dla mnie wanienka… świetna miska na pranie oraz ulubione miejsce do spania dla kotów … myśle ze dla szalonych mogłaby posłużyć jako sanki 😉
Cześć, od jakiegoś czasu zerkam na posty wyprawkowe na ladnebebe.pl i przy wzmiance o konkursie na wielofunkcyjność elementów wyprawki, muszę się zatrzymać 🙂
Jestem w siódmym miesiącu pierwszej ciąży i właściwie dopiero kompletuję wyprawkę. Nie wiem co prawda jak to jest z młodym człowiekiem na zewnątrz, ale atrakcje zaczynają już wraz z rosnącym brzuchem i tymi wszystkimi zmianami w ciele. Moja ciąża przebiega całkiem łaskawie więc do niedawna nie rezygnowałam z wielu codziennych aktywności, w tym dość długich spacerów. Jeden z ostatnich połączony był z wizytą u rodziców, oddalonych znaczny kawałek drogi od mojego mieszkania – i nie sądziłam, że po herbacie i lekkiej kolacji opadnę z sił na tyle, że po namowach postanowię zostać u nich na noc (mąż akurat był w pracy). Miły wieczór, kąpiel i wskoczyłam do swojego dawnego łóżka. Zamiast poduszki ciążowej, podpórka z jaśków – całkiem wygodna, szybko zasnęłam. W nocy jednak wybudziła mnie… mokrość. Co jest? Spociłam się, wody, czy co? Macam, od pasa w dół sucho, uff. Zatem, takie dzikie poty? Nie, pachy, brzuch suche… obśliniłam się? Też nie. Zaraz. CYCKI. Coś ewidentnie pociekło mi z cycków. O TYM SIĘ JESZCZE NIE DOINFORMOWAŁAM. I chyba byłam zbyt zmęczona na większą panikę. To chwilowe, czy tak będzie sączyć do rana? Mam się teraz wytaczać z łóżka, hałasować i szukać czegoś na przebranie? Średnio. Ściągnęłam mokrą koszulkę i dostrzegłam w półmroku parę prezentów, które rodzice już kupili ciesząc się na narodziny pierwszego wnuka. Niewiele myśląc, zgarnęłam ze stolika JAKĄŚ WIĘKSZĄ SZMATKĘ, zebrałam do niej nabrzmiałe piersi, zawiązałam przepaskę… i poszłam spać dalej. Rano trochę zdziwiłam mamę nowym elementem garderoby, było mi totalnie głupio, bo to był NAPRAWDĘ PIĘKNY MUŚLINOWY OTULACZ… ale muszę przyznać, że równie wygodny jak piękny i świetnie sprawdził się jako taka trochę większa, pierwsza laktacyjna „wkładka” 🙂
Dla nas niezawodne okazało się gniazdko! Było z nami na piknikach w lesie, jeździło z nami na plaże do Gdyni, i oczywiście zamiast w łóżeczku… maluszek spał z rodzicami w łóżku właśnie w kokonie ❤️syn czuł się w nim bezpiecznie i komfortowo, i dla nas to było wspaniałe i ułatwiające !
Pieluszki tetrowe! W dalekiej podróży z plecakiem zastępują ręcznik, szalik, pokrowiec na aparat, w kryzysowych chwilach nawet podpaskę, albo opatrunek na zdarte pięty.
W podróży są lekkimi najbardziej wielofunkcyjnym elementem mojego bagażu, a w domu zabezpieczają słoiki z dojrzewającą kombuchą przed muszkami.
Swojej wyprawki jeszcze nie mam, ale już nieśmiało przeglądam co może nam się przydać za 7 miesięcy.
Bardzo fajna wyprawka . Dzidziuś to wielkie wyzwanie i szczęście. Dobrze przygotowana wyprawka nie powoduję stresów przy wyjściu ze szpitala.
Jak narazie wciąż oczekuję, aż moje bebe wyskoczy na światło dzienne. Nie mniej jednak z wyprawki, którą jak narazie skompletowałam zdecydowanie na prowadzenie w wielofunkcyjności wysuwa się kosz mojżesza, który dostałam od siostry. Był wypełniony po brzegi słoikami z przetworami. Następnie pełnił rolę tymczasowej torby do szpitala. Potem zaanektowały go koty, które postanowiły wygrzać w nim miejsce dla malucha, a obecnie, po wypraniu i wyczyszczeniu, kosz służy jako pojemnik na pościel i zabawki 🙂 Przypuszczam, że jeszcze nie raz się przyda w zaskakujących sytuacjach…
Tymczasem siedzimy w domu i czekamy na nowego współlokatora, który ma do nas dołączyć już pod koniec miesiąca 😉
Moim zdaniem najbardziej wielofunkcyjny okazał się krem na odparzenia. Oprócz pupy dziecka uratował zmarznięte i popękane ręce taty, jak i zarumienioną twarz mamy.
Z kolei gniazdko niemowlęce, jak pokazuje życie nie musi lądować w piwnicy, kiedy dziecko jest już zbyt duże by w nim leżeć i zamienia się w najwyższych standardów kojec dla pupila.
Szczotka do włosów lullalove najmłodszego synka służy też mężowi do czesania i pielęgnacji brody. Dodam tylko ze szczotki używało czworo dzieci teraz korzysta z niej mąż więc jest naprawdę użytecznym i wielofunkcyjnym przedmiotem 😆.
Dla nas najbardziej wielofunkcyjny okazał się bujaczek babybjorn . Rzecz po prostu genialna ! Towarzyszył nam wszędzie . Syn w nim ucinał sobie drzemki , bawił się , spędzał z nami czas w trakcie posiłków . Wszędzie z nim podróżowaliśmy . Polecam go każdej przyszłej mamie 🙂 2 mamy dostały takie bujaczki od nas w prezencie . A w naszym buja się już 5 dziecko i dalej jest w całkiem niezłej formie 😂❤️ . Dodatkowo obicie bujaczka przeżyło już wszystkie możliwe plamy po każdym z bobasów i tez jest nie do zdarcia . Gdybym miała wybrać jedna rzecz która jest naprawdę pomocna to byłby właśnie ten bujaczek ❤️
Skompletowanie wyprawki to nie lada wyzwanie, zwłaszcza, że jest dostępnych na runku tyle pięknych rzeczy dla Maluszków!
Z perspektywy 6 tygodni życia mojej Córeczki śmiało mogę powiedzieć , że musi się w niej znaleźć otulacz, i to nie jeden ! Muślinowy, a najlepiej bambusowy !
U nas to element wyprawki do zadań specjalnych, pełnił różne funkcje:
✨ już w szpitalu po porodzie dzieci są owijane w otulacze, co daje im poczucie bezpieczeństwa. Maluchy przybierają w nich pozycję podobną do tej w łonie matki. Nasza córka to uwielbia- nie tylko w szpitalu ale w domu u nas się sprawdza idealnie
✨jako kocyk – do zwyczajnego okrycia podczas drzemki
✨jako osłonka podczas karmienia – zakrywam pierś aby dać dziecku poczucie intymności i pomóc się wyciszyć od otoczenia
✨do przewijania – kładę moje maleństwo na otulaczu bambusowym podczas przewijania, aby było mu przyjemniej na skórze
✨jako myjka – otulacz służy nam podczas kąpieli do omywania dziecka, dodatkowo, jak wspomniano już we wpisie – posiada on właściwości antybakteryjne
✨ jako pieluszka – owijamy codziennie otulaczem choć na pół godziny pupkę naszej córeczki, aby jej delikatna skóra odpoczęła od ciągłego noszenia pampersów i mogła pooddychać
✨jako śliniaczek – małe dzieci często ulewają mleko. Zawsze mamy otulacz pod ręką. Jest lepszy od pieluchy tetrowej bo nie drapie tak skóry i jest mięciutki
✨jako osłonka na wózek czy fotelik – nie mieliśmy podczas szybkiego wyjścia zadaszenia na fotelik, wychodząc z auta osłonilismy otulaczem naszą córkę przed wiatrem.
✨jako kompres do okładów – podczas nawału pokarmu to otulacze schłodzone wodą przynosiły mi ulgę , tak samo jak malutkiej przy pierwszej gorączce
Najlepsze jednak jest to, że przy tylu funkcjach jakie może spełniać otulacz, jest on jednym z mniej kosztownych elementów wyprawki co przy licznych wydatkach jest dość ważne. Życzę każdej Mamie, aby mogła sobie nim ułatwić codzienne matczyne obowiązki i odkrywała jeszcze więcej jego funkcji ❤️
Najbardziej uniwersalnym produktem jest olej ze słodkich migdałów, którego używa cała nasza rodzina do wszystkiego. W bobasowej pielęgnacji zastąpił mydło, szampon, oliwkę i krem na odparzenia. Nie jest to jakaś porywająca historia dlatego postanowiłam opisać najbardziej zaskakujący (ale też uniwersalny) element wyprawki, czyli przenośny przewijak. Dostałam go od przyjaciółki na babyshower i byłam przekonana, że to fancy-szmancy produkt, którego nigdy nie użyje. Ładny, duński design i spoko wykonanie, no ale cóż z tego. Mamy przecież przewijak stacjonarny, po co generować niepotrzebne produkty, na spacerze przewinę na kolanie itd. Tak myślałam całkiem niedawno. No i jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się że używam tego przewijaka cały czas! A to dziecko przewijam na nim raz w plenerze, raz w sypialni. Gdy Bobinka niemal umarła z głodu podczas spaceru, bo nie jadła już 3 godziny, przewijak uratował mi życie i posłużył za miękką poduszkę pod pupę, żebym nie dostała osławionego „wilka”. Jest wygodny, lekki, służy za organizer, kładę na nim dziecko podczas podróży pociągiem, żeby sobie smacznie spała kołysana miarowym stukotem kół o szyny. Nie wyobrażam sobie bez niego życia. A zabawnym twistem tej przewijakowej historii jest to, że stacjonarnego przewijaka użyliśmy raz i uznaliśmy z mężem, że to najbardziej zbędna rzecz ever.
Pomimo skrupulatnie kompletowanej wyprawki najbardziej przydatny i uniwersalny w użyciu okazał się -jakkolwiek to nie zabrzmi – kot. Kot, nasz kot. Największy przyjaciel, towarzysz, termofor, obserwator, nieoceniony trener czołgania, raczkowania, czworakowania, chodzenia, biegania, nie nudzący się stymulator, najwspanialsze doznanie sensoryczne, edukator kociej etykiety z bezkresnymi pokładami cierpliwości, o które jestem zazdrosna. Nasz Trzeci Rodzic – Kitkacy.
Najlepiej sprawdził się u nas otulacz. Ewoluował razem z rozwijającym się maluszkiem. Początkowo poprostu otulał. Później służył do zasypiania, synek wtulał w niego buzię i odpływał w ciągu kilku minut. Przeszedł przez różne fazy zabaw, zaczynając od „akuku” po budowanie bazy i innych namiotów. Niejednokrotnie ratował sytuację, kiedy maluszkowi coś się wylało, chronił od słońca, deszczu i chłodu. Później został czymś na kształt ulubionej maskotki, bez której nie mogliśmy ruszyć się z domu. A finalnie nasz otulacz zmienił kształt i oficjalnie, dzięki moim szyciowym umiejętnością został maskotką-króliczkiem. Która nadal towarzyszy synkowi podczas zasypiania, smutków i podróży, choć ten młody człowiek skończy niebawem pięć lat.
Tak się szczęśliwie złożyło, że w prezencie urodzinowym synek dostanie wymarzonego braciszka, więc przydałby się kolejny otulacz 🙂 Może i ten przetrwa z nami lata.
U nas najbardziej uniwersalnym elementem wyprawki okazał się – niezbyt zaskakująco – otulacz. Dostaliśmy w prezencie mięciutki, muślinowy i od razu obie z córką go pokochalysmy. Ona – bo po kilku użyciach pachniał mną i był mięciutki. Ja – bo faktycznie nadaje się do wszystkiego. Poczynając od funkcji, która jest w nazwie, przechodząc przez zapewnienie intymności podczas karmienia, na ręczniczku i prześcieradełku kończąc. Okazało się,że nie potrzebujemy w domu mnóstwa prześcieradeł niemowlęcych – w sytuacji awaryjnej położyłam na materacyk córki ten otulacz i sprawdził się świetnie. Również przy wyjazdach na noc do dziadków nie muszę pakować dodatkowych rzeczy do łóżeczka turystycznego – biorąc przytulankę córki, zabieram i prześcieradło. Kompletując wyprawkę, sama pominęłam ten element, ale teraz nie wyobrażam sobie, aby przy kolejnym dziecku miało go zabraknąć!
Nie byłam nawet pewna czy się przyda. Nie wiedziałam, czy poradzę sobie z wiązaniem nie robiąc jednocześnie krzywdy własnej córce. Z perspektywy czasu myślę, że kupiłam ją chyba dlatego, że podobały mi się zdjęcia mam noszących dzieci blisko serca. CHUSTA. Kawałek materiału ratujący mnie w kryzysowych momentach: ciasny otulacz pomagający przetrwać niemowlęcą kolkę, wygodny zamiennik wózka podczas górskich wakacji, cienki kocyk zastępujący ten ulubiony, o którym w ferworze pakowania zapomniał mąż, samochodowy przewijak, kiedy gps wskazywał 30 km do najbliższej stacji benzynowej, świetny materiał na dziecięcą bazę rozwieszony w salonie między stołem a rzędem krzeseł, wreszcie idealny kokon dla zrezygnowanej matki, której jakoś matczyna intuicja nie chciała podpowiedzieć, co jest przyczyną przedłużającego się płaczu niemowlaka. I chociaż samo chustonoszenie nie było u nas standardem, wiele zawdzięczam tej tkaninie o skośno-krzyżowym splocie. Oby okazała się równie pomocna za dwa miesiące..
W oczekiwaniu na naszego Synka jestem bardzo wdzięczna za moje doświadczone mamusie-koleżanki, które stworzyły dla mnie specjalne wyprawkowe listy rzeczy, które będą mi najbardziej potrzebne. Wiem, że będę się musiała wiele nauczyć i sama odkryć co moje dziecko lubi, a czego nie. Ale bardzo bym chciała by mój mały chłopiec czuł się bezpiecznie i komfortowo, tak jak kiedy był w moim brzuszku, dlatego myślę, że otulający go śpiworek będzie świetnym rozwiązaniem podczas snu. Już nie mogę się doczekać kiedy nasz Synek będzie mógł korzystać z wyprawki.
Najbardziej wielofunkcyjna rzecza z wyprawki u Nas okazała sie przenosna mata do przewijania. Oprocz tego ze spelnia swoja funkcje moze byc ochrona przed zimnym podlozem a takze mata do zabawy 😊
Gdy moja córeczka miała 5 mc polecieliśmy na pierwszy urlop (wtedy jeszcze latanie na urlop było codziennością…ahh ;))
Przed wsiadaniem do samolotu chciałam jeszcze zmienić pieluszkę, aby uniknąć tego w samolocie. Poleciałam szybko do toalety na lotnisku i zaczęło się…jedna ręką musiałam trzymać córcię, a druga przeszukiwałam zawartość torby i znalazłam dosłownie wszystko: krem, szczotkę, muslinowe serwetki tylko nie pieluszkę 😭 w dodatku nie miałam telefonu, wiec zrozpaczona uchyliłam drzwi toalety i krzyczałam widząc towarzyszy moich podróży ich imiona mając nadzieje ze któreś mnie usłyszy. Ani mój mąż, ani przyjaciolka zajęta dwójka własnych dzieci nie zareagowali- na pomoc przyszła mi obca kobieta, która chciała również skorzystać z toalety, przeszukała moja torbę i znalazła w niej pieluszki (wcale nie były jakoś głęboko schowane). Ta sytuacja strasznie mnie zestresowała i cała drogę w samolocie płakałam mojej przyjaciółce (doświadczonej mamie 2ki dzieciaczków) a ona ciagle mi mówiła, ze nic się nie stało, ze zdarza się najlepszym, ze to przecież nic takiego.
W pierwszy dzień urlopu zostałam z dziećmi w fince, a reszta dorosłych pojechała po zakupy. Ku mojemu zdziwieniu przywieźli tez prezent zawinięty w kolorowy papier z napisem ,,dla super mamy,,. Moja przyjaciolka kupiła mi ,,changing pouch,, czyli mała, sprytna kosmetyczkę w której miesci się pare pieluszek, chusteczki i mała mata do przewijania! Od tamtej pory zmienianie pieluszki w miejscu publicznym stało się proste, wolne ręce, wszystko zorganizowane, kosmetyczka mieściła się bez problemu obok córeczki na każdym przewijaku czy to na stacji benzynowej, czy na lotnisku, czy w restauracji, czy na tylnią siedzeniu samochodu-a nawet na ławce w parku!
Od tamtej port jest to mój ulubieniec wyprawkowy, który dostaje ode mnie w prezencie każda ,,mom to be,, i na pewno już za
Pare tygodniu znów pójdzie w ruch przy bobo numer 2 😉
Poród lada dzień, wyprawka właściwie skompletowana, mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. Jej ulubionym elementem jest dla mnie piękny otulacz ze wzorem mimozy. Będzie mógł spełniać rolę kocyka, ręcznika, czy służyć do spowijania. Liczba zastosowań jest właściwie nieograniczona. Nie mogę się doczekać spotkania z córeczką, pierwszych wspólnych dni, poznawania siebie nawzajem i jednocześnie testowania wszystkich pięknych produktów.
DZIANINOWY KOCYK. Nasze bombelini jest idealne! Poza tym, że każdy ma jakieś wady, skazy i kłopoty. U Janeczka są to trzy literki – AZS. Bagatela trzy znaki, rozwijają długą listę zaleceń, zadań codziennych i wyrzeczeń. Kąpiele co wieczór, jasne i przewiewne ubrania, kosmetyki z dobrym składem, kilka aptecznych maści… No i – pranie każdego domowego ciucha (naszych też) w hipoalergicznych proszkach. Mama i tata już się oswoili, że ubrania nie pachną łąką ani morską bryzą i jakieś takie mniej miękkie… Ale całego świata nie wypierzemy. I tu wkracza, wjeżdża, nadlatuje niczym dywan Alladyna nasz zielony kocyk – bezpieczna przystań dla Janeczka. Zabieramy go ze sobą wszędzie, na każde spotkanie czy załatwienie. To taka bariera, która chroni Janeczka przed alergizującym światem. Rozkładamy na dywanie u dziadków, na kanapie u znajomych, w samochodzie, u lekarza… i cyk – można się turlikać bez obaw o swędzące krostki następnego dnia.
Najbardziej wielofunkcyjnym i sprawdzającym się w każdych, nawet najbardziej zaskakujących (a takich nie brakuje) sytuacjach elementem wyprawki były.. rady. Dostaje je w ogromnych ilościach każda mama, nieważne, czy je chce czy nie. Ja uzbierałabym cały worek takich, o które w ogóle nie prosiłam, ponad połowa była całkowicie nieprzydatna, ale wśród nich wszystkich znalazły się prawdziwe perełki, które już teraz wiem, że towarzyszyć mi będą na każdym etapie i w każdych okolicznościach, od powrotu ze szpitala do pierwszych zdartych kolan przy nauce jazdy na rowerze. Ta najlepsza, sprawdzona i przetestowana nie tylko przeze mnie, ale przede wszystkim przez moją mamę, od której ją dostałam brzmi: wyluzuj.
Najbardziej wielofunkcyjnym elementem wyprawki nawet w najbardziej zaskakujacych okolicznosciacg okazalam sie byc ja sama – MAMA!
I moim zdaniem jest to kazda mama! Wczesniej wielozadaniowa wcale nie bylam! A teraz? Pozwolcie, ze przytocze kilka przykladow:
– jestem mama – kocham, tule, wychowuje, po prostu jestem dla mojego dziecka tu i teraz! Mama jestem przede wszystkim i zawsze…
– jestem psychologiem – analizuje, obserwuje, pomagam jak umiem!
– jestem lekarzem i pielegniarka – swietnie radze sobie z katarkiem, goraczka czy niestety z meczaca nas egzema…
– jestem opiekunka, wychowawca, nauczycielka -ucze, daje przyklad, wyjasniam, zajmuje, szukam odpowiedzi- madrych i prawdziwych, wymyslam ciagle to nowe zabawy, dbam o zdrowe cialo i ducha naszej rodziny i aktywnie uczestnicze w tych zajeciach! Jestem doslownie belfrem roku!
– jestem fryzjerka – czaruje piekne warkoczyki i rozczesuje tapirek na malej czuprynce, wpinam spineczki, gumeczki, zawiazuje kokardki…
– jestem kucharka – gotuje, wymyslam jadlospis, zaopatruje kuchnie w produkty spozywcze…jestem tez specem od deserkow!
– jestem artystka – maluje, wycinam, koloruje we wszystkich kolorach teczy!
– jestem business-woman – spelniam sie zawodowo i pracuje na pelen etat (i bardzo to lubie!)
– jestem zona – kocham mojego meza, a kiedy widze jak on kocha nasze dzieciatko to kocham go jeszcze mocniej! A czasami (bez wyrzutow sumienia!) idziemy na randke i dajemy sobie pomoc babci lub cioci 😉
– jestem przyjaciolka – zarowno nadal dla moich przyjaciolek (dziewczyny, staram sie jak moge!) jak i dla mojej coreczki (mam nadzieje ze to potwierdzi za pare lat)
– jestem fotografka, powiesciopisarzem, journalistka- uwieczniam rodzinne momenty, spacerki, pierwsze zabki! Wszystkie zdjecia wywoluje, opisuje, dokumentuje! Uwieczniam emocje i wspomnienia, na dlugie wieczory za kilkanascie lat!
– jestem domem, ostoja, wsparciem, zyciem, codziennoscia, marzeniem, spelnieniem, aktorka, piosenkarka, kameleonem, jestem dniem i noca, jestem nieodlacznym elementem wyprawki, jestem specem do zadan zwyklych i specjalnych – szybko dostosowuje sie do sytuacji i czesto jestem wieloma tymi elementami naraz….
– czasami jestem tez smutkiem i zmeczeniem, lzami, zdarza mi sie zwatpic – tego uniknac sie nie da… kazdy z nas ma swoje slabosci…
a do jestem kobieta – czuje sie kobieco!
Jestem soba. Jestem!
Z perspektywy czasu niezastąpiąnym elementem codzienności z niemowlakiem (prócz pieluch wielo) był po prostu kawałek pięknej tkaniny, chusta do noszenia. Kilka miesięcy wcześniej podpatrzyłam jak to robią w Indiach, bobas zawsze przy rodzicach. Czułam się wolna idąc do lasu, czy przez góry z niemowlakiem na piersi czy plecach. Chusta ratowała kiedy wieczory przepełniał płacz i tylko kołysanie i bliskość pomagały. Z chusty robiłam hamak dla bobasa gdy potrzebowałam odpocząć, a on bujać się. Kiedyś poza domem oberwałam niemowlęcą kupą – z chusty zawinęłam spódnicę. Leżenie na łące na chuście, przykrywanie się chustą gdy potrzeba coś lekkiego do otulenia. W chuście nosił Tata bobasa, ciocia, dziadkowie, wtedy ja mogłam odzyskać swoje imię. Później gdy bobas nie był już bobasem zrobiliśmy lianę do huśtania się. Teraz chusta czeka na drugiego bobasa.
Od niespełna 2 lat jestem pełnoetatowym tatą, który zrezygnował z służbowych wyjazdów, nocnych zmian, pracy po godzinach na rzecz słodkiej dziecięcej rutyny z dodatkiem wciąż umorusanych rączek, obmalowanej czekoladą buźki i stópek po brzegi upaćkanych w piachu, ziemi i błocie. I wiecie co…? Jest super! To synek każdego dnia uczy mnie zjadania czekolady ciesząc się smakiem każdej kosteczki z osobna, na dworze obserwować jak powstają piaskowe wieże z miasteczkami z zielonej trawki, jak namalować fantastyczne malunki za pomocą kredy, jak zbudować lokomotywę z błota…. bez zważania na to w jakim stopniu odbija się to na naszym poziomie czystości 🙂 Wszak wybawienie zawsze przynoszą CHUSTECZKI NAWILŻANE DLA DZIECI: delikatne jak poranna rosa, skuteczne jak kapsułki piorące, niezawodne w każdej sytuacji jak superbohater, nawilżające jak oliwka dla dzieci, skuteczne jak działania mamy, pachnące jak beztroskie zabawy w sadzie, warte zaufania jak przyjaciele, bezpieczne jak domowe 'ognisko’, usuwające zabrudzenia z prędkością błyskawicy i uszczęśliwiające całą rodzinę jak godziny spędzone w wesołym miasteczku. To właśnie one są NAJBARDZIEJ WIELOFUNKCYJNYM ELEMENTEM WYPRAWKI – ratują nam życie już od pierwszego dnia narodzin synka – jak do tej pory przez całe 21 miesięcy dbały o niego znakomicie. W jakich zaskakujących momentach się sprawdzają? Np. do wycierania kurzy z półek kiedy znienacka odwiedza Nas teściowa, domywania stoliczka ubabranego farbkami czy też pisakami po twórczej zabawie synka, czyszczenia butów po spacerkach, przecierania huśtawki na placu zabaw gdy jest zabrudzona…Zjedzona kaszka czy obiadek przez mojego synka na wyjeździe bądź pikniku, a nie ma wody – grunt , że mam chusteczki 🙂 A wczoraj synek spacerował po parku i goniąc ptaszka wpadł w roztopiony śnieg wymieszany z mokrą ziemią – wyglądał niczym murzynek Bambo, dobrze, że żona nosi chusteczki nawilżane zawsze przy sobie, bo wrzasków synka było co niemiara (nie lubi być brudny!!). A wiecie jak powycierane chusteczkami lśnią alufelgi w mojej audicy – takiego super efektu się nie spodziewałem!! Ot, tyle wystarczyło byśmy pokochali chusteczki nawilżane w naszej wyprawce całą rodziną :)) Chusteczki nawilżane to prawdziwy skarb!!! Każdy rodzic to potwierdzi 🙂 A już za niecałe 4 tygodnie na świecie pojawi się córeczka, więc i przy niej zastosowań chusteczek nawilżanych znajdziemy caaałe mnóstwo!
Dla niedoświadczonej mamy jaką (wciąż) jestem każdy nowy dzień jest zaskoczeniem i niebyle wyzwaniem. Jeśli do ekipy poczatkującej mamy dodamy słodkiego ale wymagającego niemowlaka, młodego aktywnego pieska i męża pracującego non-stop z domu (czytaj: małego, krakowskiego mieszkania), tworzy się mieszanka nieomalże wybuchowa. Dlatego też bardzo doceniłam elementy wyprawki, które zaskoczyły mnie swoją funkcjonalnością jak chusta Studio Romeo. Nie ukywam, że podchodziłam do niej bardzo sceptycznie, marząc o miłych spacerkach z dzidziusiem w wózku i czworonożnym przyjacielem u nogi. Życie jak zwykle zweryfikowało te romantyczne wizje – piesek, dzidziuś i wózek ze zdecydowanym uporem odmawiały wspólnych wyjść, przy każdej próbie dając wspaniały popis swoich głosów dla przechodniów. Kiedy zrezygnowana myślałam o zmianowych spacerach i podrzucaniu niemowlaka mężowi na teamsowe spotkania, dałam szanse chuście i okazał się to strzał w dziesiątkę. Bez zbędnego wiązania i straty czasu, nagle staliśmy się mobilini a moi mili towarzysze zadowoleni z życia. Okazało się, że nawet można odcedzić makaron i umyć zęby oraz porzucać piłkę bez wywoływania szczekająco-płaczliwych reakcji. Wiem, że chusta zostanie z nami na długo i serdecznie polecam innym Zagubionym 🙂
Najbardziej wielofunkcyjny towarzysz naszej przygody *dziecko* to łóżeczko szczebelkowe, własnymi rękami skręcane (i to z pieśnią na ustach oraz wizją rumianego, ŚPIĄCEGO bobaska- o słodka, ciążowa nieświadomości). Przywlókł je do mieszkania ojciec biologiczny, jak tylko dostał w prezencie obsikany plastikowy dinks z dwoma paskami (i butelkę wódki). Na początku był to więc drewniany, solidny symbol nadchodzącego ojcostwa (funkcja numer 1) oraz zamiennik „zasadzonego drzewa” (funkcja numer 2), które to podobno mężczyzna musi popełnić.
I wtedy weszłam ja, cała na biało i wyprawkowo i wykupiłam asortyment jednego z popularnych sklepów internetowych dla przyszłych rodziców. Łóżeczko zmieniło się więc w magazyn (funkcja nr 3), gdzie ów asortyment spokojnie czekał na trzeci trymestr i syndrom wicia gniazda. Po uwiciu (gniazda), opustoszały mebel był też tłem do fotografii absurdalnie wielkiego brzucha (funkcja nr 4). A po powiciu (dziecka), opustoszały mebel był już i suszarką na pranie (5), i skrzynią na pluszaki (6), i więzieniem w zabawie (7), i pretekstem do kłótni o większe mieszkanie (8) i pojemnikiem na „rzeczy-których-używamy-nigdy” (9). Legenda głosi, że w takim łóżeczku może również spać dzidziuś i podobno gdzieś na świecie istnieją rodzice, którzy skorzystali z tej funkcji.
Kurczę. Zerkłam na te odpowiedzi i opadłam z sił tak jak po całym dniu, wykańczającej pracy nad dziećmi. Kocham moje bąbelki nad życie, ale kiedy pójdą spać, ogarniam dom i szykuję wszystko na kolejny dzień a gdy kładę się do łózka to zasypiam chyba w „locie” bo tego nie pamiętam, po to by następnie milion pięćset razy obudzić się nocą na karmienie maluszka…
Ale do sedna. Teściowa w prezencie na narodziny bąbelka podarowała nam… becik. „Czy ona nadal zyje w dawnych czasach? kto teraz używa becika?”. Przyjęliśmy prezent zeby jej nie urazić i … jak się okazało to właśnie becik stał się dla nas bezprecedensowym zwycięzcą.
Pomógł gdy iskierka była tak maleńska że strach było ją nosić. Spełnił swą rolę jako kołderka do spania. Przydał się jako kocyk na spacery. Okazał się niesamowity jako mata do leżenia i zabawy. Zwinięty w rulon stał się wałkiem do nauki trzymania główki wysoko. Dla starszych dzieci był parkinkieg na autka, szpitalem dla misiów i setek innych wykorzystywań. Ale bezapelacyjnie jego najdziwniejszym wykorzystaniem było wykonanie z niego hamaka pod stolik szkklany, gdzie mąż z pomocą linki i wyciętych o obszytych w nim otworów stworzył hamak pod stolikiem kawowym ze szkła, by maluszka lulać … bęc
Nie oszukujmy się, królowa jest tylko jedna.
Tetra- pielucha, otulacz, okrycie, ręczniczek, ścierka, śliniak, ulewajka, myjka kąpielowa, pareo plażowe, przewijak, zasłonka, mata (semi)sensoryczna, wkładka laktacyjna, przytulanka bobasa, przyjaciółka rodzica.
W pierwszych dniach życia
nie ma tu nic do ukrycia
kiedy drżące ręce taty ubierają
o tą małą istotkę się obawiają
otóż najbardziej funkcjonalny PAJAC na świecie
w wyprawce każdych rodziców znajdziecie !
Zamiast męczyć się z bodamy i spodniami czy śpioszkami
ubieramy zwinnie, przebierając palcami !
Co więcej pajac idealny jest pod kombinezon na spacery
i nie potrzebne tu ubieranie tony warstw, nie takie maniery !
Dodajmy jeszcze że idealnie spawdza się jako piżamka i ubranie
i tak bajkowo, rozczulająco wgląda w nim małe kochanie !
Poduszka-rogal to był jeden z moich pierwszych ciążowych zakupów.Używałam jej do spania w ciąży,ale po ciąży przydała się dużo bardziej:ułatwiała pierwsze karmienia,ułatwiała siedzenie po nacięciu krocza,działała jako „bariera” dla synka,kiedy zaczynał siedzieć,idealnie się spisała jako podpórka 🙂
A poza tym, idealna dla dwojga przy wieczornym oglądaniu tv pod głowy 🙂