moja wyprawka

Wyprawka Frani

O wyprawce z przymrużeniem oka opowiada Żona Johna

Wyprawka Frani
Piżmak Studio

Chciałam, aby wszystko w jej wyprawce było najpiękniejsze mówi Ola, mama Frani, założycielka marki Żona Johna i żona Tomka – muzyka znanego jako Rau Performance. W dzisiejszej opowieści pełno jest kolorów, wyjątkowych przedmiotów, niesamowitych historii i ludzi o niezwykłej sile przyciągania. A w centrum znajduje się mała dziewczynka z burzą włosów i pieśnią na ustach.

Ta trójka mieszka w Aninie – niegdyś letnisku, dziś warszawskim osiedlu otoczonym lasem, gdzie czas płynie jakby trochę wolniej. I zdecydowanie przyjemniej, zwłaszcza w towarzystwie uśmiechniętej Frani, jej rodziców i wyjątkowego wnętrza ich domu. W każdym kącie czai się coś pięknego i kolorowego, a gdy wejdziemy do pokoju dziewczynki, nie sposób nie zakochać się w tej bajkowej krainie.  

Zapytana o to, co w wyprawce Frani sprawdziło się najlepiej, Ola odpowiedziała bez wahania: korektor pod oczy, bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko, pianino i dwa obrazy. Dalej było już tylko ciekawiej. I choć w dzisiejszej odsłonie cyklu Moja wyprawka znajdziecie sporo praktycznych poleceń, to będzie to też przegląd z przymrużeniem oka. Przed wami ulubione wyprawkowe rzeczy okiem Oli i Tomka, testowane przez 3-miesięczną Franciszkę. 

NIE TAKI PORÓD STRASZNY, JAK GO MALUJĄ

Poród Frani był wyjątkowym doświadczeniem – mówi Ola. Często go wspominam i uwielbiam wracać do zdjęć i filmów z tego dnia. Nie bałam się. Na końcu ciąży byłam ciekawa, jak będzie wyglądał i chciałam już go przeżyć. Byłam zaopiekowana przez wspaniałe kobiety – moją przyjaciółkę Nicole, która towarzyszyła mi przy porodzie, lekarkę, która była na dyżurze, i położną. Pamiętam moment, kiedy Tomek na chwilę wyszedł z sali, a my stworzyłyśmy prawdziwy kobiecy krąg wsparcia. Poza tą chwilą, Tomek był cały czas obecny przy narodzinach Frani. Kiedy się pojawiła, była taka gorąca! (śmiech). Myślałam, że będzie wyglądała inaczej. I mnie, i Tomka, zaskoczyła jej okrągła główka. Pierwsze chwile były cudowne, Frania spała i jadła, pomyślałam, że trafiło mi się złote dziecko. Ale potem się zaczęło (śmiech).  

HARDCOROWO TRUDNE POCZĄTKI

Bycie mamą jest hardcorowo trudne – przyznaje Ola. Pierwsze trzy miesiące życia Frani były też najtrudniejszymi miesiącami mojego życia. To był taki czas, kiedy musiałam zmierzyć się ze stratą swojego dawnego ja, z przejściem do „bycia mamą”. Zaskoczyło mnie to, że zwykłe wyjście z domu może być takie trudne. Jestem osobą supersamodzielną, bardzo aktywną, pracowałam do samego końca ciąży. A tu nagle pojawił się człowiek, który jest całkowicie zależny ode mnie, a ja zupełnie nie wiem, o co mu chodzi. Moja mama była chora, Tomek akurat wtedy realizował projekt muzyki do filmu, który był kosmicznie ważny, a ja byłam z nią sama. O 14:00 zasłaniałam żaluzje, robiło się ciemno. Przez Covid koleżanki mnie nie odwiedzały. A Frania płakała. Wtedy ten płacz był dla mnie bardzo trudny do zinterpretowania, wręcz całkowicie niezrozumiały. Teraz wiem, że płacz jest dobry, że Frania tak się ze mną komunikuje. Wtedy miałam w głowie milion myśli. Bałam się, że ją głodzę, potem wyrzucałam sobie, że przez mleczko modyfikowane nie będzie miała odporności. Było mi smutno. Z ratunkiem przyszła moja ciocia, która zadzwoniła do mnie i powiedziała, że jest ze mnie dumna. I żebym tym cyckiem, którym nie udało mi się karmić, w ogóle się nie martwiła. Pamiętam, że wtedy się popłakałam. 

WYPRAWKOWY ŚWIĘTY GRAAL

Wyobrażałam sobie, że wyprawka to zestaw rzeczy, które po prostu musisz mieć. Choć znajomi mówią, że to nie prawda, czujesz, że bez pewnych przedmiotów nie dasz rady się obejść! Na przykład bez łóżeczka. Gorzej, jak potem się okazuje, że dziecko w nim nigdy nie leży (śmiech). Frania na początku lubiła swoją dostawkę, ale teraz wylądowała w naszym łóżku. Myślę, jak sprawić by spała tam znów (śmiech). Zanim kupimy góry ubranek, lepiej najpierw poznać dziecko i jego preferencje, a dopiero potem wpadać w zakupowy szał. Frania nie lubi spodni ze stópkami, wszystkie jej obcinamy. Lubi natomiast wszystko, co miękkie i wielokrotnie wyprane. Świetnie sprawdzają się rampersy, które całkowicie rozpinają się w kroku. Frania nie lubi być zbyt ciepło ubrana. Zupełnie nie sprawdza się przy niej ta dodatkowa warstwa, którą przyjmuje się, że trzeba dołożyć dziecku. Na zimę wystarczają nam ubranka z merino Janus. Skompletowany zestaw chust właśnie sprzedaję na Vinted, bo choć miałam każdy rodzaj, Frania nie została fanką żadnej z nich! Ja też nie okazałam się być chustową mamą, to po prostu nie dla mnie. Mamy bujaczek BabyBjorn, który znajduje się chyba na każdej wyprawkowej liście. Z must have’ów dla niemowlaka wymieniłabym jeszcze wózek i wanienkę

Dopiero w praniu wychodzi, co nasze dziecko faktycznie lubi. Frania uwielbia nakrycia głowy i nadruki na koszulkach. Wpatruje się w obraz, który mamy nad łóżkiem w sypialni, i drugi, który wisi w salonie. Pierwszy jest autorstwa Michała Żytniaka, rapera i kolegi Tomka, drugi namalował Filip Sobierajski, dostaliśmy go w prezencie ślubnym. Stawiamy Franię obok niego w krzesełku, aby mogła go podziwiać. Coraz częściej pokazujemy jej kontrastowe karty i książeczki. Frania najbardziej lubi jednak, kiedy tata gra jej na pianinie.

ULUBIONY DUET – MLEKO I PIANINO

Frania uwielbia melodie i często do nich „śpiewa”. Może dlatego też sprawdza nam się gadżecik w postaci interaktywnej grzechotki z różnymi odgłosami, które przyciągają jej uwagę. Jest też bezproblemowa, jeśli chodzi o butelki i smoczki. Lubi pić mleczko. Największą trudnością okazało się dla mnie karmienie piersią. Sądziłam, że laktator, który dostałam na Baby Shower, sprzedam. Tymczasem przeszłam przez wielokrotne próby przystawiania, trzy spotkania z doradczyniami od laktacji. To była walka. Koniec końców po dwóch miesiącach Frania odstawiła się sama. A ja przyznałam się sobie i zwierzyłam z tego koleżance, że chciałam karmić dla dobra dziecka, ale zupełnie nie poczułam tej magii, która bywa udziałem wielu kobiet. A przez to, że mi to zupełnie nie wychodziło, nie lubiłam tego. Karmienie piersią mnie stresowało i bolało, nie wiedziałam, czy mała się najada. Karmienie butelką dało mi wolność i pozwoliło wrócić do pracy w jakimś zakresie. Korzystamy z poleconych butelek Lansinoh. W trzeciej dobie życia Frani Tomek leciał kupić smoczek. Nie spodziewałam się, że dziecko może jakiegoś nie polubić i mieć swoje preferencje. Choć wizualnie bardziej odpowiadają mi inne, Frania sama wybrała swoje ulubione smoczki. Ta dziewczyna od początku wie, czego chce (śmiech). 

MUSI BYĆ ŁADNIE

Jestem estetką i chcę, aby wszystko mi się podobało – mówi ze śmiechem Ola. Na Franię czekaliśmy 5 lat, momentami bardzo trudnych. Chciałam, aby wszystko w jej wyprawce było najpiękniejsze. Wszystko dla Frani. Wierzę, że w jej przyjściu na świat pomogła nam trochę magia, pod postacią poznanej szamanki Nalu. Ona opowiedziała mi o długiej drodze Frani do nas i o tym, że w poprzednim życiu Frania była pieśniarką. Może coś w tym jest (śmiech). Cała wyprawka to nasze wybory i zakupy. Bliskim powiedziałam, że nie chcemy prezentów. Nie lubię dostawać rzeczy, bo mam tak, że jeśli coś mi się nie podoba, to czułabym się głupio, gdybym miała to komuś oddać lub sprzedać. Pod koniec ciąży pomalowałam komodę we franiowym pokoju. Stworzyłam w nim kącik z przewijakiem, aby Tomek mógł Franię przewijać. Niestety, robi to niechętnie (śmiech).

W tym dziewczęcym pokoiku są moje małe radości i półeczka sentymentów. Pamiątki od bliskich – kartki z życzeniami, pośród nich są: wyjątkowa, ręcznie haftowana z imieniem, którą Frania otrzymała od Amandy tworzącej wyjątkową biżuterię, rysunek mojego bratanka Henia, czy ilustracja Marty Staciwy. Mam sentyment do przytulanek – Frania ma w swojej kolekcji między innymi laleczkę Irenkę, misia z alpaki i kilku szydełkowych przyjaciół. Uwielbiam też dziecięce książeczki. W biblioteczce mamy między innymi kilka pozycji z ilustracjami Agaty Królak i wspaniałą książkę „Co robią uczucia?”.

VINTAGE PONAD WSZYSTKO

W wyprawce Frani znalazło się sporo prawdziwych perełek vintage, które do niczego się nie nadają (śmiech). Frania nigdy lub prawie nigdy ich nie nosiła! Szybko okazało się, że ubranka, które mają mnóstwo małych guziczków rozlokowanych w różnych miejscach, czasem na plecach, nie staną się naszymi ulubieńcami. Zastanawiam się, jaką gimnastyką musiała być zmiana tetrowej pieluchy, kiedy dzieci miały je na sobie (śmiech). Strzałem w dziesiątkę okazały się natomiast sweterki i czapeczki z włóczki.

Myślę o poszerzeniu działalności mojej marki o rzeczy dla dzieci. Już rok temu zrobiłam dziecięcy super projekt dla mojej brataniczki. Mam zebranych kilka pudeł z dziecięcą pościelą, które chcę przerobić. Chodzi mi po głowie pomysł szycia miękkich zabawek – zawieszek, na przykład do stojaków edukacyjnych. Na naszym baby gymie, obok kupionych zabawek i sprezentowanego nam słonika, wieszam Frani uszyte przeze mnie kolorowe gumki. A na jednej ze ścian w jej pokoju powiesiłam ręcznie zrobioną walentynkę. Takie miłosne liściki dokładałam do zamówień w Żonie Johna.

LODY I PIERŚCIONKI

W jednym z pierwszych SMS-ów wysłanych Tomkowi ze szpitala napisałam, że chciałabym lody, pierścionki i leżenie we troje w naszym łóżeczku. Pierścionki faktycznie dostałam, nie są tak niezbędne jak korektor, ale nowa biżuteria zawsze poprawi mamie humor (śmiech). Do niezbędników u nas zaliczam piłkę – mówi Ola, bujając się wraz z Franią na różowej piłce do ćwiczeń. Przydała się w ciąży, teraz jest z nami, ale zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej, gdyby jej nie było. Nie musiałabym na niej skakać (śmiech). Wspomniany bujaczek BabyBjorn mamy bardzo wysłużony. Kupiła go w Niemczech siostra mojej przyjaciółki – używała przy swojej dwójce, potem moja przyjaciółka bujała w nim swoje bliźniaki. Następnie były jej koleżanki, aż w końcu trafił do nas. Widać, że jest zmęczony życiem, ale cały czas daje radę. Kolejna nieoceniona rzecz, która pozwala mi zrobić i zjeść śniadanie lub zaliczyć kawę w ciągu dnia bez Frani na rękach, to krzesełko Stokke. Myślę, że dałabym sobie bez niego radę, mam świadomość, że to jeden z wyprawkowych bajerów, ale przyznaję, że jest bardzo wygodny i usprawnia nam życie.  

Sporym usprawnieniem jest też nasz wieczorny rytuał. Uwielbiam rozkładaną wanienkę, a Frania kąpiele w niej. Dlatego co wieczór ją kąpiemy i wspólnie kładziemy spać. Na początku pomagał nam szumiący miś. W nocy, podczas karmień, przydaje się lampka nocna. W jej świetle łatwiej wymieszać mleko. Zabieramy ją wszędzie ze sobą! Jak byłam w ciąży, słyszałam rady, aby wyspać się na zapas. A nam śpi się dobrze! Czasem może tylko trochę za krótko (śmiech). 

WYLUZOWANI RODZICE

Teraz, kiedy Frania skończyła już trzy miesiące, lepiej się poznaliśmy i zaczynamy się czuć dobrze jako rodzice. Nie panikujemy, chcemy dać jej trochę swobody. Powoli odkrywa przed nami swój charakter, poznajemy jej preferencje i staramy się za nią podążać. Frania ma dwa stany – zadowolenie i straszny płacz, który początkowo odbieraliśmy jako coś złego. Kiedy zrozumieliśmy z Tomkiem, że jej płacz jest ważny i potrzebny, bo nam coś mówi, zrobiło się nam łatwiej. I śmiejemy się teraz, że nasza córka doskonale wie, czego chce. Choć obydwoje zakładaliśmy, że to Frania będzie musiała się do nas dopasować, to tak nie działa, bo często sama dyktuje warunki. Czasem mówimy, że to ona jest naszą mamą (śmiech).

Frania lubi spędzać czas sama i daję jej taką możliwość. Zajmuję się swoimi sprawami, a ona „woła” mnie, gdy tego potrzebuje. Uwielbiamy wspólne spacery. Frania śpi, a my z Tomkiem idziemy albo do lasu, albo na kawę. Ostatnio częściej wybieramy to drugie, bo okazało się, że nasz piękny wózek nie radzi sobie z klejącym śniegiem i liśćmi (śmiech). Po powrocie Tomek często gra Frani. A ja lubię oglądać z nią nasze obrazy. Jeden z nich jest wyjątkowy. To obraz Marii Korsak, który Tomek wylicytował dla mnie na aukcji. Jest piękny, wymarzony i jest na nim mała dziewczynka, która przypomina mi Frankę. 

MĘSKA KOŃCÓWKA

Podczas naszej rozmowy z Olą, Tomek dzielnie spacerował z Franią w deszczu, ale gdy wrócił, opowiedział mi o zadaniowości i wychowaniu samodzielnego człowieka: lubię wiedzieć, co mnie czeka i co trzeba zrobić w konkretnej sytuacji. Nie lubię czuć się zaskoczony i niepewny, zwłaszcza, gdy w grę wchodzi odpowiedzialność za osobę, która beze mnie i bez swojej mamy nie da sobie w ogóle rady. Dlatego od początku chciałem dużo wiedzieć i być przygotowanym. Przerabiałem kilka różnych wersji pierwszej pomocy na YouTube, uczyłem się, jak przewijać, choć bałem się tego osławionego kikuta i pierwszego razu. Zupełnie niepotrzebnie, jak się potem okazało. Czuję w sobie względny luz związany z wychowaniem Frani. Otwarty balkon i dziecko bez czapeczki nie przyprawiają mnie o zawał serca. Sam jestem trzecim dzieckiem, którego mama bardzo dużo pracowała. Jestem zahartowany w różnych sytuacjach i zaprawiony w bojach, bo mam dwóch starszych braci. Chciałbym, aby Frania potrafiła sobie poradzić w każdej sytuacji.

Choć doceniam nasz wózek, brakuje mi w nim tylko pompowanych kół i amortyzacji, fotelik samochodowy, krzesełko i kilka innych rzeczy, to uważam, że mamy wszystkiego za dużo (śmiech). Kiedyś były tylko pieluchy tetrowe, a dziś są aspiratory do nosa i miliony innych gadżetów (śmiech).

Teraz mogę w pełni być z Franią i Olą. Kiedy Frania się urodziła, miałem nagrania i koncerty. Pamiętam stres, który towarzyszył mi przy pierwszym wyjeździe. Nie miałem takich myśli, że super, w końcu się wyśpię, tylko tęskniłem za dziewczynami.

*

Na koniec naszego spotkania poprosiłam Olę i Tomka o myśl dla przyszłych rodziców.

Ola: Trzeba zaufać sobie. Naprawdę! Ja to słyszałam od innych, ale początkowo korciło mnie szukanie i sprawdzanie. Sama musiałam dojść do tego, że rodzic konkretnego dziecka wie najlepiej. Moja intuicja na początku podpowiadała mi, że płacz Frani to nie jest norma i faktycznie tak było. Pomógł nam cudowny osteopata. Naczytałam się strasznych historii o porodach, po czym okazało się, że mój poród to była kolejna historia, zupełnie inna od wszystkich, które przeczyłam. Tak samo moje dziecko jest też zupełnie inne. I można słuchać innych, ale finalnie to ty jako rodzic najlepiej wiesz, co sprawdzi się dla twojego dziecka. Dlatego nie szukaj rad w internecie, ani wśród koleżanek. Zaufaj sobie.  

Tomek: Ja stawiam na instynkt w wielu dziedzinach, nie tylko jeśli chodzi o rodzicielstwo. Macierzyństwo i tacierzyństwo są dla człowieka instynktowne, tak samo naturalne, jak oddychanie czy jedzenie. Ważne, aby tego w sobie nie zagłuszyć. Są momenty, kiedy się boję i panikuję, ale w ogólnym rozrachunku rodzicielstwo okazuje się nie być wcale takim wielkim hardcorem (śmiech). 

* 

Dziękuję Oli, Tomkowi i Frani za pełne emocji, kolorów i dobrej energii spotkanie!

W wyprawce Frani znalazły się:

Zajrzyjcie do pozostałych odsłon cyklu Moja wyprawka. 

Sklep Oli znajdziecie pod tym adresem.

Dodaj komentarz