Dziś towarzyszy nam zapach croissantów i kawy. W tle francuska nuta. Choć Warta to nie Sekwana, Daria przenosi kawałek Paryża do Poznania. O jedzeniu, świętach i kosmetykach – taka będzie nasza dzisiejsza rozmowa.
Przed świetami może być tylko smacznie i właśnie tak dziś będzie. Makowca zastąpimy bagietką z masłem! Przy kawie w poznańskim Petit Paris spotykamy Darie Kutenne, właścicielkę tej klimatycznej kawiarni. Gdy ma się męża Francuza, a pół serca zostawiło się w la douce France, nie pozostaje nic innego, jak rozkoszować się smakiem świeżo upieczonej bagietki z widokiem na poznańskie kamienice. Oto ostatnie w tym roku spotkanie z serii, którą organizujemy z marką Organique, goszcząc w kawiarni oraz w domu Darii i Cyrila. Dzieci już dorosły, Daria łapie wiatr w żagle i wyciska z doby ile się da – od prowadzenia bistro, po sport i podróże. Ale dzień musi zacząć od… bagietki z masłem. Pełne zrozumienie w tym temacie!
Daria, gdyby nie istniało masło i bagietka, to ktoś musiałby je wymyślić. Bez czego ty nie wyobrażasz sobie poranka i śniadania?
Bez masła i bagietki! Tak! To jest dopiero przysmak! Jednak moim porannym rytuałem jest szklanka letniej wody. Uwielbiam i potrzebuję. Czasem piję aloes w płynie. Poranna herbata earl grey to mój gorący napój, a jeżeli chodzi o samo śniadanie, to często zmieniam opcje – lubię owsiankę z owocami, kanapkę z serem kozim, miodem i orzechami albo sadzone jajko z awokado. Jestem łakomczuchem, więc czasem się zdarzy, że skuszę się na croissanta maślanego, którego smaruje słonym masłem i czekoladą. Mój mąż wtedy jest przerażony, ponieważ sam croissant ma już w sobie mnóstwo masła – jak ja śmię dorzucać jeszcze więcej? Według niego psuję całą przyjemność (śmiech). No cóż, nie jestem Francuzką, chociaż uwielbiam croissanty! Zdarza się też, że moim śniadaniem jest wypijanie białka na mleku roślinnym, najczęściej po treningu.
A we Francji zaczynasz dzień od…?
Oczywiście wakacyjnie we Francji jem śniadania tylko na słodko, tam innych się nie jada. Wtedy popuszczam lejce i rozsmakowuję się w ichnim klimacie totalnie! Tutaj, na miejscu – mimo że prowadzę dwa francuskie miejsca kulinarne – potrafię się powstrzymać od kuszących mnie codziennie słodkości! Ale to tylko dlatego, że chcę się dobrze i zdrowo czuć, choć pokus jest mnóstwo… Miewam momenty słabości i podjadam w pracy. Ciągle muszę czegoś spróbować, mogę usprawiedliwić się, że taka to praca (śmiech).
Przenosisz trochę Paryża do Poznania. Jak to się zaczęło, od miłości do bagietki?
Najprościej na świecie – od miłości do Francuza, zaraz potem do Francji, a później do smaku croissantów z migdałami! Tak! Odwiedzajac Francję, pierwsze kroki kierowałam do boulangerie, gdzie moim podstawowym zakupem były właśnie takie słodkości! Kusiły, zachwycały! Z czasem zaczęliśmy się z mężem zastanawiać nad tym, dlaczego w Poznaniu brakuje francuskich miejsc, i pomyśleliśmy, że może dobrze byłoby przybliżyć poznaniakom klimat i smaki Francji. Był to też czas, kiedy Warszawa tworzyła francuskie piekarnie, a więc stwierdziliśmy, że czas na Poznań. Udało się! Dziś już w dwóch miejscach zarażamy mieszkańców naszego miasta bagietkami, croissantami, śniadaniami i francuskimi delikatesami.
Jesień i początek zimy to dla was czas zwolnienia czy przyspieszenia?
W tym roku jesień była dla nas łaskawa, a to dzięki dobrej pogodzie. Nasi goście mogli dłużej korzystać z tarasów Petit Paris. Oprócz tego to delikatny czas odpoczynku po zazwyczaj pracowitym lecie, bo to właśnie ten okres jest dla nas najbardziej intensywny. Późna jesień to również czas przygotowań do świąt, menu na wigilijny stół i plany na sprzedaż dużej ilości pieczywa. Zaczynamy też intensywnie planować następny rok.
Zastanawiam się, jak oprócz wypieków odnajdujesz kawałek Francji w Polsce?
Francja towarzyszy mi na co dzień. Czy to w domu, czy w pracy. Cyril jako rodowity Francuz nie daje ani na chwilę zapomnieć o tym, jak żyją jego rodacy – bardzo pilnuje godzin posiłków, rozmawia z naszymi dziećmi w swoim języku ojczystym. Oglądamy też francuską telewizję w domu. Często też wyjeżdża do swojego kraju.
A ten niedościgniony francuski styl? Co lubisz we Francuzkach?
Jeżeli chodzi o Francuzki, to rzeczywiście są w pewnym sensie wyjątkowe. Niby nie przywiązują zbytniej wagi do ubioru, a jednak zawsze są eleganckie w swojej prostocie. Słynna czerwona szminka to znak rozpoznawalny paryżanki. Baletki na bosą nogę w grudniu, markowa torebka i apaszka na szyi. Mają w sobie to coś! Francuzki nie zawsze wybierają rzeczy od znanych projektantów, ale przywiązują wagę do dodatków. Często przeklinają, ale w ich ustach przekleństwa brzmią jakoś tak… delikatniej. Mają do wszystkiego prawo, są bardzo pewne siebie – nawet, kiedy nie mają racji. Mogą imponować!
Czy jako kobieta czujesz się inaczej na ulicach Polski vs Francji?
Kobiety w rodzinie Cyrila często powtarzają mi, że dobrze wyglądam, co oznacza, że będąc we Francji, nie mam się czego wstydzić. Polski są bardzo zadbane, inteligentne, mam też wrażenie, że są coraz bardziej pewne siebie. Na francuskich ulicach byłoby już dziś trudno rozpoznać, czy mijasz rodowitą Francuzkę czy Polkę. Może różnimy się pod względem mocniejszego makijażu, ale jeżeli chodzi o ubiór, to jesteśmy coraz bardziej podobne. Chociaż… pamiętam, jak jakieś 20 lat temu, jeżdżąc na wakacje do Francji i leżąc tam na plaży, byłam zaskoczona, że mało która kobieta zadbała o pedicure. Do dziś jest to rzadkość, a w Polsce było to już wtedy normalnością. Za to prawie na każdym kocu leżała książka!
Jaki masz stosunek do wieku?
Jestem na etapie przemian w głowie, zaczynam zauważać pewne zmiany w swoim ciele. Nie zawsze mi się to podoba i szczerze wyznaję, że nie jest mi łatwo się z tym godzić. Pocieszam się tym, że każda z nas staje się coraz starsza. Na szczęście dzisiaj mamy różne możliwości, by delikatnie zatrzymać czas.
Widzę, że sport to ważny element w twoim życiu?
Dla mnie podstawą jest aktywność fizyczna – pilates, domowe treningi, bieganie, do tego racjonalne odżywianie czy dobór odpowiednich kosmetyków, po które często sięgam. Jednym z moich ulubionych rytuałów jest chociażby peeling twarzy i całego ciała. Często używam maseczek do twarzy. Uwielbiam to! Balsamuję się po każdym prysznicu, nie wyobrażam sobie dnia bez balsamu. Korzystam też z wizyt u kosmetyczki: kwasy, masaże. Te codzienne kosmetyczne czynności powodują, że mam lepsze samopoczucie. Wierzę też, że ogromne znaczenie ma nasza głowa. Nasze myśli, które wpływają na samopoczucie. Stawiam na pozytywne nastawienie i uśmiech!
Kończymy kulinarnie: jakie rarytasy szykujesz na święta? Jak wygląda wigilijny stół we Francji?
We Francji świąteczny stół wygląda zupełnie inaczej. Tam króluje foie gras na przystawkę, ostrygi, łosoś, faszerowany indyk, a na deser Bûche de Noël – tradycyjne ciasto w kształcie polana drewna podawane w różnych smakach – uwielbiam glacée, czyli jego lodową wersję. Wigilia różni się znacznie od tej naszej wcześnie zasiadanej. W rodzinnym domu męża najpierw idziemy na wczesną pasterkę, a dopiero tuż po niej – około godziny 22 – zasiadamy do stołu. Jednak najbardziej celebrowanym dniem jest 25 grudnia.
Spędzacie święta tu, w Polsce?
W tym roku święta będziemy spędzać właśnie we Francji i w pierwszy dzień świąt spotykamy się wszyscy w domu brata Cyrila. Najczęściej zaczynamy spotkanie około godziny 12 – jest świąteczny aperitif, wymiana prezentów i serdeczności. Dopiero później siadamy przy wspólnym stole. Długo celebrujemy to spotkanie, zazwyczaj do wieczora. Na stole pojawiają się pyszności zupełnie inne, aniżeli u nas. Bardzo lubię te zmiany – to, że święta spędzamy naprzemiennie – jeden rok w Polsce, następny we Francji. To już nasza tradycja.
W takim razie Joyeux Noël dla was!
*
Nie miałabym nic przeciwko grudniowemu spacerowi po Jardin de Tuileries czy dzielnicy Le Marais. A wy?
U Darii na świątecznej półce kosmetycznej pojawiły się:
Antycellulitowy peeling cukrowy Slimming Coffee
Ujędrniające serum do twarzy Eternal Gold
Masło antycellulitowe Slimming Coffee
Nawilżająca maska do twarzy Basic Care
Materiał powstał we współpracy z marką Organique.







































