Ach, życie przedszkolaka! Pół dnia na placu zabaw, tysiące pytań o istotę rzeczy i mnóstwo najszczerszego śmiechu. Aby przedszkolny start był jak najbliższy tej wizji, warto odpowiednio się przygotować. I to na różnych poziomach, w wielu kwestiach, zależnie od potrzeb debiutującego przedszkolaka.
W naszym cyklu Wrześniowe debiuty rozmawiamy o emocjach, wyzwaniach i trudnościach związanych z kolejnym etapem życia rodziny, jakim jest posłanie dziecka do placówki. Rozstanie z rodzicami (nieraz pierwsze tak długie), nowy plan dnia, nowe ważne postaci w życiu. Zmian jest mnóstwo, a o tym, jak sobie z nimi radzić (a najlepiej – zapobiegać ich negatywnym skutkom), podpytałyśmy ekspertkę w tym temacie – Patrycję Nowak, pedagożkę i nauczycielkę przedszkolną. Wyprawkę skompletowałyśmy razem z Alinką i jej mamą Zuzą Ciszewską, specjalistką od komunikacji. Zobaczcie – w drugiej części artykułu – jakie wspaniałe gadżety będą towarzyszyć Alince w przedszkolnej przygodzie!
PRZEDSZKOLE OKIEM NAUCZYCIELKI, ROZMOWA Z PATRYCJĄ NOWAK
Wbrew temu, co nieraz słyszymy, samodzielność dziecka powinna być wynikiem opieki przedszkolnej, a nie wymogiem rekrutacji. Są jednak pewne kwestie, w których możemy liczyć już na „ogarnięcie” przez trzylatka. Czy i co dziecko idące do przedszkola powinno umieć?
W społeczeństwie krąży wiele mitów dotyczących przedszkola i przyszłych przedszkolaków. Wiele z nich dotyczy właśnie tego, co powinien umieć maluch, który za moment rozpocznie edukację przedszkolną. W przekonaniu wielu rodziców taki trzylatek musi obowiązkowo być odpieluchowany, samodzielnie korzystać z toalety, jeść posiłki przy stole, posługując się sztućcami, ubierać się i rozbierać bez pomocy dorosłych, oraz zasypiać na drzemkę bez wsparcia i usypiania. Podejrzewam, że to wypadkowa kilku czynników – rodzicielskich obaw, czy aby na pewno ich maluch da sobie radę w placówce, legend i zasłyszanych historii, które są przekazywane w rozmowach, oraz komunikatów ze strony samych przedszkoli. Wiem, że niektóre z nich proszą o ćwiczenie wskazanych umiejętności samoobsługowych w domu, a niektóre wręcz wymagają konkretnych osiągnięć od dziecka i rodzica. Nie istnieją jednak żadne zapisy prawne, które mówiłyby o tym, co musi czy powinno umieć dziecko idące do przedszkola, a placówki mają przykaz przyjmowania dzieci w określonym wieku, bez względu na ich przygotowanie i umiejętności.
Warto natomiast traktować kwestię samodzielności przedszkolaka nie jako wymóg, ale inwestycję. Jako nauczycielka wychowania przedszkolnego jestem zdania, że im bardziej samodzielny jest kilkulatek, tym pewniej czuje się w grupie przedszkolnej. Jego samodzielność ma wpływ na szybkość adaptacji i wiarę we własne możliwości. Co nie oznacza, że nagle, tuż przed wrześniem, rodzic powinien szlifować wszystkie umiejętności naraz i nagle porzucić jakiekolwiek pomaganie dziecku. Presja nigdy nie jest dobrym doradcą, a stres nie sprzyja uczeniu się, a wręcz je blokuje.
Na jaki zakres pomocy ze strony kadry mogą liczyć najmłodsze przedszkolaki? Czy to kwestia państwowych uregulowań, czy jedynie zasad konkretnej placówki?
Myślę, że ani tego, ani tego. To, czy dziecko otrzyma pomoc ze strony kadry przedszkola przy posiłku czy w toalecie, zależy wyłącznie od nastawienia tych osób i ich empatii oraz mocy przerobowych. Najlepszą sytuacją jest ta, kiedy z grupą dzieci w ciągu dnia są przynajmniej dwie osoby (nauczyciel i tzw. pomoc nauczyciela czy woźna) – wtedy łatwiej jest odpowiedzieć na potrzeby każdego z nich, mając na względzie bezpieczeństwo pozostałych przedszkolaków. Wiem jednak, że nie każda placówka może lub chce zatrudniać dodatkowe osoby, a jeden nauczyciel będący na sali z (nierzadko) 25 dzieci nie jest w stanie pomóc każdemu na czas, nawet jeśli bardzo tego chce. Wierzę jednak, że większość nauczycieli stara się odpowiadać na prośby o pomoc i wspiera maluchy w pierwszych miesiącach pobytu w przedszkolu, stopniowo wzmacniając ich samodzielność i trenując konkretne umiejętności.
Zastanawiam się, jakie informacje dla nauczycieli w przedszkolu na temat dziecka są ważne, cenne, pomocne? Czy wspominać tylko o najważniejszych kwestiach (zdrowie), czy też uczulić na wysoką wrażliwość, określony temperament, jak również praktyczne kwestie typu: chce jeść wszystko łyżką. Co chcecie wiedzieć, a co lepiej przemilczeć, żeby nie etykietować dziecka na starcie?
Każde informacje, które zdaniem rodzica mogłyby ułatwić nie tylko pracę z dzieckiem, ale przede wszystkim nawiązanie relacji z nim na początku naszej wspólnej drogi, są dla nauczyciela na wagę złota! Przejmując grupę maluszków, zadbałam o przygotowanie specjalnej ankiety do wypełnienia przez rodziców, w której znalazły się pytania o ważne dla mnie kwestie (choroby przewlekłe, alergie, rutyny, ulubiona forma imienia, poziom umiejętności samoobsługowych, rodzaj okazywanego wsparcia), ale również przestrzeń do samodzielnego uzupełnienia kwestii, o których według rodzica powinnam wiedzieć. Następnie skrupulatnie wertowałam te ankiety i wracałam do nich tak często, jak tylko była taka potrzeba. Dlatego taki arkusz jest cenniejszy dla nauczyciela niż raz przekazana wiadomość w rozmowie przy odbiorze dziecka. Do notatek możemy zajrzeć w chwili kryzysu, a niestety nie jesteśmy w stanie zawsze pamiętać o wszystkich wskazówkach, jakich udzielają nam na start rodzice. Jeżeli w przedszkolu, do którego ma trafić dziecko, nie prowadzi tego typu „zbierania danych o dziecku”, zachęcam do podpowiedzenia takiej formy nauczycielowi albo samodzielnego zapisania najważniejszych kwestii i wręczenia tych notatek razem z wyprawką. To rodzic jest ekspertem od własnego dziecka – zawsze, a szczególnie na początku edukacji przedszkolnej.
Pandemia wiele utrudniła, zmieniła pewne zasady w placówkach. Rodzice skarżą się na utrudniony kontakt z opiekunkami (często widzą się z nimi tylko „w przelocie” lub nawet nie mają możliwości kontaktu, bo nie są wpuszczani do budynku). Czy można zrobić coś w ramach swojej placówki, by informowano rodziców na bieżąco o zachowaniu dzieci? Jakie procedury, nawyki się sprawdzają?
Dostałam mnóstwo takich głosów od rodziców, z którymi mam kontakt, i doskonale wiem, jak to wygląda. Miałam to „szczęście”, że wtedy, kiedy pandemia rozszalała się na dobre w żłobkach i przedszkolach, ja pozostawałam z synkiem w domu i obserwowałam z zewnątrz, jak dyrektorzy i nauczyciele radzą sobie z nowymi zaleceniami GIS. Z przykrością słuchałam relacji mam o tym, jak zostawiają dziecko w drzwiach przedszkola, o braku kontaktu z nauczycielami, braku możliwości zapytania o to, jak minął dzień, i przekazania ważnych informacji. Co gorsza, wiele przedszkoli rezygnując z osobistych kontaktów nauczycieli i rodziców, zapomniało o zaproponowaniu innego rozwiązania, a hasło „Covid-19” stało się wymówką i argumentem na wszystko. To, co powinno się wydarzyć, to alternatywna forma komunikacji – do której można wykorzystać aplikacje, zamknięte grupy na Facebooku, wiadomości mailowe, dyżur telefoniczny nauczyciela w określonym dniu tygodnia, czy bardziej analogowe formy, jak zeszyt do kontaktu zostawiany w szatni albo tablica informacyjna. Taka współpraca rodziców i nauczycieli, wymiana spostrzeżeń czy informacji jest szczególnie ważna podczas adaptacji najmłodszych maluszków i trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której przebiega ona sprawnie w momencie, kiedy ze sobą nie rozmawiamy. W moim przekonaniu taki kontakt jest niezbędny również po to, żeby nauczyciel mógł dać się poznać bliżej i zyskać zaufanie rodzica.
Jak budować relację rodzic-nauczyciel, co jest ważne z perspektywy opiekuna w placówce?
Jestem nauczycielką, która uwielbia kontakt z rodzicami! Mimo że na początku mojej pracy, zaraz po studiach pedagogicznych, miałam w głowie dużo przekonań, które utrudniały mi budowanie relacji z rodzicami moich przedszkolaków (wydawało mi się, że rodzice potraktują mnie „z góry”, dadzą odczuć, że jestem młodym, niedoświadczonym pedagogiem), to moja wrodzona otwartość, uśmiech i empatia bardzo pomogły mi w tym, by szybko zyskać ich przychylność i zaufanie. To, co mocno wpływa na relację rodzica i nauczyciela (o czym mówiłam podczas tegorocznej konferencji dla rodziców organizowanej przez Olę Beltę-Iwacz), to proaktywna postawa rodzica i jego zaangażowanie w życie przedszkola. Warto dać znać nauczycielowi, jakimi umiejętnościami i możliwościami dysponuje rodzic, w jakich przedsięwzięciach mógłby wziąć udział, jaki rodzaj działania na rzecz grupy zaproponować. Współpraca przy organizowaniu wycieczki dla dzieci, spektaklu teatralnego, w którym występują rodzice i nauczyciele, czy spotkania, podczas którego rodzic dzieli się tym, jak wygląda jego praca, niesamowicie zbliża i powoduje, że relacja buduje się sama. Dodatkowym atutem, który zawsze jest mile widziany, jest uśmiech i dobre słowo. Mam doświadczenie, że najtrudniej zbudować relację z rodzicem-widmo, którego kontakt z nauczycielem sprowadza się wyłącznie do słów „Dzień dobry” i „Do widzenia”.
Jedna z bardziej rozgrzewających kwestii na zebraniach przed rozpoczęciem przedszkola to toaleta. Czy przedszkolak musi być odpieluchowany? Czy może mieć pieluchę chociaż na drzemki?
Wiedza o tym, że warto czekać na oznaki gotowości dziecka do odpieluchowania, i świadomość skutków zbyt wczesnego przeprowadzenia tego procesu jest coraz bardziej powszechna, ale z pewnością nie dotarła jeszcze do wszystkich rodziców i całej kadry przedszkoli w Polsce. O tym, jaki to ważny i równocześnie trudny temat, przekonałam się na własnej skórze dokładnie rok temu, kiedy wspólnie z psycholożką Dominiką Słowikowską postanowiłyśmy zorganizować akcję edukacyjną #pieluchawprzedszkolu, podczas której skonfrontowałyśmy wiedzę o rozwoju psychicznym dziecka z doświadczeniami nauczycielki edukacji przedszkolnej. Okazuje się, że dzieci osiągają gotowość do odpieluchowania najczęściej między wiekiem 2,5 a 3,5 roku, dlatego może zdarzyć się tak, że do przedszkola trafi dziecko z pieluszką (sama miałam pod swoimi skrzydłami jednego nieodpieluchowanego trzylatka). Niestety bywa, że dyrektorzy stawiają warunek odpieluchowania dziecka, powołując się na zapis w statucie przedszkola, który stanowi wewnętrzne prawo placówki, oraz brak odpowiednich warunków sanitarnych do przewijania dzieci. Jednak Ustawa Prawo Oświatowe z 14 grudnia 2016 roku odpieluchowania od dzieci rozpoczynających edukację przedszkolną nie wymaga, ale nie zawiera też innych regulacji i sugestii, jak mogłoby to być rozwiązane. Jako rodzic należy więc liczyć na otwartość i wsparcie kadry w tym temacie. Sugeruję pytać o postawę przedszkola w kwestii odpieluchowania już na etapie rekrutacji.
Jeśli chodzi o moczenie się podczas snu, psychologowie twierdzą, że normą jest nietrzymanie moczu przez całą noc nawet do 5 roku życia. Można więc spodziewać się, że na początku bezpieluszkowej drogi zdarzać się będzie moczenie podczas drzemki. Rodzice mają jednak często obawy o to, że zakładając dziecku pieluszkę przed snem, mogą zaburzyć albo zatrzymać proces całkowitego odpieluchowania. Okazuje się, że zgodnie z tym, co mówią psychologowie, dla dziecka byłoby lepiej ubierać pieluszkę na drzemkę niż codziennie przebierać się po leżakowaniu w suche ubranie – takie sytuacje generują nierzadko poczucie wstydu i winy u tego małego człowieka. To z kolei na dłuższą metę może mocno odbijać się na jego samoocenie.
Jak rodzice mogą reagować, gdy dziecko mówi, że nie chce, nie lubi przedszkola, że jest tam mu źle? Jaką perspektywę przyjąć, by wesprzeć malucha i wejść we współpracę z kadrą?
Pierwszą reakcją części rodziców może być negowanie tego stwierdzenia. Zdarza nam się automatycznie rzucić „Ale jak to? Przecież w przedszkolu jest super! Masz tam tyle kolegów i koleżanek. I takie fajne zabawki!”. Mówimy tak, bo chcemy jak najszybciej zmienić nastawienie dziecka do placówki i uniknąć problemów z przedłużającymi się pożegnaniami czy marudzeniem o poranku. Tymczasem takie gloryfikowanie przedszkola w sytuacji, kiedy dziecko zgłasza nam, że nie chce tam iść, choć wydaje nam się czymś słusznym, nie działa. Daje jedynie dziecku sygnał „Nie słucham cię, przestań marudzić”. Warto więc usłyszeć malucha i zajrzeć pod ten komunikat. „Mówisz, że źle się tam czujesz? Co takiego dzieje się w przedszkolu, że nie chcesz tam chodzić? Opowiesz mi o tym?” – takie słowa otwierają nas na rozmowę o problemie, pokazują, że to, co czuje dziecko, jest dla nas ważne, i prowadzą do znalezienia przyczyny tych odczuć. Być może stoi za tym jakaś jednorazowa nieprzyjemna sytuacja z rówieśnikiem, którą trzeba przegadać i wyjaśnić maluchowi. A może to efekt nawarstwienia się wielu trudności związanych z niełatwym życiem przedszkolaka, jak funkcjonowanie według określonych norm, tęsknota czy hałas?
Niezależnie od tego, czy dziecko jest nam w stanie powiedzieć o tym, z czego wynika ta niechęć, czy nie – bardzo zachęcam do rozmowy z nauczycielami i wymiany spostrzeżeń. Taka współpraca pozwoli szybciej wyłapać przyczynę, skonfrontować to, o czym mówi nam dziecko, z tym, jak widzą to Panie w ciągu dnia, ale też ustalić, co mogłoby w tej sytuacji pomóc. Trzeba pamiętać, że dążymy do tego, żeby każdy maluch czuł się w placówce dobrze, bezpiecznie i swobodnie.
W toku nauki przedszkolnej pojawiają się pewne zmiany, które są poza zasięgiem kontroli rodziców. Odejście nauczycielki, zmiana miejsca zamieszkania (i przez to placówki) przez ulubioną koleżankę – czy i jak dzieci w przedszkolu są na to przygotowywane?
Zmiana pani, zmiana grupy lub pożegnanie kogoś z grupy jest dla maluchów (zwłaszcza tych bardziej wrażliwych) ogromnym przeżyciem, nierzadko trudnym i wymagającym wsparcia ze strony dorosłych. Nawet jeśli wydaje się, że zmiana, która ma nastąpić z początkiem nowego roku szkolnego, jest błaha, wręcz kosmetyczna (na przykład zmienia się jedna z trzech pracujących w grupie pań), trzeba wziąć pod uwagę to, że dla dzieci może to być prawdziwy dramat. Ważne, żeby zarówno w przedszkolu, jak i w domu uważnie obserwować malucha i podejmować rozmowę na ten temat – odpowiednio dostosowaną do jego wieku i możliwości.
Jak przedszkole powinno wspierać dzieci w zmianie? W miarę możliwości zapowiedzieć z wyprzedzeniem, co się wydarzy, niejako przygotowując dzieci na tę sytuację. Sama w pewnym momencie mojej pracy zostawiałam grupę maluszków, będąc w ciąży. Od kiedy tylko wiadomość o moim odejściu stała się oficjalną, poinformowałam o tym rodziców, a dzieci systematycznie przygotowywałam na ten dzień, starając się opiekować lęki i emocje z tym związane i odpowiadać na wszystkie (często trudne) pytania. Snułam wizje, jak będzie wyglądać ich przedszkolne życie i co się zmieni, ale opowiadałam tylko o tym, czego byłam pewna. Dawałam też znać o własnych odczuciach względem tej sytuacji i pokazywałam, że mnie samej też jest trudno i będę tęsknić równie mocno. Gdybym miała taką możliwość – na pewno starałabym się wprowadzić osobę, która będzie mnie zastępować do grupy, i spędzić kilka wspólnych dni z dziećmi. Niestety trzeba mieć świadomość, że nie na wszystkie zmiany jesteśmy w stanie dzieci przygotować. Bywają sytuacje nagłe, związane z czyjąś chorobą czy inną sprawą losową, której nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Wtedy trzeba działać trochę „na gorąco” i opiekować te emocje, które się pojawią. Nigdy nie zostawiamy dzieci bez wyjaśnienia, bez rozmowy, by nie wzbudzać w nich większego lęku czy podejrzliwości.
Jestem przekonana, że warto otwarcie mówić o emocjach towarzyszących takim zmianom i okazać zrozumienie wobec tego, co czują dzieci. Czasem będzie to smutek i strach w czystej postaci, a u niektórych mogą się one kryć za trudnymi zachowaniami czy agresją. Są też dzieci, które potrafią szybko adaptować się do zmian. To, co powinien zrobić rodzic w tej sytuacji, to zapewnienie, że rozumie, że dziecku jest trudno, że będzie wraz z nim i pomoże mu zawsze, kiedy będzie tego potrzebować.
W przedszkolu dzieci z maluszków stają się uczniami. To ogromna zmiana, dla rodziców, samych dzieci, ale też nauczycielek przedszkolnych. Jakie emocje to u ciebie wzbudza? Jak się czujesz po odejściu „swojej” grupy?
W przedszkolach przyjmuje się najczęściej system, w którym nauczyciel/nauczyciele obejmujący najmłodszą grupę prowadzi/prowadzą ich przez cały pobyt w przedszkolu, aż do osiągnięcia przez dzieci gotowości szkolnej i rozpoczęcia edukacji w szkole podstawowej. To oznacza, że ta relacja dzieci i nauczycieli buduje się i trwa przez 4 lata. Jestem całym sercem za tego typu rozwiązaniem z wielu względów – poza przywiązaniem i zyskaniem zaufania dziecka możemy też odpowiednio wspierać jego rozwój, dostosowując działania do indywidualnych potrzeb i możliwości. Dużo trudniej jest nam to osiągnąć wtedy, kiedy co roku obejmujemy wychowawstwo w nowej grupie dzieci.
Rozstanie z grupą jest dla mnie najtrudniejsze w pracy nauczyciela i pewnie wielu z nich się ze mną zgodzi. Pamiętam dobrze mieszaninę uczuć i emocji, które towarzyszyły mi podczas zakończenia roku szkolnego moich sześciolatków. To pożegnanie nie tylko z dziećmi, ale też ich rodzicami, z którymi przez lata współpracy nawiązują się naprawdę silne i życzliwe relacje. Żal za tym, co dobiegło końca, przeplatał się z radością na myśl o tym, ile dobrego udało mi się wnieść do życia tych maluchów. Czułam, że będę tęsknić, ale miałam też w sobie dużo nadziei i spokoju. Nie obyło się też bez łez i wzruszenia, które łamie głos.
Patrycja Nowak – pedagożka, nauczycielka wychowania przedszkolnego, mama niespełna dwuletniego Tymka. Twórczyni przestrzeni dla rodziców przyszłych i obecnych przedszkolaków o nazwie Przedszkojak. Dzieli się swoją wiedzą o rozwoju dziecka, pomagając rodzicom lepiej zrozumieć maluchy, a bazując na własnym doświadczeniu, przybliża przedszkolny świat i wyjaśnia zasady w nim panujące. Jest autorką trzech e-booków, które są dużym wsparciem dla rodziców mających rozpocząć przygodę z przedszkolem.
*
Alinka jest już przygotowana do przedszkola. Chyba nawet bardziej niż jej mama! Zuza opowiada, co zdecydowało o wyborze placówki i jak ten temat jest oswajany w ich domu.
Alinka w roli przedszkolaka…
Alina jest już zaprawionym w bojach żłobkowiczem. W naszym przypadku placówka zostaje ta sama, z tą samą grupą i ciociami. Dla nas więc, po czasie adaptacji do grupy żłobkowej, jest to głównie zmiana nazewnictwa, jednak widzimy, że Alinka podchodzi do sprawy bardzo poważnie. Ma świadomość, że będzie przedszkolakiem i jest tym faktem przejęta. Za każdym razem, gdy mówię o tym, że idziemy do żłobka, poprawia mnie – przecież to już przedszkole! Po ponad 1,5 roku mamy w domu niezwykle samodzielną, socjalną i odważną dziewczynkę. Także uważam, że posłanie jej do żłobka była najlepszą decyzją. Pod kątem jej rozwoju i naszego zdrowia psychicznego (śmiech). Drodzy rodzice – nie bójcie się!
Wybraliśmy to przedszkole, bo…
Było kilka kluczowych względów. Rekomendacje innych doświadczonych rodziców, jak również to, że w placówce są kameralne grupy, a pracownicy mają wspaniałe, bardzo nam bliskie podejście do dzieci. Zaważyły także względy praktyczne. Przedszkole jest blisko naszego domu i ma własny ogród – to dla nas ważne, by Alinka spędzała jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu. Poza tym na miejscu jest własna kuchnia i istnieje możliwość wyboru diety dziecka. Placówka zrobiła na nas bardzo dobre wrażenie i faktycznie, nie zawiedliśmy się.
Nasze przygotowanie…
Uwielbiamy z Aliną wspólne czytanie książek. Ostatnio hitem są te poświęcane tematowi przedszkola. Mimo że teoretycznie w jej życiu nie zmienia się teraz wiele, to z wypiekami na policzkach słucha o przedszkolnych przygodach.
*
Przygotowanie na poziomie emocji i nastawienia to jedno. Nie zapominamy też o praktycznych, codziennych kwestiach – często takie małe-wielkie pomoce mogą wesprzeć nieśmiałego przedszkolaka i dodać mu pewności siebie czy zapewnić poczucie bezpieczeństwa na nowym etapie. A także zapewnić wygodę, uśmiech i dobry nastrój w przedszkolne dni i nie tylko!
LASSIG
Jedną nogą na wakacjach, a myślami już przy 1 września. Za to ze sprzętem, który sprawdzi się w obu tych sytuacjach. Walizka i plecak na kółkach 2w1 to niezbędny gadżet podczas wyjazdów z rodzicami, przedszkolnych wycieczek, jak i na co dzień. Zarówno gdy dziecko ma ze sobą tylko bidon i ukochaną maskotkę (wtedy plecak zakłada na plecy, z wyciągniętym stelażem), jak i kiedy po zajęciach plastycznych zabiera do domu kilogramy swoich prac (wówczas w wersji ze stelażem, na kółkach). Wielofunkcyjny plecak sprawdzi się zarówno u maluchów, jak i zerówkowiczów. Pyszczek szynszyli i pastelowe kolory dodają punktów do uroku. Rodzice docenią wodoodporny, łatwy w czyszczeniu materiał oraz względy bezpieczeństwa – odblaski i komfortową dla pleców konstrukcję. A przedszkolaki – wsparcie w samodzielności przy pakowaniu na nocowanki u dziadków i wyprawy z koleżankami.
COLORINO
Zajęcia plastyczne to sposób na ekspresję artystyczną, trenowanie małej motoryki i ćwiczenia sensoryczne. Wszystko w jednym! Colorino to kolorowa oferta artykułów plastycznych, idealnych dla przedszkolaków do samodzielnych zabaw plastycznych w domu i podczas zajęć w grupie. Bezpiecznych w użytkowaniu (wszystkie produkty posiadają europejski certyfikat bezpieczeństwa), wykonane z materiałów najwyższej jakości. Przy wycinankach przyda się klej w sztyfcie, a do malowania – zestaw farb. Za mało bałaganu? Przepraszamy – twórczego nieładu? Do wyprawki dorzućcie klasyczną plastelinę w pastelowych barwach i kolorową masę plastyczną zamkniętą w praktycznych słoiczkach.
SCOOT AND RIDE
Wasze maluchy pewnie świetnie znają jeździki od Scoot and Ride. Czas przesiąść się na model wyżej – hulajnogę Highwaykick 3 w stylowej, czarno-pastelowej kolorystyce z nowej kolekcji. Hulajnoga będzie świetnym kompanem trasy do i z przedszkola, aż do zerówki. Aluminiowa rączka z regulowaną na 3 poziomach wysokością pozwala na bezpieczną i wygodną jazdę dzieciom od ok. 3 lat do nawet 7 roku życia (do 120 cm wzrostu). Co ważne, do zmiany wysokości nie potrzeba żadnych narzędzi. To dobra wiadomość dla rodziców, przecież wiadomo, że dzieci potrafią niepostrzeżenie urosnąć niemal w ciągu jednej nocy. W zestawie z kaskiem żadne warunki jazdy i przeszkody nie są straszne. System safety pad i koła ze świecącymi podczas jazdy światełkami LED pozwalają na bezpieczną jazdę po zmroku, nawet po nierównym terenie.
CZUCZU
Przedszkole to, zgodnie z nazwą, etap przygotowania do szkoły. Socjalizacji, odkrywania świata i nauki – tak, by w edukację szkolną wejść z uśmiechem, werwą i pewnością siebie! Poznawanie liter warto rozpocząć o wiele wcześniej – oczywiście w przyjaznej, dostosowanej do możliwości dziecka formie. Na początek – rozwijanie zdolności motorycznych razem z rysowankami. Precyzyjne ruchy rąk to podstawa przy dalszej nauce pisania. Puzzle z dziurką Alfabet to ogromna (również w dosłownym znaczeniu) frajda! I możliwość utrwalenia wiedzy o literach i otoczeniu. Gdy zmęczycie się układaniem elementów, możecie spokojnie przysiąść z zestawem do nauki czytania i wspólnie ćwiczyć nową umiejętność. A następnie, dla odmiany, ułożyć puzzle obserwacyjne Mapa Polski. To, obok ćwiczenia koncentracji i spostrzegawczości, lekcja z historii, nauki i kultury.
































































































