Na pogodę wpływu nie masz, wiosny kalendarzowej nie przyspieszysz. Ale to, czy wiosna pojawi się w twoim domu, to tylko i wyłącznie twój wybór. A w kwestii kwiatów, jest w czym wybierać!
Kwiaty, doniczki, makramy, kosmetyki, wazony, plakaty, a nawet puzzle w tematyce roślinno-kwiatowej – wzywają nas wiosennie nowe adresy, nowości na półkach, umajone zdjęcia. Z mottem go green na ustach obiecujemy sobie nie czekać już na rozkwit majowy za oknem i zazielenić tu i teraz w naszych metrażach, bez umiaru. Ale z głową i estetycznym wyczuciem. Zielenią też można mieszkanie zagracić, nie każdej przestrzeni służy natłok dżungli.
My spotykamy się w miejscu wyjątkowym, w domu Moniki, właścicielki Wesoła Apartments, która ma oko do pięknych detali. W miejscu, które czekało na to wiosenne zazielenienie. Wyławiamy więc dziś z tej zielonej oazy kilka kwiatowych adresów i akcesoriów – i razem z Moniką otwieramy wiośnie drzwi. Na oścież!



HEJ, NOWE KWIATY I DONICE
Być może na roślinach znacie się niczym absolwenci SGGW, prenumerujecie magazyn działkowców, recytujecie łacińskie nazwy i nie zdarza wam się przelać kaktusa. A może nie macie o roślinach zielonego pojęcia, o istnieniu monstery dowiedzieliście się dopiero ze zdjęć na Instagramie, a rośliny zazwyczaj dostajecie w prezencie. I super. Krok pierwszy to fachowa porada i dobry sklep z roślinami i akcesoriami.
Lola Flora w Krakowie i Katowicach to nasz pierwszy adres. Dziewczyny wypytały najpierw o mieszkanie, strony świata, poziom wilgotności, zwyczaje. Okazuje się, że wybór roślin nie może być przypadkowy, skoro wchodzimy już w ten zielony romans – a właściwie związek z nowym domownikiem – wybadajmy, czy będzie mu u nas dobrze. Tak więc na parapety trafiają aglaonemy pink star i red star w białej doniczce i osłonce ze stojakiem, które są odporne, wymagają rozproszonego światła i wybaczają wszelkie potknięcia przyszłemu początkującemu ogrodnikowi. Dobrą towarzyszką jest łatwa w uprawie homalomena z pięknymi serduszkowymi liśćmi w wodoodpornym koszyku. Obok małych parapetowych okazów warto postawić na jedną lub dwie damy pierwszego planu, to on skradną show. I skradną serce ogrodnika – oto gigantyczna odmiana skrzydłokwiatu oraz zjawiskowa Dicksonia Antarctica, kolekcjonerska odmiana paproci w leśnym stylu. Robią wrażenie!







Projekt Rośliny, czyli wrocławski zielony tandem, który doradzi zarówno stacjonarnie w sklepie przy ulicy Świętokrzyskiej 40b, jak i online. Spośród ich nowości na stronie polujemy na sansevierię zeylanicę, czyli wężownicę, którą naprawdę ciężko zamęczyć, no chyba, że trafi nam się wyjątkowo nierozsądny koci towarzysz. Dużo rozproszonego światła zażyczy sobie rhaphidophora, która przykuwa nietuzinkowo podziurawionymi liśćmi – wygląda jak miniaturowa wersja monstery dziurawej. Ale nie samymi roślinami człowiek żyje. Doniczki, podkładki, wiszące donice, czy piękne makramy – dopiero razem tworzą zgrany duet.






Wełna i Flora – otula już sama nazwa. Kryje się za nią sklep, który wyrósł z miłości do roślin i wnętrz. Gdy zrobicie już ostatnie zielone zakupy (tej alokazji pink dragon nie można się było oprzeć, podobnie jak anthurium purple), spójrzcie, czy nie brak wam dekoracyjnych osłonek i doniczek. Czasem o nich zapominamy, oddając palmę pierwszeństwa królowom domowej dżungli. Podobnie jak z kwiatami, wsród ceramicznych doniczek nie narzekamy na wybór i kolorystykę, a wręcz lubimy doniczkowy eklektyzm. Łączymy te używane retro z Bolesławca, z ręcznie wykonaną serią Simona Rosa marki Bergs Potter i portugalskimi osłonkami w kolorze ochry. Zosia nie wahała się z wyborem – przygarnęła całą doniczkową rodzinkę, czyli brata, mamę i siostrę. Uzbrojona w fachowy sprzęt małego ogrodnika – łopatkę i grabki Janod – zabiera się za swoja plantację pieniążków, podczas gdy Monika układa bukiet z suszonych kwiatów. Jak wam się podoba?









Kwietnik. Rośliny rozkwitają w salonie, marcowe światło gra z nimi w chowanego. Na styku wzornictwa i pasji do roślin powstał w 2015 roku Kwietnik. Ich projekty z żebrowanej i gładkiej stali świetnie wpisują się we wnętrza utrzymane w duchu minimalizmu skandynawskiego czy klimatów vintage. Kwietnik odnalazł tu idealnie swoje miejsce, a wciąż wolne ściany pozwalają na snucie wizji o kolejnym zakupie – kochamy te geometryczne stalowe kwietniki wiszące. Jeszcze paprotka do kompletu i mamy to!




ScandiConcept. I finalnie: wazony. Czym byłoby nasze życie bez kwiatów ciętych, bez tej namiastki łąki w wielkim mieście? Bukietów, które najchętniej dajemy same sobie i bez zbędnych oczekiwań. We wnętrzach Moniki nie trzeba kombinować formą, fakturą, kolorem – siła tkwi w prostocie, i tu sięgamy po wazony ze ScandiConcept. To adres pewniak, jeśli chodzi o piękne skandynawskie dodatki, ceramikę, meble czy dekoracje – zawsze znajdziecie tu coś, co zdecydowanie przyspieszy wam puls. Pośród przeróżnych wazonów, tych smukłych co prężą się ku słońcu, i tych pękatych, kolorowych i szklanych, wybieramy dwa klasyki od House Doctor – wazony Forms Clear i Bubble Clear. Szkło, prosta, organiczna forma, nic do ukrycia.




KWIATY NA POŚCIELI I ZABAWKACH
Pokój Zosi to temat na osobny artykuł (znajdziecie go u nas tutaj), parapety zajęte są przez Mailegowe myszy i futrzaki, w tym śpiące koty. Mimo że podczas naszej sesji trwała śnieżna zawierucha, wiosna wciska się tu bez pardonu. Marcowe ostatki za oknem, a w pokoju Zosi zrobiło się już kwiatowo i botanicznie.
White Pocket. Halo, halo, tu ptasie radio. Może nie w brzozowym gaju, ale w pokoju małej Zosi. Ręcznie malowane sikorki i słowiki rozsiadły się na miękkiej pościeli z bawełnianej satyny. Nie przyleciały tu z dalekich krajów, bo pościele White Pocket są projektowane i wykonane w Polsce, we współpracy z grafikami i ilustratorami, a wzory drukowane są przy użyciu nietoksycznych i bezzapachowych tuszy wodnych, bezpiecznych nawet dla niemowlaków z wrażliwą skórą. Czyż nie milej jest budzić się przy akompaniamencie ptasich śpiewów, w duecie z mruczeniem domowych kotów?




Janod. Chociaż do krakowskiego ogrodu botanicznego mamy kilka minut spacerem, tu w pokoju rozkwitł nam w mig paryski ogród z fontannami, pawiami przechadzającymi się dumnie pośród spacerowiczów i przeszklonymi pawilonami. Puzzle w walizce, i to jakie! Ach, te objęte pary pośród klombów i altan, wdychające wiosnę i to bez maseczek. Składamy ten kwiatowy pejzaż z 200 elementów – dzieci z rodzicami. Albo zostawiamy rodziców w parterze szukających „tego jedynego, brakującego puzzla” i tworzymy magnetyczną układankę warzywną Mój Magiczny Ogród we własnej szafie. Grunt to kreatywność i instynkt małej ogrodniczki, która dobrze wie, kiedy należy podlać kiełkujące marchewki.
A gdy zabawa się skończy, stawiamy kwiatowego pasjansa lub po prostu domki z wyjątkowych kart autorstwa Jagny Wróblewskiej. Wyjęte z ręcznie numerowanych pudełek, malowane akwarelą magnolie i zwierzęta trafiają na stół, a my wróżymy z kart: jaka będzie ta wiosna?






KWIATY NA SKÓRZE, W SZAFIE, NA ŚCIANIE
Jeszcze więcej wiosny? Tropcie kwiaty na plakatach, w książkach, kosmetykach czy w garderobie. Skoro botanika wkradła nam się na salony, przyjmujemy ją z całym jej kwiatowym inwentarzem – i to w każdej formie.
Poster Polytechnic. Znacie to miejsce? Plakaty z różnych dziedzin, które łączy fascynacja strukturą, formą, detalem. Jakby inżynier-konstruktor przyglądał się liściom, płatkom czy sosnowym szyszkom przez lupę i zachwycał nad kunsztem i rzemiosłem natury. Nie do podrobienia. Na ścianie u Moniki zawiśnie za chwilę plakat Sosna nadmorska – czy to z tęsknoty Krakuski do nadmorskich wydm? Nam serca biją na widok serii grafik Roberta Thorntona, brytyjskiego botanika i fizyka, który passiflory czy grzebienie błękitne podglądał już w XIX wieku.



Hagi. Kosmetyki od lat w czułym uścisku z naturą, mile widziany gość na naszych łazienkowych półkach i toaletkach. Po sadzeniu, układaniu, podlewaniu oto antrakt – chwila relaksu w sypialni. Nadal zostajemy pośród zapachu magnolii – naturalny eliksir do twarzy anti-aging, brzmi dobrze i obiecująco. W zestawie od Hagi znajdziecie krem i eliksir, które łączą moc alg, kwasu hialuronowego, ekstraktu z drzewa Tara i oleju sezamowego. Oddajemy się w ręce natury z wielką przyjemnością. I chętnie przygarniemy inne zestawy, które postawią naszą wymęczoną zimą skórę do pionu.




Yellow Meadow. Maki, nie czekając na lato, szturmem wtargnęły z łąk na wieszaki, i trzeba przyznać, że kradną innym ubraniom ten kwiatowy spektakl. Kimono Call Me Poppy w bieli tej sypialni, to soczysta dawka energetycznych kolorów. Kojące otulenie tkaniną bambusową sprawi, że być może nie przebierzecie się już dziś w swoje domowe dresy. Takie kimono to nie homewear, ale dreamwear, i do pełni szczęścia brakuje tylko filiżanki z kawą, kota i dobrej książki. I tak możemy juz pozostać do wieczora. Kimono Call Me Poppy wróci już niebawem do sklepu, będziemy zaglądać!





I nagle w domu rozkwita dżungla, nagle słońce muska liście i pędy, budzi uśpioną energię. Choć zamiast śpiewu papug, towarzyszy nam mruk kanapowych kotów, bardziej tu dziś tropikalnie i leśnie. Nowy domowy ekosystem na wiosnę? Polecamy, bo winduje humory pod sufit.
Wielkie podziękowania dla Moniki oraz Wesoła Apartments za pomoc w sesji i gościnę!
Materiał powstał we współpracy z: Projekt Rośliny, Lola Flora, Scandiconcept, Wełna i Flora, Karty Jagna Wróblewska, Janod, White Pocket, Hagi, Yellow Meadow, Poster Polytechnic, Kwietnik.