Matka Natura

Weleda Matka Natura: Ola

Czerwcowe spotkanie w ogrodzie i konkurs!

Weleda Matka Natura: Ola
Ola Nadolny

„Jestem spokojna, bo mam ziemię pod stopami i korony silnych drzew nad głową” – mówi nam mama dwóch dziewczynek prosto ze swojego soczyście zielonego ogrodu. Czerwiec witamy otulone roślinami – tu mieszka Ola, Matka Natura.

Olę Nadolny – twórczynię rękodzieła WOLNO ceramika, ekspertkę w temacie wnętrzarstwa oraz mamę Mai i Poli – dobrze znamy też jako miłośniczkę natury. Organiczne elementy często przewijają się w jej aranżacjach przestrzeni. W nich pojawia się też jej przydomowy ogród, który nareszcie wybuchł zielenią! To on jest tłem dla tego odcinka z cyklu Matka Natura, tworzonego we współpracy z Weledą – marką naturalnych biokosmetyków dla dzieci i dorosłych. Wiecie, że Weleda też ma swój ogród, który możecie odwiedzić nawet online? Tym bardziej cieszy nas ogrodowe spotkanie z Olą – czwarte z ośmiu w tej serii, w której świadome mamy opowiadają nam o bliskości z naturą i naturalnej pielęgnacji. Każda z bohaterek dzieli się też z nami osobistym manifestem Matki Natury, a dziewiąty odcinek z tego cyklu będzie ich zbiorem.

Matka Natura to także świętowanie 100-lecie istnienia Weledy. A jeśli urodziny, to prezenty – i to dla was, droczy czytelnicy! Każdej publikacji z tego cyklu towarzyszy konkurs, w którym czekają na was zestawy kosmetyków – na okrągłe, setne urodziny mamy łącznie aż 100 nagród. W dzisiejszym odcinku możecie wygrać kosmetyki z serii, które testuje Ola – szczegóły konkursu znajdziecie na końcu materiału. Tymczasem posłuchajcie o pielęgnacji ogrodu, a także ciała – to drugie rozpieszczać będą pachnące żele pod prysznic z serii Aroma: Harmony i Love, olejek do ciała i ampułki z dziką różą, oraz krem i mgiełka z opuncją.

MANIFEST MATKI NATURY

Jestem Matką Naturą, więc żyję w zgodzie na zmiany i przemijanie. Nie ujarzmiam natury, tylko trwam obok, przyglądając się jej z czułością. Jestem spokojna, bo mam ziemię pod stopami i korony silnych drzew nad głową. One sprawiają, że czuję się bezpiecznie. Doświadczam natury z całą moją wrażliwością i ona jest moją siłą. Tę siłę przekazuję moim dzieciom.

NATURALNY KODEKS

Bliskość natury to zgoda na przemijanie. To akceptowanie zmian, nietrwałości, ulotności i braku kontroli. Natura rządzi się swoimi prawami, ma swój „kodeks”. Możemy próbować ją poskromić, ale dużo łatwiej jest ją zaakceptować i nauczyć się żyć blisko niej. Moja bliskość z naturą to przede wszystkim bliskość ziemi. Zarówno pod nogami, jak i w dłoniach. Bose stopy na porannej rosie, przekopywanie, wykopywanie, brudzenie ziemią… To wszystko buduje moje poczucie bezpieczeństwa, łączności z czymś pierwotnym i dużo większym niż ja sama.

BYĆ BLISKO ZIEMI

Moje życie zawsze toczyło się blisko ziemi, właściwie na jej poziomie (może dlatego, gdy przez chwilę mieszkałam w bloku, czułam się dość niepewnie?). Pierwsze i najwcześniejsze wspomnienie to pomoc mojej ukochanej babci przy uprawianiu jej ogródka. Do tej pory pamiętam wysłużone narzędzia i zupę jarzynową gotowaną w błękitnej altance na gazowym palniku. Pamiętam też plusk wody, gdy pływałam jako dziecko z rodzicami na żaglach, które są ich wielką pasją. Bliskość wody, natura obserwowana z innej perspektywy, spanie na środku jeziora, ryby wypuszczające wieczorami pęcherzyki powietrza, które brzmiały jak rozbijanie tysięcy baniek mydlanych…

Później były obozy harcerskie. Na pierwszy pojechałam na początku podstawówki. To było chyba moje najcięższe do tej pory fizyczne wyzwanie (porody należą do osobnej kategorii!). Jako 10-latka na obozie nauczyłam się bardzo dużo o przyrodzie, o tym jak przetrwać w lesie, zbudować szałas, umyć menażkę bez płynu do naczyń i rozpalić ognisko jedną zapałką. Te doświadczenia ukształtowały mnie i zbudowały poczucie, że mogę zrobić wszystko, co tylko jestem w stanie sobie wyobrazić.

WŁASNY OGRÓD Z 18 DĘBAMI

Początki przygody z ogrodem to krew, pot i łzy… Dosłownie! Nasz ogród był bardzo zaniedbany. Tak naprawdę było tu klepisko i gąszcz chwastów pełen dziur. Od początku wiedzieliśmy, że wszystkie prace będziemy wykonywać sami. Lubię pracę z ziemią, ale muszę przyznać, że wyrównanie i przygotowanie trawnika na ziemi pełnej odpadów po dawnym szpitalu to droga przez mękę… Ampułki, butelki, gruz, a nawet żeliwne okucie pieca to tylko niektóre z wykopanych przez nas „skarbów”. Po trawniku przyszedł czas na nasadzenia. Oczywiście nimi też zajmujemy się sami. Popełniamy błędy, uczymy się czegoś nowego. Nasz ogród jest „trudny”, bo znajduje się w nim osiemnaście stuletnich dębów i kilka lip. To zacienienie wpływa na gatunki roślin, które możemy sadzić. Konsekwentnie trzymamy się jednak inspiracji ogrodami angielskimi. Wiele lat temu pracowałam podczas wakacji w przypałacowym ogrodzie Penrhyn Castle w Północnej Walii i muszę przyznać, że to było niezwykłe doświadczenie. Chciałabym odrobinę tego klimatu przenieść do nas. Na szczęście drzewa już mamy, a to byłoby najtrudniejsze (śmiech).

RODZINNA BAZA DLA RĄK I GŁOWY

Dziewczynki w ogrodzie mają bazę, hodowlę ślimaków, a w lecie – basen i plac zabaw. Uwielbiam patrzeć, jak same nawiązują relację z przyrodą. Badają ją, sprawdzają, liczą wiewiórki, wołają zaprzyjaźnionego dzięcioła i liczą piski nietoperzy z dziupli pod oknem kuchennym. Moje dziewczyny spędzają dużo czasu na wolnym powietrzu i w wolny sposób. Nie narzucam im zabaw, zazwyczaj tylko się przyglądam. One same piszą sobie najlepsze scenariusze! Jeśli chodzi o mnie, to nie ma nic przyjemniejszego niż joga wczesnym letnim rankiem w cieniu stuletnich dębów. Po jodze przychodzi oczywiście czas na kawę. Mam wiele miejsc, gdzie lubię przycupnąć i się nią delektować. Poza tymi krótkimi chwilami w ogrodzie głównie pracuję. Zawsze jest coś do zrobienia. Skoszenie trawy, sadzenie nowej byliny, podlanie warzywnika, nawożenie – ręce są ciągle zajęte, głowa dzięki temu również. Jest coś niezwykle przyjemnego w wykonywaniu prostych, przyziemnych czynności związanych z ogrodem. Nie wyobrażam sobie już bez nich życia.

„Bose stopy na porannej rosie, przekopywanie, wykopywanie, brudzenie ziemią... To wszystko buduje moje poczucie bezpieczeństwa, łączności z czymś pierwotnym i dużo większym niż ja sama”.

NATURA WE WNĘTRZU

Uwielbiam w domu tworzyć kompozycje z tego, co akurat kwitnie w ogrodzie. Wychodzę z założenia, że najlepsze rośliny do wazonu to te, które rosną za oknem. Nie są pryskane, nie przewozi się ich przez pół Europy, idą w parze z porą roku. W kwietniu przynoszę do domu kwitnące gałązki mirabelki, w maju kalinę, bez i barwinek. W lecie ścinam trochę róż, paproci i wczesnych hortensji. Jesienią przynoszę żółknące gałęzie z naszych stuletnich drzew. Bywa też tak, że naturalne „elementy” same się do nas wpraszają. Każdej wiosny mamy w domu mrówki, w kominie mieszkają pszczoły, a w rynnie synogarlice.

CODZIENNA PIELĘGNACJA, NATURALNIE!

Moja pielęgnacja jest dość prosta. Jako mama dwóch dziewczynek nie mam zbyt dużo czasu dla siebie – zawsze znajdą się jakieś paznokcie do pomalowania! (śmiech). Moja skóra jest dość wybredna i szybko się przesusza, dlatego bardzo ważne jest dobranie odpowiednich kosmetyków pod prysznic (wiele odpada już po pierwszym użyciu) i balsamu, albo najlepiej olejku do pielęgnacji. Jeśli chodzi o skórę twarzy, to z nią związany jest mój ulubiony poranny rytuał. Po nałożeniu kremu i serum zawsze robię masaż twarzy. Nie używam do niego niczego oprócz własnych dłoni, a efekty są naprawdę zadziwiające.

WELEDA POLECA

Produkty Weleda nie zawierają konserwantów – ich rolę pełnią olejki eteryczne, które nadają też żelom, mgiełkom czy kremom charakterystyczny, piękny aromat. Wszystkie kosmetyki pachną bardzo intensywnie, a przy tym bardzo naturalnie. Czuć, że ich receptura jest bardzo starannie przygotowana – mówi Ola, testując między innymi żele pod prysznic z serii o wszystko mówiącej nazwie Aroma, które delikatnie myją skórę dzięki składnikom pochodzenia roślinnego, a ich aromat to właśnie kwestia olejków eterycznych. Ola opisuje: Zielony Harmony pachnie jak sosnowy las – ma cudownie kojący zapach przywołujący najlepsze wspomnienia, a czerwony Love ma delikatną kremową konsystencję – jest świetny dla suchej skóry, jak moja.

Ola testowała także dwa kosmetyki z gamy z dziką różą, w tym Pielęgnujący olejek do ciała z różą damasceńską, olejkim migdałowym i organicznym olejkiem jojoba. Olejek jest polecany do ciała tuż po kąpieli, ale dla Oli okazał się wszechstronny: Stosuję go do wszystkiego! Do nawilżenia, do masażu, na włosy… Jego zapach jest obłędny. Na bazie olejku z tego cennego kwiatu bazuje też Wygładzająca 7-dniowa kuracja z dzikiej róży w ampułkach do twarzy i szyi – idealna do domowego spa! Zawartość ampułek pachnie jak najbardziej klasyczne róże damasceńskie, formuła nie jest zbyt tłusta. Skóra jest po tym olejku jest rozświetlona i nawilżona – wylicza Ola.

W kolekcji Weledy króluje też nawilżająca seria Prickly Pear z opuncją – jej lekki i orzeźwiający charakter poleca się na coraz cieplejsze dni, przynosząc ukojenie skórze twarzy i ciała. Ola używa Nawilżającego kremu do twarzy 24 h z opuncją. Jak jej się sprawdził? Krem ma świetną konsystencję, bardzo dobrze się wchłania, nie jest tłusty, a dobrze odżywia, i jeszcze ten zapach! – opowiada. Na wyciągu z tej cennej rośliny z rodziny kaktusowatych opiera się też Nawilżająca mgiełka do twarzy – tonizujący zastrzyk energii i świeżości dla zmęczonej skóry. Według Oli mgiełka jest idealna jako odświeżenie, nie jest lepka i stosuję ją nawet na makijaż. Brzmi jak must have w letniej kosmetyczce!

CIEKAWOSTKI

  • Od 1921 r. w Weledzie uprawia się rośliny w sposób biodynamiczny, opracowując naturalne produkty dla zdrowia i dobrego samopoczucia,
  • Weleda ma swój ogród, który możecie odwiedzić online – poczytać o jego bioróżnorodności, obejrzeć rośliny i posłuchać śpiewu ptaków,
  • Mgiełka nawilżająca z opuncją jest idealna do ochłodzenia i wyciszenia, np. podczas nieprzyjemnych uderzeń gorąca dla kobiet w okresie menopauzy,
  • Stosując ampułki z dziką różą, efekt wygładzenia skóry uzyskuje się już po 7 dniach kuracji.

WYNIKI KONKURSU

Dziękujemy za wasze wspaniałe, pełne wspomnień odpowiedzi! Zestawy Weleda powędrują do nastepujących osób: Kasia, obie Marty, Aniufka, Daria, Sandra, Aniana, Piotr, Beata, Gosia i Karola. Zwycięzców powiadomimy mailowo. Gratulujemy!

Z okazji 100. urodzin Weledy mamy dla was łącznie aż 100 nagród! W tej odsłonie cyklu do wygrania jest 10 zestawów kosmetyków Weleda do pielęgnacji. Każdy zestaw składa się z: żelu Aroma Shower, mgiełki nawilżającej oraz żelu pod oczy – obu z serii z opuncją. Aby wziąć udział w konkursie, wystarczy odpowiedzieć na pytanie: jaka jest twoja ukochana roślina i z jakimi wspomnieniami się kojarzy?

Odpowiedzi umieszczajcie w komentarzach poniżej – czekamy na nie do 13 czerwca. Spośród nich wybierzemy dziesięć najciekawszych, a wyniki podamy w tej publikacji 14 czerwca.

TUTAJ znajdziecie regulamin konkursów na Ładne Bebe.

*

Zapraszamy was też do przeczytania treści trzech poprzednich odcinków z cyklu Weleda Matka Natura, w którym gościły Dominika Geneja, Pajka i Paulina Rogóska-Wicha.

Dodaj komentarz