ciąża natuli na ładne bebe poród

Ważne! Ciąża.

Rozmowa z Dorotą Fryc i Katarzyną Oleś

Ważne! Ciąża.
Ola Szwajda

W Polsce  – a szkoda! – nie wszystkie ciężarne wiedzą, że ciąża nie musi się wiązać z comiesięcznymi wizytami w gabinecie ginekologicznym. Mamy wybór i możemy zdecydować się na praktykę prowadzoną przez położną.

Katarzyna Oleś: Tak, prawo do prowadzenia ciąży przez położną obowiązuje w Polsce od 2017 roku. Wystarczy spełnić kilka prostych warunków, by móc wybrać tę opcję. Po pierwsze – opieką położnych mogą być objęte ciąże fizjologiczne (czyli zdrowe ciąże u zdrowych kobiet). Po drugie – ciężarną czeka kilka kontrolnych wizyt u lekarza położnika. Gabinet położnej wygląda jak gabinet lekarski i pod pewnym względami wizyty przebiegają podobnie. Pacjentki zwracają jednak uwagę na istotną różnicę – prowadzące ciążę położne znacznie bardziej szczegółowo rozmawiają z ciężarnymi, starając się je lepiej poznać. Nie chodzi najczęściej o sam wywiad medyczny, lecz o nawiązanie autentycznej relacji. Na współpracy z położną zyskać mogą zatem w szczególności kobiety, które potrzebują dużo poczucia bezpieczeństwa i przestrzeni na zadanie każdego, nawet najbardziej „niemądrze” brzmiącego pytania. Jedynym problemem zdaje się fakt, że wciąż zbyt mało położnych w Polsce prowadzi ciąże…

Dlaczego tak to wygląda?

K.O.: Mamy tutaj do czynienia z pewnym paradoksem: położne nie decydują się na zakładanie swoich gabinetów (mimo że mogłyby być kontraktowane przez NFZ!), bo kobiety w Polsce nie są zainteresowane taką usługą. A one najczęściej po prostu o niej nie wiedzą, również dlatego że oferuje je niewiele położnych. I tak błędne koło się zamyka.

A szkoda, bo opieka położnej ma wiele plusów. Przede wszystkim – czas trwania. Doświadczona specjalistka położnictwa może towarzyszyć nam od pierwszych momentów ciąży, przeprowadzić przez poród i wspierać w połogu. Opieka, która obejmuje ciążę i pierwsze tygodnie macierzyństwa, jest niezwykle korzystna dla dobrostanu mamy i dziecka. Co istotne, może się też okazać mniej kosztowna niż comiesięczne konsultacje lekarskie, szczególnie kiedy wybieramy komercyjną ochronę zdrowia.

Obie moje ciąże prowadziłam w ramach usług komercyjnych. Było to jeszcze przed wprowadzeniem Standardu Opieki Okołoporodowej[1] (*przed 1 stycznia 2019 r. – przyp. red.), który znacznie ułatwia „ogarnięcie” wsparcia medycznego w ramach NFZ. Dwie ciąże w odstępie dwóch lat były, co tu dużo mówić… kosztowne w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Dorota Fryc: Najnowsze umocowania prawne pozwalają na prowadzenie ciąży przez położną w ramach NFZ. W kontekście klinicznym i położną, i lekarza obowiązują takie same zalecenia w opiece nad zdrową ciężarną. Różnica zapisana w Standardach opieki okołoporodowej polega na obowiązku skierowania kobiety 3 razy w ciągu 9 miesięcy na konsultację do lekarza, połączoną z prenatalną diagnostyką USG. Takie współprowadzenie ciąży z lekarzem ma ogromny sens, gdyż daje położnej informacje, że ciąża jest zdrowa, i że nadal położna może opiekować się kobietą. Trzeba też zaznaczyć, że położne mają w pewnym zakresie uprawnienia do diagnostyki USG, co daje im dodatkowe narzędzia. Przy tak ogromnych możliwościach samodzielnego praktykowania, potężnej wiedzy i umiejętnościach, potencjał położnych wydaje się nie w pełni wykorzystany. Dlatego ważna jest edukacja społeczeństwa na temat możliwości prowadzenia ciąży przez położną.

 

[1] Opis dokumentu na stronach Ministerstwa Zdrowia: Standardy opieki okołoporodowej – Ministerstwo Zdrowia – Portal Gov.pl (www.gov.pl)

Czyli… warto w pierwszej kolejności poszukać położnej? Nie lekarza?

D.F.: Są kobiety, które wybierają opiekę lekarską, nawet jeśli ich ciąża jest całkowicie fizjologiczna. Sprzyjają temu rozwiązania prawne, zapewniające kobietom 100% płatne zwolnienie lekarskie, które może wystawić na razie wyłącznie lekarz. Rozumiem powody, dla których część zdrowych pacjentek decyduje się na zwolnienie, jakkolwiek warto podkreślić, że ciąża fizjologiczna tworzy warunki, w których jak najbardziej można pracować, chyba że występują w środowisku pracy kobiety jakieś niekorzystne czynniki. W związku z tym wszystkim do położnych zgłaszają się kobiety, które nie tylko są w prawidłowej ciąży, lecz także planują nie przerywać pracy zawodowej.

A co z tak zwaną „chemią” interpersonalną? Mam takie wrażenie, że z położną, która jest najczęściej również kobietą, łatwiej zbudować pełną zaufania relację. Z opowieści młodych mam wynika także, że jeśli z położną – szczególnie podczas porodu – coś nie „zagra”, to pacjentce może być z tym trudniej, niż gdy np. mało empatycznie i w pośpiechu będzie zwracał się do nas lekarz.

D.F: Do zadań profesjonalistki w obszarze zdrowia należy przede wszystkim zadbać o dobro pacjentki, i to niezależnie, czy pojawi się między nimi chemia, sympatia czy wyjątkowo dobra relacja. To bezpieczeństwo i zdrowie są priorytetem. Kodeks etyki zawodowej pielęgniarek i położnych mówi wyraźnie, że pomocy i wsparcia powinny udzielać osobom jej potrzebującym bez względu na ich wyznanie, narodowość, kolor skóry i innego rodzaju czynniki. Oczywiście dobra relacja staje się wartością dodaną, ułatwia współpracę i poprawia efekt końcowy opieki.

K.O. Położna w okresie ciąży i porodu ma do odegrania  ważną rolę psychologiczną. Jej pozycja umożliwia stworzenie bliższej relacji z pacjentką, relacji opartej na partnerstwie i zaufaniu. Lekarz specjalista ma ten luksus „schowania się” za medycznym autorytetem, w którym przychodząca do gabinetu osoba słucha jego wskazań, a następnie je wykonuje. Położna z kolei widzi pacjentkę całościowo, stara się zrozumieć jej preferencje, wybory lub nieraz trudną historię. Nie może ograniczać się wyłącznie do tego, co dolega ciężarnej, jakie ma wyniki i jakie adnotacje warto poczynić w jej karcie ciąży.

Jaka jest zdaniem Pań społeczna rola zawodu położnej? Kim jest położna dla kobiet jako zbiorowości?

K.O. Choć w Polsce są nieliczni mężczyźni – położni, to w przeważającej większości jest to zawód sfeminizowany. Intuicyjnie tak zresztą myślimy o położnych. Obszar ciąży i porodu stanowi podatny grunt do rozwijania i pogłębiania więzi między kobietami, zarówno w skali mikro – z kobietami obecnymi w naszym życiu w danym momencie, jak i w skali makro – z naszą wspólną kobiecą historią, spuścizną i zbiorową świadomością żeńskiego doświadczenia.W społecznościach pierwotnych opieka okołoporodowa była wyłącznie domeną kobiet. Starsze i bardziej doświadczone gromadziły się wokół nowej przyszłej mamy, służąc jej wsparciem, mądrością i obecnością. Rzadko kiedy doświadczamy takiej dynamiki w sposób naturalny, stąd też położna może mieć przywilej, by stać się reprezentantką kobiecego przewodnictwa w tym szczególnym, transformującym momencie.

D.F: Praca położnych na rzecz zdrowia wzmacnia lokalne społeczności, a zjawisko to jest właściwie globalne. Położne zawsze były pewnego rodzaju przewodniczkami „matkującymi” młodym matkom, przeprowadzając je przez czas ciąży, porodu, połogu i karmienia piersią. Współcześnie, w naszym kraju położna nadal spełnia taką funkcję poprzez opiekę i edukację od początku życia dziewczynki, nastolatki, a potem kobiety w okresie koncepcyjnym, menopauzy i starości. Położna może wesprzeć na poziomie głęboko ludzkim i kobiecym, sprzyja temu płeć, która stanowi dobrą przestrzeń do porozumienia. Oczywiście są wśród nas mężczyźni położni, którzy są świetnymi profesjonalistami i mają swoje oddane grono pacjentek.

W społecznościach pierwotnych opieka okołoporodowa była wyłącznie domeną kobiet. Starsze i bardziej doświadczone gromadziły się wokół nowej przyszłej mamy, służąc jej wsparciem, mądrością i obecnością. Rzadko kiedy doświadczamy takiej dynamiki w sposób naturalny, stąd też położna może mieć przywilej, by stać się reprezentantką kobiecego przewodnictwa w tym szczególnym, transformującym momencie.

N.F. Czyli – przewodniczka, starsza siostra, bliska kobieta (lub mężczyzna!). Ktoś, kto mądrze stoi obok, kiedy jest ciężko, ale też kiedy jest wspaniale i niezwykle. Wymaga to nie lada umiejętności daleko wykraczających poza kompetencje medyczne! Uważność, zdecydowanie, empatia, ale też pokora. Pokora ta oznacza i bardziej – „towarzyszenie” niż „prowadzenie” zarówno ciąży jak i porodu.

D.F: Mam za sobą całkiem sporo porodów domowych i przyznaję, że czasem proces ten postępuje tak szybko, że zanim dotrę do domu rodzącej – dziecko jest już na świecie. Uwielbiam to, kiedy młodzi ojcowie w sposób nieporównywalny z niczym innym pękają z dumy:

„Pani Doroto, NIKT w mojej firmie nie będzie mógł dopisać sobie w CV: Przyjąłem poród własnej córki, tylko ja!”.

K.O.: Prowadziłam pewną grupę przyszłych rodziców w szkole rodzenia. Po narodzinach dzieci kilka par odwiedziło mnie ponownie, by opowiedzieć o wrażeniach z porodu. Pierwsza para opowiadała z przejęciem: „Położna była cudowna! Nie dość, że była doskonałą profesjonalistką, świetnie zorientowaną w sprawach medycznych, to była taka ciepła, żartowała z nami… czuliśmy się, jakby towarzyszyła nam prawdziwa starsza siostra”. Druga para wspominała swój poród z mniejszym entuzjazmem, mimo że wszystko przebiegło pomyślnie. „Położna ciągle chciała z nami rozmawiać, żartować, spoufalać się… mieliśmy wrażenie, że nie chce nas zostawić ani na chwilę samych!”. Nietrudno się domyślić, że chodziło o tę samą specjalistkę. To tylko dowodzi, jak bardzo różne mamy potrzeby, temperamenty i najrozmaitsze wyobrażenia na temat porodu.

Dorota Fryc i Katarzyna Oleś to położne z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, współtworzyły Stowarzyszenie Niezależna Inicjatywa Rodziców i Położnych Dobrze Urodzeni. W 2024 roku w wydawnictwie Natuli ukaże się ich kompendium Ważne! Ciąża. Rozmowę spisała Natalia Fiedorczuk.

Dodaj komentarz