Wanda i jej banda

Poznajmy się bliżej!

Wanda i jej banda

Zawsze wiedziała, że chce mieć bliźniaki. Z okresu ciąży prawie nie ma zdjęć. Kiedyś przefarbowała włosy na niebiesko. Za chłopakiem przeprowadziła się do Poznania. Wanda otwiera nam drzwi do swojego domu!

Kolejna odsłona cyklu Poznaj blogera, którą realizujemy wraz z markami Janod i Mudpuppy i od razu na powitanie kawa i domowy placek. I promienny uśmiech Wandy, mamy dwuletnich bliźniaczek – Mili i Blanki. Hej, a gdzie zmęczenie przy dwójce maluchów? Oto spełniona mama. Dla własnej marki  w świecie marketingu internetowego i spełniania pasji porzuciła pracę logistyka w międzynarodowej korporacji. Ok, nas tu nie ma, my tylko podglądamy i łapiemy kadry, podwójnie piękne!

 

Zalany dziś słońcem dom, pełen tupotu małych stóp i wybuchającego co chwilę śmiechu. Ale któremu rodzicowi litera C kojarzy się z „ciszą”? Nikogo nie dziwi, że dziewczynki z prędkością światła z szafy przedostają się na stół, by za chwilę asystować mamie w kuchni. Przyniesione przez nas zabawki Mudpuppy idą szybko w ruch! Rolę główną grają Puzzle z księżniczkami. Dwie sztuki, żeby dziewczynki przypadkiem nie kłóciły się o koronę! Układanie puzzli to jedno, ale gdy powstanie sceneria dla królewskiej historii, tekturowe figurki ożywają, a fantazja dziewczyn nie zna granic.

 

Podwójna energia, podwójna radość, a u nas podwójnie dużo zdjęć, bo jak tu nie łapać takich kadrów? Oj tak, ale bohaterką przez duże B jest dziś Wanda, z którą pogadamy przy kawie.

Od kiedy mieszkasz w Poznaniu?

Pochodzę z Zielonej Góry, a do Poznania przywędrowałam na studia i trochę za chłopakiem. Często przyjeżdżałam tu wcześniej z koleżankami na zakupy, albo po prostu poszwendać się po starym mieście. Kiedyś marzyłam o studiach plastycznych, a koniec końców, wygrało zamiłowanie do finansów na Uniwersytecie Ekonomicznym.

Czym jest dla ciebie Instagram: rodzajem pamiętnika, namiastką blogowania, odskocznią?

Jestem tu ponad półtora roku. Pierwszy wpis wrzuciłam kiedy dziewczyny miały 5 miesięcy, wcześniej jakoś nie było mocy, ani czasu. Na początku to była dobra odskocznia od ciągłego karmienia, przebierania pieluch – a naprawdę dużo tego było (śmiech). Teraz blog jest wszystkim po trochu – pamiętnikiem, miejscem poznawania ludzi o podobnych zainteresowaniach, źródłem inspiracji. Jestem estetką, uwielbiam oglądać piękne zdjęcia, a tutaj ich nie brakuje! 

A złośliwość, hejt? Macie z tym do czynienia, dotyka was?

Na szczęście osobiście nas to nie dotknęło, choć trafił się oczywiście jakiś nieprzychylny komentarz. Natomiast często spotykam się z mniejszym bądź większym hejtem u moich instagramowych koleżanek i niestety ciężko mi zrozumieć, jaki ludzie mają w tym cel?

Wróćmy do dziewczyn. Opowiedz o dniu, w którym zobaczyłaś dwie kreski… A potem dwa serca na USG!

Pamiętam, to dokładnie! Było gorąco, uciekaliśmy na weekend majowy poza miasto, już miałam małe podejrzenia, po drodze kupiliśmy w aptece test i jak dojechaliśmy na miejsce wszystko się potwierdziło. To był jeden z najszczęśliwszych dni. Później dopadły mnie straszne mdłości, już nie tylko poranne a całodniowe. Coś musiało być na rzeczy, aż w końcu okazało się, że to podwójna dawka hormonów (śmiech). Po wizycie u lekarza byliśmy w małym szoku, szczęśliwi, ale też wystraszeni, wiedzieliśmy że ciąża bliźniacza wiąże się z większym ryzykiem i wyrzeczeniami. Jednak ja zawsze chciałam mieć bliźniaki!

A co owe bliźniaki właśnie porabiają? Wanda przerywa rozmowę, bo jest zaproszona przez dziewczyny do szafy, w której urządziły sobie domek i centrum dowodzenia. Zabrały też ze sobą całe stado dzikich zwierząt Janod, zestaw drewnianych figurek zrobił sobie postój w szafie. Dziewczyny są zmęczone po całodniowym safari… A może to szafa, która przenosi w czasie? – Wanda na wszelki wypadek spróbuje. Choćby tak na chwilę oderwać się od codzienności…

 

No właśnie, porozmawiajmy o waszym zwykłym dniu. Czy przy bliźniakach wszystko robi się razy dwa? Co było największym wyzwaniem na początku? 

Najtrudniejsze były pierwsze miesiące, większość ciąży byłam zmuszona leżeć w domu albo szpitalu. Dziewczyny urodziły się sześć tygodni wcześniej, prawie nic nie mieliśmy przygotowane, a dodatkowo cały czas dochodziłam do siebie. Największym wyzwaniem było chyba skompletowanie do końca wyprawki, a w międzyczasie codzienna opieka i ciągłe karmienia. Mieliśmy z Wojtkiem nocne dyżury, on brał najczęściej pierwszą zmianę, a ja odsypiałam. Lekko nie było, na pewno rutyna pomaga i próba zsynchronizowania pokarmów i drzemek.

Słynna synchronizacja! Jest wiele wyobrażeń o bliźniakach. Co można sobie włożyć między bajki?

Jak były malutkie to rzeczywiście wiele rzeczy robiły razem, o tej samej porze spały, były głodne. Jak jedna zaczynała płakać, to po chwili był już chórek. Teraz to się zupełnie rozregulowało i każda ma swój rytm dnia i chociaż nadal staramy się kłaść je razem spać, karmić itd., to nie zawsze wychodzi. Z doświadczenia też wiem, że dobrze jest mieć wszystko razy dwa: takie same lub podobne zabawki i ubranka, nie ma wtedy tylu kłótni – bo tak, one już się kłócą, walczą o swoje i bywają zazdrosne (śmiech).

 

 

Jakie mają charaktery? Niekoniecznie bliźniacze?

Dziewczyny mają zupełnie inne temperamenty! Obie są bardzo energiczne, wesołe, często coś razem wykombinują. Mila bardzo lgnie do nowych ludzi, a Blanka woli się schować w ramionach mamy. A z nowymi rzeczami i miejscami jest z kolei na odwrót – to Mila potrzebuje dłuższej chwili, aby się oswoić. Co do zabaw, obecnie na topie są książeczki, klocki i puzzle, hitem też jest zabawa w kuchnię i przy okazji podkarmianie naszego psa.

A z mamą najlepiej zbudować wieżę Wyścig i … od razu ją zburzyć. Ta od Janod wiele już przeszła przy czterech małych rękach, Wanda niestrudzenie składa kartonowe klocki od nowa. Przy bliźniakach jest po prostu dwa razy więcej zabawy! Wanda znajduje jednak czas na pracę, podglądamy jej mini biuro na łóżku, laptop na kolanie, notatki w multifunkcyjnej torbie Lassig, telefon w zasięgu. No w końcu po coś są te drzemki dzieci….

 

Miewasz czas tylko dla siebie? Twój azyl w domu to..

Moje miejsce w domu to zdecydowanie sypialnia! Tam najczęściej uciekam po całym dniu, a latem na huśtawkę w ogrodzie. Dla relaksu – joga, bieganie, dobra muzyka, serial a najlepiej wyskok na koncert.

Co lubisz robić, jakieś masz hobby, o którym nie wiemy?

Kocham urządzać, projektować, odnawiać stare meble, przestawiać szafy, dekorować. Zawsze znajduję sobie kolejny kąt do zmiany, a jak czegoś nie urządzam to podróżujemy. Przed dziewczynami, dużo zwiedzaliśmy we własnym zakresie, jednego lata  przejechaliśmy z naszym psem ponad 14 tys. km. Teraz obie cierpią na chorobę lokomocyjną i trochę nam się sprawy pokomplikowały.

Przed wami jeszcze niejedna podróż! To na koniec nasz quiz jednym zdaniem! Ulubiony kolor?

Kiedyś szalałam na punkcie niebieskiego, nawet włosy sobie przefarbowałam na niebiesko (śmiech), a teraz głównie rządzą biały, szary i róż.

A film?

Nie mam jednego. Najlepszy film to taki, który wywoła jakieś emocje: poruszy, rozbawi, przestraszy. Lubię też oglądać seriale, ostatnio spodobały mi się: „Stranger Things”, „Top of the lake” „Bloodline” i „Big little lies” z wyśmienitą rolą Nicole Kidman. Już nie mogę się doczekać drugiego sezonu!.

Książka?

Kryminały! Moja miłość do kryminałów rozpoczęła się od kiedy wpadła mi w ręce książka Chmielewskiej „Klin”, a dzisiaj najczęściej sięgam po te skandynawskie z serią Millennium i „Dziewczyną z tatuażem” na czele.

 3 rzeczy których o tobie nie wiemy.

Będąc dzieckiem panicznie bałam się dentysty, do tego stopnia, że swoim braciom oddawałam wszystkie słodycze. Uff, na szczęście te czasy dawno minęły. Dwa: często się wzruszam na filmach, do kina bez chusteczek się nie wybieram! A trzy, nie uwierzycie, ale z okresu ciąży nie mam prawie żadnych zdjęć.

No to teraz nadrabiamy! 

*

Ciiiii! Zmęczone zabawą i ganianiem dziewczynki zasypiają wtulone w Wandę. Czas na nas. Do zobaczenia, choćby w sieci!

Ale najpierw… film, miłego dnia dla Was! A po więcej zaglądajcie do dziewczyn na Instagramie!

 

Realizacja film&foto: HiHello

Rozmawiała: Kasia Karaim