W szafie u Kasi Borkowskiej - Ładne Bebe

W szafie u Kasi Borkowskiej

Kasię Borkowską, mamę dziewięciomiesięcznego Kubusia, odwiedziłyśmy w jej warszawskim mieszkaniu. W ramach cyklu „W szafie u” zaglądamy do jej garderoby – rozmawiamy o tym, co się w niej zmieniło, od kiedy zaszła w ciążę, gdzie zaopatruje się w ubranka dla synka, i dlaczego warto kupować rzeczy polskich marek modowych.

Ma piękne, długie, ciemne włosy. Na sobie prawie zawsze coś od polskich projektantów. Nic dziwnego – Kasia na co dzień współpracuje z polskimi markami modowymi i zajmuje się managementem gwiazd. W jej loftowym mieszkaniu największe wrażenie robi salon z półkami po sufit wypełnionymi książkami. I przestronne okna, które prowadzą na taras. Wiernym kompanem Kasi i jej męża jest pies Jimmy. A niecały rok temu do ich trójki dołączył syn Kubuś.

PODĄŻAĆ ZA MARZENIAMI 

Kariera Kasi jest dowodem na to, że warto podążać za marzeniami. Studiowała politologię i marketing, ale zawsze czuła, że jej miejsce jest w branży modowej. 

Kiedy skończyłam studia, zrobiłam sobie listę kobiet, które mnie inspirują, oraz miejsc, w których chciałabym pracować. Było na niej między innymi Warsaw Creatives – agencja reprezentująca najważniejszych polskich fotografów, m.in. Marcina Tyszkę i Maćka Kobielskiego. Któregoś dnia na ich Facebooku zobaczyłam, że szukają ludzi na staż, zgłosiłam się, a cztery dni później byłam już u nich w biurze. Po miesiącu czy dwóch zatrudnili mnie na stałe jako m.in. producentkę sesji. Dziś doceniam to, że Paweł Walicki, współwłaściciel agencji, rzucał mnie na głęboką wodę – potrafił powiedzieć: „za tydzień robisz sesję ukraińskiego Voguea – dasz sobie radę!” – opowiada Kasia. 

Tak zaczęła się jej przygoda z modą. W Warsaw Creatives Kasia pracowała pięć lat.

Wszystko zmieniło się, kiedy zmarł mój tata. Wróciłam na jakiś czas do rodzinnych Katowic, a potem pojechałam na dwa miesiące do Tajlandii, żeby odpocząć, przemyśleć wszystko i zresetować się – dodaje.

Kiedy wróciła do Warszawy, została dosłownie zasypana propozycjami pracy. Dziś zajmuje się PR-em polskich marek modowych i managementem gwiazd, co w praktyce oznacza, że reprezentuje osoby publiczne i pozyskuje dla nich kontrakty reklamowe. Sama zresztą świetnie radzi sobie w social mediach – jej konto na Instagramie obserwuje dziś blisko 46 tysięcy osób! 

KOLOR W SZAFIE 

Czy coś zmieniło się w twojej szafie, kiedy na świat przyszedł Kubuś?

Na pewno postawiłam na wygodę, ale przede wszystkim zmieniła się kolorystyka mojej szafy. Do tej pory chodziłam przeważnie w czarnych lub szarych ubraniach, beż był już dla mnie szaleństwem. To zmieniło się w ciąży – ten stan zupełnie nie kojarzył mi się z czarnym kolorem. Dziś, choć może nie chodzę w szalonych różach, mam znacznie więcej kolorowych ubrań.

Jako influencerka dostajesz pewnie sporo propozycji promocji ubrań na swoim profilu?

To prawda, staram się jednak ostatnio ograniczać ich ilość w swojej szafie. Kiedy zachodzisz w ciążę, zaczynasz myśleć o świecie, na jaki powołujesz swoje dziecko, o tym, jaki masz wpływ na środowisko i jego polepszenie, dlatego dzisiaj staram się kupować jak najmniej. Przez ostatni rok kupiłam sobie może dziesięć rzeczy. Mam świadomość tego, że jestem częścią tej całej machiny, dlatego często przypominam odbiorcom na moim Instagramie, żeby zastanowili się, czy rzeczywiście potrzebują tego, co pokazuję, zanim coś kupią pod wpływem impulsu. Kiedyś blogerki na każdym zdjęciu pokazywały inny outfit, teraz to się na szczęście zmienia. Dlatego właśnie chętnie pracuję z markami, które są poza trendami i sezonowością, którym nie zależy na fast fashion, ale przede wszystkim na jakości.

A jak to było z ubraniami ciążowymi? 

Na początku ciąży byłam w okresie letnio-jesiennym, więc mogłam nosić zwykłe sukienki. Zimą przyjaciółka dała mi klasyczne ciążowe spodnie z H&M-u. Do nich zakładałam szerokie swetry i bluzy. Przyznam, że zawsze marzyłam o ogrodniczkach, i to był mój jedyny ciążowy zakup, który już przekazałam przyjaciółce oczekującej córeczki. Od koleżanek wiedziałam, że w ciążowych ubraniach chodzi się jakieś dwa, trzy miesiące, więc kupowanie ich w dużych liczbach wydaje mi się bezsensowne.

MUST HAVE W SZAFIE I WALIZCE

Masz swój ubraniowy must have? 

Moim must have są dżinsy. Mogę założyć do nich T-shirt, koszulę, marynarkę, czy top i zawsze wszystko do siebie pasuje.

A w podróży?

Kiedy wyjeżdżam na wakacje, jestem totalnie sukienkowa. W zasadzie nie noszę wtedy spodni. Moi znajomi śmieją się, że zawsze muszą być to sukienki za kolano – innych nie zakładam! 

Współpracujesz też z markami biżuteryjnymi, więc zakładam, że lubisz dodatki!

Uwielbiam biżuterię – szczególnie tę od Berries&Co.Selfie Jewellery, torebki, ale przede wszystkim okulary przeciwsłoneczne! Mam ich kilka par – każda jest w stylu a’la okulary Audrey Hepburn w „Śniadaniu u Tiffany’ego”. Byłam jej fanką jako mała dziewczynka, więc kiedy było mnie już stać na większy wydatek, to nie kupiłam butów czy torebki, a właśnie okulary. Zresztą, w swojej śmiałości jestem dość nieśmiałaa  i po prostu czuje się w nich pewniej.

Jakie polskie marki modowe masz w swojej szafie?

W zasadzie dziewięćdziesiąt procent mojej szafy to polskie marki. Już się ich nauczyłam i wiem, co mogę znaleźć w ofercie poszczególnych. Jeśli chodzi o dresy, to kupuję je w Muuv Apparel – mam od nich trzy pary i po latach wciąż są w świetnym stanie. Jeśli potrzebuję basicowego swetra, wybieram się do 303 Avenue, z kolei po sukienki do Myrtille i Affair. Płaszcze kupuję u Łukasza Jemioła, a bieliznę w Le Petit Trou  i Undress Code.

A co zakładasz na wieczorne wyjścia?

Po coś bardziej sexy na wieczór zaglądam do Le Prive. Ostatnio zakochałam się też w koszulach od MAWO. Ubrania polskich marek są przede wszystkim dobrze uszyte i świetne jakościowo. Można je nosić latami. Jeśli chodzi o multibrandy, bardzo lubię Kyosk. Oczywiście zdarza mi się czasem kupić coś sobie czy Kubusiowi w Zarze czy H&M, ale robię to sporadycznie.  

SZAFA KUBUSIA

A jakie ubrania, poza dresami od Muuv Apparel i The Odder Side, ma w swojej szafie Kubuś?

Większość ubranek dla niego dostałam od przyjaciółek, część z nich puściłam już dalej. Do szpitala kupiliśmy mu basicowe bodziaki z Cotton Mill i Petite Maison, które mają świetnej jakości bawełnę. Ostatnio Kubuś dostał też ubrania z Prosto Kids. Dziś, kiedy ktoś pyta mnie, gdzie najlepiej kupić coś dla malucha, polecam second handy z rzeczami dla dzieci, takie jak Twice Upon a Time. Uwielbiamy też kombinezon Engel Natur z bébé concept, w którym Kubuś chodził od wyjścia ze szpitala wiosną, aż do jesieni, i UMILE, kiedy temperatura spadła poniżej zera.

Dziękujemy Kasi Borkowskiej za odwiedziny, inspirującą rozmowę i polecenia! A jak wyglądają wasze szafy? Też przeszły rewolucję, kiedy zostałyście mamami?

 

DSCF7810-Edit.jpgDSCF7823-Edit.jpgDSCF7837-Edit.jpgDSCF7842-Edit.jpgDSCF7883-Edit.jpgDSCF7917-Edit.jpgDSCF7924-Edit.jpgDSCF7932-Edit.jpgDSCF7936-Edit.jpgDSCF7950-Edit.jpgDSCF7989-Edit.jpgDSCF8056-Edit.jpgDSCF8086-Edit.jpgDSCF8099-Edit.jpgDSCF8121-Edit.jpgDSCF8124-Edit.jpgDSCF8145-Edit.jpgDSCF8158-Edit.jpgDSCF8170-Edit.jpgDSCF8172-Edit.jpgDSCF8176-Edit.jpgDSCF8184-Edit.jpgDSCF8245-Edit.jpgDSCF8304-Edit.jpgDSCF8306-Edit.jpgDSCF8263-Edit.jpgDSCF8201-Edit.jpgDSCF8004-Edit-1.jpgE26AAB72-06DC-4A60-AB46-A811C6B3784A-e1643300743972.jpg

Powiązane