W świątecznym domu
Z wizytą u Heleny, Marka, Ani, Łucji i Klary.
Przepis na grudzień? Dużo energii, śmiechu, krzątania się, ciepła, zapachu goździków, cynamonu. Poranków w księżniczkowych sukniach lub domowych dresach. Miksowania emocjami. Żonglowania czasem. Brzmi jak grudniowa wizyta u mamy trójki córek…
Jakie będą te święta? Każdy ma swój przepis, choć nie zawsze trzymamy się kurczowo ilości składników. Bo grudzień lubi zaskoczyć (choćby białym pejzażem z rana), nagłą wizytą, nieproszonym przeziębieniem, spiętrzeniem w grafiku (hej, rodzice: jesteśmy z wami!). Ale są rzeczy stałe jak alfabet, niezmienne jak dwa razy dwa. Helena, współzałożycielka marki Łyko, a prywatnie mama trójki córek, stara się te stałe niezmienne pielęgnować. Grudzień jest w końcu tylko raz w roku. Kiedy indziej upieczemy pierniki, a potem będziemy sprzątać kuchnię w strojach wróżek? Podglądamy dziś wesołą ekipę, a Helena zdradza nam, bez czego jej grudzień nie istnieje…
Bo przepis na grudzień udaje się zawsze, podobnie jak absolutnie przepyszne domowe pierniki wg receptury naszej bohaterki… Łapcie!
W GRUDNIU JESTEŚMY WRÓŻKAMI
Skoro zwierzęta mogą przemówić ludzkim głosem, to wy w grudniu możecie być rodzicami małych wróżek lub księżniczek. Ten miesiąc ma swój specjalny dress code – elegancji nigdy za wiele i nie jest zarezerwowana wyłącznie na wielkie wyjścia: gotujemy, sprzątamy, bawimy się w balowych sukniach. Żadnych ograniczeń w spinkowych ozdobach, kokardach i tiulach. Marka Souza to jeden adres i królestwo dla wszystkich lubiących przebieranki i zabawę z akcesoriami. Choć to jeszcze nie karnawał, każdy może w mig przeistoczyć się w Indianę Jonesa, Pirata z Karaibów czy Księżniczkę z magicznej Krainy. Sypnąć brokatem, zaczarować różdżką, błysnąć, zatrzepotać skrzydłami, zaszumieć piórami. Przebrania i ozdoby tej marki nie będą się kurzyć w kącie, gdy ma się na pokładzie trzy dziewczynki – właściwie trzy królewny – i karnawał na horyzoncie…
W GRUDNIU NOSIMY RAJSTOPY
Grudzień to nie czas na gołe nogi (no, chyba że rezydujemy w jakiejś innej strefie klimatycznej)!
Ale dla nas tym lepiej – bo to jeszcze jeden obszar, który możemy przystroić, obrokacić, ozłocić! Bo oto specjalna świąteczna kolekcja Young Lady od marki Fiore melduje się na posterunku. Czerń i kremowa biel to neutralna baza dla zdobień: wzorów w pierniczki, choinki, renifery, śnieżny rzucik z białych kropek, brokatowe serduszka i gwiazdy. Każda nosząca rajstopy osoba znajdzie tu coś w swoim stylu. Każda stylizacja – ta odświętna i ta zwyczajna (bo, jak już ustaliliśmy, w grudniu nie rozróżniamy). W ofercie znajdziecie rajstopy bawełniane i nylonowe z łatwością, tak więc dobierzecie produkty do potrzeb i preferencji noszących.
W GRUDNIU NOSIMY PANTOFLEKI ZAMIAST KAPCI
Do eleganckiego stroju zakładamy rzecz jasna eleganckie buty – bo, jak się rzekło, w grudniu błyszczymy nie tylko w Wigilię. Emel to kolejny adres pewniak, wygląd i wygoda to nadrzędne sprawy. Ręcznie robione baleriny z rodzinnej, polskiej manufaktury idą w ruch, wirują na sofach, wskakują na poduszki, błyszczą w grudniowym mroku. I nie myślcie , że to buty na specjalne okazje, dziewczyny śmigają w nich nie tylko podczas uroczystej grudniowej kolacji. Baleriny to takie kapcie, tylko… dla księżniczek! Wykonane z naturalnej skóry wolnej od chromu, buty na lata, godne najbardziej wymagającej użytkowniczki! Można je wygodnie przymierzyć w stacjonarnym sklepie na warszawskim Powiślu!
W GRUDNIU STAWIAMY NA CIEPŁO
Ach, te zmarznięte po sankach nosy i ferie w górach! Helena przyznaje, że już w grudniu szykuje ciepłą wyprawkę na styczniowe wyjazdy i jak co roku zimowa garderoba opiera się na jakościowej bieliźnie z wełny merino. Tu nie ma czasu na eksperymenty pogodowe, merino się sprawdza w naszym klimacie doskonale. A najlepiej kupować je u speców od skandynawskiej zimowej wyprawki – wooly.pl. W jednym miejscu znajdziecie topowych skandynawskich producentów jak Joha, Mikk-line i Disana.
Longsleevy, legginsy czy kominiarki to zimowe trio, które powtarza się co roku. Joha – duńska marka, od lat 60-tych ubierająca miliony dzieciaków wierzy, jak wszyscy Skandynawowie, że nie ma złej pogody, tylko nieodpowiednie ubranie. Wooly.pl podziela tę opinię, zwłaszcza że część zespołu na co dzień mieszka w Danii, gdzie ubrania merino to podstawa. Idealne spodnie? Może te od Disana, z parzonej wełny, która jest wiatroszczelna i wodoodporna? Idealna propozycja na chłodne jesienne i zimowe dni. W sklepie założonym przez mamy dla mam znajdziecie ubrania z wełny merynosów, odzież outdoorową typu thermo, a także akcesoria, które są niezbędne podczas spędzania czasu na zewnątrz. Niezależnie od kaprysów pogody!
W GRUDNIU LENIUCHUJEMY
A gdy chcemy włączyć tryb „leniuchowanie na kanapie” (z kakao lub zimową herbatą), grudniowy niezbędnik domowy zawierać musi kocyk – bez stosu kocyków przy takiej gromadce się nie obędzie, Helena ich nawet nie chowa, bo i tak za chwilę posłużą jako dach bazy, latający dywan czy kokon otulacz. Kocyki The Royal Bee przydają się przez cały rok – bambusowa tkanina eko w klasyczną kratę działa termoregulacyjnie, a do tego jest tak miękka, że ciężko spod takiego koca wyściubić nos. Być może nie każdy wie, że koce wykonane w 100% z bambusa mają też właściwości bakteriobójcze. Co powiecie na kocykowe otulenie w duecie z gorącą czekoladą? Tej akurat w The Royal Bee nie znajdziecie, ale torby, kocyki czy pościel jak najbardziej!
W GRUDNIU STAWIAMY NA WYGODĘ
A w co się ubierać, gdy praca wre? Gdy po, albo w trakcie, zechcemy się walnąć na kanapę i nie przejmować się zagnieceniami, uwierającymi szwami albo rozsuwającym się dekoltem? Dla samych siebie – czyli sztabu matek – szukamy ubrań, w których możemy i spać, i odkurzać, i przyjmować gości – stawiamy więc na trudny miks wygody z elegancją, a w takich karkołomnych zadań sprawdzi się kombinezon Orchid od Yellow Meadow w odcieniu Black Ink.
Że czerń? Czerń jest dobra na wszystko! Że kombinezon – ależ proszę, wkładamy jedną sztukę garderoby i nie martwimy się już o nic. Polska marka Yellow Meadow słynie z najlepszych jakościowo materiałów, które będą służyć długo i wyglądać pięknie w każdej scenerii. A jeśli nas zmorzy zimowa senność, możemy się w nim także położyć, albo fiknąć na macie kilka jogowych pozycji na odzyskaniu wigoru.
W GRUDNIU GOTUJEMY!
Kuchnia to grudniowe centrum dowodzenia. Tu jemy, podjadamy, eksperymentujemy oraz wracamy do starych, sprawdzonych receptur.
Ale najpierw zadbajmy o nastrój – zapalamy pachnącą świecę od Olini. Wdech, wydech, wdech – i zawijamy rękawy.
Otwieramy zakurzone puszki na pierniki, serwujemy herbaty z syropem. W grudniu na blacie nie brakuje klasyków od Olini – zakwasu z buraków czy oleju lnianego. Burak na pierwszy plan wysuwa się w grudniu, ale powinien on tak naprawdę gościć na półce przez cały rok – rzemieślniczy zakwas to królestwo żywych kultur probiotycznych. Nie ma zimowych herbat bez syropu z malin, zwłaszcza w infekcyjnym sezonie, a gdy do takich herbat dodamy rzepakowego kremowanego miodu Olini… Chrupiemy liofilizowane owoce (ktoś tu zamknął w słoiku lato!), wdychamy zapach olejków eterycznych (opartych na dawnych, tradycyjnych recepturach), zapalamy święcę i powtarzamy do siebie z przekonaniem: „hej, grudniu, dasz się lubić”. Kolejny słoik owoców, kolejna łyżka miodu… Czy ktoś przypadkiem nie zjada właśnie jednego ze świątecznych zestawów prezentowych?
W GRUDNIU NIE ZAPOMINAMY O CODZIENNYCH RYTUAŁACH…
Można eksperymentować albo wręcz przeciwnie: sunąć ku świętom przetartym szlakiem, powtarzać w grudniu ulubione dania i rytuały. Jak poranna kasza, niezmiennie od Helpa, by zacząć dzień od ciepłego brzucha. Dla Heleny łyk kawy (kawa Mamy Czarodziejki!), a dla dziewczyn Bio kaszka piernikowa, by pozostać w klimacie przedświątecznym. Daktyle, kakao, nuta cynamonu, imbiru… Ekipa pozostaje wierna kaszkom przez cały rok, a że kobieta zmienną jest, dziewczyny smakami żonglują zależnie od humoru o poranku. Bio kaszka jaglana, gryczana, bio manna dawnych zbóż… A może tak zamienić różdżki czarodziejek na te smakowe i sypnąć sproszkowanymi owocami niczym brokatem? Może przyozdobić pierniczki? To jest trop…
W GRUDNIU PRZYDADZĄ SIĘ FARTUCHY!
To gdzie te pierniczki? W grudniu na haczyk nie odwiesimy fartuchów i rękawic polskiej marki Albo Store, bo będą cały czas w użyciu! Gotowanie jest zabawą, zwłaszcza jeśli robimy to w takim roztańczonym zespole. Niech więc bawełniane fartuchy i stołowe tekstylia też pasują do atmosfery. Dokładnie takie – kolorowe i niebanalne – są akcesoria Albo. To jak? Gotujemy albo… gotujemy?
Wyczekany przepis na pierniki Helena podejrzała u niekwestionowanej królowej wypieków, a więc Elizy Mórawskiej. Dziewczyny zażyczyły sobie pierniczki à la IKEA, a więc cieniutkie i mocno imbirowe. Oto przepis z bloga Whiteplate z 2008 roku…
…bo dobre przepisy się nie starzeją!
Składniki:
150 g melasy (syropu z buraków, syropu z daktyli lub syropu klonowego),
110 g masła,
100 g brązowego cukru,
375 g mąki,
1/2 łyżeczki cynamonu,
1/2 łyżeczki mielonego imbiru,
1/4 łyżeczki proszku do pieczenia,
1/4 łyżeczki mielonych goździków,
1/4 łyżeczki soli,
1 duże jajko,
2 łyżeczki przyprawy do pierników.
*
W małym garnuszku podgrzej melasę, masło i cukier, od czasu do czasu mieszając. Podgotuj lekko do czasu, aż kryształki cukru się rozpuszczą. Zdejmij z ognia i odstaw na pół godziny, by przestygło.
W dużej misce przesiej mąkę, proszek do pieczenia, przyprawy i sól. W środku zrób wgłębienie i dodaj jajko razem z melasą.
Zagnieć przy pomocy miksera – zagniatanie ręczne jest trudne ze względu na fakt, że ciasto jest bardzo klejące. Dodaj odrobinę mąki, jeśli ciasto będzie zbyt klejące do tego, by ulepić z niego kulę. Przykryj kulę folią przezroczystą i chłodź w lodówce przez około 2 godziny.
Piekarnik rozgrzej do temp. 175°C. Odkrawając małe porcje ciasta, rozwałkuj je (im cieniej, tym lepiej) na oprószonej mąką stolnicy lub na silikonowej macie. Następnie foremkami wytnij dowolne kształty.
Piecz na papierze lub na macie silikonowej przez 8–10 minut – do czasu, aż brzegi pierniczków zaczną się rumienić. Uważaj, im cieńsze są pierniczki, tym krótszy czas pieczenia.
…I KTO TO TERAZ POSPRZĄTA??
Jak to kto? Electrolux! Jak co roku grudniowe pieczenie pierników zamienia kuchnię w pobojowisko, choć można też to nazwać poetycko kulinarnym nieładem. Nie będzie przesadą, jeśli dodamy, że ten odkurzacz odkurza prawie sam, przecież księżniczki dawno już pognały z kolejną misją na kanapę. Wyposażony w elektroszczotkę z niezależnym silnikiem sprzęt sunie gładko i bardzo cicho przez 40 minut, wychwytując oprócz mąki i przypraw do pierników aż 99,9% kurzu. Drugą ręką możecie… poczytać książkę.
To się nazywa grudniowy multitasking!
I przychodzi ten moment, gdy nawet najbardziej szalone i zapracowane księżniczki padają z nóg – lub skrzydeł – i dom wypełnia cisza i spokój. I zapach pierników, cynamonu i sosny. Jak tu nie lubić grudnia?
*
Materiał powstawł we współpracy z markami Albo Store, Electrolux, Emel Fiore, Helpa, Olini, The Royal Bee, Souza i Wooly.pl.