asd
Co piszczy w wiosenno-letniej modzie za miedzą i za wielką wodą? I jak oni to robią, że ta moda im tak pięknie wychodzi?
Zawsze z radością przyglądam się zagranicznej modzie dziecięcej, bo jest różnorodna, bo mnie zaskakuje i wnosi. Bo czesze mi głowę zarówno swoją zmiennością, jak i konsekwencją oraz przywiązaniem do tradycji i wartości, deklarowanych na samym początku działalności marek. Lubię, kiedy dotyka problemów współczesnego świata, ale doceniam ją także za to, że sięga odważnie do przeszłości i interpretuje po swojemu, z polotem. Ustawiłam w alfabetycznym szyku 10 zagranicznych marek modowych, które – w mojej opinii – błyszczą najjaśniej na firmamencie. Wśród nich odnajdziecie starych znajomych, jak i świetnie zapowiadające się gwiazdeczki. Czytajcie z przyjemnością.
*
Weterani zestawień best of i top of the tops, znowu z nami. Przykro mi, ale też trochę radośnie, że znów mamroczę o Bobo Choses, ale najnowsza kolekcja „To make a garden” zwala z nóg. Tkaniny, które wyglądają najkorzystniej, kiedy są wygniecione i poplamione kapiącymi z brody lodami, printy i kolory, które uosabiają lato i wakacyjną labę. Nic tylko w Bobo Choses podjadać agrest, kosić trawę i bujać się w ogrodowym hamaku.
*
Gray Label był jedną z pierwszych marek, która ośmieliła się korzystać z certyfikowanych tkanin i przy okazji działań stricte marketingowych wspominać o zrównoważonej modzie i produkcji w duchu fair trade. Najnowsza kolekcja zatytułowana jest „The Celebration” i powstała po to, by uczcić sukces strategii opierającej się na uszanowaniu ekologii i rozsądnym gospodarowaniu zasobami naszej planety. Spójrzcie na luźne sukienki, otulające miękko tiszerty czy spodenki na szelkach, wprost stworzone do tego, by kąpać się w nich w plażowym piasku. Wieszczę niniejszym triumf różu, szarości i czerni. Tak, czerń latem też potrafi się dzielnie obronić.
*
Niemiecka marka Liilu zaprosiła do współpracy Annah Segarrę i Carmen Ordonez, stylistkę i fotografkę na topie topów, patrzące na dziecięcą modę jak na wyzwanie. Stąd też w lookbooku wiosenno-letniej kolekcji sporo niebanalnych zestawień kolorystycznych, romantyczne nakrycia głowy, lekkość i ulotność, których wszyscy, jak jeden mąż, poszukujemy w ciepłe miesiące. Winszuję tej kolekcji i trzymam kciuki za kolejne celne strzały.
Strona internetowa/Facebook/Instagram
*
Ta holenderska marka stawia na zrównoważoną modę, jakość użytych tkanin, takich jak bambus, tencel, wełna czy bawełna, oraz ponadczasowy look. Ubranka są uniseksowe i dopasowane do temperamentu młodocianych szabrowników pól i szklarni. Kolory ziemi i subtelne pastele wysuwają się znacząco na pierwszy plan w wiosenno-letniej kolekcji. To są ciuchy w sam raz do płatania figli!
*
Ta rodzinna marka z Londynu nie boi się zaszaleć z kolorem. Choć większość projektantów trzyma się bezpiecznej, pastelowej palety, Milk & Biscuits śmiało romansuje z płomienną czerwienią i pstrokatym printem. Strzał w dziesiątkę, bo lato jest od tego, by się modowo i życiowo wyszaleć, zakochać na nowo w kolorkach i nie bać kontrastowych zestawień. Może nawet założyć skarpety do sandałów? Dotąd byłam na nie, ale teraz…
*
Pora na ubrania dla skrzatów, leśnych duszków i całej reszty dziecięcych stworów w wielu do 6 lat. Wszystkie wykonane w peruwiańskiej manufakturze, zgodnie z zasadami etycznej produkcji i wyłącznie z organicznych tkanin: alpaki i certyfikowanej bawełny. Na wiosnę założycielka marki Christine Dubin proponuje ażurowe sukienki, zapinane asymetrycznie kardigany i wiązane pod szyją czapeczki. Wszystko w ciepłych barwach złamanej bieli, musztardy, głębokiej zieleni i turkusu.
PS Miou projektuje także dla dorosłych, sprawdźcie to.
*
Kolory jak z torebki landrynków, a pożytek z hiperwygodnych ubrań z kolekcji „Time Machine” nieprzecenialny. Wszak kąpielówki to podstawowy rynsztunek każdego surfera, żeglarza i bywalca miejskich basenów. Gdyby każdy z nich schował się w soczyście kolorowych szortach, naprintowanych tiszertach i kapeluszach, jakże kolorowy byłby świat.
*
Laia Aguilar tym razem sięgnęła do atlasu kwiatów oraz filmów Erica Rohmera. Jej wiosenno-letni lookbook obfituje w nostalgiczne, refleksyjne ujęcia, zagapienie w to, co za oknem i co nad ziemią. Mniej tutaj beztroskiej zabawy, więcej urywanych rozmów telefonicznych i osłupiałych telefonistek w kwiecistych i panterkowych sukienkach. Są pasiaste i kropiaste desenie, są subtelne nadruki i kolor nawiązujący do vintage. Miłość!
*
Marka powstała w północnej Hiszpanii i jest tym słonecznym wajbem przepełniona na wskroś. „L’été surréaliste” to tytuł ich pierwszej kolekcji, ciepłej, rumianej i wybitnie rozweselającej. Soczyście żółte lamówki, szorty w paski, sukienki w kratkę i ogrodniczki z wymownym napisem idealnie trafiają w potrzebę noszenia się bezceremonialnie, luźno i z domieszką stylu vintage, taką w sam raz. Odkrycie!
*
„Playing Nostalgia” – tak brzmi tytuł najnowszej kolekcji marki Wolf & Rita, uknuty wokół umiłowania dzieciństwa i tego, co ze sobą niesie. Jasne tła, a na nich sugestywne napisy albo zdecydowane printy w otoczeniu fosforyzujących barw – oto znaki, jakie zostawia Wolf&Rita dla swoich odbiorców. Odważ się podążać tą ścieżką.
*
Jak wam się podobało? Czy kogoś ciekawego i barwnego tu zabrakło?
Niebawem pokażemy wam wiosenne odsłony polskich marek, nie traćcie czujności, bo dziać się będzie dużo i ciekawie.