Matka i córka, co tam się między nimi dzieje? Zapytałyśmy o to Julitę Olszewską, scenarzystkę, modelkę, blogerkę, ale przede wszystkim mamę Wierki. Przeczytajcie, jak to widzi. I zobaczcie, jak One ze sobą są!
Wiera. Wierka. Wieruszka. Wiercik mój najkochańszy.
Błysk w oku i ten serdeczny śmiech, bezbłędna stylówka skrzyżowania królowej lumpeksów i nomadki, przepełniona miłością i empatią atletka. Taka jest między innymi moja córka. Piszę świadomie „między innymi”, bo nie da jej się zamknąć w prostych słowach i krótkich zdaniach. Trzeba ją poznać, ale nie macie tyle szczęścia co ja, i jej nie poznacie. To mnie wybrała na mamę. Często wspomina, jak była kosmicznym pyłem i jak wybrała nas na rodziców, gdy zauważyła, że się w sobie zakochaliśmy. Najpierw zrobiła miejsce Igiemu, nie śpieszyło się jej. Chciała być drugim dzieckiem. Dobrze to rozkminiła, stała się balsamem naszej rodziny. A ja pamiętam wyraźnie poranek po bzykaniu, kiedy z wielką pewnością powiedziałam Wojtkowi, że jestem w ciąży. Potem był spacer na miejsce mocy, w Puszczy Białowieskiej i poczułam, że to dziewczynka. Wiedziałam na tysiąc procent, odwiedziła mnie tam z duchem mojej ukochanej babci Helenki, która odeszła od nas zaledwie chwilę wcześniej. I tak czasami ją odbieram, w końcu to Wiera Helena Zielińska.
Córka dopinguje mnie jak nikt inny, powtarza błahe frazesy jak „dasz radę, mamo” czy „uda ci się, mamo”, ale jej wierzę. Ona nie traci wiary w to, że będzie dobrze. Gdy moja mama wylądowała w szpitalu i nikt nie dawał szans na szczęśliwe zakończenie, Wierka powtarzała „ja się nie martwię o babcię, babcia jest silna, będzie dobrze”. Przyjaciele instruowali: „słuchaj Wierki, ona ma najsilniejszą intuicję z was wszystkich”. Jest pół roku później, moja mama Ulka jest z nami, w formie, o którą dzielnie walczyła i nadal walczy, ale ma się dobrze, tak jak zapowiedziała Wiera.
Córka zwraca nam uwagę na to, co jest ważne, i na to, co ważne nie jest, a my poświęcamy czemuś za dużo czasu i uwagi. Jedną z takich rzeczy są pieniądze. Wierka uważa, że za dużo o tym gadamy i za dużo pracujemy. Od razu chciałabym zdusić tą wypowiedź, przecież nie jestem materialistką, ale Wiera ma rację, hajs jest dla mnie ważny, nie wiedziałam tylko, że aż tak, że dzieci o tym wiedzą i że tyle o nim gadamy. Pieniądze każdy potrafi zrobić, ale nikt nie potrafi robić czasu, wiem, że teraz chcę robić więcej czasu. Więcej czasu dla siebie i z dziećmi. Dlatego ograniczam social media – to też dzieci mi wskazały, że ich nadużywam, szczególnie bolało, jak chciałam im ograniczyć granie na iPadzie, a słyszałam: „to ty się nie gap w telefon”. Fair enough. Fair enough. Odkładam telefon i jestem. Jestem cała twoja, swoja i wasza.
Wierka, uwielbiam, jak opowiadasz dowcipy, jak się ich uczysz na pamięć i opowiadasz w najmniej spodziewanym momencie; uwielbiam, jak złapiesz żart „dla dorosłych” i śmiejesz się całą sobą. Fascynuje mnie mądrość, jak ta w twoim przekonaniu, że żeby poznać życie, trzeba co pięć dni zmieniać zawód – by przekonać się, co jest fajne i interesujące. Przeraża ilość rzeczy, którą kolekcjonujesz w pokoju, i twoja odwaga czasami mi mrozi krew w żyłach. Wiem, że sobie świetnie radzisz na wysokościach i z prędkością, ale czasem po prostu się martwię, że sobie coś zrobisz, coś nieodwracalnego, lub że cię stracę. Więc odrabiam z tobą kolejną lekcję, z odwagi i zaufania do świata.
Przyjście na świat syna zrobiło ze mnie matkę, ale to narodziny córki zrobiły ze mnie kobietę. Nie lubiłam niczego, co było „dziewczyńskie”, a Wierka zaserwowała mi wszystko, co ultrakobiece do kwadratu – prosto w twarz obsypaną brokatem. Nie doceniałam bycia kobietą i kobiet wkoło, ale Wierka zmiażdżyła ten mur. Jestem kobietą, lubię nią być coraz bardziej, dookoła mam wspaniałe przyjaciółki, mentorki, kobiece wsparcie i inspiracje. Patrząc na Wierkę, zaczęłam nosić sukienki, kupiłam rzeczy do makeupu i rośnie moja kolekcja biżuterii, a ona co jakiś czas się upewnia, czy to wszystko odziedziczy. Wierka, trochę żałuję, że tak szybko rośniesz, wynosząc cię w nocy z sypialni trudno nie zahaczyć twoimi nogami o drzwi, zrobiły się takie długie. Kochałam etap „dzidzi”, ale z tobą każdy następny jest sycący i jest przygodą.
Nie chcę dla ciebie, Wierciuś wszystkiego, ale najlepszego! Mam nadzieję, że będziesz szaleć, kochać, bawić się po swojemu. Że będziesz silna, zdrowa i nie ugniesz się opresyjnej kulturze i społeczeństwu. Że będziesz mieć świetną dziewczynę i/lub chłopaka feministę, a jeśli postanowisz, że spędzisz życie otoczona dwudziestką kotów, to że nie będą miały kociego kataru. Mam nadzieję córeczko, że tekst „dla dziewczyn” i ten „tak nie wypada dziewczynce” będziesz mieć głęboko w dupie. Że jak będziesz chciała się rozmnażać, to zrobisz to wtedy, kiedy będziesz chciała, a jeśli zdarzy się tak, że będziesz w niechcianej ciąży, to usuniesz ciążę w normalnych warunkach, w państwowym szpitalu. Wierko, pięknego życia ci życzę. Nie przestawaj się śmiać. I teraz ja polecę komunałem: Bądź sobą! Kocham max. Mama.
*
Materiał przygotowałyśmy razem z marką odzieżową Mój Kraj Taki Piękny. W ich sklepie online czeka na was przygotowana lokalnie kolekcja i rabat na nią z okazji Dnia Matki. A gdybyście chciały zainspirować się Julitą i Wierką, to wiedzcie, że Julita ma na sobie: Longsleeve Dłuższa Historia czarno-białe paski, bluzę After Hours Sand i spodnie dresowe Everyday Sand plus czarną opaskę. Wierka bezkompromisowo wybrała: pelerynę KIDS do zadań specjalnych i różową opaskę.

































