Świat się kręci, póki my kręcimy się razem z nim #rodzew2021
Historie tegorocznych przyszłych mam

Wracamy z cyklem o przyszłych mamach, dla przyszłych mam. #rodzew2021 to opowieści o oczekiwaniu i zmianach – ciała, rodzinnej układanki, ale przede wszystkim emocji towarzyszących byciu w ciąży.
Z tym rokiem wiążemy wyjątkowo dużo nadziei i widoków na lepsze. Co prawda nic magicznie nie odmieniło się po wyrwaniu ostatniej kartki z kalendarza. Ale być może symboliczne domknięcie pozwoliło nam na podsumowanie doświadczeń, bilans zysków i strat, oraz wyciągnięcie wniosków na przyszłość. Dla niektórych ten „dziwny czas” niepewności i oczekiwania zakończy się jednak nieco później – razem z przyjściem na świat nowych członków rodziny oczekiwanych jeszcze od zeszłego roku.
Rozpoczynamy nowy cykl #rodzew2021, będący kontynuacją #rodzew2020 – tak lubianego przez was zbioru historii o planach, obawach i marzeniach kobiet, które niedługo zostaną mamami. W pierwszym odcinku zebrałyśmy opowieści trzech kobiet, które oczekują przyjścia na świat drugiego dziecka. Paula nie może doczekać się powrotu swojej rodziny do normalności, czyli pierwszych wypraw w powiększonym składzie. Ola wzrusza się, że jej córka taką czułością umie otoczyć oczekiwanego brata i ciężarną mamę. Angelika jest pełna nadziei, że uda jej się umiejętnie podzielić czas i serce pomiędzy noworodka i niespełna trzylatka.
PAULA WALCZAK
#wkomplecie
Paula nie boi się zmian. Z radością wyruszyła Rodziną w świat i swoimi wrażeniami z podróży dzieli się wraz z mężem Maćkiem na blogu i Instagramie. O podróży do Japonii napisali także książkę. Teraz planują podróże po Polsce i świecie we czwórkę. I trzymają się myśli, że już niedługo to będzie możliwe. Córka Pauli urodziła się krótko przed naszą publikacją – witaj na świecie, Flora!


#test
O ciąży dowiedziałam się w bardzo przyjemnych okolicznościach, na początku maja. Byliśmy w domku nad jeziorem, kończyliśmy pisać książkę o Japonii, z której wróciliśmy miesiąc wcześniej. Test zrobiłam bez przekonania, bo o ciążę staraliśmy się kilka miesięcy i do każdego kolejnego podchodziłam z większą rezerwą. Z tego powodu początkowo trochę bałam się cieszyć. Chyba każda kobieta, która czeka na ciążę dłużej niż jeden cykl, zna to uczucie: radość pomieszana ze strachem i niepewnością. Mój mąż w ogóle myślał, że żartuję. Uwierzył dopiero po drugim teście. Wtedy też nieśmiało zaczęliśmy się cieszyć. Synek dowiedział się o ciąży zaraz po tacie. Ta zmiana dotyczy w ogromnym stopniu również jego, więc uznaliśmy, że chcemy, aby wiedział jak najwcześniej. To dało też więcej czasu na oswojenie go z nową sytuacją. Dużo rozmawiamy o tym, co będzie, wspólnie przygotowujemy niezbędne rzeczy. Póki co, bardzo się cieszy i nie może doczekać rodzeństwa. Mamy nadzieję, że po narodzinach to się nie zmieni.
#wyłączeni
Ciąża nie zmieniła wiele w naszym życiu. Nie jest uciążliwa fizycznie, właściwie do 6 miesiąca ciężko ją było zauważyć. Pracowałam, podróżowałam i funkcjonowałam normalnie. Więcej z planów na ten rok uwarunkowała pandemia, a nie ciąża. Te ostatnie tygodnie odpuściliśmy mocno ograniczone już życie towarzyskie, żeby zminimalizować ryzyko zarażenia się. Zapewne, gdyby nie ciąża, bardziej na luzie byśmy podchodzili do spotkań ze znajomymi i rodziną na końcówce ciąży. Będziemy nadal unikać odwiedzin i spotkań po pojawieniu się dziecka. Przynajmniej na początku, żeby obyło się bez niespodzianek. Oznacza to dla nas wyłączenie z normalności i swego rodzaju samotność, więc może to być podwójnie trudny okres w tej nowej sytuacji. Ale wierzymy, że będzie dobrze.
#przygotowania
Mam wizję wymarzonego porodu. Mam nadzieję, że plan się powiedzie. Ale psychicznie staram się być przygotowana na wszystko. Bardziej świadomie podchodzę do tego drugiego porodu. Sporo czytam i staram się przygotować. W pierwszym trochę zbyt naiwnie wierzyłam w system opieki zdrowotnej i w przekonanie, że nic nie może pójść nie po mojej myśli. Niestety, mocno się przejechałam. Nie był to może najgorszy poród na świecie, ale doszło do wielu interwencji medycznych i sytuacji, na które nie do końca się zgodziłam i których nie chciałabym powtórzyć. W dodatku teraz jest wiele niewiadomych. Na grupach „porodowych” nie brakuje niefajnych historii, jak to noworodki są rozdzielane z matkami, a kobietom z dodatnim wynikiem testu od razu robi się cesarskie cięcie. Tym samym, chyba najgorszy jest strach i niepewność, co się może wydarzyć, bo mam wrażenie, że nikt nie wie, jak to wszystko powinno się teraz odbywać, i często poród i cała opieka okołoporodowa to jedna wielka improwizacja.




ALEKSANDRA HAMKAŁO
#nietylkomama
Wiadomość o ciąży to ogrom emocji, nawet gdy decyzja była przemyślana, miejsce w sercu gotowe, a plany w głowie rozpisane. W takim momencie była aktorka Ola Hamkało. W dniu, w którym zobaczyła upragnione dwie kreski na teście, otrzymała również informację o rozpoczęciu zdjęć do filmu z nią w roli głównej. Los płata figle? Ola jest na to gotowa, bo wie, że nie na wszystko w życiu mamy wpływ.

#decyzja
Pierwszy lockdown to był chyba dla wszystkich duży test. Dla naszej rodziny też, ale wydaje mi się, że zdaliśmy go całkiem dobrze. Włóczyliśmy się wówczas po lasach, nie pracowaliśmy, bo tej pracy dla nas po prostu nie było. Dało mi to dużo przestrzeni w głowie i ta przestrzeń sama zaczęła się wypełniać myślami o drugim dziecku. Mieliśmy dużo czasu i idealne okoliczności do przemyśleń i długich rozmów. Nie tylko o ciąży, ale też o stanie świata, ekologii, sytuacji społecznej. Czy to dobry moment, żeby sprowadzać dziecko na ten świat? Uznaliśmy że tak – świat się kręci, póki my się kręcimy razem z nim. Dużo zmian zaszło we mnie jeszcze przed zajściem w ciążę, a moment zobaczenia dwóch kresek na teście był jak wisienka na torcie, zwieńczenie tych zmian. Sama ciąża nauczyła mnie pokory. Niejasny wynik pierwszego USG (na szczęście był to fałszywy alarm) i to ogólne nasycenie lękiem i niepewnością udzieliło mi się. Pierwsza ciąża to była dla mnie maksymalna afirmacja, spokój, jeden wielki lot. Teraz czułam się bardziej bezbronna wobec tego, co było wokół mnie. Spokój przyszedł teraz, w ostatnich tygodniach, gdy wyłączyłam się z wielu tematów i kontempluję obecny stan.
#opiekunka
Świadomie czekaliśmy z decyzją o drugim dziecku. Chciałam odetchnąć, przyjrzeć się przez chwilę temu nowemu trybowi życia, wygospodarować trochę czasu tylko dla siebie, ale też dla nas – żeby nie zapomnieć, że jesteśmy nie tylko rodzicami, ale wciąż też zakochaną w sobie parą ludzi. Nie przemawiała do mnie nigdy wizja dwójki dzieci naraz, typu rok po roku. I z perspektywy jestem bardzo za taki przebieg wydarzeń wdzięczna. Mam poczucie, że Jagna naprawdę dużo rozumie z tego, co się dzieje i co nas jako rodzinę czeka. W tym wieku człowiek już powoli uczy się dostrzegać innych, ich uczucia, potrafi empatyzować. Widzę to teraz w córce. Obudziła się w niej ogromna czułość i potężnie mnie to zaskoczyło. Nie zamęczamy jej tematem ciąży i dziecka, ale przecież brzuch rośnie, ona to zauważa. Jest w stosunku do mnie bardzo łagodna i opiekuńcza. Nie chce, żebym się męczyła, dba o mnie. Nawet zwraca czasami uwagę mężowi, żeby nie wymagał ode mnie pewnych rzeczy, bo przecież jestem w ciąży i mogę być zmęczona. Wydaje mi się, że wtedy budzi się w niej taka trochę kobieca solidarność. To bardzo urocze. Ona jest bardzo mocną osobowością i obawiałam się, że będzie miała poczucie, że jej pozycja jest zagrożona. Jest wręcz przeciwnie.
#tuiteraz
Ja już wiem, jak wygląda idealny poród, bo taki przeżyłam. Urodzenie Jagny jest dla mnie takim punktem odniesienia. Będę starała się do tego dążyć, ale wiem, że los czasem płata figle i może być inaczej. Mam taką naturę, że chciałabym wszystko zaplanować, gdybać, jak będzie, ale nie mam w mężu kompana do snucia takich wizji. Czasem śmieję się, że on jest Dalajlamą, który naprawdę potrafi żyć w tym momencie. I uczę się tego od niego, bo mam wrażenie, że to bardzo zdrowe – umieć żyć w tej obecnej chwili. Więc wyobrażenia, plany i obawy zastępuję marzeniami. Skupiam się na tym, co jest teraz. Wyciągamy z piwnicy kolejne kartony z ubrankami po córce i robię porządki w najmniejszych skarpetkach świata.




ANGELIKA RYSZ
#momstyle
Ciąża to wyjątkowy czas, w którym szczególnie powinnyśmy pamiętać o sobie. Jak wyglądać stylowo z rosnącym brzuszkiem i nie zawsze najlepszym samopoczuciem? Inspiracje znalazłyśmy na profilu Angeliki, która w dopracowanych kadrach chwyta piękne chwile i kobiece stylizacje z czasu swojej drugiej ciąży. Może i życie nie zawsze jest poukładane jak kadry na Instagramie, ale ile takie poukładanie daje przyjemności i wytchnienia!


#doświadczona
Druga ciąża niewiele zmieniła w moim życiu. Nie licząc trudnych początków, gdy dwukrotnie znalazłam się w szpitalu, ponieważ okazało się, że ciąża jest zagrożona, nie wydarzyło się nic, co by mnie szczególnie zaskoczyło. Obecnie jest mi dużo łatwiej przez to wszystko przechodzić, niż przy pierwszej ciąży. Wtedy emocjonował mnie każdy dzień, każde ciążowe doznanie było zupełnie nowym doświadczeniem. Moje ciało z tygodnia na tydzień bardzo się zmienia. Dziecko rośnie, ale już to niedawno przechodziłam, więc byłam na to wszystko przygotowana. W obecnej ciąży czuję się jeszcze bardziej kobieca, doświadczona i pewna siebie. Co do rewolucyjnych zmian – one dopiero nastąpią. Ciąża to jedynie krótki etap, a tak naprawdę życie kobiety mocno ulega zmianie po pojawieniu się malucha na świecie.
#obawy
Moja druga ciąża była zaplanowana. Staraliśmy się dłuższy czas, ale dopiero wtedy, gdy odpuściłam w swojej głowie ten temat i pochłonęły mnie inne rzeczy, głównie budowa naszego domu, to… stało się. Ucieszyliśmy się i od początku towarzyszyły nam same dobre emocje, mimo tego że, jak już wspominałam, ciąża była zagrożona. Udało mi się ze spokojem przejść przez ten pierwszy, najtrudniejszy etap. Przy pierwszej ciąży było w mojej głowie mnóstwo niewiadomych. Przeraźliwie bałam się, jak to będzie i czy sobie poradzę w nowej sytuacji. Z perspektywy czasu wiem, że instynkt matki pojawia się wraz z pojawieniem się dziecka na świecie. Teraz już z pełnym spokojem i opanowaniem oczekuję drugiego synka.
Jeżeli chodzi o obecną sytuację na świecie, to staram się o tym za wiele nie myśleć. W obecnym czasie zapobiegawczo ograniczyliśmy kontakty z rodziną i przyjaciółmi. Mój lekarz prowadzący uczulił mnie tylko na to, że ja mogę się pilnować, ale zaskoczyć mnie może sytuacja w szpitalu – brak personelu ze względu na zachorowania czy kwarantannę. To mnie przeraziło, ale staram się nie dramatyzować i być dobrej myśli.
#gdybanie
Coraz częściej rozmyślam o tym, jak to będzie, gdy w naszym domu pojawi się drugi synek. Jednak wiem, że nie można wszystkiego sobie zaplanować, przewidzieć i wymarzyć. Przy pierwszym dziecku miałam konkretną wizję tych początków. Naoglądałam się wzruszających filmów i pięknych zdjęć, głównie na Instagramie. Słodkie i uśmiechnięte dzieci w pięknych, czystych ciuszkach. Utopia. I takie też miałam wyobrażenie o moim macierzyństwie – że czekają mnie same cudowne dni, a wcale tak nie było. Trafił nam się dość absorbujący, wymagający siły i ogromu cierpliwości egzemplarz. Początkowo było naprawdę ciężko. Oczywiście teraz już myślę tylko o tym i liczę na to, że we czwórkę będzie nam naprawdę fajnie. Bardzo zastanawia mnie, jak to będzie, gdy chłopcy się zobaczą. Zwłaszcza to, jak Antoś zareaguje na malutkiego braciszka? I jak ja dam sobie radę z dwójką maluchów? Miłość do dziecka jest bezwarunkowa i bezgraniczna, ale jednak doba ma określoną liczbę godzin i nie tylko będę musiała podzielić ten czas na obu chłopców, ale również znaleźć go dla siebie.





Dziękujemy naszym rozmówczyniom za podzielenie się swoimi historiami. Życzymy wam i waszym rodzinom wszystkiego dobrego w 2021 roku i później, w dalszej wspólnej przyszłości.
*
Kto jeszcze spodziewa się życiowej rewolucji w tym roku? Dajcie znać w komentarzach!