macierzyństwo natuli na ładne bebe

Supermama nie istnieje!

Mit supermamy nie jest wytworem nowoczesnego, zdigitalizowanego świata.

Supermama nie istnieje!
ilustr. Ola Szwajda

Ach, ten Superman! Podziwia się go za nadludzką siłę, gotowość, wytrzymałość i sylwetkę, w której pierwszoplanową rolę odgrywają idealnie wyrzeźbione mięśnie brzucha. Supermamy są do niego dość podobne. Pokazują nam swoje umięśnione brzuchy, a nam aż nie chce się wierzyć, że jeszcze kilkanaście dni temu wrzucały relację z porodówki. Szkopuł tkwi jednak w tym, że ów konstrukt – podobnie jak Superman – nie znajduje odniesienia w rzeczywistości.

Termin porodu zbliża się wielkimi krokami. W tym czasie wertujemy poradniki dla przyszłych rodziców, oglądamy filmy edukacyjne, w końcu przekopujemy się przez media społecznościowe influencerek, które niedawno urodziły. Nic nie wskazuje na to, że chwilę temu ważyły ileś tam kilogramów więcej, na zadbanych włosach i twarzach ani trochę nie widać hormonalnych burz, a witalność, która płynie z instagramowych relacji, nie wskazuje na jakiekolwiek zmęczenie.

 

A my? No my przecież nie urodziłyśmy się wczoraj! Wiemy, że w reklamach wszystko ma być takie piękne i obiecujące, bo w przeciwnym razie któż kupiłby prezentowany produkt? A jednak każda tego rodzaju relacja, każde zdanie, które słyszymy, cegiełka po cegiełce dobudowuje się do naszych przekonań. Przekonań, z którymi wkroczymy w nowy etap życia – w macierzyństwo.

W naszych głowach projektuje się figura zawsze uśmiechniętej supermamy, która wszystko potrafi zrobić sama, bo to przecież kwestia dobrej organizacji. Supermama nie przeżywa lęku, nie czuje się przytłoczona nową rolą – zresztą nie ma powodu, bo już od pierwszych chwil doskonale wie, jak zajmować się dzieckiem. Najbliżsi mogą odwiedzać ją bez zapowiedzi – zawsze ma posprzątany dom, wyrzucone śmieci i ugotowany obiad. Żadne tam pierogi z marketu! Ich miejsce zajmują dietetyczne obiady podane od niechcenia niczym w restauracji z gwiazdką Michelin.

 

Brzmi absurdalnie? Być może. Wycinki tej nierealnej rzeczywistości widzimy nie tylko w mediach społecznościowych, serialach, reklamach telewizyjnych, ale też w historiach, które sobie opowiadamy („znajoma znajomej”, „córka koleżanki”, „sąsiadka cioci”).

Mit supermamy, który w ostatnich latach ma się nadzwyczaj dobrze, nie jest jednak wytworem nowoczesnego, zdigitalizowanego świata. Jego korzenie sięgają dużo głębiej, choć historyczna definicja macierzyństwa brzmiała nieco inaczej od tej rozpowszechnianej współcześnie. I choć sytuacja społeczna kobiet w wielu krajach radykalnie się zmieniła w ciągu ostatnich stu lat, obraz „dobrej żony” wciąż odbija się nam w dyskusjach publicznych i prywatnych rozmowach niczym niemiła czkawka.

Dążenie do „najlepszej wersji siebie” nie tylko nie sprawdza się w rodzicielstwie, ale też może stać się źródłem rozczarowań i frustracji. W obliczu takich uczuć trudno jest nam się skupić na tym, co w pierwszych tygodniach życia dziecka jest ważne – na budowaniu więzi. Ale nie jest to jedyna przestrzeń, o którą w tym wymagającym czasie warto dbać. Równie ważne jest stawanie się rodzicem (i zadbanie o siebie w połogu).

Skoro supermamy nie istnieją, to co w zamian? Proponujemy wystarczająco dobre mamy. Wszystkie nimi jesteśmy!

Bez listy wysokich wymagań wobec siebie, z prawem do każdej emocji – bo wszystkie są równie ważne i potrzebne. Śmiejmy się, kiedy czujemy radość, i płaczmy, kiedy czujemy smutek. Uczmy się naszych dzieci w swoim własnym tempie i dajmy również czas sobie samym.

O autorce:

Sandra Habrych – wieloletnia redaktorka dziecisawazne.pl, doula, instruktorka hipnoporodu, szczęśliwa mama. Tekst powstał na podstawie książki „Połóg. Pierwszy rok życia rodzica” Zuzanny Kołacz-Kordzińskiej, która ukaże się w wydawnictwie Natuli w listopadzie 2023 roku.

Coś dla Ciebie

Ważne! Ciąża.

Ważne! Ciąża.

Dodaj komentarz