mama poleca współpraca reklamowa

Spełnione dwa marzenia, zajęte obie ręce

Rozmawiamy z Marcelą Cierkosz i sprawdzamy wspólnie nowości od Stokke

Spełnione dwa marzenia, zajęte obie ręce
Bartek Zwiefka

Niejedna z nas dobrze wie, jak trudno czasem być mamą malucha. A jak to jest być mamą dwójki maluchów, które pojawiają się rok po roku? Kolejna ciąża mija prawie niezauważenie, bo obok cały czas jest wymagający niemowlak. Wyjazd do szpitala okazuje się jeszcze trudniejszy, często bowiem oznacza pierwsze dłuższe rozstanie ze starszym dzieckiem. Dużo tu emocji, trochę trudności, a przede wszystkim moc miłości!

Tak właśnie wygląda rzeczywistość Marceli Cierkosz. Marcela jest modelką, fanką stylu vintage i od kilku miesięcy spełnioną mamą dwójki, Leona i Teresy. Co odpuszcza, czy często brakuje jej drugiej pary rąk, jak udaje się jej wypić ciepłą kawę? Marcela zdradza swoje patenty na rodzinną codzienność, w której towarzyszą jej nowości od marki Stokke. Poczytajcie o tym, jak się ma mama dwulatka i trzymiesięcznej niemowlaczki i jakie myśli pomagają jej przetrwać trudne poranki.

W trzech słowach – jak to jest być mamą „2 under 2”? 

Przede wszystkim – najszczęśliwiej! Nawet jeśli bywa trudno, to czujemy, że nic dotąd nie dawało nam takiego szczęścia jak nasze dzieci. Codziennie na nowo stwierdzamy, że nic lepszego nas w życiu nie spotkało – i nie spotka. Jednocześnie, nie da się ukryć, idealnie ten moment w życiu opisuje hasło „mieć pełne ręce roboty”. Nie ma chwili, by nie było czegoś do zrobienia. Radzę sobie z tym tak, że wybieram to, co najpilniejsze lub najważniejsze. Resztę odkładam na później, na listę, która nie ma końca. Poza tym przychodzą mi na myśl same pozytywy. Czuję się spełniona, dumna, dzielna. Widzę, że sobie radzę, nawet jeśli są dni, gdy nie ogarniam nic poza dziećmi. Ja naprawdę całe życie o tym marzyłam!

Masz chwile, gdy chcesz rzucić wszystko i wyskoczyć przez okno?

Jasne, a kto nie ma? Zdarzają się bardzo trudne poranki. Najciężej jest, gdy do presji czasu dokłada się zupełny brak współpracy ze strony dzieci. Leon rzadko daje popis typowy dla dwulatka, ale gdy już się to zdarza, to na całego! Potrafi w ciepły dzień wyjść z domu w piżamie i w grubym swetrze. Każda próba przekonania go do zdjęcia ubrania kończy się awanturą. A gdy do jego płaczu i krzyków dołączy Teresa – która wydaje dźwięki niczym egzotyczny ptak, przeszywające do szpiku kości – to mamy wyjątkowo niesprzyjające okoliczności. W takich sytuacjach robię wszystko, by po prostu ruszyć z domu. Śmiejemy się, że nasze dzieci są podatne na hipnozę wózkową, oboje się momentalnie wyciszają podczas jazdy. Korzystam z tego i czasem rzucam wszystko, byleby z nimi wyjść.

Jaki był pierwszy spacer w nowym składzie? Przygotowania ruszyły na dobę przed czy wyszło to zupełnie spontanicznie? 

U nas sytuacja była dość nietypowa, bo córeczka ma za sobą trudny start, przeszła operację w drugiej dobie życia. Po porodzie wróciłam do domu sama, czekaliśmy na naszą córkę jeszcze trzy tygodnie. Pierwszy spacer odbył się spontanicznie, po prostu kilka dni po przyjeździe z Teresą do domu wzięłyśmy z moją mamą wózki i poszłyśmy na plac zabaw. Dla mnie od początku macierzyństwa spacery to ułatwienie, a nie logistyczna trudność, bo jak wspomniałam – działa u nas wózkowa hipnoza. [śmiech] Gdy Leon był malutki, nieraz już od siódmej rano dreptałam po okolicy z ciepłą kawą w ręku. Gdy wstał nie w sosie, to był najlepszy patent na poprawę humoru.

Co się robi, gdy obydwoje płaczą, a ma się tylko dwie ręce? 

Ja potrafię wziąć oboje naraz na ręce, ale przyznaję, że to się zdarza rzadko. Gdy jestem w sytuacji podbramkowej, to najpierw „ratuję” starszego, bo mogę już z nim porozmawiać, dojść do porozumienia albo po prostu przekierować jego uwagę. Gdy to się uda, przejmuję córkę. A jeśli nie uda się tego tak rozegrać – pakuję oboje do wózka i szybko na dwór! Próg naszej klatki to jak przejście przez drzwi Narnii, momentalnie nastaje spokój! [śmiech]

Drzemki to coś, co wydaje mi się szczególnie trudne logistycznie. Jak to wygląda u was? 

Staram się położyć dzieci w tym samym czasie. Dla mnie to taki moment w ciągu dnia, gdy udaje mi się ogarnąć najwięcej wokół. Zazwyczaj najpierw usypiam Teresę, odkładam ją, a następnie usypiam Leona. To jest reguła, ale oczywiście zdarzają się odstępstwa. Czasem córeczka budzi się po kilku minutach i wtedy usypiam ich jednocześnie. Jest to o tyle trudne, że oboje nadal usypiają na rękach… Leon teoretycznie mógłby zasypiać, leżąc, ale wtedy trwałoby to godzinę, a nie pięć minut. Za każdym razem, gdy mam problem z ich usypianiem, a bywam też z nimi sama wieczorami, powtarzam sobie w duchu, że przecież kiedyś padną. Na mnie to działa!

Kąpiele – wszyscy razem, każdy osobno? Jak to się robi? 

Na razie osobno. Leon lubi długo siedzieć w wanience i jest tam tyle zabawek, że dla młodszej nie ma już miejsca. Codziennie myjemy strategiczne miejsca w umywalce, kąpiele nie są każdego dnia. U nas wygląda to tak, że gdy jesteśmy we czwórkę – dzieci kąpie tata, ja tylko łapię je, czyste, w ręczniki. Kiedy jestem z dziećmi sama, odpuszczam kąpanie. Wspólne kąpiele zaczną się wtedy, gdy córeczka sama usiądzie. Przyznaję, że nie mogę się doczekać tego momentu.

Co robi Tereska, gdy Leon z rodzicami je obiad? 

Tereska jest wtedy z nami! Ma swoje krzesełko z niemowlęcą nakładką. Leży na nim przy stole i sobie na nas patrzy. Dzięki temu jest spokojna i zadowolona, a rodzice mają dwie wolne ręce.

Myślisz już o rozszerzaniu diety córki? Spędza ci to sen z powiek czy ekscytuje? 

Jeszcze się tym nie martwię, odsuwam te myśli daleko. [śmiech] Przy Leonie bardzo się ekscytowałam i nie mogłam się doczekać. Teraz już wiem, jak to jest z tym jedzeniem na samym początku. W skrócie – bardzo brudno!

Co jako pierwsze odpuszcza mama maluchów, gdy jest w niedoczasie i nie ma umiejętności bilokacji?

Śmiejąc się przez łzy, odpowiem: siebie. Tyle mówi się o tym, że trzeba pamiętać o sobie, dbać o siebie, bo z pustego i Salomon nie naleje. I oczywiście zgadzam się z tym, że mamy są ważne, ale jestem realistką i wiem, że nie zawsze jest na to miejsce. Oczywiście to bardzo obciążające i potrzebujemy się wyregulować, wtedy właśnie jest ta chwila na pamiętanie o sobie. Kiedy jednak toczy się życie, to w pierwszej kolejności zaspokajane są potrzeby dzieci. Mnie osobiście bardzo pomaga myśl, że to wszystko jest przejściowe i minie.

Czy rodzice dwójki małych dzieci chodzą na randki? 

To kolejny aspekt, w którym dostrzegam presję wywieraną na młode mamy. Wpadłam w te sidła przy pierwszym dziecku, gdy zewsząd słyszałam, że dla dobra związku musimy wychodzić sami, organizować randki i mieć czas tylko dla siebie. A ja myślę, że to wszystko zależy od potrzeb konkretnych osób. My uwielbiamy wychodzić razem z dziećmi.

A gdy zdarzy się wam wyjść bez dzieci, to jak jest?

Miesiąc temu wybraliśmy się na rocznicową randkę. Była z nami córeczka, synek został z babcią. Poszliśmy do polecanej restauracji i w całym tym kulinarnym doświadczeniu brakowało nam tylko jednego – Leona. Lubimy takie wyjątkowe chwile dzielić z naszymi dziećmi. Jeśli ktoś potrzebuje wyjść bez dziecka, to myślę, że jest to wykonalne. I nie jest to kwestia tej niesławnej organizacji, a systemu i wykorzystania dostępnych możliwości. Znam mamy wielodzietne, które regularnie wychodzą z partnerami. Jeżeli czyta to jakaś młoda mama, która marzy o randce, ale nie ma jak zostawić malucha, to zapewniam – ten etap minie szybciej, niż myślisz! My z partnerem jako czas dla siebie traktujemy wieczory na kanapie i wspólną jazdę autem, z dziećmi na tylnym siedzeniu. Mamy ciągle z tyłu głowy, że to, co przeżywamy teraz, jest bardzo krótkie i przejściowe z perspektywy całego życia. Naprawdę jeszcze chwila i dzieci dorosną, wyprowadzą się, a my będziemy co wieczór randkować.

***

Spędzanie czasu w domu i poza nim ułatwią niezawodne akcesoria. Marka Stokke od dekad podsuwa rodzicom sprytne rozwiązania usprawniające rodzinną codzienność. Ich funkcjonalność i designerską ponadczasowość potwierdzają doświadczenia rodziców, a my starałyśmy się ująć to w pięknych kadrach z udziałem Marceli i jej maluchów.

Uwaga! Do końca sierpnia trwają promocje na stronie Stokke – to dobra okazja, by zdobyć wymarzone produkty w przyjemnych, niższych cenach.

WANIENKA STOKKE FLEXI BATH

Kąpiel to element wieczornego rytuału wyciszenia i budowania bliskości. Wraz  upływem kolejnych miesięcy staje się też pretekstem do świetnej zabawy! Wanienka Stokke Flexi Bath będzie w niej najlepszym kompanem. Lekka i składana, odnajdzie się nawet w kompaktowej łazience i będzie niezastąpiona podczas rodzinnych wyjazdów. Korek pozwala na wygodne opróżnianie i kolorem podpowiada, czy temperatura wody jest odpowiednia. Dzięki wkładce wanienka sprawdza się już od pierwszych dni, zapewniając optymalną pozycję noworodka i wolne ręce rodziców. Top komfortowych rozwiązań to również stojak pozwalający na umieszczenie wanienki na wysokości nieobciążającej kręgosłupa rodzica. Z myślą o kąpieli rodzeństwa powstała wersja XL – pomieści dwójkę maluchów i posłuży nawet do szóstych urodzin! Kultowe wanienki dostępne są teraz w nowych wersjach kolorystycznych – dobierzcie taką, która najlepiej pasuje do wystroju łazienki lub ulubionej palety barw. W trwającej promocji przy zakupie Flexi Bath wkładka dla noworodka jest gratis – szczegóły znajdziecie pod tym linkiem.

NOSIDŁO STOKKE LIMAS

Gdy ręce są dwie, a dzieci więcej niż jedno, do tej układanki trzeba dodać jeszcze jeden element. Najlepiej taki, który zagwarantuje wsparcie dla ramion rodzica i kręgosłupa dziecka w najzdrowszym, fizjologicznym ułożeniu. Nosidło Limas w wersji klasycznej i Plus łączy zalety klasycznego nosidła – wygodę i szybkość zakładania – z idealnym dopasowaniem chusty. Co to oznacza w praktyce? Dzięki regulowanej podstawie zapewnia dziecku pozycję szerokiego przysiadu. I to już od pierwszych dni w wersji podstawowej modelu! Malucha można nosić z przodu i z tyłu, dostosowując wariant do bieżących potrzeb. Naturalne materiały, jak bawełna organiczna i len, umożliwiają przepływ powietrza i zapobiegają przegrzaniu. Stonowane kolory i subtelne printy to kolejne argumenty na tak – to się po prostu dobrze nosi! Z myślą o starszych dzieciach i nagłych sytuacjach do modeli Limas dołączyła wersja Flex – nosidła klamrowe odpowiednie do wagi 20 kg.

KRZESEŁKO STOKKE TRIPP TRAPP

Zanim rodzice się obejrzą, dzieci będą krok po kroku przeskakiwać na następne etapy rozwoju. A równolegle – kolejne warianty siedziska w krzesełku Tripp Trapp. Od niemowlęcego leżaczka, przez siedzisko odpowiednie do rozszerzania diety, po dostępne i wygodne krzesełko przydatne od dzieciństwa do dorosłości. Przemyślana konstrukcja i sprytne akcesoria sprawią, że krzesełko będzie wam towarzyszyć od pierwszych wspólnych dni. Co ważne – zawsze z odpowiednim ułożeniem kręgosłupa, prawidłowym podparciem dla stóp i bezpiecznym dostępem do stołu. A to dzięki możliwości regulowania głębokości i wysokości. Ergonomia i uniwersalność na pierwszym miejscu, jak to u Skandynawów! Ponadczasowy styl oryginalnego projektu z lat 70. podkreśla paleta kolorystyczna, w tym nowy odcień retro – terakota. 

Materiał powstał we współpracy z marką Stokke.

Dodaj komentarz