asd
Wakacje na wsi? Czemu nie! Wspólnie z Pauliną i jej zgraną ekipą odwiedzamy Siedlisko Leluja. Tutaj czas jakby się zatrzymał, a kąpiele w starej emaliowanej balii i zabawa z kurami to największa radość, jaką możemy podarować dzieciom w letnie miesiące!
Godzinę drogi samochodem z Warszawy, z dala od zgiełku miasta znajduje się miejsce, w którym pojęcie nudy nie istnieje, a dzieci spędzają czas, pluskając się w wodzie lub w błotnym basenie, biegając z kozami i huśtając się na starej oponie. Nocleg w stodole, pyszna pomidorowa przy wielkim, starym, drewnianym stole. Mamy dla was pomysł na wakacje jak za dawnych czasów.
Mama czwórki – siedmioletniej Zosi, pięcioletniej Hani, trzyletniej Neli i czternastomiesięcznego Franka – spakowała ekipę i wyruszyła do Siedliska Leluja, wiedząc, że wypad na wieś będzie dla niej i dla jej dzieci jak ekscytująca podróż w czasie. Zobaczcie, co powiedziała mi na temat pobytu w tej podwarszawskiej agroturystyce.
*
Zacznijmy od początku, czyli od pakowania! Jak sobie z tym radzisz przy czwórce dzieci?
Nie będę zaprzeczać, że na samą myśl o pakowaniu, dostaję drgawek! (śmiech). Nie jest to łatwe zadanie – wziąć mało, ale tyle, żeby niczego nie zabrakło. Wiem jedno, z każdym kolejnym wyjazdem jest pod tym względem coraz lepiej.
O czym nigdy nie zapominasz?
O aparacie! Kocham uwieczniać nasze przygody. Chyba byłabym nieszczęśliwa bez aparatu w dłoni. Z tych dziecięcych rzeczy nigdy nie zapominam o kocykach, pieluszkach i otulaczach bambusowych do przytulania. Zawsze jadą z nami lalki dziewczynek i smoczek Franka. Gdy jedziemy w miejsce, w którym można się kąpać, pakuję kostiumy dla dziewczynek i pieluszki Pampers Splashers dla Franka. Te drugie nie pęcznieją w wodzie, są wygodne i łatwo się zakładają oraz zdejmują. Franek ceni sobie wygodę (śmiech). W torbie nie może zabraknąć również mokrych chusteczek i elektronicznej niani. Są to rzeczy, o których zawsze myśle w pierwszej kolejności. Zwłaszcza na wakacjach.
Paulina, odwiedziliście rodzinnie Siedlisko Leluja. Czy agroturystyka to dobry pomysł na wakacyjny wypad z rodziną?
Jak najbardziej, zwłaszcza, jeśli ktoś chce odpocząć od miasta, miejskiego pędu, tłumów ludzi i problemów. Jest to miejsce, w którym swobodnie się wyciszymy i zapomnimy o codzienności. Można tu w pełni korzystać z dobrodziejstw natury.
Czym najbardziej zaskoczyło cię to miejsce?
Ciszą i spokojem! Siedlisko położone jest zaledwie godzinę drogi od Warszawy, a wjeżdżając tam, ma się wrażenie, że to zupełnie inny klimat.
Jakie atrakcje czekają na najmłodszych?
Dla każdego coś dobrego! Znajdziemy tu plac zabaw dla dzieci, który swoją drogą wygląda bardziej jak tor z przeszkodami. Co więcej, jest atrakcyjny zarówno dla dziesięciolatka, jak i dla trzylatka. Jest trampolina, są huśtawki. Na najmłodszych czeka piaskownica. Na upały jest niewielki staw z plażą i zjeżdżalnią na pontonach, a także wielka błotna zagroda.
Czyli każdy znajdzie tutaj coś dla siebie?
Zdecydowanie! Dla poszukiwaczy przygody znajdziemy domek na drzewie, a dla miłośników zwierząt – kury, kozy, owce i konie, które swobodnie chodzą po siedlisku i są przyjaźnie nastawione do dzieci. Dla starszych jest altanka z wędzarnią i teren przeznaczony na ogniska. Na miejscu znajdziemy też rowery. W razie niepogody jest też wielka stodoła z huśtawkami, hamakami i zabawkami dla najmłodszych.
Ta stodoła mnie zaintrygowała! Opowiedz o niej coś więcej.
Stodoła to zarówno miejsce, w którym można spać, jak i wielki plac zabaw. Pod sufitem podczepione są huśtawki i hamaki. Moim dzieciakom najbardziej spodobały się kręgle. Ale znaleźć tam można również książki i klocki, różne gry dla starszych i młodszych oraz zestawy do malowania farbami.
Nocleg w stodole wydaje się niesamowitym przeżyciem. Udało wam się z niego skorzystać?
Pogoda spłatała nam figla i niestety letnia noc była za chłodna, abyśmy mogli skorzystać z tej atrakcji. Dziewczynki już samą wizytą w stodole były podekscytowane, dla nas, rodziców też pewnie byłoby to niecodzienne przeżycie. Nocleg tam to jak spanie pod namiotem, na materacach położonych na niewielkiej antresoli. Może następnym razem nam się uda!
Jak więc wyglądają inne miejsca noclegowe w Siedlisku?
Do spania mamy takie warianty: standardowa chata wykończona w stylu kurpiowskim – z sypialnią, salonem, kuchnią i łazienką na parterze oraz dwoma sypialniami z łazienką na piętrze – albo kurnik, czyli dawne pomieszczenie dla kur, odnowione i przerobione na potrzeby mieszkania. Mnie kurnik najbardziej zachwycił. To niewielki pokoik z łazienką, sporym łóżkiem małżeńskim i antresolą, na której bez problemu przenocują nawet cztery osoby. Przed kurnikiem jest spory dwupoziomowy taras.
Wspomniałaś wcześniej o błotnym basenie, udało wam się z niego skorzystać?
Niestety i z tej atrakcji nie mieliśmy okazji skorzystać ze względu na pogodę. Ale powiem szczerze, że oczami wyobraźni widziałam radość naszych dzieciaków taplających się w tym błotku. Dla mnie to trochę wyglądało jak zagroda – dosyć duża ilość czarnej ziemi, ogrodzona drewnianym płotem. W środku zjeżdżalnie i piłeczki. A wszystko co jakiś czas nawadniane.
Ale pierwsza kąpiel Franka w emaliowanej balii za wami, prawda?
Franek był zachwycony! Bardzo liczyłam, że uda nam się pokazać dzieciom prawdziwe wakacje na wsi. Takie, jakie my spędzaliśmy, gdy byliśmy mali. Woda w wiadrze i wodne szaleństwa w ciepłe wakacyjne dni to było coś. Gdy zobaczyłam balię, od razu wiedziałam, że musimy napełnić ją wodą. Franek miał z tej zabawy ogromną frajdę!
Odwiedziłaś siedlisko z czternastomiesięcznym synkiem. Czy to dobre miejsce dla tak małych dzieci?
Trzeba się liczyć z tym, że większość atrakcji, jakie znajdziemy na miejscu, to pomysły na zabawę głównie dla starszaków. Większość z nich usytuowana jest w części ze zwierzątkami. A jak wiadomo, zwierzęta załatwiają swoje potrzeby gdzie popadnie. I ciężko jest upilnować takiego malucha. A chyba nikt nie chciałby, żeby maleństwo raczkowało po zwierzęcych odchodach (śmiech).
Można więc wybrać się na spacer z wózkiem, okoliczne tereny temu sprzyjają?
Myśle że tak, bo siedlisko znajduje się w pięknej, zielonej okolicy! Szczerze mówiąc, my wybraliśmy się dosłownie kilkanaście metrów za bramę. Nasze maluchy nie są przychylne spacerom, a środku było tyle atrakcji, że tym bardziej nie były zachwycone opuszczeniem tego miejsca.
Czyli możemy spokojnie napisać, że Siedlisko Leluja jest miejscem przyjaznym dzieciom?
Koniecznie! Na miejscu co jakiś czas organizowane są dla dzieci teatrzyki, warsztaty tematyczne oraz pokazy filmów czy bajek. Są pikniki i różne konkursy, zwłaszcza dla okolicznych dzieciaków, ale nie tylko. Wszystkie dzieci są zawsze mile widziane. Monika, właścicielka siedliska jest bardzo przyjazną i empatyczną osobą. Bardzo szybko się zaprzyjaźnia, zwłaszcza z dziećmi, i z wielką chęcią zawsze służy pomocą. Dla mnie jest niesamowitą kobietą. Siedem lat temu porzuciła życie w mieście i postanowiła otworzyć siedlisko. Dzięki niej powstało miejsce, w którym można się naprawdę wyciszyć.
Mamy lipiec, a do końca wakacji jeszcze trochę czasu. Zdradzisz nam plany na resztę wakacji?
Jeszcze nie mamy planów. W sumie największy nasz wakacyjny wyjazd już się odbył. W maju byliśmy razem na dwutygodniowych wakacjach na Cyprze. Teraz stawiamy na Polskę. Może uda nam się trochę pozwiedzać, poodwiedzać właśnie takie miejsca jak siedlisko. Na razie jestem na etapie poszukiwań inspiracji na nasze podróże. Mamy też w planach wyjazd do znajomych na działkę. Aktualnie najstarsza córka chodzi na półkolonie taneczne, a młodsza na parę godzin do przedszkola. Nela i Franek spędzają czas ze mną w domu.
Życzę więc kolejnych wspaniałych podróży i dziękuję za rozmowę!
Dziękuję!
Franek ma na sobie najnowsze pieluszki Pampers Splashers, które idealnie sprawdziły się podczas kąpieli w wielkiej starej emaliowanej balii, znalezionej w ogrodzie Siedliska Leluja. Więcej o samych pieluszkach i dostępnych rozmiarach przeczytacie tutaj.
*
Za pomoc w realizacji materiału dziękujemy agroturystyce Siedlisko Leluja znajdującej się w miejscowości Obryte, godzinę drogi samochodem na północ od Warszawy.
Rozmawiała: Marta Szczepanik
Zdjęcia: Paulina Świętochowska