Gdy para architektów bierze się do remontowania mieszkania w zabytkowej willi z lat 30. położonej w jednym z najpiękniejszych zakątków Warszawy, musi wyjść coś ładnego. Zwłaszcza jeśli w grę wchodzi miłość do sztuki, szacunek do historii miejsca i uwielbienie dla dobrego dizajnu. Wpadnijcie z nami do Julii, Damiana i Nili.

Z zawodu architekci i projektanci, prowadzą razem pracownię SixFingers, w której tworzą projekty wnętrz zarówno komercyjnych, jak sklepy czy biura, jak i prywatnych. Mówią, że lubią ze sobą pracować, bo pięknie się uzupełniają i mają podobne poczucie estetyki. Julia Dobrzańska, miłośniczka malarstwa, kolorów, Francji i teatru improwizowanego, i Damian Kasprzycki, pasjonat LEGO, science fiction, „Gwiezdnych wojen”, czerni i monochromatycznych wnętrz, w życiu lubią balans i harmonię. I w ich domu to widać! Ale gdy między pokojami biega dwuipółlatka, nie ma nudy. Zaglądamy w ich rodzinne kąty w ramach kolejnego odcinka wnętrzarskiego cyklu Ładnego Bebe, a oprowadza nas po nich Julia.


Gdzie dokładnie znajduje się wasze mieszkanie i kto w nim mieszka? Jak je znaleźliście?
Nasze mieszkanie znajduje się w budynku należącym do Kolonii Profesorskiej w Warszawie, czyli zespołu domów własnych architektów wykładowców z Politechniki Warszawskiej. Koncepcją autorów było stworzenie miasta ogrodu w mikroskali, dlatego każdy dom jest precyzyjnie wkomponowany w skarpę warszawską, otoczony zielenią i ogródkami. Celem architektów było również stworzenie wzorcowego stylu budownictwa mieszkalnego w Polsce po okresie zaborów – kolejne dekady i sytuacja polityczno-gospodarcza uniemożliwiły realizację tych planów.
Kolonia powstała przed drugą wojną światową, budynek, w którym mieszkamy, należał do profesora Oskara Sosnowskiego. W trakcie wojny dom został zniszczony, a profesor zmarł w wyniku ran odniesionych podczas ratowania zbiorów zbombardowanego gmachu Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Po wojnie mój pradziadek kupił ten fragment ziemi i zajął się odbudową budynku według archiwalnego projektu.
Mieszkanie ma około 95 metrów kwadratowych, mieszkamy w nim we czwórkę: ja i Damian, 17-letnia Kaja i 2,5-letnia Nila. Szanujemy prywatność Kai i z tego względu nie umieszczamy w artykule zdjęć jej pokoju.



Co było kluczowe w podziale i urządzaniu waszej przestrzeni?
Przedwojenny układ funkcjonalny nie do końca odpowiadał na nasze obecne potrzeby. W pierwotnym projekcie kuchnia była osobnym pomieszczeniem, a sypialnia znajdowała się w alkowie w salonie, oddzielona jedynie zasłonką. Ponieważ jednak oboje jesteśmy projektantami wnętrz, wiedzieliśmy, co z tym zrobić. Nie było to nasze pierwsze wspólne przedsięwzięcie – pracujemy razem od wielu lat i dobrze się uzupełniamy. Damian stworzył świetny układ funkcjonalny mieszkania, przeniósł sypialnię tam, gdzie pierwotnie była kuchnia, a w salonie zmieścił aneks kuchenny, strefę wypoczynkową, jadalnianą i biurko do pracy. Zrezygnował ze spiżarni, aby powiększyć łazienkę i zmieścić w niej wannę i prysznic. Wydzielił także osobne pokoje dla Nili i Kai. Ja natomiast zajęłam się materiałami i kolorystyką, szczegółowymi projektami kuchni i łazienki.




Skąd czerpaliście inspiracje przy urządzaniu domu?
Naszym założeniem było zaprojektowanie wnętrza, które stworzy harmonijną całość z zastaną architekturą, przyrodą, pięknymi zabytkowymi oknami. Nie przytłoczy mnogością rozwiązań, kolorów i dodatków, będzie ponadczasowe, przytulne i wykonane z wysokiej jakości materiałów. Myślę, że charakter całości nadaje podłoga – wymarzona przez Damiana ciemna, klasyczna jodełka francuska z dębu wędzonego. Stanowi piękne tło dla pozostałych elementów, dzięki temu nawet całkiem zwyczajne meble, jak proste fronty kuchenne z Ikei, wyglądają interesująco.
Bardzo ważnym elementem wnętrza jest oświetlenie – mamy tu prawie 3 metry wysokości, więc to wprost idealna okazja do wyeksponowania dużych, oryginalnych lamp. Nad wyspą, w centralnym punkcie pomieszczenia, wisi lampa Artemide Empirico projektu Karima Rashida. Nasi goście mają z nią różne skojarzenia – niektórym przypomina chmurę, innym kształt kobiecego ciała. Niezależnie od interpretacji z całą pewnością przykuwa uwagę i wygląda interesująco z każdej perspektywy. Druga lampa, zawieszona w części jadalnianej, została wykonana z jedwabiu w manufakturze w Hanoi. Znalazłam ją w warszawskim sklepie Intterno. W odróżnieniu od nowoczesnej lampy Empirico ta jest zdecydowanie bardziej w stylu retro, uważam jednak, że razem tworzą harmonijną całość.


Ulubione miejsce w domu?
Zdecydowanie całe domowe życie toczy się w salonie – to właściwie 37 metrów kwadratowych wielofunkcyjnej przestrzeni. Mamy kuchnię, wyspę, z której korzystamy przy gotowaniu i spotkaniach z przyjaciółmi, część wypoczynkową z kanapą i dużą ścianą, na której wyświetlamy filmy z projektora, niewielką część jadalnianą z czteroosobowym stołem i kącik do pracy. Znalazło się też miejsce na mały stolik i krzesełko dla Nili, gdzie może rysować czy układać klocki. Cieszę się, że udało się zmieścić tutaj wszystkie funkcje w odpowiednich proporcjach, dzięki temu ta przestrzeń doskonale odpowiada na potrzeby naszej rodziny. Uwielbiamy tu być.
Bez którego mebla nie wyobrażasz sobie domu?
Bez wyspy kuchennej! Zawsze marzyłam o dużej wyspie, przy której będę mogła gotować, rozmawiać z przyjaciółmi. Zależało mi też na półce na książki kucharskie, z których bardzo lubię korzystać. Wyszła dokładnie tak, jak chciałam. Podstawą jest surowa, niepolakierowana konstrukcja stalowa – uwielbiamy takie nieidealne, chropowate tekstury. Świetnie pasuje do oryginalnych parapetów, z których Damian własnoręcznie zeszlifował starą farbę, żeby wyeksponować surowy metal. Wracając do wyspy – bardzo ważny jest blat, wykonany przez mojego przyjaciela Jakuba. Powstał z drewna dębowego, szczotkowanego i następnie olejowanego, co pozwoliło na wydobycie naturalnej struktury drewna. Mamy tu widoczne sęki i tradycyjne stolarskie łączenia, a krawędź blatu od strony pokoju, tam gdzie są siedziska, pozostała w naturalny sposób nieregularna.




Co znajduje się w pokoju dziecięcym? Czy Nila brała udział w jego urządzaniu?
Nila ma obecnie dwa i pół roku, więc większość decyzji podjęłam za nią. Jej pokoik jest bardzo prosty. Mamy tu łóżeczko, na podłodze matę-puzzle, wygodne półki na książki, pojemniki do przechowywania – i tyle. Wychodzimy z założenia, że dziecko w tym wieku nie potrzebuje mieć w domu wielu atrakcji, a ponieważ nie ma jeszcze sprecyzowanych zainteresowań, nie bardzo czułam potrzebę urządzać jej pokoik w jakimś konkretnym stylu – na to przyjdzie czas. Poza tym jestem fanką wypożyczania zabawek, ta forma świetnie się u nas sprawdza, dzięki temu nie gromadzimy zbyt wielu przedmiotów, a zabawki się nie nudzą. Na ścianach marzyła mi się tapeta, ale nie mogłam się zdecydować na żaden wzór i postawiłam na naklejki z Printed Stories, uzupełnione moim obrazem, który namalowałam dla Nili, jeszcze zanim się urodziła. Jest tu także mały dywanik, który przywiozłam dla niej z Jordanii.


Do których przedmiotów masz szczególny sentyment?
Ciekawa historia wiąże się z fotelem – to Fjord projektu Patricii Urquioli. Damian od wielu lat marzył o tym fotelu i często o tym wspominał, urzekła go jego nieregularna forma, wprost stworzona dla osób, które zawsze siedzą w dziwnych, wykrzywionych pozycjach. [śmiech] Pewnego wieczoru znienacka zadzwonił domofon, jednak za drzwiami, gdy je otworzyliśmy, nikogo nie było – za to stał fotel. Okazało się, że to prezent od naszego przyjaciela Piotra, który swoją drogą jest pasjonatem i kolekcjonerem mebli vintage.
Również wiszące na ścianach obrazy – mojego autorstwa – siłą rzeczy mają dla mnie ogromną wartość sentymentalną. Duża część z nich jest inspirowana odwiedzonymi przez nas miejscami: w sypialni wspomnienie z Willi Savoye Le Corbusiera, a w holu widok na słynne nicejskie ławeczki. Swoją drogą była to pierwsza zagraniczna podróż z roczną Nilą.


Co lubicie w swojej okolicy?
Mieszkamy na pograniczu Powiśla i Śródmieścia. Przede wszystkim kocham ogromną ilość zieleni wokoło – Łazienki Królewskie, Agrykola, park Ujazdowski, park Rydza-Śmigłego. To wprost wymarzona okolica do spędzania czasu z dzieckiem. Poza tym to wciąż prawie centrum Warszawy, do wielu miejsc mamy blisko, co doceniamy zwłaszcza w sezonie wiosenno-letnim, kiedy poruszamy się głównie na rowerach albo pieszo.
Dokończcie zdanie: Nasz dom jest…
Przestrzenią wyciszenia i odpoczynku. Miejscem, za którym lubimy zatęsknić i do którego z przyjemnością wracamy.