Uff, ten przedziwny rok wreszcie dobiega końca. Oby na ostatniej prostej nie zaskoczyło nas już nic niemiłego! Żeby trochę zwiększyć szanse swoje i naszych bliskich na to, byśmy z ufnością przywitali rok 2021, przygotowałyśmy listę pomysłów na świąteczne prezenty, które pomogą trochę się zrelaksować i odetchnąć. Odżywią ciała spragnione relaksu i ukoją nerwy bombardowane niepokojącymi doniesieniami. Pomogą zapomnieć o całym świecie, ale będą przy tym uważne na jego dobrostan. Rozpieszczą i otulą. Oto nasza dziesiątka wspaniałych!
Z racji wciąż szalejącej pandemii tym razem zdecydowałyśmy się na sesję bez udziału modeli. Nie chodzi nam wszak o to, by narażać się nawzajem, lecz o to, by każdemu było odrobinę lepiej. Dlatego nasze zdjęcia pokazują po prostu prezenty w pełnej krasie: niech one grają pierwsze skrzypce. Wkrótce jeszcze więcej prezentowych inspiracji!

1. Paradis. The Mood Company
Firma, która ma raj w nazwie, musi poważnie podchodzić do spraw słodkiego nicnierobienia. Choć z drugiej strony – nie zanadto poważnie, bo jak przekonuje jej twórczyni, nie chodzi o to, żeby narzucić sobie kolejny rygor – tym razem rygor relaksu. Chodzi natomiast o wykrojenie z codzienności kawałka przestrzeni na coś, co przyniesie ulgę. Na miłe połechtanie zmysłów zapachem cynamonu, kojarzącym się z wypiekiem świątecznych pierniczków. Na chwilę odpoczynku dla umysłu, kiedy potrzebujemy pomedytować albo zwyczajnie posiedzieć w ciszy. Na zimowy wieczór, któremu pozwolimy się wcześniej ukołysać do snu, prowadzeni jak po sznurku aromatem lawendy. Spośród wegańskich świec sojowych Paradis wybrałyśmy trzy: Dream, Forest oraz Meditate. Wszystkie tworzone są z wosku sojowego, który jest biodegradowalny i nie zanieczyszcza środowiska podczas palenia. W dodatku spala się w niższej niż parafina temperaturze, więc tej przyjemności starczy nam na dłużej. Każda świeczka ma drewniany knot, który zapewnia równomierne spalanie, i bezbarwne szklane opakowanie, które najłatwiej poddaje się recyklingowi (w przeciwieństwie chociażby do szkieł barwionych).
Wszystkie świece Paradis są ręcznie robione i oznakowane indywidualnym numerem. Na prezent można też zamówić do nich bawełniane woreczki. A czym różnią się od siebie? Dream to marzycielskie połączenie olejków eterycznych z lawendy i słodko pachnącego balsamu z drzewa copaiba. Forest przenosi w leśne knieje aromatem sosny i jodły. Meditate pieści zmysły zapachem cynamonu i cedru. Którą wybierasz? Przyjemność dopełni poduszka relaksacyjna na oczy, którą można delikatnie podgrzać lub schłodzić, w zależności od potrzeb. Wykonana z polskiego lnu i wypełniona nasionami ekologicznego siemienia lnianego będzie idealna podczas sesji relaksacyjnej jogi lub medytacji. Oczywiście przy blasku świec!
Ceny: 60 zł (świeczki), 70 zł (poduszka)
Dla kogo: dla jesieniarzy z prawdziwego zdarzenia, dla obsesjonatki mindfulness, dla kolegi, który dokarmia parkowe sikorki

2. Trzy książki z katalogu wydawnictwa Pauza
To wydawnictwo to spełniony sen Anity Musioł. Tak bezkompromisowe, jak to tylko możliwe na bezczelnym i bezwzględnym rynku wydawniczym. A przy tym tak wyśrubowane jakościowo, żeby nie było skuchy. Intelektualnej, estetycznej, a nawet – komercyjnej! Bo Pauzie jakimś cudem udaje się wydawać niemal same hity, oczywiście w kategorii mądrej literatury pięknej. Często autorów, których dotąd nie można było przeczytać po polsku. I tak dzięki niej polscy czytelnicy zetknęli się z twórczością Édouarda Louisa, Davida Vanna, Therese Bohman i Ottessy Moshfegh, zyskali dwie książki Mirandy July, znanej dotąd nad Wisłą przede wszystkim z dokonań filmowych, i rewelacyjny zbiór opowiadań „Floryda” Lauren Groff. I to właśnie m.in. „Florydę” polecamy wam na wieczory, gdy zmrok zapada zbyt szybko. Parny klimat południowych bagien, pełnych węży i aligatorów, opowieść o dwóch dziewczynkach, które utknęły na rajskiej plaży, czy wspomnienie niejasnego poczucia zagrożenia joggerki w Gainesville będą idealnie kontrastowały z mroźną szarością za oknem. Chcecie czegoś lżejszego, mozaikowej panoramy współczesnych kobiet i mężczyzn? Proszę bardzo, „Czekaj, mrugaj” Gunnhild Øyehaug czeka i nawet nie mrugnie. A może trochę dusznych relacji rodzinnych, osadzonych w letnim norweskim krajobrazie? Powieść „Dorośli” Marie Aubert powinna zjednoczyć wielbicieli Bergmana i Knausgårda.
Ceny: od 29,90 zł (za e-book), od 34,99 zł (za wydanie papierowe)
Dla kogo: dla kumpeli po kulturoznawstwie, dla szykanowanej bezdzietnej przyjaciółki, dla wujka, który kocha błyszczeć w (młodszym) towarzystwie

3. Hemp Juice
Olejki CBD od pewnego czasu cieszą się niemałym zainteresowaniem w kręgach, które dotąd rzadko interesowały się substancjami aktywnymi pozyskiwanymi z konopii. W przeciwieństwie jednak do tej najbardziej znanej, kannabidiol, czyli CBD właśnie, to całkowicie nieuzależniający, bezpieczny i w pełni legalny olejek pozyskiwany z Cannabis Sativa – konopi siewnej, nie zaś z konopii indyjskich. Wielki sukces olejków CBD zasadza się na ich korzystnym wpływie na układ endokannabinoidowy, który reguluje ogromną liczbę funkcji organizmu, w tym nasz poziom energii, powiązania neurohormonalne czy uczucie głodu i sytości.
W Hemp Juice ogromny nacisk kładziony jest na to, by olejki zawierały pełen przekrój dobroczynnych związków: obecne mają być wszystkie kannabinoidy, flawonoidy i terpeny, bo tak będzie lepiej dla użytkownika i jego możliwości regeneracji i relaksacji. Trzy olejki, które polecamy, różnią się od siebie zawartością CBD. Dla początkujących zalecany jest Vibe Up (300 mg CBD), który można stosować nawet codziennie. Na wyciszenie przed większymi wyzwaniami dobry będzie Re-Balance (750 mg CBD), a dla wtajemniczonych do zadań specjalnych (na stronie wymieniane są np. ból i długotrwały stres) – Zen You (1500 mg CBD). W zależności od mocy zmienia się również cena. Hemp Juice proponuje też korzystny zestaw trzech olejków pod nazwą All The Best, w którym znajdziecie wybór ze średniej półki mocy (Vibe Up, Cool It oraz Instant Chill).
Ceny: od 75 do 320 zł
Dla kogo: dla wyluzowanej babci, dla ozdrowieńców, dla korporacjuszy potrzebujących przerwy

4. Panda Wanda
Sklep, w którym na serio myśli się o tym, jak sprzedawać produkty, które są mniej albo bez: mniej szkodliwe dla środowiska, bez plastiku, bez oleju palmowego, mniej niesprawiedliwie korzystające z sił roboczych w krajach rozwijających się. Panda Wanda funkcjonuje w zasadzie tak, jak życzylibyśmy sobie, żeby działały dziś wszystkie sklepy internetowe: żadne produkty, które tu zamówimy, nie będą opakowane w plastik (ani wyjściowo, przez producenta, ani na czas dostawy), każde zamówienie będzie się wiązało z zasadzeniem jednego drzewa w ramach projektu Eden Reforestation Project, 100% asortymentu jest wegańska i nietestowana na zwierzętach, a wiele ze 120 rzemieślniczych marek reprezentowanych na stronie ma ściśle polski rodowód. A oto produkty, które chciałybyśmy wam zarekomendować: ekoszampon w kostce, ekogolarka i naczynia z łupiny kokosa.
Szampon Solidu do włosów przetłuszczających się to rzecz nie tylko estetyczna, skuteczna, ale i moralnie słuszna! Opakowania zrobione są z biodegradowalnej mieszanki skrobi, bambusa i węgla drzewnego, w związku z czym rozłożą się na przestrzeni 45 dni. Sam szampon nie zawiera żadnych szkodliwych substancji (tylko delikatne składniki myjące, olejki eteryczne i masło mango), a mycie nim ma spowodować mniejsze obciążenie włosów i, co za tym idzie, rzadsze przetłuszczanie się. Polecamy wam też ekologiczne – i piękne! – metalowe golarki Bambaw, które z powodzeniem obdarowany lub obdarowana (to produkt unisex) może postawić na reprezentacyjnej półeczce w łazience. Pasują do nich wszystkie dostępne ostrza z podwójną krawędzią, a one same przetrwają dziesięciolecia, nim trafią na śmietnik, czego nie można powiedzieć o ich plastikowych odpowiednikach.
Na koniec miseczki i widelce z polerowanych łupin orzechów kokosowych, sprzedawane pod brandem własnym Panda Wanda. To istne coś z niczego: łupiny, które normalnie po opróżnieniu trafiłyby na wietnamski śmietnik, są pieczołowicie zbierane, wykrawane do pożądanego kształtu (miska, widelec, a może łyżeczka?), ręcznie polerowane i wykańczane organicznym olejem z orzecha kokosowego. Zakup każdej miseczki wiąże się z dodatkowym aktem dobroci: 5% zysku ze sprzedaży trafia do stowarzyszenia Otwarte Klatki. What’s not to like?
Ceny: od 12 zł (widelce i łyżki z kokosa), 29 zł (kokosowe misy), 44 zł (szampon), 99 zł (golarka razem ze stojakiem)
dla kogo: dla tkliwych serc, dla zawiedzionych wielkimi koncernami, dla ciotek kochających użyteczne prezenty

5. Insight
Włoska marka Insight to dostarczyciel naturalnych kosmetyków do pielęgnacji włosów. W przeciwieństwie do gros firm drogeryjnych, w składzie tych szamponów, masek i odżywek nie znajdziecie sztucznych barwników, śladowych nawet ilości niklu, obciążających silikonów, ani SLS-ów czy SLES-ów, które zmywają naturalną barierę ochronną włosa. Kosmetyki Insight zawierają natomiast 96% naturalnych składników, w tym ekstrakty, oleje i wyciągi roślinne, które dostosowane są do potrzeb danego typu włosów, a co za tym idzie – mają różną moc odżywczą, tonizującą, łagodzącą lub wzmacniającą. Pozostałe 4% gości w składzie to konieczne substancje konserwujące, bez których kosmetyk bardzo szybko stałby się szkodliwy dla zdrowia.
Co polecamy wam szczególnie? Dodający objętości szampon Volume Up, który dzięki ekstraktom z żeń-szenia, babki płesznik i jasnoty białej delikatnie wspiera regenerację włosów i wzmacnia nawet najcieńsze z nich. Musi to robić nieźle, bo redakcja branżowego „Magazynu Kosmetyki” wyróżniła go nagrodą Qultowy Kosmetyk za rok 2019. Druga w kolejce do waszych serc jest maska do wrażliwej skóry głowy z linii Sensitive, która zawiera smakowicie brzmiące organiczne ekstrakty z dyni i pigwy. Dzięki nim łagodzi zaczerwienienia i podrażnienia delikatnej skóry głowy i nadaje się nawet dla dzieci od lat trzech. Ostatni kryształ – także dosłownie, bo uhonorowany kryształowym odznaczeniem Prix de Beauté magazynu „Cosmopolitan” – to peeling do przetłuszczającej się skóry głowy. Za sprawą olejku z drzewa herbacianego, organicznych ekstraktów z szałwii i lawendy, oraz drobinek orzecha andiroba oczyszcza skórę głowy, przywraca jej właściwe pH, reguluje pracę gruczołów łojowych i przygotowuje włosy na przyjęcie kosmetyków właściwych.
Ceny: 59 zł (szampon), 69 zł (peeling i maska)
Dla kogo: dla mysich kosmyków, dla burzy loków, dla niesfornej czupryny

6. Kosmetyki Weleda
Ciekawe, czy wam też marka Weleda kojarzy się z wyprawami własnymi lub znajomych za zachodnią granicę, by upolować coś z jej kosmetyków lub farmaceutyków – dla dzieci, przyjaciółek o uberwrażliwej cerze albo dla wielbicieli eko? Oczywiście działo się to jeszcze w czasach, gdy w Polsce nikomu nie śnił się taki wysyp kosmetyków naturalnych. Nie znaczy to jednak, że dziś też nie mielibyśmy sięgnąć do źródeł, do polskich przedstawicielstw Weledy (do odnalezienia na stronie), za której jakością stoi już blisko sto lat doświadczenia w holistycznej kosmetologii, wywodzącej się w prostej linii z filozofii Steinerowskiej. Zgodnie z założeniami antropozofii, w fundament Weledy wpisana jest troska o środowisko, zrównoważony rozwój i wsparcie dla etycznej przedsiębiorczości. Dlatego 78% używanych przez firmę surowców pochodzi z certyfikowanych upraw lub kontrolowanego dzikiego zbioru, a funkcjonowanie biur, przetwórni i fabryk poddawane jest coraz bardziej wnikliwej analizie, jeśli chodzi o wykorzystanie zasobów naturalnych.
Mogłybyśmy tak długo, ale czas przejść do konkretów. Do jeszcze nieprzekonanych trafić powinna linia Skin Food. Nie jest przesadą opis na stronie, który głosi, że bogaty Krem do intensywnej pielęgnacji skóry Skin Food spokojnie mógłby być jedynym kosmetykiem, jaki zabierzemy na bezludną wyspę. Znamy osobiście zwolenników tej teorii! Doceniają oni natychmiastowe wygładzenie i nawilżenie, które zawdzięczamy ekstraktom z fiołka trójbarwnego, rumianku pospolitego i nagietka lekarskiego. Z tej samej linii pochodzi Masło do ciała, które twórczo rozwija tę ideę, dodając porządne odżywienie i zmiękczenie (aż chciałoby się napisać „zmaślenie”) skóry. Do tego proponujemy ożywcze mleczko do kąpieli Sosna, które będzie po zbyt długim dniu jak zastrzyk adrenaliny – ale takiej przyjemnej! To skutek działania olejku eterycznego z jodły pospolitej i olejku z igliwia świerku. Po prostu.
Ceny: zróżnicowane w zależności od sklepu (przy każdym produkcie znajdziecie na stronie przekierowanie do najbliższego miejsca sprzedającego kosmetyki Weleda)
Dla kogo: dla poszukującej równowagi przyjaciółki, dla koleżanki lubiącej starą, dobrą pedagogikę niemiecką, dla drwaloseksualnego przyjaciela

7. Bogna Skin
A to dla odmiany debiutantka na naszej liście. Bogna Skin to młoda polska marka, która już skutecznie podbiła niejedno serce. Przede wszystkim za sprawą ciekawych składów, przyjemnych konsystencji i zaawansowanej technologii – wszystko w służbie zdrowszej, lepiej odżywionej skóry, której bariery ochronne zostały wzmocnione! Naturalne kosmetyki Bogna Skin wykorzystują bowiem innowacyjną metodę ekstrakcji komórkowej, dzięki której to, co w roślinie najcenniejsze, zostaje z niej uszczknięte bez naruszania jej profilu. Oznacza to, że wszystkie czynniki aktywne, takie jak witaminy, minerały czy flawonoidy, będą w finalnym kosmetyku stabilne, a skóra – lepiej odżywiona i bardziej odporna na działanie niekorzystnych czynników zewnętrznych.
I tak wśród wielu udanych połączeń znajdziecie szczególne trzy: olejek do demakijażu Poppy Wash, serum z ekstraktem komórkowym Like a Star, oraz tonik różany The Wild Rose. Poppy Wash, zawierający, jak sama nazwa wskazuje, olej z nasion maku, a także z nasion krokosza i dzikiej róży, delikatnie oczyszcza, przygotowując cerę pod dalsze etapy pielęgnacji. Róża – choć już pod postacią wyciągu z kwiatów francuskiej róży stulistnej – powraca w toniku, by w towarzystwie prowitaminy B5, kwasu hialuronowego i ekstraktu ze śliwki kakadu ukoić zmęczoną skórę. A wspomniana śliwka, czyli australijska roślina dziko rosnąca, która ma szczęście być jednym z najbogatszych źródeł naturalnie występującej witaminy C, gra pierwsze skrzypce w intensywnie wygładzającym serum Like a Star.
Ceny: 95 zł (olejek), 119 zł (tonik), 179 zł (serum)
www.bognaskin.com, anglojęzyczny blog
Dla kogo: dla zakwitających dziewcząt, dla przyszłych gwiazd i gwiazdorów, dla fanek Nicka Cave’a

8. Phenomé
Istniejąca na polskim rynku od lat marka to już instytucja. Dla porządku przypomnimy jednak, za co tak bardzo ją lubimy. Po pierwsze, składy wszystkich kosmetyków Phenomé oparte są na hydrolatach, a nie na zwykłej wodzie, co czyni je bogatszymi, a ich działanie – znacznie skuteczniejszym. Po drugie, kosmetyki zawierają w 98% składniki naturalne, a w wielu przypadkach certyfikowane i organiczne. Po trzecie, nie znajdziemy wśród nich żadnych podejrzanych typków w rodzaju parabenów, SLS-ów czy glikoli polietylenowych. Procesy produkcyjne również są ekologiczne, a opakowania pochodzą w całości z recyklingu. Jak to wygląda w praktyce, np. w przypadku polecanego przez nas olejku nawilżającego Replenishing? Na 23 składniki pięć ma certyfikat organiczności, a wszystkie są pochodzenia naturalnego. Nic dziwnego, że tak skutecznie nawilża skórę i przydaje jej sprężystości! Pomagają w tym m.in. olejki arganowy, jojoba, awokado i ten ze słodkich migdałów.
Dwa pozostałe hity, które warto rozważyć na prezenty, to kremy: rozjaśniający i przeciwzmarszczkowy Bedazzled na noc, oraz lekki, rozświetlający Luminous na dzień, które razem tworzą zgra(b)ne kombo. Ten pierwszy, dzięki ekstraktom z miłorzębu japońskiego i zielonej herbaty, wygładza zmarszczki, a za sprawą ekstraktów z jabłka i cytryny w wysokim stężeniu zapewnia strzał z witaminy C, który rozświetla skórę. Ten drugi dopełnia dzieła ekstraktami z jabłek, cytryny i aceroli, oraz nawilżającym masłem shea. Całe to trio będzie świetnym zestawem dla kogoś, komu po miesiącach ślęczenia przed kompem w przegrzanych pomieszczeniach przyda się chwila na regenerację skóry!
Ceny: 169 zł (Luminous), 179 zł (Replenishing), 189 zł (Bedazzled)
Dla kogo: dla matek w home office, dla programistów, dla lubiących rozpieszczać siebie

9. Plakaty Positive Prints
Piękne portrety ciał niebieskich, które towarzyszyły nam w ważnym momencie – czyż to nie wspaniały pomysł na prezent? Tak pomyśleli Marta i Rafał, którzy podczas pierwszej randki spacerowali nad brzegiem Wisły i wpatrywali się w niebo. Gdy razem zamieszkali, chcieli jakoś nawiązać do tych początków w wystroju swojego mieszkania – ale nie znaleźli żadnej tego typu usługi. Postanowili więc stworzyć ją sami. I oto dzięki ich determinacji – oraz małej pomocy ze strony byłych misji planetarnych i stworzonych przez nie katalogów gwiazd NASA – udało im się powołać do życia Positive Prints: usługę zamawiania spersonalizowanych map nieba nad naszymi głowami – i innych ważnych dla nas miejsc. Do wyboru są momenty w przeszłości i w teraźniejszości, a także najróżniejsze lokalizacje, rozmaite elementy, takie jak planety czy nazwy konstelacji, i kilka wzorów oraz układów kolorystycznych. Swoją mapę – np. układu gwiazd nad Scranton w Pensylwanii, gdy 71 lat temu rodził się tam Joe Biden – możemy następnie opatrzyć osobistą dedykacją i wydrukować samemu lub zamówić tę usługę w Positive Prints. Układ kartograficzny naszego ukochanego miasta czy regionu możemy też otrzymać w złocie – na plakacie lub poduszce. Jeszcze tylko wybór formatu, płatność i darmowa dostawa na całym świecie – i już, zaraz będziemy mogli cieszyć się własnym kawałkiem nieba. W pięknej oprawie.
Ceny: od 65 zł za plakat do samodzielnego wydruku lub od 130 zł za plakat wydrukowany
Dla kogo: dla niepoprawnie romantycznej kuzynki, dla kolegi oryginała, dla posiadacza gabinetu osobliwości

10. Papierniczeni
Papierniczeni są trochę szurnięci. Na punkcie papieru, ma się rozumieć. Wyobrażamy sobie, że gdy nikt nie patrzy, w skrytości swojej krakowskiej pracowni wodzą palcami po chropowatych stronach notesów, perfekcyjnie temperują ołówki i sprawdzają chłonność poduszeczek do wysączania kleksów z atramentu. No dobra, żartujemy. Ale tylko trochę. Bo naprawdę spod ręki tej czwórki wariatów wychodzą niezwykle starannie wymyślone, rzemieślnicze notesy, zeszyty i kalendarze, a w ich sklepie stacjonarnym i internetowym można zaznać prawdziwego papierniczego spełnienia. Tusze do kaligrafii, stalówki, notesy w kropki, śliczne kartki okolicznościowe, pady, plannery? Jest tam wszystko, czego papierniczona dusza zapragnie. Trudno wybrać raptem trzy przedmioty z tej feerii, dlatego tym razem będą cztery.
Na pierwszy ogień prezent tyleż piękny, co praktyczny: kalendarz Copper na 2021 rok z własnej kolekcji Papierniczonych, w miękkiej oprawie w kolorze głębokiej czerwieni. Trudno powiedzieć, jak oni to robią, ale ponoć otwiera się i leży na płasko. Potem piękne nożyczki Tools to Liveby wykonane z japońskiej stali na Tajwanie. Ozdobią każde minimalistyczne biurko. Dębowa podstawka na przybory do pisania o unikatowym ułożeniu słojów. A na koniec mosiężna linijka Paper Love projektu Magdaleny Tekieli o śmiesznym, ukośnym wzorze. Już nas ręce świerzbią, by coś nią sobie poodmierzać! Gdybyż tylko inny przyrząd tak nieubłaganie nie odmierzał nam czasu…
Ceny: 65 zł (linijka), 72 zł (kalendarz), 58-87 zł (podstawka na przybory do pisania, w zależności od rozmiaru), 140 zł (nożyczki)
Dla kogo: dla stęsknionych za „Plastusiowym pamiętnikiem”, dla retromaniaków, dla uczących się pisać z klasą (niekoniecznie pierwszą)
*
Mało wam? Już niedługo pojawi się jeszcze więcej prezentów wyszukanych przez niezmordowany Ładne Bebe team!