Półtoraroczne dziecko nie chodzi. Czy to powód do niepokoju?
Rozmowa z fizjoterapeutką dr Weroniką Cyganik

Jedne zaczynają chodzić, zanim skończą rok, inne dopiero po jego ukończeniu. Są i takie dzieci, które nie chodzą, choć mają półtora roku. Co wtedy?
„Bądźcie cierpliwi i wspierajcie dziecko w jego samodzielnych próbach nauki chodzenia”, mówi fizjoterapeutka dr Weronika Cyganik, zapytana o to, czy taka sytuacja jest powodem do niepokoju.
W jakim wieku większość dzieci stawia pierwsze kroki? Dziewczynki szybciej, chłopcy później czy niekoniecznie?
Najczęściej dzieci zaczynają chodzić około pierwszego roku życia, chociaż obecnie ramy czasowe, czyli tzw. okno rozwojowe dla tej aktywności, przypadają na okres od dziesiątego do osiemnastego miesiąca życia. Choć większość robi to przed ukończeniem szesnastego miesiąca. Ważna jest dojrzałość motoryczna i emocjonalna. Chód jest uzależniony od wcześniejszych doświadczeń ruchowych. Samodzielne chodzenie to naprawdę trudna umiejętność, wymagająca odpowiedniej siły mięśniowej, kontroli postawy, równowagi i właściwego stopnia propriocepcji, czyli czucia głębokiego – czucia własnego ciała podczas ruchu. To, kiedy dziecko zaczyna chodzić, zależy więc od rodzaju, czasu i jakości aktywności ruchowej doświadczanej od pierwszych tygodni życia. Ogólnie rzecz biorąc, dzieci, które spędzają dużo czasu na brzuchu i stopniowo rozwijają własną aktywność ruchową w urozmaiconym otoczeniu, a także nie są przetrzymywane w siedziskach, kołyskach lub na rękach opiekunów, mają tendencję do osiągania lepszych wyników w zakresie umiejętności ruchowych.

Może się zdarzyć, że półtorarocznie dziecko nie chodzi. To powód do niepokoju?
Wszystko zależy od tego, jak rozwój przebiegał do tej pory. Jeśli wcześniej kamienie milowe były osiągane z opóźnieniem, należy się spodziewać, że podobnie będzie z pierwszymi krokami i późniejszą lokomocją. Nie straszyłabym rodziców, jednak poddała pod rozwagę konieczność konsultacji. Problem z chodem może towarzyszyć dystrofiom mięśniowym, porażeniu mózgowemu, może się też pojawić w przypadku chorób o podłożu genetycznym, a to wymaga szerszej diagnostyki.
Czym takie opóźnienie w chodzeniu może być spowodowane?
Przyczyn może być sporo, od bardzo błahych po całkiem poważne. Często opóźnienie w osiąganiu kamieni milowych, w tym wypadku lokomocji, spowodowane jest obniżonym napięciem mięśniowym, centralnym lub obwodowym. Również na podstawie wzorców ruchowych czy reakcji postawy można przewidywać, jak będzie wyglądała lokomocja dziecka i jego postawa w przyszłości. Możliwe jest, że dziecko nie opanowało jeszcze stabilności tułowia, prezentuje obniżone napięcie centralne albo w kończynach dolnych, co znacznie utrudnia stawianie pierwszych kroków. Na rozwój psychoruchowy ma wpływ wiele czynników, które mogą oddziaływać na dziecko zarówno w okresie ciąży, okołoporodowo, jak i po urodzeniu. Wśród nich należy wymienić urazy okołoporodowe, wylewy, choroby o podłożu genetycznym czy metabolicznym, ciężki i przedłużający się poród, leki przyjmowane przez matkę w czasie ciąży, zaburzenia regulacji napięcia mięśniowego. Niekiedy również waga dziecka może się przyczyniać do trudności w osiąganiu kamieni milowych. Podsumowując – wszelkie opóźnienia mogą wynikać ze stanów chorobowych lub zaburzeń neurorozwojowych.
„ (...) powinniśmy tak organizować otoczenie dziecka, by zachęcać je do samodzielnej aktywności”
Co w takiej sytuacji powinni zrobić rodzice? Czekać, zachęcać czy wykonać jakieś badania?
Wizyta u fizjoterapeuty pediatrycznego zawsze będzie dobrym wyborem. Dbajmy o luźny i wygodny ubiór, który nie będzie krępował ruchów maluszka. Warto też czasami zrezygnować z obuwia – gołe stópki pozwolą lepiej odczuwać podłoże. Niekiedy należy „wskazać” układowi nerwowemu prawidłowe wzorce ruchowe, a następnie je utrwalić, by nie doszło do kompensacji, czyli, najprościej mówiąc, dróg na skróty, które nie zawsze będą korzystne dla rozwijającego się organizmu. Zachęcajmy dziecko do chodzenia przy meblach. Doświadczanie różnego rodzaju podłoża będzie strzałem w dziesiątkę: zimne, ciepłe, gładkie, szorstkie, twarde, miękkie. Trening kucania też jest niezwykle ważnym elementem nauki chodzenia, a kucać można na przykład po zabawkę. Możemy wspierać malucha, organizując mu sprzyjające otoczenie, jednak samodzielny chód pojawi się wtedy, kiedy dziecko będzie na to gotowe, zarówno mentalnie, jak i fizycznie.
Zastanawiam się, czy w ogóle powinniśmy motywować, zachęcać, czy lepiej poczekać, aż dziecko samo wykształci tę umiejętność?
Na pewno nie powinniśmy prowadzić naszych pociech za ręce – a są to bardzo częste praktyki. Nie wspomnę już o proponowaniu wszelkiego rodzaju pchaczy czy chodzików. Chód to naprzemienne gubienie i odzyskiwanie równowagi. Odbywa się bez żadnej pomocy i wsparcia. Takiej lokomocji oczekujemy. Nie pomagając, sprawiamy, że dziecko musi samo sprostać zadaniu, a tym samym poznać możliwości swojego ciała w zmieniającym się otoczeniu. Zatem powinniśmy tak organizować otoczenie dziecka, by zachęcać je do samodzielnej aktywności. Stawianie kroków z przytrzymywaniem za ręce ma niewiele wspólnego z właściwym wzorcem chodu. Nie rozwija się wtedy prawidłowe obciążenie stóp, a środek ciężkości jest znacznie przesunięty, razem z brzuszkiem, do przodu.

Jakie mogą być konsekwencje tego, że dziecko zaczyna chodzić zdecydowanie później od rówieśników?
W tym wypadku należy wspomnieć o trudnościach w doskonaleniu równowagi, koordynacji ruchowej i siły mięśniowej, które mają ogromny wpływ na stabilność tułowia. Ponadto dziecko może potrzebować dodatkowej pomocy i terapii w celu wsparcia procesu nauki chodzenia.
Jaką radę miałaby pani dla rodziców, których półtoraroczne dzieci nie chodzą?
Zdecydowanie zaleciłabym konsultację u fizjoterapeuty, który oceni rozwój psychoruchowy dziecka, przede wszystkim jego gotowość do chodzenia, i wykluczy poważniejsze problemy. Bądźcie cierpliwi i wspierajcie dziecko w jego samodzielnych próbach nauki chodzenia. Nie stawiajcie na siłę, nie prowadźcie za ręce, nie proponujcie pchaczy czy chodzików. Jeśli dziecko nie pozna tego rodzaju aktywności, nie będzie się ich domagać, naprawdę! I co najważniejsze, nie porównujcie swoich pociech do ich rówieśników. Za to zwracajcie uwagę na postępy w rozwoju.