kuchnia rodzinne gotowanie

Polska – Meksyk, jajka na śniadanie!

Rodzinne gotowanie

Polska – Meksyk, jajka na śniadanie!
Kinga Hołub

Śniadanie bez spinki i presji, z prawie pustą lodówką, ale chatą pełną śmiechu – wpraszam się dziś do Izy Kaczmarek-Szurek, Pawła i małego Leopolda.

Ona ilustratorka i szefowa studio Formallina. On grafik w agencji reklamowej. Dwa komputery, dwa ekrany, uff… dziś można zwolnić, deadliny na kreatywne prace nie gonią. Nawet ze śniadaniem nikt się nie spieszy, oglądam plakaty i grafiki, gadamy o podróżach (rodzinnie na Kubie) i jedzeniu. W pokoju małego pędzi po ścianie namalowany przez Izę autobus, a ja ostrożnie stąpam jak po polu minowym, by nie nadepnąć na jakąś ważną budowlę Lego – mały konstruktor czujnie zerka na mnie z kanapy. Zanim założy czapkę szefa kuchni, wykona tuzin skoków z łóżka na poduchy, ot tak, dla rozgrzewki. Co dziś jemy? Jajka. Aha, Paweł musi tylko po nie skoczyć do sklepu. A mówiłam, że będzie bez instagramowej presji? Będzie za to jajko po meksykańsku, czyli wariacja Izy na temat jajek, przypraw i podróży. Oraz tego, co znajdzie akurat w lodówce.

 

Zanim zajrzymy do lodówki i stworzysz polsko-meksykański hit śniadaniowy, rozglądam się po mieszkaniu i widzę po pierwsze twoje plakaty i ilustracje, a po drugie – centrum dowodzenia: dwa ekrany komputerów. Ilustratorka i grafik, pracujecie czasem tak łokieć w łokieć, obok siebie?

Ha, ha. To się zdarza prawie codziennie, ale potrafimy pracować oddzielnie, nie rozpraszać siebie nawzajem. 

Konsultujecie swoje pomysły, dzielicie się? Czy nie przenosicie pracy do domu?

Jak najbardziej – konsultujemy, jednak ostatnio obydwoje doszliśmy do wniosku, że każde z nas wie, jak wykonać po swojemu najlepiej daną rzecz, więc dopóki nie ma Wielkiego Kryzysu Twórczego, staramy się nie korzystać ze swojej pomocy (śmiech). Jako że pracuję w domu, w momencie wyłączenia komputera praca dla mnie nie istnieje. Taką mam higienę. Paweł na szczęście pracuje poza domem, więc jakoś dajemy radę! 

Znajduję całe spektrum kobiet w twoich ilustracjach. Jakbyś dostała zlecenie, narysuj Izę Kaczmarek-Szurek, to jaki byłby to plakat?

To bardzo trudne pytanie! Myślę, że na plakacie znalazłby się jakiś szalony dorosły, który niekoniecznie serio przyjmuje rzeczywistość, w której żyje. I koniecznie zmarszczki mimiczne!

Sunday is Monday – opowiedz o tej serii. Oglądając twoje grafiki, mogłabym pomyśleć, że rozmawiam z wytrawną joginką, a podobno dużo bardziej gustujesz w siłce? To twoja odskocznia?

Zdecydowanie! Dawno temu praktykowałam codziennie jogę, przez parę lat. Doszłam jednak do wniosku, że moje ciało i umysł nie potrzebują wyciszenia i zaglądania wgłąb siebie. Na co dzień wykonuję wysiłek intelektualny, który powinien być równoważony wysiłkiem fizycznym. Lubię różne rodzaje treningów – od siłowego ze sztangą czy kettlami po jakieś ogólnorozwojowe kombinacje. Taki spartański WF. Bliżej mi do starożytnej Grecji niż do Wschodu. Po ćwiczeniach jestem bardzo szczęśliwa, nie potrzebuję nic więcej.

Ty sprzed urodzenia synka. Jak zmienił się tobie, a właściwie wam, życiowy grafik, odkąd zostaliście rodzicami?

Mieliśmy więcej czasu, więcej podróżowaliśmy i żyliśmy bardziej beztrosko. To chyba oczywiste! Na szczęście wtedy był czas na spełnianie marzeń o podróżach, więc nie mamy poczucia niedosytu, że coś nas ominęło. Korzystaliśmy z beztroski, ile się dało. Nigdy nie żyliśmy według grafiku i checkpointów do zaliczenia, więc teraz, kiedy jest z nami Leopold, żyjemy podobnie, tylko codzienność jest bardziej radosna. Jeśli chodzi o mnie, sporo czasu zajęła mi transformacja z „ja” do „ja-mama”. Na szczęście pogodziłam ze sobą te dwa równoległe światy i jest mi z nimi wspaniale! 

Pusta lodówka – takie prawdziwe i życiowe. Podobno to geneza powstania przepisu, jaki dziś zrobisz? Jesteś mistrzynią kombinatorki w stylu: coś z niczego?

Zazwyczaj robię coś z niczego, nie lubię marnowania żywności i kupowania ponad miarę. Nasza lodówka tylko wygląda na pustą! Zawsze mam w zanadrzu aromatyczne przyprawy oraz podstawowe, świeże produkty. Będąc w Meksyku, spróbowałam przepysznych wegańskich hamburgerów z grzyba Portobello, stąd ta inspiracja. Pewnej soboty obudziliśmy się bardzo głodni, a lodówka uraczyła nas tylko wybiórczą ilością produktów, zapowiadała się katastrofa, a powstał jeden z naszych ulubionych śniadaniowych frykasów!

Pomysły na gotowanie przywozicie też z waszych rodzinnych wyjazdów. Ta ilość przypraw w twojej kuchni to echo dalekich podróży? 

Tak. Póki Leopold był malutki i nie miał większych wymagań, a miejsca w samolocie dla roczniaka czy dwulatka jest bezpłatne, podróżowanie było łatwiejsze. Z rejonów poza Europą odwiedziliśmy Meksyk i Japonię – kiedy, jak nie wtedy? Karmienie naturalne, rodzicielska uważność i komplet szczepień w zupełności wystarczyły, aby z maluchem zwiedzać wymarzone miejsca. Jak Leopold podrósł, zaczął wymagać od nas innego programu wypoczynkowego – na Kubie najbardziej podobały mu się miejskie skwery, w których gromadziły się miejscowe dzieciaki i mógł się z nimi pobawić. Jeżeli chodzi o smaki, to zdecydowanie tęsknimy za kuchnią meksykańską i owocami w kubeczkach sprzedawanymi na ulicy, podlanymi ostrą salsą. Obydwoje lubimy pikantne potrawy, jednak w moim przypadku tolerancja ostrości nie zna granic, dlatego notorycznie zdarza mi się przesadzić z ilością przypraw!

No to bez zbędnych intro, gotujmy!

 

***

JAJKA NA OSTRO Z PORTOBELLO 

Składniki:

4 jajka zerówki

2-3 pomidory

2 pieczarki Portobello

1 awokado

tłuszcz do smażenia

sól

przyprawy (wędzona papryka, hinduskie garam masala, sos tabasco, chilli)

Najpierw podgrzewamy tłuszcz na patelni i dodajemy do niego mieszankę przypraw, z dużą ilością wędzonej papryki. Wąchamy, czy całość jest dla nas aromatyczna – jeśli tak, wrzucamy pokrojone plastry Portobello i obtaczajmy je w tym przyprawionym tłuszczu. Jak grzyb trochę zmięknie, dodajemy pokrojone w drobną kostkę pomidory i cały czas mieszamy. Dodajemy trochę soli. Kiedy pomidory zmiękną do bliżej nieokreślonego kształtu, wrzucamy jaja i delikatnie je rozprowadzamy, mieszając z resztą składników tak, aby nie zrobiła się jajecznica, tylko żółtko odrobinę wymieszało się z białkiem. Jak już się delikatnie zetnie, przykrywamy całość i odstawiamy na kilka  minut. Podajemy z pokrojonym na wierzchu awokado i kropelkami tabasco albo innej ostrej salsy. Oczywiście dla dziecka robimy wersję mniej pikantną, wedle gustu! 

 

¡que aproveche! Smacznego! Trochę Meksyku, trochę hinduskich przypraw, polskie jaja i zwykła sobota na warszawskiej Pradze-Południe. Bardzo dobry start w weekend. A tu znajdziecie inne przepisy i pomysły na rodzinne gotowanie.

 

Izabella Kaczmarek-Szurek: ilustratorka, szefowa studio formallina.com. Na co dzień projektuje plakaty, ilustracje, a czasem nadruki na tkaniny (m.in. dla Łukasza Jemioła czy Gosi Baczyńskiej).