No i zaczęło się: dzieci zdrowe, ale tygodniami na szkolnych kwarantannach, repertuar filmowo-książkowy wyczerpany, nuda wkrada się szparami w oknie. Mamy pomysł na to, jak zachęcić dzieciaki do tworzenia ceramiki. W domu!
Dziś bardzo jesienne spotkanie – do pracowni Oli Nadolny wkradło się piękne słońce, by przegonić posępne listopadowe nastroje. Nie raz podziwiałyśmy wnętrza tego stuletniego domu oraz wnętrzarskie wyczucie Oli, ale jeszcze nigdy nie uchyliła drzwi do swojego królestwa – domowej pracowni ceramiki Wolno. To tu dziś pokażemy, od czego zacząć przygodę z ceramiką, co jest nam potrzebne i jak zachęcić dzieci do lepienia w glinie. Jest przytulnie, jesiennie, pachnie kawą z kardamonem. Do kompletu dołączają kapcie Vanuba, czyli rodzinny patent na zimne dni. Wykonane są rzemieślniczo, z naturalnej skóry i owczej wełny – nie martwimy się, że w tak dużym i starym domu ktoś się przeziębi. Dziś zarażamy się, owszem, ale tylko pasją!
Zanim zajrzymy do pracowni Oli, mała rozgrzewka rodzinna przy kawie i obowiązkowo łupanie orzechów – jedni w tym widzą ćwiczenie małej motoryki (przyda się przy lepieniu z gliny!), inni pyszny czasoumilacz. Na nogach Vanuba, bo w pracowni jest podłoga z betonu, do rąk fartuchy – i zaczynamy przygodę z ceramiką. Dla mnie to debiut, dla Mai i Poli – córek Oli, to kolejne spotkanie i świetny patent na popołudniową nudę. Od czego zacząć? Gdzie szukać zajęć dla dzieci? I co daje małym i dorosłym toczenie przy kole?
Ola, zanim zaczniemy lepić, opowiedz, jak zaczęłaś przygodę z ceramiką i co skłoniło cię do powrotu po latach?
Moja przygoda rozpoczęła się, gdy byłam dzieckiem. Chodziłam na zajęcia do domu kultury praktycznie co tydzień przez wiele lat, przyjaciele moich rodziców są ceramikami, jeździłam z rodzicami do ich pracowni. Gdy zdałam maturę i wyjechałam na studia do Krakowa, zapomniałam o ceramice na wiele lat. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś wrócę do tego materiału, a tym bardziej nie myślałam, że ceramika stanie się dla mnie sposobem na życie!
Była w cieniu projektowania wnętrz…
Przez lata pracowałam jako projektantka wnętrz, ale w pewnym momencie poczułam, że czas na zmiany. Bycie projektantką wnętrz było bardzo wymagające… Podjęcie decyzji o stopniowym odejściu od tego zawodu zbiegło się w czasie z zakupem ponad stuletniego domu w podwarszawskim Milanówku. Pamiętam, że wspomniałam wtedy mojemu mężowi, że chciałabym może kiedyś wrócić do lepienia w glinie. On wtedy zapytał, czy myślę, że nasz garaż to dobre miejsce na piec… I tak piec pojawił się po kilku miesiącach, a ja zaczęłam lepić. Najpierw na desce na stole w jadalni, potem na stole w gabinecie, w miniprzestrzeni pod schodami, w pokoju na piętrze. Do tej pory pamiętam, gdy dwa lata temu, mniej więcej o tej porze roku wyjęłam z pieca swój pierwszy wypał ze szkliwem. Napisałam wtedy długopisem na dłoni „dream”. To marzenie już ze mną zostało, teraz w formie tatuażu. Po roku lepienia samodzielnie poczułam, że dotknęłam szklanego sufitu, że nie nauczę się już więcej sama. Ceramika to rzemiosło, coś, przy czym potrzebujesz przewodnika, nauczyciela. Poszłam wtedy na weekendowy kurs toczenia na kole do szkoły Ceramiq. Poznałam tam niesamowitych ludzi, którzy chcieli dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem. Złożyłam papiery do szkoły i właściwie w ostatniej chwili zostałam przyjęta. Zaczął się dla mnie nowy rozdział.
Czy ceramika w wersji amatorskiej jest dla każdego? Myślę nie tyle o zdolnościach manualnych, co o temperamencie. Umiejętność koncentracji, skupienia…
Ceramika jest przede wszystkim dla tych, którzy potrzebują zwolnić. Może na chwilę, może na dłużej. Ceramika daje wytchnienie. Pozwala zanurzyć się w tu i teraz. Uczy cierpliwości, ale też nagradza wysiłki efektami. Wizualizowanie naszych myśli w postaci gotowego naczynia jest cudownym procesem. Glina daje nam poczucie sprawczości, swobody twórczej, wolności. Można z nią „pogadać”. Ja czasem mówię, że terapeutycznie glina działa podobnie jak morze. Lepiąc, wrzucamy w nią różne myśli, trudności, a potem wypalamy to wszystko w ponad 1000 stopni. To działa kojąco!
Z czego się składa taki domowy ceramiczny warsztat minimum?
Hmmm… ja zaczynałam od deseczki (najlepiej sprawdza się kawałek sklejki – można go kupić np. w Castoramie – ważne, żeby powierzchnia była z surowego drewna, inaczej glina przyklei nam się na amen.) Można użyć też materiałowej szmatki. Do tego potrzebujemy wałka, dwóch miseczek – w jednej zrobimy błotko (do sklejania), a w drugiej będziemy mieć wodę z gąbeczką (do gładzenia) i kilku sztuk narzędzi (mogą to być narzędzia dla ceramików, ale równie dobrze można użyć: widelca, łyżki, wykałaczki, foremek do ciast). Do tego wszystkiego potrzebujemy jeszcze gliny, najlepiej takiej z 20-40% zawartością drobnego szamotu. Warto robić notatki, z jakiej gliny lepimy. Istnieją masy nisko, średnio i wysoko topliwe, to wszystko ma znaczenie, jeśli chodzi o temperaturę wypału, szczególnie jeśli chcemy korzystać z czyjegoś pieca. Gdy prace są zbiskwitowane, musimy je jeszcze poszkliwić, dobrać je do masy i przede wszystkim pamiętać, jakim szkliwa użyliśmy.
U ciebie jest pracownia w wersji pro!
Do pracowni bardziej zaawansowanej potrzebujemy dużo półek, stabilne stoły, piec, koło garncarskie (jeśli toczymy) i najlepszego przyjaciela ceramika – walcarkę. Wspominałam już o półkach? Ważne, żeby mieć osobne strefy do szkliwienia i osobne do surowej gliny. Te dwa procesy nie mogą się mieszać. Dodatkowo trzeba pamiętać o wodzie i o odstojniku (glina nie może dostawać się do kanalizacji, bo zapcha ją bardzo szybko).
Ceramiczne wprawki z dzieckiem: od czego zacząć? Czy są jakieś zestawy dedykowane dla dzieci?
Lepienie z dzieciakami można zacząć zawsze, ale trzeba znać podstawowe zasady postępowania z materiałem. Jest trochę miejsc w internecie, które propagują wiedzę o procesie lepienia w glinie. Zestaw skierowany dla dzieci bardzo łatwo można stworzyć na własną rękę. Warto zacząć od płaskich form (obecnie foremki do ciasta jako formy do bombek na choinkę będą idealne), bo są przyjazne i przewidywalne. Odbijanie dłoni, rysowanie patyczkiem obrazków na płaskim płacie gliny to też superpomysł. Jeśli dzieciaki chcą, można spróbować pokazać im formy przestrzenne. Na początek polecam zwierzątka (sama w pracowni mam żółwia, zająca i ślimaka, które ulepiłam, gdy miałam 6 lat). Czasem jest tak, że dzieciaki same chcą popróbować lepienia i mają swoje pomysły, warto na to pozwolić. Nieskrępowane doświadczanie gliny daje dużo radości. Moja Pola zawsze lepi np. naczynia użytkowe, jak miseczki i kubeczki, natomiast Maja potrafi zrobić tęczę na trawie!
Zakładam też, że trzeba się przygotować na kwestię ambicji: że nie zawsze wychodzi, czasem wręcz odwrotnie niż zamierzamy.
Najfajniej jest pozwolić dzieciom działać, czuć materiał. Ale to oczywiście zależy od charakteru. Jeśli ktoś jest bardzo nakierowany na efekt, polecam proste formy ze zwierzaków – ślimak zamiast konia, a z naczyń: talerzyk zamiast kubka czy wazonu. Wbrew pozorom to, co jest najtrudniejsze w ceramice, to właśnie uzyskanie oczekiwanego efektu i powtarzalności. To może być dla niektórych dzieci frustrujące, więc warto obserwować, jak dziecko reaguje na proces lepienia.
Czy twoje dziewczyny czasem lepią z tobą, czy pracownia to raczej tylko twoje terytorium?
Dziewczynki lepią czasem ze mną w pracowni i mają z tego olbrzymią przyjemność. Mamy w domu całą masę ich prac. Myślę, że wiedzą jednak, że traktuję pracownię jak moje miejsce pracy i wykonuję tam konkretne zadania. To rzeczywiście trochę moje terytorium. Dlatego Pola i Maja dołączają do mnie „po godzinach” albo w weekendy. Najbardziej lubią toczyć ze mną na kole. Na razie uczymy się centrowania. Idzie im coraz lepiej!
Oprócz malej motoryki – co, z twojej obserwacji, daje nam ceramika? Czy to dobry reduktor stresów?
Ceramika potrafi zatrzymać nas w czasie. To takie uziemianie przez dłonie. Daje poczucie łączności z czymś większym, pierwotnym. Sam proces jest przecież praktycznie niezmienny od tysięcy lat. Glina wyzwala w nas poczucie sprawczości, wolności. Każdy może budować z nią własną relację i kształtować ją na swoich zasadach. Zazdroszczę czasem osobom, które trzymają kulkę gliny w dłoni pierwszy raz! To niesamowity materiał, bo ciągle możesz go ulepszać poprawiać, nigdy nie masz go dość…
Sama prowadziłaś już kilka kursów!
Prowadziłam w tym roku kilka spotkań w ramach wolnych warsztatów. Wszystkie były dla dorosłych, ale rozmyślam już nad pewną nową formą, która – mam nadzieję – pojawi się na wiosnę. Osobiście bardzo polecam jeszcze wizytę w Manufakturze w Bolesławcu. Oprócz zwiedzania Manufaktury można ozdobić tam techniką stempelkową swój talerz i po wypaleniu zostanie on wysłany na podany adres. Dzieciaki będą zachwycone tą techniką!
*
Na koniec mamy dla was prezent od marki Vanuba. Nie wszystkie dzieci lubią kapcie, dobrze się składa, bo to nie są zwykłe kapcie! Tu nie ma nudy, gwiazdy rozsiadły się na turkusach i różach, widzieliście nowe modele? Są wygodne i szerokie tak, by dziecko samo mogło je zakładać. Mięciutka wełniana wyściółka solidnie grzeje, jednocześnie nie przegrzewając skóry i nie wzmagając pocenia. Wełna jest tak delikatna, że dzieci bez problemu mogą nosić kapcie bez skarpetek. Chcecie się przekonać? W terminie 26-29.11 będzie dostępna promocja: do -50% na wybrane modele na stronie marki.
Modele Vanuba, które pojawiły się w sesji to: kapcie damskie Cashmere oraz kapcie dziecięce Peppin w gwiazdy.
Materiał powstał we współpracy z marką Vanuba.



















































