One Day Young
Tylko jeden taki dzień
Zaczęło się od miłości do londyńskiej dzielnicy Hackney.
Dziś powoli kolonizowana przez deweloperów i coraz droższa, do niedawna była przystanią ulicznych artystów – miejscem podobno niezbyt bezpiecznym, ale z pewnością tętniącym alternatywną energią. Jenny Lewis zamieszkałą tu ponad dwadzieścia lat temu i poczuła się u siebie. Pracowała jako fotografka komercyjna, ale w wolnych chwilach włóczyła się po ulicach z aparatem i dokumentowała rytm życia lokalnych mieszkańców.
Pociągali ją artyści – mistrzowie w kręceniu hula-hop, linoskoczkowie, sztukmistrze czy rzeźbiarze. Ale zainteresowali ją też najmłodsi mieszkańcy dzielnicy, a dokładnie – jednodniowe noworodki. Jenny odwiedzała porodówki i mamy, które rodziły w domach. Robiła niezwykłe portrety, wnikając w intymność pierwszych wspólnych chwil. Zasada była jedna – Jenny fotografowała je w pierwszej dobie po narodzinach.
Czytając o projekcie, spodziewałam się zdjęć obolałych, zmęczonych kobiet i wyczerpanych noworodków. Ku mojemu zaskoczeniu fotografie Jenny są pełne mocy. Kobiety promienieją radością, ich oczy błyszczą. Jenny uchwyciła moment triumfu, a czasami ekstazy. – Moje bohaterki zeszły właśnie z pola bitwy i są nabuzowane hormonami. Czują się zmęczone, ale dumne z tego, co udało im się osiągnąć i przeżyć – opowiadana artystka.
Fotografie Jenny pozbawione są glamour’u, który charakteryzuje niemowlęce sesje. Fizyczność jest tu dosłowna, a czasem nawet bezlitosna – jak przy rodzeniu nowego życia. Jenny opowiada o cudzie początków życia i początków miłości bez słodyczy i pasteli. Nie upiększa matek, ani ich nie stylizuje. Dzięki tej autentyczności, przemawiają do nas mocniej i pełniej. Narodziny odzyskują pierwotną moc, stają się dla matki i dziecka rzeczywistym rytuałem przejścia.
Z fotografii zebranych w projekcie One Day Young powstał album. Zamawiamy na Dzień Matki!
Ilość komentarzy: 2!
Przepiękne. Aż mam łzy w oczach gdy na nie patrzę.
dokładnie tak jak my 🙂