edukacja seksulana nastolatki psycholog

Nie wciskajmy dzieciom kitu, że seks to tylko z miłości!

Rozmowa z psychoterapeutą i seksuologiem Michałem Pozdałem

Nie wciskajmy dzieciom kitu, że seks to tylko z miłości!
Stanisław Boniecki

Nasze dziecko dorasta: jego ciało się zmienia, a emocje gromadzą się nad głową jak burzowe chmury, zaczyna się interesować pornografią, masturbować, ukrywać. W obliczu nowych wyzwań nasza relacja chwieje się w posadach. Także dlatego, że wczesny nastolatek to papierek lakmusowy wewnętrznych konfliktów i nieprzepracowanych traum rodziców. Jak zadbać o więzi i nie stać się kimś, kim nigdy nie chcieliśmy być – hipokrytą lub control freakiem – rozmawiamy z psychoterapeutą i seksuologiem Michałem Pozdałem, związanym z fundacją Anji Rubik SEXED.PL.

Edukacja seksualna w Polsce to po prostu mit. Nie pomaga tu narracja prorządowych mediów, które straszą „seksualizacją” dzieci i odwracają tym samym uwagę od meritum – że bez podstawowej wiedzy o własnej cielesności, naprawdę trudno wyrosnąć na świadomego swojej wartości, w pełni stanowiącego o sobie człowieka. Jako pierwsze w historii pokolenie rodziców, próbujących wychowywać bez tematów tabu, nierzadko w zderzeniu z dojrzewaniem małych ludzi czujemy się rzuceni na głęboką wodę. Na szczęście pojawia się coraz więcej publikacji, które wskazują nam drogę do lepszej komunikacji z dzieckiem, torując ścieżki empatią i czułym, inkluzywnym językiem rozmów. Takim przewodnikiem jest m.in. „SEXEDPL. Dorastanie w miłości, bezpieczeństwie i zrozumieniu”, na łamach którego rodzicielskie wątpliwości (dzielą się nimi między innymi: Joanna Okuniewska, Aleksandra i Michał Żebrowscy czy Martyna Wojciechowska) rozwiewają eksperci i edukatorki seksualne.

Mówiąc o wczesnym nastolatku mamy na myśli dzieci w wieku 9-13 lat, czyli w okresie sporych zmian fizycznych: dziwne zapachy, wydzieliny, ból. Świadomość, że wszystko to jest „na zawsze” bywa dla młodych ludzi bardzo trudna do zaakceptowania. Kiedy i w jaki sposób zacząć z nimi rozmowę, by złagodzić ów proces?

Chciałbym przede wszystkim obalić mit konieczności odbycia Tej Rozmowy. Tym bardziej nawet, jeśli temat cielesności czy seksualności nie pojawił się wcześniej w naszych dialogach z dzieckiem. Kiedy rodzic nagle proponuje „usiądźmy, porozmawiajmy”, dziecko w naturalnym odruchu będzie stawiać opór, bo to dla niego sytuacja niekomfortowa. Spina się zresztą również dorosły, który często zaczyna mówić jak lekarz, próbuje używać jakichś profesjonalnych terminów. Dla obu stron jest to sztuczne i krępujące. Nastolatek powie, że „mama zwariowała” albo, że to „cringe”, a rodzic może mieć wrażenie, że zawiódł. Idealnie, jeśli edukacja seksualna odbywa się jako element nauki ustawicznej, czyli takiej, która po prostu naturalnie się dzieje, od najwcześniejszych lat. Kiedy np. dzieci wspólnie się kąpią, bawią z rówieśnikami nad rzeką, na basenie, w saunie. Mówienie o ciele w takich zwyczajnych, codziennych okolicznościach to najlepsze, co możemy robić w tym temacie. Nazywać jego części, zaspokajać ciekawość. Używanie dziecięcych słów na tym etapie jest jak najbardziej w porządku. Ponadto pamiętajmy, że dzieci najwięcej uczą się poprzez obserwację naszych zachowań i to te uznają za wzorcowe. Zatem jeśli widzą, że tata na basenie zakrywa się dwoma ręcznikami lub słyszą, jak mama powtarza, że nie wyjdzie z domu bez makijażu albo jak rodzice niepochlebnie komentują czyjś wygląd, to potem już żadne słowa nie zneutralizują tego komunikatu.

Czy obserwowanie mamy/taty nago, podczas ubierania się, mycia itp. sprawia, że młodemu człowiekowi łatwiej jest zobaczyć swoje dorastające ciało w szerszej perspektywie?

Każda otwartość ma swoje granice. Oczywiście nic się nie stanie, jeśli dziecko zobaczy nas kilka razy nago w naturalnych sytuacjach, które mogą być zresztą dobrą okazją do powiedzenia np. „widzisz, ludziom w pewnym wieku wyrastają włosy pod pachami” i do znormalizowania takimi uwagami procesu przemian, które się zaraz zadzieją. Ale o wszystkim decyduje właściwy kontekst i częstotliwość, bo jeśli rodzic będzie się eksponował przy dziecku zbyt często, to wywoła raczej efekt awersyjny. Należy także wziąć pod uwagę, że dorastający nastolatek może na taki widok zareagować inaczej niż młodsze dziecko, bo ze swoją wewnętrzną nieakceptacją ciała znajduje się często na przeciwnym biegunie i nagość drugiej osoby stanowi dla niego nadmiar bodźców. Jeśli z kolei zdarzy się jednorazowo, że młody człowiek zobaczy rodziców podczas seksu, wówczas – o ile mamy pewność, że rzeczywiście nas widziało – musimy mu spokojnie wyjaśnić, co zobaczyło, ale bez wchodzenia w szczegóły. Życie seksualne rodziców nie powinno być w żadnym wypadku sprawą dziecka. I odwrotnie: życie seksualne dojrzałego dziecka nie powinno być sprawą jego rodziców. Ta granica jest nienaruszalna.

Czasami taką nienaruszalną granicę wydaje się stawiać również nastolatek, który nie chce rozmawiać, nie chce słyszeć żadnych komentarzy, zaczyna się cały zakrywać. Czy możemy w jakikolwiek sposób wesprzeć go w tym poczuciu wstydu?

Wstydzenie się to normalna faza rozwojowa, która zazwyczaj mija i tak powinniśmy na to patrzeć. Tak manifestuje się potrzeba czasu, by się oswoić ze zmianami, ze swoim ciałem albo reakcja na zbyt wiele bodźców, przed którymi nastolatek chce się schować. Dla rodzica to trudny moment, bo musi działać przeciwintuicyjnie. Intuicja podpowiada mu, że należy to dziecko, które teraz bardzo siebie nie lubi, pocieszyć. Lepiej tego nie robić. Jeśli powiemy „nie ma się czego wstydzić” albo „jesteś piękna/piękny”, to ono nam po prostu nie uwierzy. Znacznie lepiej odbierze słowa takie jak „wiem, że ci trudno, rozumiem, pamiętam, jak to jest, kocham cię”. Musimy się przy tym wykazać naprawdę sporą empatią. Co ważne, starajmy się nie obciążać go dodatkowo naszymi emocjami, nie mówić, że jest nam smutno lub się martwimy, bo będzie się tym dręczyć, a przecież w jego zachowaniu zupełnie nie chodzi o to, by wyrządzić nam jakąkolwiek przykrość. Dopiero, jeśli stan będzie się przedłużał i nie minie przez kilka miesięcy albo zacznie przyjmować formę dysforii, kiedy dziecko nie będzie chciało np. pokazać nawet centymetra ciała czy kawałka kolana, wówczas może się okazać niezbędna pomoc terapeuty.

Nawet jeśli my-rodzice powstrzymamy się od komentarzy, to przecież wiemy, że dzieci same się oceniają, a w grupie rówieśniczej, np. porównują długość penisa lub wielkość piersi…

Takie zachowania również są elementem normy rozwojowej. Jeśli nikomu nie dzieje się krzywda, możemy to z czystym sumieniem zostawić tak, jak jest. Interweniujmy, gdy dochodzi do eskalacji, np. ktoś doświadcza przemocy lub bullyingu. Róbmy to zdecydowanie, ale nierepresyjnie, bo robiąc aferę niewiele wskóramy. Nie mamy wpływu na to, co kogoś śmieszy lub co stanowi dla kogoś rozrywkę, ale możemy jak najbardziej domagać się wzajemnego szacunku, jasno określić zasady, powołać się na normy prawne i uświadomić młodzież co do konsekwencji z ich łamania.

Czy szanowanie potrzeby intymności dorastającego dziecka ma jakieś granice? Z jednej strony chcemy postrzegać się jako w pełni akceptujących rodziców, z drugiej – obawiamy się, by niczego nie przegapić.

Na pewno warto uważnie obserwować, ale to wcale nie oznacza, że każda sytuacja wymaga naszej reakcji. Nie wkraczajmy w sferę intymną dziecka, nawet jeśli jesteśmy pełni pozytywnych emocji, dumy czy radości. Nie róbmy i nie mówimy niczego ponadto, co ten młody człowiek jest w stanie przyswoić. Te sygnały, że czegoś nie chce, będą naprawdę czytelne. A jeśli nie, zawsze możemy też zapytać wprost: „czy chciałabyś/chciałbyś, żebyśmy poszli razem po podpaski/tonik/dezodorant?” Oraz przyjąć każdą odpowiedź. Samowola w tym zakresie może być dla niektórych potężną traumą. Chociaż na pewno zdarzają się dzieci, które potrzebują pewnego rodzaju celebracji.

Jeśli jednak zaobserwujemy u nastolatka zainteresowanie pornografią albo przyłapiemy go na czynnościach autoerotycznych, chęć zareagowania w jakikolwiek sposób jest trudna do opanowania. Teoretycznie wiemy, że takie rzeczy się zdarzają, ale z jakiegoś powodu obciąża nas to bardziej niż nakrycie dziecka na podjadaniu w ukryciu cukierków. Chociaż dla danego etapu rozwoju to pewnie analogiczne okoliczności, prawda?

Tak, to wciąż są normalne sytuacje rozwojowe. Obciążają nas, bo mamy nadal dość silny przekaz kulturowy, że jest w nich coś złego, brudnego, grzesznego. Dopiero się uczymy postrzegać ciało inaczej. Takie momenty są też często triggerem, który budzi w nas własne trudne doświadczenia z czasów odkrywania seksualności i na dodatek jeszcze silniej uświadamia, że dorastanie naszych dzieci oznacza również nasze starzenie się. W przypadku masturbacji nie ma potrzeby reagowania, o ile nie przybiera ona formy działań obsesyjno-kompulsywnych. Zdarza się, że silnie zestresowani młodzi ludzie nie potrafią się powstrzymać przed dotykaniem czy pocieraniem swoich miejsc intymnych nawet w miejscach publicznych lub robią to wcale nie dla przyjemności, ale po to, by rozładować zbyt silne napięcie nerwowe. Wówczas konieczna jest pomoc terapeuty. Sięganiem po pornografię na początku zazwyczaj kieruje ciekawość. Dostęp do niej jest dziś, w czasach internetu szczególnie łatwy i w tej kwestii niewiele możemy poradzić, ale w tym, że przyłapaliśmy dziecko, może być komunikat, że nas testuje, że chce zobaczyć, jak zareagujemy. Na gorąco lepiej do tego tematu nie podchodzić. Polecam zawsze odczekać, np. tydzień, i zacząć od pytań: „co ci się w tym podobało?”, „jak się czułaś/czułeś, oglądając to?”, wysłuchać, nie wściekać się, a następnie ustalić zasadę, że w naszym domu treści 18+ można oglądać po 18. urodzinach. Nie zaszkodzi również wspomnieć o szanowaniu swojego ciała, bezpieczeństwie kontaktów płciowych, związanych z taką bliskością stanów emocjonalnych. Tylko zawsze proszę: nie wciskajmy dzieciom kitu, że seks to tylko z miłości!

Czy nie jest tak, że dla wczesnych nastolatków ta osiemnastka zaczyna się jawić jako taki święty Graal. Jak wyjaśnić, że to oczekiwanie jest rzeczywiście uzasadnione? Na przykład w sytuacji, kiedy dziecko daje czytelne sygnały o swojej transpłciowości.

To jest zagadnienie, które wymaga wielkiej ostrożności. Po okresie pandemii i wyizolowania wielu nastolatków jest naprawdę zagubionych, szuka swojej tożsamości, uwagi, wyjaśnienia dla swoich stanów emocjonalnych. Dochodzą do tego szalejące hormony. W tygodniu odbieramy kilkanaście zgłoszeń od rodziców, zastanawiających się, czy mają transpłciowe dzieci. Wiele z nich jest jednak po prostu zdezorientowanych i diagnozowanie zaburzeń tożsamości płciowej w takich przypadkach nie jest uzasadnione. Poza tym okres diagnostyczny powinien trwać co najmniej 6 miesięcy. Dopiero na podstawie takiej opinii i po przeprowadzeniu wielu badań można podjąć leczenie w kierunku korekty płci. Gdyby decyzję o zmianie płci podejmowano bez żadnych reguł, można by wyrządzić młodym nieodwracalną krzywdę. To nie zmienia oczywiście faktu, że niektóre z tych dzieci rzeczywiście wymagają takiego leczenia. Rodzic, który chce dla dziecka jak najlepiej, w niektórych sprawach musi być tą wyższą instancją, ustalającą reguły.

Brzmi wykonalnie, ale w praktyce bywa trudne do zrealizowania. Brakuje nam narzędzi. Blokują nas nasze przekonania, własny wstyd, niewiedza…

Na szczęście mamy dostęp do źródeł, z których można czerpać naprawdę wartościową wiedzę o dojrzewaniu, seksualności. Jest mnóstwo świetnych książek, dostosowanych do poziomu rozwoju, nawet dla maluchów, kilkulatków. Jeśli z dowolnego powodu nie czujemy się na siłach, możemy podsunąć taką lekturę naszemu dziecku, oczywiście po wcześniejszym jej przeczytaniu. Możemy też przeczytać ją wspólnie, jak inne historie. Nie musimy nakładać na siebie presji wyjaśniania wszystkiego. Przecież naszym podstawowym zadaniem jako rodziców jest zatroszczenie się o sferę emocjonalną nastolatka. Tak, by przechodząc przez cały proces, czuł się komfortowo i bezpiecznie. Jeśli widzimy w sobie te blokady i nie jest nam z tym dobrze, możemy sami skorzystać z terapii, rozwiązać swoje konflikty.

*

Michał Pozdał – założyciel i kierujący pracą Instytutu Psychoterapii i Seksuologii w Katowicach. Autor książek „Męskie sprawy. Życie, seks i cała reszta” (we współpracy z Agatą Jankowską) oraz „Kobieta świadoma”.  Pracuje z dorosłymi, młodzieżą, parami i rodzinami w podejściu psychodynamicznym oraz systemowym.

 

Zdjęcia pochodzą z książki „SEXEDPL. Dorastanie w miłości, bezpieczeństwie i zrozumieniu”.

Coś dla Ciebie

Uwaga, seks!

Uwaga, seks!

Dodaj komentarz