pampers sen współpraca

Liczy się sen całej rodziny

Rozmowa z Agnieszką Piotrowską, certyfikowaną konsultantką snu.

Liczy się sen całej rodziny
PIŻMAK STUDIO

Konsultantka snu Agnieszka Piotrowska spotkała się ze mną i z Pauliną Waarbroek, mamą trójki dzieci: 7-letniej Mai i prawie dwuletnich bliźniaków. Tematem przewodnim spotkania był sen i poszukiwanie idealnych pieluszek, które zapewnią dziecku komfort przez całą noc. Konsultantka snu i mama stawiają na Pampers Active Baby.

„Sen mojej pierwszej córki, Mai, różni się od snu bliźniaków, Julka i Niny” – powiedziała Paulina Waarbroek. „Maja budziła się często, być może dlatego, że przy pierwszym dziecku miałam mniejszą wiedzę w temacie snu, byłam bardziej niespokojna a Maja bardziej temperamentna. Bliźniaki na szczęście budzą się dużo rzadziej”. Ale ruchliwość dwulatków, nawet w nocy, zaskakuje każdą mamę. Dlatego dzieci potrzebują pieluchy do zadań specjalnych, dbających również o ich komfortowy sen w nocy. Sen dziecka to zagadnienie dla każdej mamy i każdej rodziny. W przypadku rodziny wielodzietnej, jak u Pauliny, trzeba zadbać o sen całej trójki jednocześnie.

Ewa Kaleta: Muszę przyznać, że trening snu, kontrola czy ingerencja w sen dziecka budzą mój wewnętrzny sprzeciw.

Agnieszka Piotrowska: Ma pani rację, słowo „trening” jest tutaj niefortunne.

Brzmi surowo.

Przełożyliśmy je z angielskiego i w Polsce ma ono negatywne konotacje – podobnie jak trening czystości w kontekście rezygnacji z pieluszek. Odeszliśmy więc w naszym zespole ekspertów z Dobrej Nocki od słowa „trening” i mówimy o wspieraniu snu lub higienie snu. Nasza praca tym zresztą jest: kompleksową pomocą z zakresu higieny snu dziecka.

Mamy dostają dwa różne komunikaty, z jednej strony, nie ingeruj, nie przyspieszaj, niech dziecko w swoim tempie nauczy się spać, a z drugiej – mnożą się specjaliści, którzy twierdzą, że mają twarde naukowe dane udowadniające, że można wpłynąć na rozwój dziecka konstruktywnie poprzez ingerencję. Paulina wspomniała mi też o rodzicielskiej ambicji, która dodatkowo utrudnia sytuację.

Umiejętność przesypiania nocy to żywy temat. Rodzice podchodzą do niego bardzo emocjonalnie i często szukają pomocy oraz wsparcia, wpisując w Google hasła z zakresu tej problematyki. To pokazuje, że mimo wszystko chcieliby coś zmienić w sytuacji, kiedy ich dziecko ma problemy ze snem. Wiemy dzięki nauce, że dzieci budzą się pomiędzy fazami i cyklami snu, bo taka jest fizjologia snu. Oczywiście wiemy też, że prędzej czy później dzieci będą coraz lepiej radzić sobie z przechodzeniem między cyklami, a ich sen będzie się stabilizował i konsolidował. Nie oznacza to oczywiście, że tych naturalnych pobudek nie będzie, a jedynie to, że dziecko w ich trakcie zamiast płakać czy wzywać rodzica, aby pomógł mu w ponownym zaśnięciu, po prostu zmieni pozycję ciała, ułoży się wygodnie i spokojnie pójdzie dalej spać. Ta umiejętność jest neurorozwojowa, taką samą jest chodzenie czy kontrola pęcherza.

Możemy więc nic nie robić i czekać, aż przyjdzie ten odpowiedni czas, i wielu rodziców na to się właśnie decyduje, nawet jeśli te przejściowe okresy są dla nich problematyczne. Moim zdaniem kłopot pojawia się, kiedy te przejściowe problemy wpływają znacząco na jakość naszego życia, życia rodziców i całej rodzimy. Jeśli czujemy, że ten temat nas przerasta – bo zarówno dziecko jak i rodzice odczuwają jego konkretne skutki emocjonalne i fizyczne – to możemy po prostu zdecydować się na to, aby podjąć pozytywne działania.

Jak można pozytywnie wpłynąć na sen dziecka? Czy to nie są po prostu łagodniejsze słowa na nazwanie tego samego rodzaju ingerencji?

Stwarzając dziecku korzystne warunki. Nie forsujemy, nie zmuszamy, po prostu próbujemy odmienić okoliczności. Nowe warunki dają przestrzeń i kolejne możliwości dziecku. Dobrą analogią jest nauka mówienia. Jeśli jesteśmy responsywnymi rodzicami – rozmawiamy z dzieckiem, aktywnie wchodzimy z nim w interakcję, czytamy mu i bawimy się – to dziecko prawdopodobnie będzie miało lepszy zasób słownictwa i być może nawet szybciej zacznie mówić, niż dziecko, z którym tego nie robimy. Czy można takie działanie nazwać sztucznym przyspieszaniem rozwoju?

Racja, nie można.

Mam jeszcze jedną analogię. Nie jesteśmy w stanie zmusić dziecka do jedzenia, ale tworzymy mu optymalne warunki, proponujemy kolorowe dania, różne smaki i konsystencje. To nasza inwencja i pomysły na to, żeby dziecku pomóc się przekonać do próbowania. Czy to jest forsowanie, czy zmuszanie dziecka do jedzenia? Raczej stwarzanie odpowiednich warunków. Przekładając te metody na sen, dbamy o rytuały wyciszające, drzemki w trakcie dnia, a także o ubiór dziecka i o odpowiednią pieluszkę, która zapewni mu suchą i komfortową noc. Kiedy na szali jest kondycja psychiczna rodziców, warto zgłosić się do specjalisty, żeby wspólnie poszukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego nasze dziecko ma problem ze snem. Jeśli chcemy być responsywnymi i uważnymi rodzicami, budować więź z dzieckiem w ciągu dnia, musimy się wysypiać. Niektórzy rodzice, którzy się do nas zgłaszają, mają krwotoki z nosa ze zmęczenia, omdlewają, mają stany depresyjne. Możemy więc oczywiście czekać, aż dziecko samo nauczy się spać, ale często odbywa się to dużym kosztem.

Kiedy ma się więcej niż jedno dziecko, pracę, swoją kondycję, problemy dnia codziennego i dochodzące poczucie winy, że nie umiem uśpić własnego dziecka, to rzeczywiście może być trudno. Paulina wspomniała mi o tym, jak zmienił się jej stosunek do usypiania dzieci, kiedy na świat przyszły bliźniaki – przy śpiącej Mai wszyscy chodzili na paluszkach, żeby jej nie obudzić. Z trójką dzieci wszystko się zmieniło.

To często przekłada się na relacje między rodzicami i na ich życie zawodowe. Mało która praca nie wymaga od nas skupienia, podejmowania decyzji, uważności – nauczyciel, kontroler lotów, kasjer czy kierowca muszą być skoncentrowani na tym, co robią. Kiedy cierpimy z powodu chronicznego niewyspania, nasz stan skupienia i szybkość reakcji przypominają stan po wypiciu alkoholu. Jeśli chodzi o relacje, to często słyszę od moich klientów, że są na krawędzi rozwodu czy rozstania, że są zmęczeni rodzicielstwem. Chroniczny brak snu powoduje długotrwałe wysokie napięcie, frustrację, czasem nawet agresję. Rodzice w poczuciu winy wpadają w błędne koło, czują się winni, że nie podołali rodzicielstwu, a z drugiej strony słyszą, że powinni dawać radę i dać dziecku czas, bo przecież „nie będzie się tak budzić w nocy do osiemnastki”.

Wiemy już, że dzieci budzą się w nocy, ponieważ nie potrafią samodzielnie przechodzić między cyklami snu. Jakie są inne, najczęstsze przyczyny nocnych pobudek?

Problemem może być za wysoka temperatura, dlatego lepiej ubrać dziecko cieplej i obniżyć temperaturę w pomieszczeniu. Czasem dziecku może też przeszkadzać zbyt mocne światło – tu sprawdza się spanie w ciemności lub ewentualnie z małą lampką, najlepiej dającą czerwone, różowe lub pomarańczowe światło, ponieważ w przeciwieństwie do białego, nie hamuje ono wydzielania melatoniny. Ważne jest również, aby poszukać pieluszki, która pozwoli nie przewijać dziecka w nocy. Rodzice często nerwowo zmieniają w nocy pieluszki albo sprawdzają, czy nie są mokre, budząc tym dziecko.

Ale jak to zrobić, przecież pełna pieluszka wymaga wymiany?

Dobrze jest wybrać taką pieluszkę, która po pierwsze będzie chłonna, a po drugie będzie trzymała wilgoć z dala od delikatnej skóry dziecka – wtedy nocne przewijanie nie będzie konieczne, szczególnie u starszych niemowląt i dzieci powyżej pierwszego roku życia. Ważne jest również to, aby pielucha zapewniała dziecku swobodę ruchów, a jednocześnie była tak skonstruowana, że mimo ruchliwości dziecka zawartość nie będzie się wydobywać na zewnątrz. W końcu dzieci w nocy dużo się kręcą, klękają, czołgają się, kucają, a nawet wstają.

Paulina postawiła na Pampersy już 7 lat temu, kiedy urodziła się Maja. Wróciła do nich także przy bliźniakach. Jaką pieluszkę nowej generacji Pani poleca?

W moim odczuciu pieluszka Pampers Active Baby spełnia wszystkie wymagania pieluszki odpowiedniej na noc – dzięki dużej chłonności i utrzymywaniu zawartości z dala od skóry dziecko może spać spokojnie i komfortowo, bez nieprzyjemnego odczucia zimna czy wilgoci. Bardzo praktyczne są też w pieluszkach Pampers Active Baby osłonki wokół nogawek, bo nawet u największych wiercipięt wędrujących po całym łóżeczku nic nie wycieka, a więc nie ma potrzeby przewijania, a co gorsza – przebierania malucha w nocy czy wymiany pościeli. Nie ma chyba nic bardziej stresującego dla rodzica.

Kiedy dzieci często budzą się w nocy, czasem tłumaczymy sobie, że potrzebują bliskości. Jak sobie z tym radzić?

Sen to czas rozstania i musimy się z tym pogodzić. Bliskości z dzieckiem doświadczamy przez cały dzień, kiedy mówimy do niego, karmimy je, przytulamy, wygłupiamy się, ale kiedy dziecko zasypia, musimy się pożegnać – i to jest trudne dla obu stron. Jeśli jest więź, jest też separacja. Dziecko, aby spać, musi czuć się komfortowo, wygodnie i bezpiecznie, ale w trakcie snu jest w innym świecie, gdzie nie możemy mu towarzyszyć. Już Heraklit mówił, że „na jawie świat jest dla wszystkich jeden i ten sam, ale we śnie każdy ucieka do własnego świata”.

Kiedy dziecko ma już ponad rok, opada ten wczesnomacierzyński stan uniesienia, szuka się powrotu do normalności. Jednocześnie to też moment, kiedy po roku pobudek nocnych zaczyna się czuć zmęczenie organizmu.

A normalność często nie nadchodzi sama. Opadamy z sił po wieczornych bataliach o sen. Normalność nie wraca, macierzyństwo nam brzydnie. Warto szukać złotego środka. Rodzice, którym pomagaliśmy znaleźć te optymalne warunki snu dla ich dziecka, piszą do nas nawet po latach, że odmieniliśmy ich życie, że uratowaliśmy ich małżeństwo, że ich dzieci budzą się pełne energii. Że są świadkami, jak z płaczliwych i rozdrażnionych maluchów zamieniają się w dzieci uśmiechnięte i gotowe do akcji.

A nocne karmienie? Ten temat dotyczył Pauliny i wielu innych mam.

To kontrowersyjny temat, w dużej mierze dlatego, że specjaliści nie są tu zgodni. Na co dzień sama spotykam się z różnymi skrajnościami w tym temacie. Przykładowo, we Francji i Szwajcarii rodzice słyszą od lekarzy czy położnych, że trzy-, czteromiesięczne niemowlęta nie potrzebują być w nocy karmione. Moim zdaniem to ekstremalna postawa. Z drugiej strony często mówi się, że jeśli dziecko oczekuje w nocy karmienia, to znaczy, że potrzebuje go niezależnie od wieku – nie do końca się z tym zgadzam, ponieważ zdarza się, że nocne karmienie to przyzwyczajenie dziecka, a nie realna potrzeba fizjologiczna. Zbyt częste karmienia nocne lub karmienia u dzieci starszych często zaburzają sen dzieci i ich rodziców.

Dziękuję za rozmowę.

Agnieszka Piotrowska – certyfikowana konsultantka snu, edukatorka Pozytywnej Dyscypliny, założycielka Dobrej Nocki gdzie współtworzy zespół ekspercki czuwający nad zdrowym snem dzieci. Prywatnie mama Marysi, Gabrysia i Frania.

Dodaj komentarz