Wypełniając wszelkie skrytki swojej szafy pracami polskich projektantów, powinnyście czuć się bezpieczne, trwonić chwil na historie pod tytułem: „nie mam się w co ubrać” nie będziecie. Mamy nie mają na to czasu.
Buty Balaganu, płaszcz Ani Kuczyńskiej, sweter Basi Chrabołowskiej – czego więcej trzeba? Myślenie o ubraniach i dodatkach w kategoriach użyteczności, swobody, kamuflażu i frajdy może się ze sobą sumować, dając rozwiązania satysfakcjonujące i cudownie rozciągnięte w czasie, może i na zawsze. Traktując przedmioty z czułością, przedłużamy ich żywot i nie zaprzątamy sobie głów myślami o wymianie starego/zużytego/jednak nie tak idealnego na nowe. Porządek w szafie i ufność wobec naszej mocnej modowej ligi pomoże zażegnać stylizacyjne dylematy i uspokoić sumienie. Zrobi też dobrze wizerunkowi, ciału i głowie. Redakcyjnie uwielbiamy mieć rękę na rodzimym modowym pulsie i dzielić się z wami tym, co nas urzeka, stąd prezentujemy pierwszy zestaw marek, które swoją ofertą wzbogacają nasze szafy. Szafy mam.
T-SHIRTY I BLUZY DREAMLAND SYNDICATE
Zimowa kolekcja Dreamland Syndicate składa się z dwóch dropów. Pierwszy jest już dostępny w sklepie internetowym marki i tradycyjnie dominuje w nim czerń, a dodatkowo pojawia się czerwień i żółty. Jaskrawości, biżuterii i ubrań typu work wear przybędzie w drugiej odsłonie jesienno-zimowej kolekcji, która zapowiadana jest na koniec lutego. Michał Kozłowski i Paweł Eibel, twórcy DS, zbudowali markę tworzącą koszulki i bluzy idealne, produkowane lokalnie i w limitowanym nakładzie. Chce się w nich ścigać z wiatrem, gubić w polu, gwizdać na palcach i odnajdować drogę w mroku. Ja uwielbiam w tych kilku moich egzemplarzach spać, a potem nie rozstawać się z nimi przez cały kolejny dzień. Bluzy z kapturem sprawdziły mi się przy szybkim wybiegu z basenu, spacerach z psem o świcie i odprowadzaniu syna do przedszkola. Dzięki nim przypominam sobie o dziewczyńskości, o kochanym Burroughsie, o muzyce. Bo Dreamland Syndicate to także label, w którym wydawane są płyty, kasety i książki. Poznajcie się.
Ubrania DS znajdziecie tu.
SCRUNCHIE LOVE ME – LOVE ME NOT
Moja nastoletniość przypadła na lata 90., przez co wszelkie nawiązujące do bazarkowo-odpustowej stylistyki cacuszka i świecidełka skutecznie przyciągają moją uwagę. W przypadku marki Love Me – Love Me Not, stworzonej przez Paulinę, która za miesiąc zostanie mamą, magnesem jest też poczucie humoru jej założycielki oraz bazowanie na tkaninach i tworzywach pochodzących z recyklingu. Ręcznie haftowane scrunchie (gumki do włosów), zdobne w czeskie przekleństwa albo hipisowskie kwiaty świecące w ciemności, są lepsze od wszystkich prezentów dodawanych do dziewczyńskich czasopism razem wziętych. Cenne jak dar od wujka zza siedmiu mórz, egzotyczne i pieczołowicie przechowywane w szkatułce dla kolejnych pokoleń, obiekt zazdrości szkolnych koleżanek i kość niezgody między siostrami. Ja ukochałam model Jane & Serge, który na chwilę obecną jest wyprzedany, ale wraca do sklepu za parę tygodni.
Ozdoby do włosów i biżuterię Love Me – Love Me Not znajdziecie tu.
LNIANE PIŻAMY ŁYKO
Kimono Łyko jeździ ze mną na wszystkie wycieczki, czy to w głęboki las i namiot, czy to na wakacje w słońcu i opalaniu. Musi się dla niego znaleźć miejsce w walizce i basta, bo sposób, w jaki przytula się do ciała, sprawia, że rozstania zwyczajnie nie wchodzą w grę. O nowych, oczywiście lnianych piżamach, myślę równie ciepło. Bo choć zdarzało mi się przysypiać w kimonie, dwuczęściowy set w kratkę i z troczkami, które można wiązać z przodu z lub z tyłu, wydaje się wprost stworzony do spania. Len lubi się z upływającym czasem, a nawet dość bezmyślnym użytkowaniem, wybacza zapomnienie, pranie w wysokiej temperaturze i gniecenie. Zmęczony i sfatygowany nabiera dodatkowego uroku, jak Charlotte Gainsbourg. Nie sposób go nie kochać.
Kimona, piżamy i pościel Łyko znajdziecie tu.
SUKIENKI NATALII SIEBUŁY
Po zebrane łagodnie w talii, wiskozowe sukienki należy chodzić tylko do Natalii Siebuły. Natalia dla każdej kolekcji wysnuwa osobną historię, a sesję zdjęciową planuje w zachwycającej, choć nieoczywistej przestrzeni, jak pensjonat w Krynicy, warszawskie mieszkanie Lecha Sitarskiego czy dom-igloo Witolda Lipińskiego we Wrocławiu. Sukienki dryfują wraz z ciałem, suną naprzód i po skosie, ich obszerne rękawy nie blokują skrzydeł, a opływowe linie niemal proszą do tańca. Wiadomość dla perfekcjonistek, scpetycznych wobec zakupów online: Natalia szyje także na miarę.
Ubrania zaprojektowane przez Natalię znajdziecie tu.
KOSZULE NALU
Wzorzyste i szalone, oraz białe, z bufiastymi rękawami i haftem, znakomite z dzwonami i dżinsami z wysokim stanem. Do zawiązania w supełek nad pępkiem i do pensjonarskiego wpuszczenia w spodnie. Z żabotami, finezyjnymi falbanami i charakternymi kołnierzami. Do stylizacji przewrotnych i pokornych – koszule zaprojektowane przez Olę Hanuszewicz odnajdą się w każdych okolicznościach. Uszyte w lokalnej szwalni przez zaprzyjaźnioną i w pełni zaufaną krawcową, z naturalnych tkanin i przy minimalizowaniu użycia plastiku w toku produkcji i wysyłki, kłaniają się w pas przyszłym właścicielkom, polecając się do noszenia.
Koszule Nalu znajdziecie tu.
BIŻUTERIA ROSA CHAINS
Pierścienie z lapis lazuli i onyksami, bransoletki oplatające nadgarstki, kolczyki jak płatki róż, albo kwadraty nawiązujące formą do stylu art deco – oto niektóre ze składowych esencji jesienno-zimowej kolekcji Rosa Chains. Marka konsekwentnie wprowadza nowoczesne rozwiązania jak druk 3D, romansując z klasycznymi jubilerskimi metodami i korzystając ze szlachetnych tworzyw. Bezkompromisowo i z polotem manifestuje miłość do kosztownych kruszców i ich nieposkromionej plastyczności. Zaglądam na ich witrynę zawsze w drodze do redakcji Ładne Bebe, z niezmiennym od lat zachwytem.
Biżuterię Rosa Chains znajdziecie tu.
SWETRY B SIDES
B Sides to brand założony 9 lat temu przez Basię Chrabołowską. Z miłości do wełny owczej, merino i alpaki oraz wiedzy zaczerpniętej od babci, powstała marka hołdująca ciepłu, przyjemnemu dla ciała i dającemu błogi komfort. Powłóczyste golfy i półgolfy, rozdekoltowane luźne swetry z wycięciem na plecach, kardigany i wełniane, zmysłowe body ubierają na mróz i zawieruchę, ale też uwalniają od wiecznych poszukiwań najbliższego grzejnika. Wszystkie wykonane przez rzemieślników w warunkach fair trade i z poszanowaniem zasad zrównoważonej produkcji, pozostaną w dobrym stanie przez wiele lat.
Swetry B Sides znajdziecie tu.
BIELIZNA LE PETIT TROU
Zmysłowość milion. Do tego bystre spojrzenie Zuzi Kuczyńskiej, byłej stylistki z wieloletnim doświadczeniem, i wypatrzenie luki na rynku, gdzie zapotrzebowanie na seksowną bieliznę zaspokajane było przez banalne i słabej jakości produkty z zagranicznych sklepów. W tej chwili polskie marki bieliźniane reprezentują wysoki poziom i pielęgnują swoją unikalność, jednak wybierając jedną, jako pierwszą przywodzę na myśl „małą dziurkę”, ze swoimi falbankami, groszkami, zdecydowanymi cięciami, wstążkami i subtelną transparentnością. Że nie wspomnę o wysmakowanych kampaniach i lokalnej produkcji. Wystarczy jedno bliskie spotkanie ze stanikiem lub body od Le Petit Trou, by finalnie i bez żalu rozstać się z bezbarwną armią bieliźnianych żołnierzyków.
Bieliznę Le Petit Trou znajdziecie tu.
PŁASZCZE I KURTKI ANI KUCZYŃSKIEJ
Włoskie reminiscencje, odniesienia do filmów Rosseliniego, Felliniego i Antonioniego, inspiracje sylwetkami charyzmatycznych kobiet, jak Ingrid Bergman czy Bianca Jagger – to wszystko bardzo cenny kontekst kolekcji Ani Kuczyńskiej. Projektantka ma ewidentną słabość do czerni, ale to nie ogranicza jej woli do kolorystycznych eksperymentów. W przypadku płaszczy, zarówno bawełnianych, jak i tych wykonanych z imitującego skórę tworzywa, czerń króluje, obdarzając łaską także denim. Tym, co w płaszczach Ani pociąga mnie najbardziej, jest ich forma dodająca siły w najbardziej stresujących okolicznościach. Jej żakiety i płaszcz były ze mną zawsze tam, gdy potrzebowałam wsparcia, amuletu, zewnętrznego wzmocnienia. Od lat, wciąż tak samo piękne i mocne.
PS Nie przegapcie zakładki Radio. Mnóstwo ożywczych dźwięków.
Płaszcze i inne elementy kolekcji Ani Kuczyńskiej znajdziecie tu.
BUTY BALAGAN
Ręcznie wykonane „Balaganki”, jak pieszczotliwie nazywają je uszczęśliwione właścicielki, mają przynajmniej jedną fantastyczną cechę. Pasują absolutnie do wszystkiego. Z nimi na stopach mogę być jakakolwiek – prędka i powolna, wesoła jak szczygieł i majestatycznie milcząca, waleczna i spolegliwa. Ich urody opiewać nie trzeba, wystarczy rzut oka na czubeczki, zapięcia, miękkie podeszwy nastrajające do tańczenia. Produkcja odbywa się w lokalnych, rodzinnych zakładach rzemieślniczych, wykorzystujących każdy skrawek materiału, o czym marka informuje na swoim fanpejdżu. Na duży plus. Drugi plus za alpakowe ocieplenie w botkach. Ach!
Buty Balagan znajdziecie tu.
Jakie polskie marki są dla was wyznacznikiem dobrego stylu? Chciałybyście zobaczyć na Ładne Bebe kolejne takie zestawienie?






































































