kobieta Anniel

Kobieta Anniel: Justyna Nagłowska

Rozmowa z Justyną Nagłowską

Kobieta Anniel: Justyna Nagłowska
Monika Lenarczyk

O cudzie gadania, dbaniu o miłość i słabości do butów opowiada dziennikarka i blogerka, mama 10-letniej Frani i 8-letniej Stefy, Justyna Nagłowska.

Mówi, co myśli. A że myśli dużo, toteż i tej mowy jest więcej niż u przeciętnej blogerki. Niemal każdy jej post na Instagramie jest jak epopeja, która przeradza się w dyskusję z czytelnikami. Można podążać za tym barwnie się snującym słowotokiem godzinami, ocknąć się nad ranem z konstatacją, że to już nowy dzień. Oto kolejna bohaterka cyklu Kobieta Anniel, poznajcie się.

*

Doceniam twoją dziennikarską zajawkę. Co ci się najbardziej podoba w gadaniu do ludzi w podcaście i w pisaniu do ludzi na blogu? Po co to robisz i co z tego czerpiesz?

Dziennikarstwo nie jest jedynie moją zajawką, ale również kierunkiem studiów, który wybrałam i skończyłam na Uniwersytecie Warszawskim. Potem ukończyłam dwie szkoły filmowe, bo tam też mogłam mówić – przekazywać to, co mnie ciekawi i fascynuje, ale też wkładać słowa w usta moich bohaterów. Uwielbiam gadać. To moja zaleta, że dobrze się ze mną rozmawia, i wiem, że ludzie sobie to cenią, ale też – z kilku powodów – to wada.

Co masz na myśli?

Po pierwsze, mój narzeczony czasem już wywraca oczami, kiedy buzia mi się nie zamyka. A wieczorem po prostu przytula się do mnie, zatyka mi usta i mówi: śpij już, kochanie. Jest jedyną osobą na świecie, która jest w stanie mnie uciszyć w taki sposób, że się nie obrażam (śmiech).

A po drugie?

Ludzie mi się bardzo często zwierzają, nawet obcy. Mam coś takiego, że otwieram ludziom serca i buzie. To jest ogólnie fajne, bo dowiaduję się dużo o ludziach – nie po to, żeby to potem gdzieś rozgadać, tylko dlatego, że fascynuje mnie człowiek i jego emocje.

I co w tym złego?

Bo bywa to też mocno obciążające. Mam w sobie dużo empatii i jestem typem wrażliwca, więc kiedy ludzie opowiadają mi swoje smutne, życiowe historie, to długo noszę je w sercu i jest mi ciężko. Na moim blogu opowiedziałam o tym, że zmagam się z depresją. Od tamtej pory stałam się powierniczką kobiet, którym jest ciężko. Z reguły wiadomość zaczyna się lub kończy takim zdaniem: Przepraszam, że zawracam pani głowę i obarczam swoimi problemami, ale łatwiej jest powiedzieć komuś „obcemu” niż bliskiemu. I to mnie smuci, że ludzie w bliskich relacjach nie dają sobie prawa do szczerości i prawdziwej bliskości.

To wsparcie z zewnątrz jest jednak bardzo cenne, czy to w formie bloga, czy podcastu. A propos podcastów, opowiedz, jak to się stało, że zaczęłaś je nagrywać?

Żeby dać upust mojemu słowotokowi. Najpierw na próbę, bo nie wiedziałam, jak będę czuła się z słuchaniem własnego głosu i czy będzie on dla mnie do zaakceptowania. Ale spodobało mi się i dostałam szeroki odzew od słuchaczy, że słuchanie mnie sprawia im przyjemność, więc zatrzymałam się na chwilę w tym miejscu i uznałam, że będę nagrywać podcasty na tematy, które mnie interesują i które chcę zgłębiać. Pisanie bloga czy nagrywanie podcastu, który też trzeba sobie wcześniej rozpisać, daje mi możliwość rozwoju. Zawsze czytam dużo na temat, który postanawiam rozpracować, i poszerzam swoje horyzonty i wiedzę. Rozwój to dla mnie bezcenny dar, który dostajemy w życiu. Możemy rozwijać się aż do śmierci i to jest super.

Miłość unosi, napełnia sprzecznymi emocjami, wymaga zaangażowania i harówki. Tyle wiem z twojego bloga i podcastów z Katarzyną Lengren. Co jeszcze możesz o miłości powiedzieć?

Dla mnie miłość jest najważniejsza w życiu. Bez miłości nie istnieję i jestem w stanie wiele dla niej poświęcić. Pod warunkiem, że moja miłość się potrafi odwdzięczyć. Nie musi być po równo, ale wsparcie, zaufanie i bliskość są dla mnie niezwykle ważne. Miłość to nie jest prosta relacja, wymaga zrozumienia drugiego człowieka i dużej sztuki odpuszczania. Będąc w relacji, uczymy się siebie każdego dnia. Uważność na drugiego człowieka, świadomość, że może znajdować się w różnych stanach emocjonalnych każdego dnia, że nie jesteśmy robotami, tylko istotami czującymi jest według mnie bardzo ważna. No i jeszcze sztuka wybaczania. To też warto opanować, jeśli planuje się szczęśliwe pożycie (śmiech). Kocham miłość i mam ją w swoim życiu. Bardzo to uczucie pielęgnujemy razem z moim ukochanym, bo przeszliśmy już trochę w naszych życiach, i nasze wspólne budujemy bardzo świadomie, starając się doceniać każdy dzień i każdą chwilę. I robimy tak, żeby każdy wspólny dzień był dla nas dniem wyjątkowym. Bardzo dobrze czujemy się w swoim towarzystwie i nie potrzebujemy jakiś specjalnych okoliczności, by śmiać się do łez. Bo miłość powinna być przepełniona śmiechem, i tak właśnie u nas jest.

Czym jest dla ciebie moda? Jak wyglądały twoje modowe transformacje?

Nie udzielę chyba konkretnej odpowiedzi na to pytanie, bo nie zajmuję się jakoś bardzo tematem mody. Mam swój styl, który się nieustająco zmienia i transformuje, ale nie wydaje mi się jakoś bardzo określony. Lubię ubierać się „po męsku”, to się chyba nazywa dandys? Lubię styl boho – bo dla mnie to pełna swoboda łączenia sukienek z botkami, swetrami, szalami i czapkami. Czasem ubieram się bardzo kobieco – wkładam szpilki i sukienki, ale niezbyt często, bo w modzie najbardziej cenię sobie wygodę. Nie śledzę trendów i co sezon nie wymieniam szafy, ale dzięki temu, że łatwo przychodzi mi zestawianie ubrań, dokupuję sobie parę sztuk nowych, łączę je ze starymi i gotowe.

A do jakich elementów garderoby masz szczególną słabość?

Lubię kupować buty i czapki, to jest moja słabość. I białe T-shirty – trafić na idealny nie jest łatwo. Na co dzień najchętniej wybieram… spodnie dresowe, które noszę ze swetrem i skórzanymi botkami – to jest mój ulubiony strój.

Gdzie się nauczyłaś tak zwiewnie przeklinać? Nie znam drugiej tak lekko i pięknie bluzgającej dziewczyny. W moim pojęciu to jest sztuka. 

Troszkę mnie teraz zdemaskowałaś, ale niech będzie. Nie będę się wypierać. Przeklinam tylko w określonych sytuacjach i w sumie mogę potraktować to jako komplement, że robię to lekko i pięknie, jak mówisz. Na co dzień, w kontaktach z ludźmi, nie klnę i mam to totalnie pod kontrolą. Ale kiedy przychodzi do kobiecych rozmów o emocjach, o życiu, o codziennych trudach, to zdarza mi się wplatać w zdania przekleństwa. Bo czasem jedno słowo w tym wypadku zastępuje parę zdań, a kiedy rozmowa jest emocjonalna – a taką miałyśmy z tobą i Moniką Lenarczyk, kiedy wpadłyście do mnie w ten upalny dzień – to „kurwa” jako kropka do zdania wielokrotnie złożonego pasuje mi jak ulał.

Przybijam piątkę i dziękuję za rozmowę!

Justyna wybrała model Anniel Greek Sandals Gold.

*

KWESTIONARIUSZ ANNIEL

Twoja największa pasja? Podróże i pływanie łódką po jeziorach i morzach. Uwielbiam być na wodzie.

Guilty pleasure? Nie mam nic do ukrycia (śmiech). Ale chyba najbardziej guilty czuję się, kiedy leżę i się gapię w telefon. Przepracowuję to właśnie, żeby dawać sobie prawo do robienia tego, na co mam właśnie ochotę, bez wyrzutów sumienia. Trzymajcie kciuki.

Ukochane comfort food? Makaron, taki jak do rosołu, przesmażony na maśle na patelni i na to wbite dwa jajka, do tego ketchup oraz herbata z mlekiem i miodem. Ach!

Ulubione książki? ,,Sońka” Ignacego Karpowicza, „Jak zawsze” Zygmunta Miłoszewskiego, „Dodaj do znajomych” Zuzanny Łapickiej.

Ulubiony magazyn? „Zwierciadło”, „Sens” i „Uroda Życia”.

Ulubiona płyta? Ostatnio „Miłość” Sorry Boys i „Human” Rag’n’Bone Man. I tysiąc innych.

Ulubiony projektant? Yyy, chyba nie mam. Nie mam markowych ubrań od projektantów. Lubię polskie marki, np. Blue shadow czy Femi Stories.

Ulubiony kosmetyk? Olejek do ciała Elizabeth Arden Eight Hour i pianka do mycia twarzy Nuxe.

Ulubiony zapach? Jour d’Hermès Absolu i perfumy z perfumerii Sense Dubai – mam tam parę ulubionych zapachów, np. nr 9.

Ulubiony film? Film, który mną wstrząsnął i dotknął do żywego, to „Kafarnaum”. Bardzo dużo filmów mi się podoba – po każdym festiwalu mam listę. Ale nadchodzą nowe filmy i wpadają do mojej głowy i serca. Oglądam ich rocznie sporo, dlatego że kocham festiwale filmowe, gdzie dziennie oglądam 3-4 filmy z całego świata i chodzę na spotkania z reżyserami, żeby dowiedzieć się więcej.

Ulubiona bieliźniana/biżuteryjna/modowa marka? Uwielbiam Victoria’s Secret – przychodzisz tam i panie się tobą zajmują w przymierzalni, pomagają wybrać odpowiednie modele i rozmiary, notują ci to wszystko na karteczce, która ma swoją datę ważności: 6 miesięcy. Potem tylko przychodzisz i możesz kupować bez mierzenia, albo dać tę karteczkę komuś, kto może kupić ci prezent, który będzie trafiony. Proste i genialne.

Ulubiona dyscyplina sportu? Joga, bieganie (choć chwilowo nie mogę biegać, przez kontuzję). I pływanie – uwielbiam wszystko, co się wiąże z wodą.

Twój ulubiony model Anniel? O nie, nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, bo mam już 5 par i wszystkie uwielbiam. Brokatowe sandałki – szał! Model Loafer – mam dwa, noszę je do wszystkiego, właściwie nie trzeba ich zdejmować, bo są jak skórzane rękawiczki. A na wyjścia mam cekinowe buty na obcasach, które pasują i do sukni wieczorowej, i do jeansów.