Karolina w Szwecji
O macierzyństwie po 40-tce i miłości do słońca
Powrót do pieluch po 20 latach. Tak – wyczekany powrót i wyczekane nieprzespane noce. Obok stonowanych kolorystycznie skandynawskich wnętrz, wazon z polnymi kwiatami, jak z mazurskiej łąki. Niewyspanie i szczęście na twarzach, śpiący maluch, płaczący maluch, dużo słońca. Oto rozsypane kadry z Instagrama Karoliny. Cześć, Polko w Szwecji!
Łapię Karolinę na kilka dni przed powitaniem na świecie jej synka. Ostatnie przygotowania, kolejne piękne kadry z przyszłego pokoju oraz wyprawkowe skarby. Tydzień później w Szwecji wciąż króluje lato, kolejny poniedziałek znów wytrąca ludzi z weekendowej laby, ktoś się spieszy do pracy, ktoś odlicza dni do urlopu, a ktoś właśnie zaczyna zupełnie nowy etap w życiu, u boku z niemowlakiem. Poznajcie Karolinę. W domu, z którego zaraz wyfruwa na studia jej najstarsza córka, pojawia się trzydniowy Kai. I pełno nowych emocji. O macierzyństwie po czterdziestce i życiu w Szwecji rozmawiam z mamą na emigracji, Karoliną Johansson.
Co robisz w Szwecji? Jaka ścieżka cię tam zawiodła?
Moja przygoda ze Szwecją rozpoczęła się w maju 2006 roku. To właśnie wtedy, mój obecnie już mąż, pojawił się jako gość w hotelu, w którym pracowałam. I tak od słowa do słowa, w bardzo wielkim uproszczeniu, zostaliśmy parą w związku na odległość. Nasza historia to takie typowe love story z happy endem. Trochę dramatów, przedemigracyjne bolączki, trudne decyzje i litry łez szczęścia.
W 2010 roku wyemigrowałam do otoczonego lasami i jeziorami Växjö, a rok później kupiliśmy dom na wsi, gdzie mieszkamy całą szóstką do dziś: Oscar i ja, moje dwie córki Natalia i Scarlett, wspólny syn Kai oraz irlandzki wheaten Bruno. Lada chwila ten stan ulegnie zmianie, starsza córka rozpoczyna studia i wyprowadza się do akademika.
Czujesz syndrom opuszczanego gniazda? Jakie emocje ci towarzyszą?
Bardzo mieszane uczucia! Z jednej strony cieszę się, że córka zaczyna nowy etap w życiu i rozwinie skrzydła, z drugiej pojawia się niepokój i obawy, czy da sobie radę. Nigdy nie byłam typową mamą kwoką, przesadnie chroniącą swoje pisklęta, jednak ten lęk mimo wszystko jest. Myślę że to normalne i ludzkie matrwić się o swoje dzieci. Pierwsze dni będą pewnie ciężkie, ale taka jest kolej rzeczy, i w głębi serca wierzę, że wyjdzie nam to wszystkim na dobre.
Cofnijmy się. Twoja decyzja o emigracji, decyzja niełatwa…
Decyzje o emigracji nigdy nie są łatwe, chociaż lista plusów była zdecydowanie dłuższa niż ta z minusami. Zdecydowanie wiedziałam, że nie wymieniam Porshe na gorsze! A dziś, po prawie dekadzie, nie czuję, że coś straciłam, że czegoś mi brakuje. Kontakty utrzymuję z tymi, na których mi zależy, którym zależy również na mnie. Szczególną patriotką też nigdy nie byłam – no, OK, może jagodzianki z cukierni pełnej os budzą we mnie pewną nostalgię. Cała ta emigracja wyszła mi tylko na dobre, odmieniła. Czuję się lepszym, bardziej świadomym człowiekiem. Szwecja nauczyła mnie tolerancji, spokoju, cierpliwości. Znalazłam w końcu czas na hobby, odkryłam nowe pokłady energii. Jestem szczęśliwa.
Patrząc na twój Instagram, odnoszę wrażenie, że jesteś „słońcolubna”. Destynacje podróżnicze wybierasz też bardzo słoneczne. Słońce to coś, czego brak ci na co dzień w Szwecji?
Rozgryzłaś mnie natychmiastowo! Mój mąż słusznie twierdzi, że moje życie toczy się od urlopu do urlopu. Tak, jestem zdecydowanie ciepłolubna i korzystam z każdej możliwej okazji, żeby się trochę dogrzać. Najtrudniej mi w październiku i listopadzie, kiedy oprócz tego, że robi się coraz ciemniej, to dodatkowo strasznie wieje i zacina deszczem. Grudzień to adwent i pojawia się trochę złudnego światła lampek świątecznych, więc jakoś udaje mi się oszukać organizm. A po nowym roku już tylko odliczanie – byle do marca. Wypracowałam sobie taki system i to faktycznie działa. Chociaż i tak nie jest najgorzej, bo mieszkamy w Småland, czyli na południu. Podziwiam mieszkańców północnych krańców kraju, tam to dopiero jest ciemnica.
Jaki stereotyp na temat Szwecji wkurza cię najbardziej? Może właśnie ten o zimowej depresji?
O nie, Skandynawowie ratują się witaminą D i zimowymi wakacjami w tropikach, te historie o depresji są mocno przesadzone. Denerwują mnie natomiast opowieści o palonych samochodach, gwałtach w biały dzień i islamizacji kraju. Ja tego tu nie widzę! Ani szczególnie w wiadomościach, a tym bardziej w naszej okolicy. Szwecja jest jednym z najbardziej bezpiecznych do życia państw w Europie. A że pomagając innym, stała się tyglem kulturowym, cóż, sama jestem emigrantką i nie daję sobie prawa do oceny tego, kogo należy, a kogo nie należy wpuszczać do kraju. Od tego są politycy, a my jako obywatele możemy jedynie słusznie i według naszych przekonań wybrać rządzących.
Pogadajmy o macierzyństwie: wyczekane, po przejściach, emigracyjne. Powrót po 20 latach do pieluch. Jak się czujesz?
Jak się czuję w nowej roli? Wtórna pierworódka, chyba tak można to określić. Macierzyństwo po tylu latach przerwy to prawdziwe wyzwanie, chociaż oboje czekaliśmy na ten moment bardzo długo. Kai to nasz wyczekany skarb. Przez kilka lat walczyłam o poprawę zdrowia, o szansę na zajście i utrzymanie ciąży. Takie doświadczenia nie tylko wzmacniają więzi partnerskie, ale powodują też, że kiedy już wyczekany maluch pojawi się na świecie, wszystko wywraca się do góry nogami. Czyste szaleństwo! Nic nam nie jest straszne, ani nocne czuwania, ani kolki. Myślę, że to po trosze też kwestia wieku, stabilizacji życiowej. My już nie musimy za niczym pędzić, nie ma tego uczucia, że coś się traci. Obie córki urodziłam wcześnie, wówczas w głowie miałam głównie imprezowanie, spotkania ze znajomymi. Zupełnie inne niż dzisiaj priorytety.
W Szwecji chyba macierzyństwo po czterdziestce nie jest tematem tabu?
W żadnym wypadku. To całkowicie normalny wiek na rodzenie, szczególnie jeśli nie jest to pierwsze dziecko. Granice wiekowe przesunęły się już dawno temu. Edukacja, kariera, pieniądze, a dopiero później potomstwo. Nie trudno wyliczyć zatem, że średnia przesunęła się do czwartej dekady. No i są gwarantowane badania prenatalne, oraz zawsze istnieje ewentualność aborcji do 22 tygodnia ciąży. Jednocześnie widać bardzo dużo młodych mam, nastolatek. Przekrój wiekowy macierzyństwa w Szwecji jest bardzo szeroki.
Do tego dochodzi fakt jak my, mamy się czujemy. Czy jesteśmy w stanie podołać wszystkim zmianom, huśtawkom nastroju, niedogodnościom? Jak nasz organizm znosi ciążę i połóg? Myślę, że to wszystko jest bardzo indywidualne. Ja w każdym razie czuję się odmłodzona!
Trochę wiem o szwedzkim szkolnictwie, ale o szpitalach położniczych czy macierzyńskim urlopie niewiele.
Standardy pomiędzy krajami UE są moim zdaniem w miarę wyrównane. Plusem na pewno były gwarantowane badania prenatalne, natomiast same wizyty kontrolne u położnej odbierałam jako ograniczone i krótkie. Prywatne gabinety istnieją wyłącznie w dużych miastach, więc kobiety w dużej mierze skazane są wyłącznie na państwową służbę zdrowia. Szwecja od lat cierpi na braki kadrowe i szpitale zmuszone są niestety do zamykania całych lub części oddziałów. Tak było też i w naszym przypadku. Już na wiosnę zostaliśmy poinformowani, że w okresie wakacyjnym część sal porodowych zostanie zamknięta i w wypadku braku wolnych miejsc rodzące kobiety będą odsyłane do innych szpitali. Dosyć to przerażające, zważając na fakt, że najbliższy szpital położony jest w odległości ok. 100 km. Zdrowie kobiet jest ważne, jednak prawa pracownicze ważniejsze. I ostatecznie bardzo pochwalam ten system, gdzie dbałość o pracownika, jego odpoczynek i potrzeby są stawiane na tak wysokiej pozycji.
Sam poród, obsługa i standard porównywalne są do szpitali prywatnych. Począwszy od szerokiego wachlarza porodowych gadżetów do dyspozycji, wysłuchania listy życzeń pacjenta, poprzez posiłki serwowane tuż po porodzie (szwedzka fika zobowiązuje), aż do klimatyzowanych pokoi rodzinnych z telewizorami. Wszystko na najwyższym poziomie.
Jaki przysługuje mamom urlop?
Co do urlopów, bardzo dużo Szwedek ze względów finansowych decyduje się pracować do samego rozwiązania. Ja z racji wykonywanej pracy, zdecydowałam się na wcześniejszy urlop, 60 dni przed planowaną datą porodu. Takie zwolnienia dotyczą osób pracujących w niesprzyjających dla kobiet w ciąży warunkach i trzeba o niego specjalnie wnioskować. Sam urlop macierzyński wynosi 480 dni i może być podzielony według uznania pomiędzy rodziców, z zaznaczeniem, że 60 dni tacierzyńskiego jest obowiązkowe. Dodatkowo ojcowie otrzymują 10 dni urlopu bezpośrednio po urodzeniu dziecka na zacieśnienie więzi oraz odciążenie matki. Dni z puli urlopu macierzyńskiego można wykorzystać najpóźniej do ukończenia 5 klasy lub 12 urodzin dziecka.
Zaprowadziła cię tu miłość. Na zdjęciu wyglądacie jak rodzeństwo, bratnia dusza jak nic!
Mówią, że jesteśmy z Oscarem do siebie podobni, mamy takie same nosy. Charaktery dosyć skrajne, on jest raczej wyważony i spokojny, ja najczęściej głośna i uparta. Nie oznacza to w żadnym wypadku, że to ja podejmuję wszystkie decyzje w domu. Raczej jest odwrotnie, najpierw on daje mi się wykrzyczeć, żeby potem przejść do spokojnej i rzeczowej dyskusji. Ze śmiechem mówi, że ta moja porywczość to polskie geny. Jednocześnie mamy wiele wspólnych zainteresowań. Oboje lubimy podróże i gotowanie, kilka lat temu odnaleźliśmy też wspólne ścieżki sportowe. No i śmiejemy się z tych samych rzeczy, lubimy ze sobą rozmawiać o głupotach. Myślę, że to wspaniałe, kiedy partner jest równocześnie najlepszym przyjacielem.
A co mi polecisz, jeśli zawitam w wasze strony?
Koniecznie bajkowy świat Astrid Lindgren w Vimmerby. Superfrajda dla zarówno dzieci, jak i dorosłych. Bo kto nie marzy o tym, żeby spotkać Pippi, Emila czy Ronję córkę rozbójnika? Dla trochę starszych dzieci bardzo polecam łosiowe safari w Markaryd. Na teren lasu można wjechać własnym samochodem lub łosiową kolejką. Tu polecam własny transport, worek jabłek i wybór terminów poza wysokim sezonem.
Dziękuję! Na koniec życzę ci jak najwięcej przespanych nocy!
Ilość komentarzy: 3!
Kiedy czytałam ten artykuł łzy napłynęły mi do oczu. Też mam córkę Karolinę od 5lat mieszka z mężem w Szwecji. Pani Karolino jest Pani wspaniałą cudowną kobietą i bardzo dziękuję za tą wypowiedź właśnie dokładnie tak wygląda życie w Szwecji. Ludzie pracują, uczą się, bawią i nie wiem dlaczego w Polsce w obecnej chwili przedstawia się ten kraj jako upadły. Córka też mówi jak Pani że Szwedzi to naród który chciałby każdemu pomóc. Noi że dbałość o pracownika jest ogromna! Dobrze im się tam żyje i mieszka a my z mężem lubimy do nich pojechać i polubilismy Szwecje.
Zachęcam do lektury mojego artykułu o prowadzeniu ciąży i porodzie w Szwecji
https://polskamamazagranica.blogspot.com/2020/08/ciaza-i-porod-w-szwecji.html
Ten blog to dla mnie prawdziwa skarbnica wiedzy i inspiracji! Zawsze znajduję tu ciekawe artykuły i przydatne informacje, które mogą mieć wpływ na moje życie.