Znalezienie tego mieszkania to jedna z naszych ulubionych anegdot
Rodzinny dom Agaty
Planujesz zamieszkać w stołecznej kamienicy, a życie podsuwa ci zupełnie inny pomysł. Ta rodzina wie jednak, jak korzystać z niespodzianek losu.
Dzień dobry z Milanówka! Zaglądamy tu dziś do Agaty Ambrożewskiej i jej famili, która żyje blisko natury i jeszcze bliżej siebie. Ta zgrana drużyna mieszka w superkolorowej, a przy tym zmyślnie uporządkowanej przestrzeni. Dwupoziomowe mieszkanie zaprojektowała sama Agata – architektka wnętrz, która razem z Agatą Krzemińską prowadzi Pracownię A+A. Na ich 100 metrach kwadratowych znajdziecie autorskie patenty na przechowywanie przedmiotów, prekursorkę zielonych welurowych sof i perełki designu kultowych marek i projektantów. Poznajcie bohaterów nowego odcinka naszego cyklu Rodzinny dom!
Gdzie mieszkacie, kto tu mieszka i na ilu metrach kwadratowych?
Jest nas czwórka – Agata, Kuba, Gucio (9 lat) i Zosia (6 lat). Mieszkamy w dwupoziomowym, 100-metrowym mieszkaniu w Milanówku – podwarszawskim miasteczku, w którym się wychowałam. Przeprowadziliśmy się tu z Warszawy w 2020 roku, żeby odpocząć od dużego miasta, zacząć żyć wolniej, bardziej lokalnie i bliżej rodziny, wśród drzew i urokliwej przedwojennej architektury.
Jak znaleźliście to mieszkanie?
To jedna z naszych ulubionych anegdot. Kiedy szukaliśmy mieszkania – koniecznie do remontu, koniecznie w kamienicy i koniecznie w Warszawie na Starej Ochocie – nagle wyskoczyła nam reklama nowej inwestycji w Milanówku. Bardzo nas zainteresowały niestandardowy układ i lokalizacja mieszkania. Od razu pomyśleliśmy też, że choć do tej pory nie rozważaliśmy wyprowadzki ze stolicy, to jest to idealne połączenie naszych wszystkich potrzeb. I tak, zaskakując samych siebie, dwa tygodnie później mieliśmy już podpisaną umowę.
Co było kluczowe w podziale i urządzaniu/projektowaniu tej przestrzeni?
Jestem architektką wnętrz i od dawna analizowałam potrzeby naszej rodziny w kierunku nowej przestrzeni. Wiedzieliśmy, że na dole musimy mieć duży stół – nie jesteśmy oryginalni, pisząc, że jest to dla nas centrum domu, przy którym wszystko się dzieje. I raczej to się szybko nie zmieni, bo jesteśmy bardzo ze sobą blisko i cenimy sobie bycie razem. Drugą rzeczą było przechowywanie. Każdy, kto nas zna, wie, że z porządkami nam nie po drodze, więc musieliśmy je sobie jakoś ułatwić. Na każdym z poziomów mamy garderoby, które kryją naszą „prawdziwą osobowość” i pozwalają na bardzo szybkie ogarnięcie przestrzeni życiowej. Dużo ważniejsza była dla nas garderoba niż duża sypialnia, więc tę drugą mocno zmniejszyliśmy.
Na górze nie było żadnych ścian, ale było dość mało okien, więc trzeba było sobie poradzić z wygospodarowaniem pokojów dla dzieci, łazienką i pralnią – dla nas funkcjonalnie wszystko wyszło idealnie. Przeprowadziliśmy się w bardzo dobrym momencie, kiedy nasze dzieci wyrosły na tyle, że zaczęły potrzebować osobnych pokojów. Jednak i tak zazwyczaj wszyscy siedzimy na dole.
Skąd czerpaliście inspiracje przy urządzaniu domu?
Jako architektka wnętrz miałam oczywiście bardzo dużo pomysłów. Najbardziej zależało mi na kolorowej geometrii z nutą fantazji, którą uwielbiam we wnętrzach takich projektantów jak Belg Dries Otten – jeden z moich ulubieńców. Ostatecznie jednak najważniejsze było to, żeby się przyjrzeć sobie, temu, co tak naprawdę lubimy i czego potrzebujemy, i wymyślić to mieszkanie, nie oglądając się na nikogo.
Bez którego mebla nie wyobrażacie sobie waszego domu?
Może nie będzie to standardowe, ale jest to wysokie na dwa metry cargo w kuchni do przechowywania żywności. Wypatrzyłam je kiedyś na targach wyposażenia wnętrz i od zawsze wiedziałam, że będę chciała mieć je w swoim kolejnym mieszkaniu. Jest to rewelacyjnie kompaktowa forma na upchnięcie wszystkich opakowań makaronu, ryżu, kaszy i słoików w niepozornej, zabudowanej skrytce o szerokości pół metra. Jak wspominałam – łatwość utrzymania porządku jest dla nas bardzo ważna.
Ulubione miejsce w domu?
Każdy ma swoje! Dla mnie to łóżko i wanna – idealne dwa miejsca do czytania książek. Gucio też lubi łóżko rodziców, bo to najwygodniejsze miejsce do czytania i zabawy w siłowanki z siostrą i tatą. Zosia wybiera kącik z biurkiem w swoim pokoju, gdzie robi prace plastyczne, a Kuba kuchnię, w której zaczyna dzień od zaparzenia dużej kawy. A i tak codziennie wszyscy spotykamy się przy stole, bo najbardziej na świecie lubimy być razem, nawet jak każdy zajmuje się swoimi sprawami. Kuba przypomina też, że kochamy nasze garderoby, dzięki którym jesteśmy w stanie zapanować nad błyskawicznie kumulującym się rozgardiaszem.
Do których przedmiotów macie szczególny sentyment? Może któryś z nich ma ciekawą historię?
Każdy z mebli ma jakąś historię i każdy był wybrany nieprzypadkowo. Rzeczy zbieraliśmy przez lata w pamięci lub nawet część kupiliśmy, jeszcze zanim znaleźliśmy to mieszkanie, część z nami przewędrowała z Warszawy. Fotel bujany Vitry wiele miesięcy służył do karmienia dzieci, stolik Kartell i zegar Vitry również mieszkają z nami ponad 10 lat. Dużo przedmiotów pochodzi z mojej listy must have – wymarzony regał Tylko na kolekcję płyt Kuby, sofa Stockholm (pierwsza zielona sofa w welurze na polskim rynku z kultowej kolekcji IKEA PS), dywan Louis De Poortere w przecierany wzór czy wreszcie lampy: wzorniczy klasyk Parentesi, seledynowe kinkiety Fabbian Snake, a przede wszystkim &Tradition Formakami – wiszący nad stołem wielki klosz z papieru zaprojektowany przez Jaimego Hayona, mojego ulubionego projektanta.
Co znajduje się w pokojach dzieci? Brały udział w ich urządzaniu?
Ze względu na niestandardowe układy i ponowne wykorzystanie mebli z poprzedniego mieszkania lub od rodziny, pokoje dzieci były urządzane dość spontanicznie. Pokój Gucia jest dość surowy – królują w nim beton i sklejka, książki i Lego. Łóżko jest spadkiem od siostry ciotecznej, szafka z IKEA na Lego jest nowa, a szafa to jeden z must have wśród moich mebli – regał Wood Republic.
U Zosi najważniejszym punktem jest tapeta narysowana specjalnie dla niej przez Kasię Walentynowicz, z którą znamy się od lat, a reszta mebli jest z poprzedniego mieszkania. Mamy poczucie, że te pokoje nie są jeszcze skończone i będą rosły razem z dziećmi. Nie chcieliśmy sobie zamykać drogi do ich zmiany, szczególnie że dzieci miały wcześniej jeden pokój wspólny i było w nim za mało miejsca. W minione lato Zosia dostała wreszcie swoje wymarzone biurko i uwielbia przy nim pracować. Od dawna je planowaliśmy, a w czerwcu odezwał się do Agaty brat, mówiąc, że będzie zmieniał pokój córki, i spytał, czy nie chcemy czegoś wykorzystać u nas. To biurko okazało się po prostu idealne, więc znajomy stolarz przelakierował je dla Zosi – wygląda jak nowe. Lubimy takie akcje!
Co lubicie w swojej okolicy?
Bliskość wszystkiego, co nam potrzebne do życia, w odległości 3 minut piechotą – od wspaniałego lokalnego targowiska, przez placówki edukacyjne naszych dzieci, po stację PKP, z której pociąg przywozi nas do centrum Warszawy w trochę ponad pół godziny. Lubimy też kameralność i cały klimat Milanówka – stare dęby i wille, które dają nam ogromne poczucie spokoju i pozwalają odetchnąć. A ostatnio najlepszą lodziarnię w okolicy, którą otworzyli nam pod samym domem.
Dokończ zdanie —> Nasz dom jest…
… nasz. Z pewnością nie przypomina żadnego innego domu, bo jest zaprojektowany w nieco szalony i bardzo oryginalny sposób. A jednocześnie czujemy się tu tak dobrze, jak w żadnym innym miejscu wcześniej. Bardzo lubimy przyjmować tu gości, bo czujemy, że dom jest przedłużeniem naszej rodziny.
*
Agata, ogromne dzięki za pokazanie nam waszego królestwa! A po więcej inspiracji w temacie wnętrzarskim zapraszamy was do cyklu Rodzinny dom.
Jeden komentarz
Swietne wnętrze! Z dobrą energią. Pozdrawiam z Milanówka 🙂