Dziewczyna z Charleston
Gray Benko i jej terapia kolorem
Dziś terapia kolorem. I światłem, które przenika każdy kadr złapany przez Gray Benko. Przechadzam się wirtualnie po ogrodzie pełnym oleandrów i hibiskusów, podziwiam fasady starych kolonialnych domów w Charleston. A potem widzę dwójkę dzieciaków umazanych w farbie i mamę, która biegnie za nimi z aparatem.
Witajcie w świecie Gray Benko! Tu nic nie jest zwyczajne. A właściwie nie – każdy zwyczajny moment nabiera kolorów i aspiruje do bycia wyjątkowym. A już na pewno zachęca Gray do zrobienia zdjęcia. Wszystko ku naszej, a przynajmniej mojej, uciesze, bo lubię podglądać jak wygląda jej „proza życia” w Karolinie Południowej. Zmęczonych odcieniem smogowej szarości tego miesiąca zapraszam na kolejny wywiad z cyklu Mama na świecie. Będzie kolorowo.
Fotografka, która ma za sobą przygodę z modelingiem w Japonii oraz studiami w szkołach fotografii w Nowym Jorku powraca do rodzinnego Charleston. W wolnych chwilach dokumentuje życie swoich dzieciaków: ośmioletniej Farris i pięcioletniego Charliego. Mycie zębów, rysowanie kredą przed domem, zabawę w berka czy słynne już #farrisdoesfaces – zabawa w malowanie, dzięki której mała Farris coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że kariera międzynarodowej makijażystki jest jej pisana. A zaczęło się tak niewinnie, od makijażu własnej babci…
Mogłabym się schować i przezimować resztki zimy w jej domu, który ma, bagatela, 130 lat. Gray miksuje nowe i stare, zestawia odważnie kolory – jakaż to uczta dla moich oczu, tak już zmęczonych tą zimową szarugą. Gray, jak przyznała w tym wywiadzie, nie boi się eksperymentów odkąd ma dwójkę dzieci, podąża za nimi z obiektywem, podpatruje. Dziś ma za sobą kampanie dla wielu marek dziecięcych. Nic na siłę, jak sama mówi, w fotografii dzieci należy obniżyć poprzeczkę oczekiwań, dać się zaprosić do ich świata, płynąć razem z nimi. Tu scenariusze i plany odkłada się na bok. Efekt? Mam wrażenie, że w takim domu nawet mycie zębów staje się wyjątkowym kadrem. Zwłaszcza jeśli kolor zielonego kinkietu przypadkowo pasuje do zieleni spodni chłopca… Przypadkowo?
W wolnej chwili między pracą, szperaniem na targach staroci i ulubionym Etsy, Gray znajduje chwilę by odpowiedzieć na kilka moich pytań. Nie jest wylewna. Zamiast kwiecistych opisów serwuje nam zdjęcia i kadry, które mówią same za siebie.
Fotografię macie w rodzinnym DNA. Urodziłaś się z aparatem w ręku?
Trochę tak! Pierwsze lekcje fotografii miałam już w liceum i tak to się zaczęło. I poszło jak burza!
Dużo podróżowałaś po świecie, a jednak tęskniłaś za południową Karoliną. Dla mnie Charlston jest jak wyjęte z serialu. Tu czujesz się najbardziej w domu?
Tak, kocham to miasto. Może jest tu ciut za gorąco latem, ale nie ma co narzekać. Historia, pyszna kuchnia, ludzie, bliskość plaży… jak można by na to narzekać?
A gdybym powiedziała ci, że musisz wybrać inny kraj, przeprowadzić się, to wybrałabyś…?
O nie, serio ja jestem „typową dziewczyną z południowej Karoliny”. Mam tu rodzinę, przyjaciół… Nie wyobrażam sobie tego.
Jesteś mamą dwójki. Opowiedz nam o swoim dniu. Wiesz, chcę poczuć, że wszystkie jedziemy na tym samym wózku…
Cały dzień biegam jak w ukropie. Wstaję dużo za wcześnie, przygotowuję sobie matchę (muszę!), zabieram dzieciaki do szkoły. A potem między prasowaniem, praniem i zakupami obrabiam zdjęcia przed komputerem. Bardzo glamorous, nieprawdaż?
Gdy patrzę na twoje kadry na Instagramie, mam wrażenie, że widzę reportaż z wiecznych wakacji. Tu dzieci boso na trawie, tam śmieszne przebrania czy malowanie…
Ha! Internet bywa oszustem. Lubię robić śmieszne zdjęcia, ale moje codzienne życie jest dużo bardziej chaotyczne i zwyczajne.
Twoje dzieci. Dwa różne żywioły? Opowiedz o nich.
Kochają siebie na zabój, ale też walczą jak pies z kotem. Farris to kreatywna dusza. Uwielbia czytać i malować. Charlie to słodki aniołek, który ostatnio odkrył pasję karate!
Masz za sobą wiele sesji i kampanii zdjęciowych. Którą wspominasz szczególnie?
Na pewno kampanię dla marki Zara – Brother’s and Sister. Mam nadzieję, coś jeszcze zrobimy razem!
Twoje zdjęcia są pochwałą chwili, bez zbędnych stylizacji i kombinowania. Biegasz za dzieciakami z aparatem?
Oni muszą mieć odpowiedni humor, by być przed obiektywem. Fakt, trochę rzucam się na nich, łapię okazję, gdy tylko mogę. Telefon mam zawsze na wierzchu!
Powiedzmy, że jutro zjawiam się w Charleston z rodziną. Dokąd powinnam pójść?
Wymienię jedynie miejsca, gdzie super zjesz. Dobre jedzenie to moja obsesja, wiec wybacz… Restauracje Xaio Bao Biscuit, Little Jacks, Leons, La Farfalle, The Ordinary. Wszystkie polecam bez dwóch zdań!
*
Zastanawiam się w czym tkwi sekret. Dlaczego w tym domu tak mi dobrze, choć mogę jedynie wirtualnie dać się zaprosić na kawę. Gray opowiada, że urządzając mieszkanie należy pozbyć się wszystkich przedmiotów, których po prostu nie kochamy. Zostajemy z esencją. Proste? Ja odnajduję się w tych wnętrzach, a wy?
zdjęcia pochodzą z konta IG Gray Benko
rozmawiała: Kasia Karaim