kino dzieci

Dom jak z „Basi”

Rozmowa z Karoliną Szymańską, autorką bloga Our Little Adventures

Dom jak z „Basi”
Kinga Hołub

Codzienność Karoliny Szymańskiej, jej męża i dzieci to najtrafniejszy kontekst dla zbliżającej się premiery filmu „Basia 3”. Przeczytajcie i zobaczcie, co łączy, a co dzieli rodzinę Karoliny i filmowej Basi.

O tym, jak przygody i przeżycia ulubionej postaci filmowej przeplatają się z codziennością jej fanów. O tym, jak ważny jest w życiu balans i umiejętność zatrzymania się oraz przepracowania nadarzających się kłopotów. O najcenniejszym rodzinnym wsparciu, które tylko wzrasta w obliczu groźnego wypadku i pobytu w szpitalu. O tym wszystkim rozmawiam z Karoliną, mamą Marianny, Jasia i Basi, autorką bloga Our Little Adventures, która odnalazła wiele cech wspólnych pomiędzy swoją rodziną a rodziną filmowej Basi. Chodźcie posłuchać.

*

Opowiedz proszę o waszych ostatnich przeżyciach ze szpitalem.

W połowie września Marianka miała wypadek na placu zabaw. Przewróciła się, upadła plecami na ostry kant drewnianej konstrukcji. Okazało się, że jej nerka pękła na dwie części. Wytworzył się też masywny i niebezpieczny krwiak.

Jak się trzymacie? 

Ostatnie tygodnie były dla nas bardzo trudne. Wypadek Marianki zmienił nie tylko naszą codzienność, ale też uzmysłowił nam, jak w ciągu jednej chwili cały nasz świat może stanąć na głowie. Z drugiej strony bardzo nas ta sytuacja umocniła jako rodzinę. Wiemy, że w najtrudniejszych chwilach możemy na siebie liczyć i że wokół nas jest mnóstwo ludzi, którzy są gotowi nam pomóc i robią to zupełnie bezinteresownie. Dużo też dowiedzieliśmy się o sobie nawzajem: Marianka okazała się niezwykle dzielną wojowniczką, Jasiek pełnym empatii i wielkiej tęsknoty bratem, a Basia po raz kolejny udowodniła nam, że tylko spokój i bezgraniczna wiara w to, że musi być dobrze, może nas uratować.

 

Czy potrafisz określić w czasie, kiedy zaczęło się wasze zainteresowanie serią Basinych książek Zofii Staneckiej i Marianny Oklejak? 

My się „Basią” nie interesujemy. My „Basię” po prostu kochamy! Serię książek o tej zwyczajnej niezwyczajnej dziewczynce poznaliśmy, kiedy Marianka zaczęła chodzić do przedszkola. Szukałam wtedy książek, które pozwoliłyby nam przepracować różne trudne emocje, pojawiające się u takich coraz bardziej samodzielnych i mających swoje zdanie maluchów.

To za co kochacie „Basię”?

Za wiele rzeczy. Przede wszystkim za to, że zarówno Basia, jak i cała jej rodzina i przyjaciele są tacy jak większość z nas. Mają te same problemy, te same zmartwienia i rozterki. Dzieci są po prostu dziećmi z całym wachlarzem emocji, a rodzice rodzicami, którzy chcą dla nich jak najlepiej, ale nie zawsze im wychodzi. Czasem wygrywa zmęczenie, złość czy zniecierpliwienie. Książkowy świat nie jest wyidealizowany. Ludzie, którzy otaczają rodzinę Basi są bardzo różni. Jedni fajni, ciepli i serdeczni jak Anielka i jej mama czy dziadkowie Basi. Inni źli, aroganccy i gburowaci, krzywdzący innych, tak jak w „Basi i Titim” czy w „Basi i lecie pod psem”. Dzięki temu, czytając wspólnie z dziećmi te różne historie, możemy je sobie bezpiecznie oswajać.

Już za chwilę premiera trzeciej części filmowych przygód Basi i wiem, że się na nią wybieracie. Zakładam, że byliście na poprzednich filmach z tej serii.

O tak, my bardzo często chodzimy z dziećmi do kina. Ostatnio obejrzeliśmy „Mojego przyjaciela Ufika”, przepiękną plastycznie i bardzo wzruszającą opowieść o wielkiej sile przyjaźni 10-letniego chłopca z wesołym kosmicznym psem. Oczywiście na dwóch poprzednich „Basiach” też byliśmy. Chcieliśmy się przekonać, jakim głosem przemówi książkowa Basia, czy nasze wyobrażenie o niej pokryje się z wyobraźnią twórców filmu.

I jak zareagowały dzieci?

Pokochały filmową Basię równie mocno, co tę z książki. Wspólne wycieczki do kina, teatru czy do muzeum są dla nas świetną okazją do pokazania dzieciom, że instytucje kultury są fajnymi miejscami, gdzie po prostu się chodzi. Tak samo jak na plac zabaw, rower czy na basen. Bardzo w to wierzę, że im wcześniej dzieci się o tym przekonają i nabiorą po prostu nawyku uczestnictwa w kulturze, tym szybciej wyrosną na świadomych odbiorców kultury.

 

Pełna zgoda. Powiedz jeszcze, w jakim stopniu przygody Basi odnoszą się do waszej codzienności? 

One niemal w 100% pokrywają się z tym, z czym mierzymy się na co dzień. Dodatkowo, odcinki w kinie i same opowiadania są krótkie, a przez to przystępne w formie dla przedszkolaków. W sam raz na spontaniczne wyjście do kina, albo wieczorne czytanie i wspólne rozkminki zaraz po nim. Później, przed snem nasze dzieciaki zawsze mają mnóstwo małych i dużych przemyśleń. To też taki superczas na spokojną rozmowę po całym dniu pełnym emocji, wyciszenie się, uporządkowanie pewnych spraw. Bohaterowie „Basi” mają lepsze i gorsze dni, czasem nie wiedzą, jak mają rozwiązać jakiś problem, czasem nie robią nic i rozwiązanie przychodzi samo. Ich świat jest różnorodny, pełen kolorów, radości i smutków, wyzwań, którym mali i duzi stawiają czoła. Rodzice balansują pomiędzy pracą i domem, znajdowaniem czasu dla dzieci i dla siebie nawzajem. Dzieciaki uczą się świata dorosłych, próbują radzić sobie z nowymi i nieznanymi emocjami. Marianka z Jasiem widzą, że nie tylko oni mają swoją listę obowiązków domowych – książkowi Basia i Janek też przez to przechodzą.

Tak jak w odcinku „Basia i bałagan”. A ty, podobnie jak mama Basi, łączysz obowiązki związane z wychowaniem trojga dzieci i pracą zawodową.

Dokładnie tak. Mama Basi, tak jak teraz ja, pracuje z domu, przed komputerem. Dzieci starają się wtedy nie przeszkadzać, ale tak jak w odcinku „Basia i Mama w pracy”, nie zawsze im to wychodzi. A ja, tak jak Mama Basi, nie zawsze jestem szczęśliwa z tego powodu. I właśnie za to uwielbiam serię o „Basi” – rodzice nie są i wcale nie muszą być idealni. Czasem wygrywa zmęczenie i zniecierpliwienie, bywa, że mimo największych starań podniesiemy głos, a potem bardzo żałujemy i rozmawiamy o tym, co się stało. Mimo ogromnej miłości do dzieci, czasami po prostu mamy dość. Popełniajmy błędy i potem tego żałujemy, starając się znaleźć rozwiązanie. I to jest fajne. Nikt nie koloryzuje rzeczywistości. Są górki i dołki.

Jasne, ale jest też coś, co twoją i Basiną rodzinę dzieli. Po pierwsze zamiast żółwia macie psa. W dodatku bardzo fajnego psa Makarona. A drugim czynnikiem jest wasza sportowa aktywność. Bohaterowie filmu i książki są – mimo całej sympatii – raczej statyczni. Poza kilkoma epizodami ze spacerem czy okazjonalnym wyjściem na zajęcia baletowe i flamenco, nie przypominam sobie sportowych eskapad. Jak wam się to udaje, skąd macie tyle energii?

Nasza aktywność wynika chyba po prostu z podejścia do życia, z potrzeby bycia w ciągłym ruchu, rozwijania się i odkrywania nowych rzeczy. Poza tym zauważyliśmy, że wspólne aktywne spędzanie czasu to idealna okazja do budowania więzi z dziećmi, pokazywania im, że wspólna jazda na rowerze, chodzenie po górach czy podróżowanie i bycie w tym razem to ogromna wartość. I że na tym można dużo zbudować: wiarę w siebie i we własne możliwości, zaufanie do bliskich osób, dużą otwartość na doświadczenia. Dodatkowo, jeśli my, rodzice, robimy coś po raz pierwszy i nie od razu nam wychodzi, to dzieciaki widzą, że pewne rzeczy wymagają czasu, trzeba w nie włożyć trochę wysiłku.

Prawda. Fajnie gdy dzieci widzą, że rodzicom pierwsze kroki w nowych dla nich dziedzinach też sprawiają trudności.

Myślę sobie też, że – paradoksalnie – właśnie ten nasz aktywny tryb życia zaprocentował u Mani, kiedy była w szpitalu i przez 3 tygodnie musiała leżeć na plecach niemal bez ruchu, podłączona do różnych rurek i kabelków. Zastanawiałam się, skąd bierze tyle siły i cierpliwości, by to wszystko wytrzymać. Jestem coraz bardziej przekonana, że ona po prostu wiedziała, że tak trzeba. Gdzieś tam w swojej głowie miała zakodowane, że jak wchodziła na wielką górę czy uczyła się jeździć na nartach, to też było jej trudno na początku, miała chwile zwątpienia i wielokrotnie chciała rezygnować. A jednak dała radę. Myślę, że to jej bardzo pomogło wytrwać. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że dzieci są dużo mądrzejsze i bardziej dojrzałe, niż nam się wydaje. Wystarczy im tylko zaufać.

Dużo zdrowia dla was i dzięki za rozmowę.

*

Kinowa premiera „Basi 3” już 8 listopada. Tutaj możecie obejrzeć zwiastun.