Czy to depresja, czy tylko baby blues?
Rozmowa z położną i przyszłą seksuolożką Stefanią Kumor
Kiedy coś przeszkadza w osiągnięciu wyżyn szczęścia, choć wszystko aż o to woła, nie bagatelizuj sprawy. Jesteś w ciąży albo jesteś świeżo po porodzie? Masz prawo czuć dużo i prosić o wsparcie.
Ciąża, poród, połóg. Taki ciąg, w który wchodzisz ze świadomością, że musisz go w całości zaliczyć. Że nic cię nie ominie. A potem opieka nad rosnącym w tempie torpedy dzieckiem. To wszystko wyzwala w kobiecie ogrom emocji tak różnych, że to aż nie fair. W takim czasie, kiedy wszystko się zmienia i buzuje, kiedy następują rewolucje, wzloty i załamki, kiedy jesteśmy wrażliwe jak rozmiękczony papierek lakmusowy, dochodzi ogromny ciężar i presja, by się szybko poskładać. Za długo chlipać z radości, żalu, gniewu, samotności i bólu nie wolno, bo tu czeka nowy człowiek i nowa rodzina. Partner przeistacza się w tatę waszego dziecka, a ile zostawił sobie miejsca na partnerowanie? A ty, mamo, pamiętasz, że jesteś także partnerką? Łatwo zapomnieć, mijać się przy zmywarce i nie zaczepiać, nie wtulać się w ukryte za wełnianym swetrem plecy. Przecież fajne plecy.
Gadam z położną i studentką seksuologii, Stefanią Kumor. Rozmawiamy o rozpoznawaniu sygnałów dawanych przez ciało, o lęku przed seksem po porodzie oraz o wsparciu i zainteresowaniu, jakie rodzice powinni sobie nawzajem dawać.
*
CZY JESTEM ZŁĄ MATKĄ?
Wpisuję w wyszukiwarkę hasło: „zaburzenia psychiczne w ciąży”. Pierwszy wynik to artykuł o tym, że co czwarta kobieta je ma. Czy w środowisku lekarskim, w którym wciąż przebywasz, to zjawisko traktowane jest poważnie?
Problem depresji jest coraz bardziej nagłaśniany w społeczeństwie. A prawdą jest, że częściej na depresję chorują kobiety niż mężczyźni. Tendencję do zachorowań mają osoby z wyższym wykształceniem. Mimo wszelkich danych, jakiekolwiek by nie były, rozpoznanie i leczenie depresji – szczególnie u kobiet w ciąży i po porodzie – jest bardzo trudne.
Dlaczego?
Składa się na to wiele elementów. Bardzo często kobiety nie mówią głośno o swoim samopoczuciu, obwiniając huśtawkę nastroju wahaniami hormonów. Boją się też reakcji bliskich osób, zastanawiają się, czy zostaną zrozumiane. Obarczają się poczuciem wstydu: czy to, że źle się czuję, mam kiepski nastrój, nic mnie nie cieszy, oznacza, że jestem złą matką? Niestety również podczas wizyt u ginekologa nie ma zwyczaju rutynowego diagnozowania depresji. Zjawisko samej depresji nie jest bagatelizowane wśród osób pracujących w opiece zdrowotnej, ale prawdą jest, że nie zawsze można ją wychwycić i nie zawsze o niej wiemy.
Jak często twoje pacjentki decydują się terapię w ciąży? Jakie są ku niej wskazania i jak przebiega leczenie?
W zależności od tego, gdzie leży przyczyna, terapia w ciąży jest zalecana każdej osobie, która odczuwa potrzebę pomocy specjalisty. Jeśli jednak mówimy stricte o depresji w okresie ciąży, to zawsze w pierwszej kolejności wykorzystuje się metody psychoterapeutyczne, dopiero później bierze się pod uwagę farmakoterapię. Kobiety chorujące na depresję sprzed ciąży absolutnie muszą być pod opieką psychiatry i psychologa w czasie trwania ciąży, a także po porodzie. Zawsze warto pamiętać, że ryzyko wystąpienia depresji wzrasta wówczas, kiedy w przeszłości występowały już jakieś epizody. Nigdy nie powinno się zatajać takich informacji przed lekarzem bądź położną prowadzącym ciążę. Znacznie łatwiej jest wtedy obserwować pacjentki, zwracać uwagę na ich nastrój, pytać o samopoczucie.
Czasem to wynika ze wstydu. Jestem w ciąży, jestem siłaczką, wszystko mogę. Aż tu nagle trzeba się przyznać do słabości.
To absolutnie zrozumiałe, że mówienie o chorobach psychicznych jest krępujące, ale szczerość i rozmowa mogą jedynie pomóc, nigdy zaszkodzić. Z badań wynika, że lepszą skuteczność przynosi terapia indywidualna niż grupowa. Częściej też wykorzystuje się terapię interpersonalną od terapii poznawczo-behawioralnej.
*
NIE BĄDŹ STRACHAJŁO!
Czego najczęściej boją się kobiety w ciąży? Czego te w pierwszej, a czego te w następnych, i czy wrzucenie ich do jednej kategorii to nie jest nadużycie? No bo trzecie dziecko w drodze to już jednak inna sytuacja niż ta z drugim.
Rzeczywiście – wrzucanie kobiet do jednego wora zdecydowanie nie jest właściwe. Każda pacjentka, bez wyjątku, powinna być traktowana indywidualnie. Ale! Każda ciąża, każdy poród, każde dziecko to odrębna historia, absolutne indywiduum. Będąc w pierwszej ciąży, kobiety nie wiedzą, czego się spodziewać, dlatego towarzyszy im na ogół mieszanka ekscytacji i przestrachu. I oczywiście – pierwsze porody zazwyczaj różnią się od tych trzecich, ale nigdy nie można zakładać, że skoro za pierwszym i drugim razem wszystko było w porządku, to za trzecim razem NA PEWNO też tak będzie. Nie powinno się też nastawiać negatywnie, w żadnym razie nie o to chodzi! Rzecz w tym, że nigdy nic nie wiadomo NA PEWNO. Zatem zawsze trzeba mieć otwarty umysł, oczy, serce. Dotyczy to zarówno samych kobiet ciężarnych, jak i osób, które towarzyszą im w tym czasie – najbliższych, lekarzy, położnych. Szczególnie, jeśli mówimy o zaburzeniach psychicznych, trzeba zachować szczególną uważność.
No więc, czego obawiają się kobiety tuż przed porodem?
Mam wrażenie, że wszystkiego, choć rzeczywiście liczba przebytych ciąż i porodów minimalizują ten strach. Boją się o zdrowie dziecka i swoje własne, martwią się o przebieg porodu, tym, czy będą potrafiły zaopiekować się swoimi dziećmi, czy zdołają wychować ja na wartościowych ludzi. Mogłybyśmy zrobić na ten temat kolejną rozmowę, bo mam wrażenie, że to temat rzeka i że ważną rolę w minimalizowaniu tego strachu odgrywają ginekolodzy, położnicy, położne i wszystkie osoby z otoczenia, w którym przebywają kobiety w ciąży.
Powiedz tylko, jak sobie z tymi lękami radzić, jakie sposoby, bezpieczne dla siebie i dziecka, można stosować?
Może nie powiem niczego odkrywczego, ale odwieczną prawdą jest, że ludzie boją się tego, czego nie znają. I ta prawda dotyczy także kobiet ciężarnych. Dlatego najlepszą walką z tym, co nieznane, jest edukacja. Warto czytać sprawdzone źródła, opierające się na badaniach i faktach, brać udział w zajęciach szkoły rodzenia, porozmawiać z położną i lekarzem, mówić o swoich wątpliwościach i uczuciach. Ja zawsze zachęcam, żeby jak najwięcej rozmawiać ze specjalistami, a jak najmniej konsultować się z forami internetowymi. One oczywiście też mogą okazać się cennym źródłem informacji, jednak doświadczenie pokazuje, że sieją w społeczeństwie ziarno niepewności, wątpliwości i niedomówień. Jeśli jednak mówimy o lękach psychicznych, z którymi trudno jest nam sobie poradzić, zawsze warto udać się do specjalisty – psycholog jest człowiekiem, który pomoże nam zadbać o samych siebie. A inwestycja w siebie to jest zawsze najlepsza inwestycja. Mama, która zadbała o swoją psychikę w czasie ciąży, będzie mogła spokojniej i bardziej świadomie zaopiekować się swoim dzieckiem.
*
PORONIENIE – TEMAT TABU
Tematem, o którym prawie się nie rozmawia jest poronienie. A dotyczy ogromnej liczby kobiet, wg ostatnich badań w ciągu ostatniego roku aż 40 tys. kobiet w samej Polsce. Dlaczego to wciąż jest temat tabu?
Poronienie jest tabu, ponieważ na ogół wiąże się z poczuciem straty, żalem, wrażeniem odosobnienia, niesprawiedliwością, smutkiem, złością, przeżywaniem żałoby. Wcale się nie dziwię kobietom, które utraciły swoje dzieci, że nie mają ochoty opowiadać wszystkim dookoła o swoich przeżyciach. Śmierć dziecka jest zawsze trudna, więc takim matkom, a także ojcom (nigdy nie wolno ich pomijać) należy się szacunek, wyrozumiałość, a w warunkach szpitalnych – w miarę możliwości – stworzenie intymnej atmosfery.
Gdzie szukać wsparcia w takim przypadku?
W dużych miastach w Polsce szpitale ginekologiczno-położnicze na ogół świadczą pomoc psychologiczną w przypadku poronień lub martwych urodzeń. Rzecz ma się zupełnie inaczej w mniejszych ośrodkach. Często się o tym zapomina i rzadko się o tym mówi, że porody odbywają się nie tylko w pięknych, odnowionych szpitalach w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu, ale także w małych szpitalach powiatowych, gdzie warunki znacząco odbiegają od tych wymarzonych i katalogowych. W takich szpitalach z reguły nie ma możliwości, aby porozmawiał z nami psycholog, znający się na tego typu problemach. W takim wypadku powinno się poszukać pomocy na własną rękę. Jeśli i na to nie ma środków lub możliwości – należy w spokoju przeżyć swoją żałobę, dać sobie czas. Najbardziej optymistycznym scenariuszem byłoby, gdyby każda kobieta otrzymała chociaż wsparcie od najbliższych, pełne ciepła i zrozumienia. Częstym zjawiskiem wśród kobiet, które utraciły swoje dziecko, jest silne poczucie winy. Bardzo ważne w procesie godzenia się ze stratą jest wzmacnianie w kobiecie przekonania, że to nie była jej wina. Dlatego polecam wszystkim rodzicom wszelkie grupy wsparcia, one są w stanie wiele zdziałać.
*
PORÓD, CZYLI WIELKIE ROZDZIELENIE
Poród to, poza wielkim wydarzeniem fizjologicznym, spore wyzwanie dla kobiecej psychiki. Nagle opuszcza nasze ciało człowiek, który w nas żył przez 9 miesięcy. A my mamy to tak spokojnie zaakceptować i jeszcze się z tego cieszyć. Nie uwierzę, że wszystkim nam przychodzi to z łatwością. Jak sobie to najlepiej wytłumaczyć, żeby to rozdzielenie przebiegło jak najmniej boleśnie?
Rozdzielenie, o którym mówisz, jest trudne zarówno dla matek, jak i dla maleństw, które tuliły się do swojej mamy przez całą ciążę, a nagle pojawiły się w kompletnie innym świecie – zupełnie nowym, jasnym, zimnym. Do tej pory było im ciepło, ciemno, ciasno. Słyszały miarowe, kojące bicie serca swojej mamy. Tak więc sytuacja jest ciężka dla obu stron. Godzenie się z nową sytuacją to zawsze proces, na który trzeba dać sobie przyzwolenie. Myślę, że przebycie tej drogi może ułatwić teoria „czwartego trymestru”, która zachęca do stwarzania dziecku warunków podobnych do tych w brzuchu mamy. Stosowanie zaleceń dotyczących ciasnego spowijania malców, szumienia, odpowiedniego układania w łóżeczku, kołysania i ssania, stwarza możliwość niemalże ciągłej bliskości matki i dziecka. Większość mam, które spotykam na swojej drodze są szczęśliwe, że w końcu urodziły – ostatnie tygodnie ciąży bywają trudne. Mimo tej radości, odczuwają również wielkie pragnienie ciągłej bliskości. I nic nie stoi temu na przeszkodzie! Karmienie piersią na żądanie, kangurowanie, noszenie w chuście – wszystko to sprawia, że możemy się z naszym maluchem tulić tak często, jak tylko się da, a dodatkowo stwarzamy mu poczucie bezpieczeństwa i wytwarzamy więź.
A jeśli temu rozdzieleniu towarzyszy smutek, którego nie sposób zdetronizować radością? Czy to jest baby blues? A może depresja porodowa? Mam wrażenie, że jedno i drugie świadczy o poważnych problemach, ale to pierwsze ktoś świadomie upupił. Jak jest naprawdę?
Tuż po porodzie, na ogół między 2. a 4. dobą, może pojawić się smutek poporodowy, który potocznie nazywa się baby bluesem. Zjawisko i uczucia, które mu towarzyszą są zupełnie NORMALNE. Boryka się z nim około 85% kobiet. Takie uczucie wszechogarniającego smutku i bezradności może potrwać tylko chwilę, choćby kilka godzin, ale również może wydłużyć się do dwóch tygodni.
Co go powoduje?
Smutek poporodowy związany jest głównie z huśtawką hormonów – gwałtownie obniża się poziom endorfin i oksytocyny, które były niezbędne w czasie porodu, wzrasta poziom prolaktyny, wahają się poziomy hormonów tarczycy, po kilku dniach od porodu spada poziom progesteronu i estrogenów. Potrzeba czasu, aby wszystkie poziomy się wyrównały. Za tę huśtawkę płaci się rozdrażnieniem, smutkiem, napadami płaczu, bezsilnością. Najważniejsze, o czym należy pamiętać w związku z baby bluesem, to to, że to nie jest nic groźnego ani nienormalnego. To absolutnie normalne, że kobiety mogą czuć się zagubione – są w nowej sytuacji, niewyspane, zestresowane. Konieczne jest wsparcie i opieka bliskich osób, choć najważniejszą rolę odgrywa partner. Każda kobieta, która przeżywa smutek poporodowy powinna mieć możliwość odpoczynku, pójścia na spacer, rozmowy z bliskimi. Prośba do mężów i partnerów – zróbcie swojej kobiecie coś miłego, ugotujcie obiad, odciążcie ją, powiedzcie, że jest wspaniała, silna i naprawdę niesamowita. W końcu urodziła małego człowieka, należy jej się!
A jeśli to nie pomaga? Jak rozpoznać depresję poporodową?
Z depresją poporodową jest już zupełnie inaczej – NIE MINIE SAMA. O ile baby blues nie wymaga leczenia farmakologicznego ani konsultacji z psychiatrą i psychoterapeutą, o tyle depresji poporodowej absolutnie nie można bagatelizować. Im szybciej zauważymy niepokojące objawy i zgłosimy się do specjalisty, tym szybsze będzie leczenie, a rokowanie znacznie bardziej pomyślne. Do takich właśnie, niepokojących objawów, należą: trudności ze snem i zasypianiem, ciągłe wyrzuty sumienia, obniżony nastrój, izolowanie się od otoczenia, narzekanie na brak wsparcia, brak zainteresowania dzieckiem, zaburzenia odżywiania. Objawy depresji poporodowej pojawiają się znacznie później niż baby blues, ponieważ w ciągu kilku tygodni od porodu (źródła podają, że choroba rozwija się w ciągu 6 miesięcy po porodzie). Z wszelkimi wątpliwościami i objawami należy zawsze udać się do specjalisty. W zależności od stopnia nasilenia choroby, depresję poporodową leczy się za pomocą psychoterapii, farmakoterapii i/lub elektrowstrząsów. Te ostatnie, choć mogą kojarzyć się bardzo nieprzyjemnie, są bezpieczną i, dającą niezwykle skuteczne efekty formą leczenia.
*
KOCHAJ SIĘ
Wiem, że zdecydowałaś się na dodatkowe studia z seksuologii żeby patrzeć szerzej na kobiecą fizjologię i ich potrzeby. Powiedz proszę, kiedy jest dobry moment z psychologicznego, ale też fizjologicznego punktu widzenia, by uprawiać seks po porodzie?
Zanim zacznę odpowiadać bardziej szczegółowo, odpowiem banalnie – seks jest ważny. Bliskość i relacja, którą wypracowują sobie rodzice, ma bardzo realny wpływ na wychowanie dzieci, już od pierwszych dni życia dziecka. Maluch może nauczyć się miłości tylko wtedy, kiedy będzie mógł patrzeć na dobrą i zdrową relację swoich rodziców. Dlatego ważne jest, aby odbudowywać bliskość intymną po porodzie tak szybko, jak tylko jest to możliwe.
Czyli kiedy?
Teoria mówi, że pary powinny zachować wstrzemięźliwość seksualną aż do zakończenia połogu, czyli przez pierwsze 6 tygodni od porodu. Ale to tylko teoria, bo wszystko zależy od tego, jak czuje się kobieta – psychicznie i fizycznie. Jeśli poród był długi i trudny, a obrażenia krocza rozległe, może się okazać, że z seksem będzie trzeba zaczekać trochę dłużej. Natomiast wszystkim kobietom, bez względu na przebieg porodu, zalecam wizytę u urofizjoterapeuty. Ćwiczenia mięśni dna miednicy i pomoc specjalisty w ich regeneracji, może zdecydowanie wpłynąć na jakość seksu po porodzie. Podczas porodu, kiedy główka dziecka przeciska się przez kanał rodny, mogą zostać uszkodzone nie tylko mięśnie dna miednicy, ale także ich unerwienie. Jeśli nie zajmiemy się odpowiednią rehabilitacją, kobiece odczucia seksualne mogą być znacznie zmniejszone. Dlatego bardzo zachęcam do zaopiekowania się własnym ciałem – właśnie pod tym kątem.
Jak o tym rozmawiać z partnerem?
Warto gruntownie przegadać pierwsze razy po porodzie. Więcej mówić ma kobieta, a mężczyzna uważnie jej słuchać. Nie wiem, czy to brzmi dobrze czy źle. I ta wizja nie wydaje się być ani romantyczna, ani spontaniczna. Ale to ważne, naprawdę. Aby nie zrazić kobiety nieprzyjemnym, bolesnym seksem, musi nastąpić między kochankami KOMUNIKACJA.
A skąd ten ból?
Po porodzie obniża się poziom estrogenów odpowiadających za rozciągliwość i lubrykację pochwy. Jeśli seks jest dla kobiety bolesny i nieprzyjemny, warto pomyśleć nad wizytą u ginekologa i/lub zakupieniem środków nawilżających. Trzeba też przegadać kwestię pozycji – kobieta powinna wybrać taką, w jakiej będzie czuła się najbardziej komfortowo, a także będzie mogła kontrolować szybkość i głębokość penetracji członka w pochwie. Częstym problemem jest chęć zaspokojenia potrzeb seksualnych jednej strony, kiedy druga nie jest jeszcze gotowa. Warto być dla siebie wyrozumiałymi i potrafić wczuć się w sytuację swojego partnera/partnerki. To jest naprawdę niezwykle ważne, bo szczere rozmowy mogą tylko i wyłącznie zaprocentować w przyszłości.
Bez empatii trudno cokolwiek odbudowywać czy budować na nowo. Zwłaszcza w dziedzinie seksu, gdzie jest tak wiele punktów widzenia i uczuć. Gdzie dużą rolę gra ciało i lubienie tego ciała.
Dokładnie, kwestia seksu po porodzie nie jest jednoznaczna. Nie ma na to jednego, dobrego rozwiązania i jednej słusznej drogi. To jest zawsze sprawa dwóch osób i te dwie osoby muszą udowodnić sobie, że są dla siebie ważne i rozumieją swoje wzajemne potrzeby. Bo z fizjologicznego punktu widzenia, do seksu można wrócić wtedy, kiedy wszelkie zmiany z czasu ciąży, powrócą do swojego stanu sprzed niej. W teorii brzmi to pięknie, a w praktyce to wygląda zupełnie inaczej. Kobieta musi pogodzić się z tym, że jej ciało po ciąży ma inny kształt, być może jest mniej jędrne. Natomiast mężczyzna musi przygotować się na to, że powrót do figury sprzed ciąży będzie trwał pewien czas, że to będzie proces. A może to ciało już zawsze będzie wyglądało inaczej?
Co chciałabyś powiedzieć kobietom i mężczyznom, którzy dopiero co zostali rodzicami, ale przecież wciąz są partnerami? Jak o tym nie zapomnieć?
Apel do kobiet – nie odsuwajcie mężczyzn od siebie, kiedy po porodzie w samym centrum życia jest nowy, mały człowiek!
Apel do mężczyzn – dajcie kobiecie czas na odnalezienie się w nowej przestrzeni i pomóżcie podbudować jej poczucie własnej wartości.
Dziękuję, Stefanio.
*
Stefania Kumor – absolwentka II Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Batorego w Warszawie i położniczych studiów magisterskich na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Po obronie pracy magisterskiej wybrała się na studia podyplomowe na SWPS-ie w Poznaniu, na kierunek seksuologia praktyczna. Uwielbia wszelkie tematy związane z laktacją, rozwojem seksualnym dzieci i edukacją seksualną. Jest wdzięczna, że wybrała właśnie taką drogę w życiu, bo dzięki niej ma wszystko to, co najbardziej sobie ceni – kontakt z drugiem człowiekiem i możliwość niesienia pomocy. W chwilach wolnych podróżuje, hasa po górach i lasach, czyta reportaże, robi zdjęcia analogowe i tka makatki. Marzy jej się gromadka dzieci i dom na odludziu.
*
Zdjęcia: Ola i Kuba Słoneccy
Strona internetowa/Instagram