asd
Siostrzeństwo, powtórne macierzyństwo, nowy związek. Wszystko naraz. Jak dać drugiemu dziecko wszystko nie zabierając nic pierwszemu? I jak w tym wszystkim nie zapominać o sobie?
Patrycja Trząska jest mamą 6,5-rocznej Julii oraz 6-tygodniowej Zosi. Trochę już w swoim życiu widziała, dużo czuła, a od niedawna buduje swoją historię od nowa, w nowym czteroosobowym składzie. Jak sama przyznaje, łatwo nie jest, jest trochę lęków o przyszłe relacje między siostrami, ale jest też dużo chwil troskliwości, które te starszaki rozwiewają i robią miejsce na zaufanie. Lubię słuchać o mierzeniu się ze zmianą i z trudnościami, o rośnięciu w siłę, o rośnięciu w miłość. Fajnie się składa, bo Patrycja tak ładnie opowiada, zarówno słowem, jak i obrazkiem. Wspiera nas tutaj piękny siłacz: marka Dear Sophie ze swoimi rozbrajającymi printami i milusińskimi tkaninami. Posłuchajcie i zobaczcie.
*
Miedzy twoimi dziewczynami jest spora różnica wieku, czujesz wsparcie Julii przy opiece nad Zosią? Jak przyjęła fakt, że już nie będzie jedynaczką?
Julię urodziłam w New Jersey, gdzie mieszkałam z moim ówczesnym mężem i jej tatą. Po naszym rozstaniu wróciłam do Polski. Najbardziej martwiła mnie wtedy myśl, że być może już nigdy więcej nie zostanę mamą. Ale było nam dobrze we dwie, razem poukładałyśmy sobie świat. I wtedy pojawił się Sebastian. Przyjaźniliśmy się na studiach i nagle i wrócił do naszego rodzinnego miasta. Pomógł mi gdy kupiłam mieszkanie, później przywiózł żywą choinkę na święta i tak jakoś stał się częścią naszej codzienności (śmiech).
Wiedział, że pragniesz drugiego dziecka?
Tak, od razu mu powiedziałam, że rodzeństwo dla Juli to moje największe marzenie. I w końcu udało się.
Jak to przyjęła Julia? Była radość czy zazdrość?
Julii powiedzieliśmy, że jestem w ciąży gdy byłam w 5. miesiącu i gdy już wiedzieliśmy, że to będzie dziewczynka. Początkowo włączył się Julii syndrom jedynaczki, ale gdy dowiedziała się, że to będzie siostra bardzo się ucieszyła. To była chyba nasza karta przetargowa – podejrzewam, że z chłopcem nie byłoby tak łatwo ją przekonać, że rodzeństwo to najlepszy prezent jaki można dostać.
Uff, potem wszystko poszło już z górki?
O tak! Do końca ciąży czytałyśmy do brzuszka, opowiadałyśmy Zosi jak to będzie, kiedy zamieszka z nami i staraliśmy się nie tracić nic z naszej wcześniejszej aktywności, a więc wyjazdów w góry wiosną i nad morze latem. Lato było cudowne. Julia podczas naszych wyjazdów opowiadała Zosi jak to będzie gdy za rok już będziemy we czwórkę. Po porodzie przyszła do szpitala i najbardziej naturalnie jak to tylko dziecko potrafi, przywitała ja na tym świecie. To ja miałam więcej dylematów i wątpliwości jak pogodzić życie z dwójką i jak ogarnąć to wszystko tak, żeby żadna z nich nie czuła się pominięta. Żeby Zosia miała moją uwagę teraz, gdy najbardziej tego potrzebuje, gdy uczy się świata. Ale też żeby Jula miała mnie w takim natężeniu i ilości, w jakiej byłam dla niej przez ostatnie 6 lat.
Ambitnie.
Nie jest łatwo (śmiech). Wyobrażenia i chęci czasem muszą ustąpić miejsca realiom i rutynie dnia codziennego. Więc to ja ciągle się tego uczę i staram traktować wszystko bardziej na luzie, bez planu od A do Z, jak to było kiedyś. Jula jest cudowną starszą siostrą. Jest bardzo wyrozumiała i pomocna. I serio, ani razu odkąd wróciłyśmy ze szpitala nie okazała zazdrości.
Kochane to. Opowiedz mi jeszcze o twoim sposobie na rejestrowanie codzienności. Co zwraca twoją uwagę i prosi się o obecność w kadrze?
Chcę zatrzymywać szczególnie nasze intymne kadry, bo one tak szybko ulatują. Trzymamy je w domowym archiwum, pielęgnujemy w ten sposób wspomnienia, które pewnie za kilkanaście lat nie będą już w naszej głowie tak wyraźne. Nasze wyjazdy, bycie razem, wspólny czas, bo to jest najważniejsze. Nie to ile lajków mamy na IG, bo właśnie napisałam coś, co spodobało się innym. Ale to, że gdy patrzę na te nasze kadry, to widzę nas. Nie gonimy za tym, co jest na topie, lubimy prostotę. I chyba nauczona doświadczeniami mojego życia bardziej cenię bliskich i wspólny czas niż jakiekolwiek materialne aspekty życia. Wiem już, że dużo więcej znaczy być niż mieć i to chcę właśnie utrwalać na zdjęciach. Ta bliskość, relacje naszej patchworkowej rodziny i bycie dobrym pomimo tego, co cię w życiu spotyka.
*
Zosia ma na sobie spodnie, czapę i bluzę z motywem rudego liska, kombinezon w sarenki, spodnie khaki i spodnie w grzybki.