Czas wysłać kartki! - Ładne Bebe

Czas wysłać kartki!

asd

Wystarczy kilka dobrych słów, do tego kolorowy rysunek od małych, pamiętających o odbiorcy artystów. Wysyłanie kartek na święta – tych prawdziwych, wrzucanych do pocztowych skrzynek – jest super!

Co roku znajduję w skrzynce kartkę od przyjaciół. Mieszkamy w tym samym mieście, widujemy się w okresie świątecznym, ale ta kartka jest jak uścisk – tu i teraz, kiedy otwieram kopertę i czytam coś tylko dla mnie i mojej rodziny. Wyślemy im , bo kojarzy nam się ze wspólnymi wycieczkami.

Kartka z rozgwieżdżonym niebem poleci bardzo daleko, do kogoś bliskiego, bo mimo że nie mamy szans spędzić tych świąt razem, patrząc na te same konstelacje, jesteśmy obok siebie. Druga bliżej, do dalszych znajomych, wiem, że docenią świątecznego kaktusa. Trzecią zostawimy w skrzynce naszej sąsiadce. To starsza dama, której moje dzieci ciągle tupią po suficie… Może kolędnicy sprawią, że czasem się do nas uśmiechnie?

Kartka to też idealny dodatek do prezentu, zamiast maleńkiego bileciku – wkładamy ją za wstążkę, wpisując w środku coś ciepłego i osobistego.

Szukając wyjątkowych kartek dla swoich bliskich i dalszych, zerknijcie na stronę Pieskota. Znajdziecie tam nieszablonowe grafiki młodych twórców na każdą okazję, tutaj znajdziecie całą listę. Te świąteczne są tak różne, że bez problemu wybierzecie coś dla wujka malkontenta, siostry żartownisi i przyjaciółki ceniącej abstrakcyjne podejście do tematu. Do dzieła! Listonosz jeszcze zdąży je doręczyć.

Jeśli potrzebujecie dodatkowej motywacji, przeczytajcie rozmowę z założycielami tego wyjątkowego sklepu, Kamilą i Markiem. Pięknie mówią o tym, czym dla nich jest taka forma pamięci, którą – jak udało się nam podejrzeć – kultywują razem ze swoimi dziećmi. Sami zobaczcie, a polubicie od razu.

 

*

Czy Pieskot ma jakieś ukryte znaczenie? Skojarzyło mi się to z takim fajnym tworem, który godzi w sobie dwa różne usposobienia.

Pieskot doskonale oddaje dynamiczność naszej relacji (śmiech). Wprawdzie pierwowzorami naszego logo są wiecznie merdająca ogonem Kiszka (należąca do Marka) i posępna 18-letnia Jadwiga (moja), jednak wiele osób odnajduje w tych charakterach podobieństwa do siebie – co jest też sekretem naszego brandingu. On jest nasz. On jest wszystkich. To dlatego nasze logo zaczęło żyć swoim życiem. Postanowiliśmy produkować bluzy, czapki i inne gadżety z psem lub kotem.

Opowiedzcie o sobie, kim jesteście? Co robicie? 

Oboje jesteśmy dyrektorami kreatywnymi w agencjach reklamowych. Na co dzień wymyślamy, w jaki sposób przekonać odbiorców do produktów naszych klientów. Długi czas szukaliśmy dodatkowego pomysłu na biznes, który mógłby połączyć nasze umiejętności zawodowe z pasją do designu i ilustracji. Efektem tego jest Pieskot.

Na pokładzie macie fajnych chłopaków. 

Teddy ma siedem lat i jest innowatorem, wymyśla jakieś niestworzone konstrukcje i potrafi się trochę zżymać, jak mu coś nie wychodzi. Jest też najcudowniejszym starszym bratem pod słońcem, tłumaczy pięć lat młodszemu Fredkowi świat i dzielnie znosi jego humory. Fred – jak to powiedzieć – ma silny charakter… Jest skrajnym wolnościowcem, nie znosi pasów w samochodzie, ale za to ma doskonałą pamięć, potrafi odśpiewać wiele fragmentów zasłyszanych piosenek.

Co się kryje w wysyłaniu kartek?

Dla nas wysyłanie kartek na Święta wykracza poza ten konkretny kontekst. To podsumowanie roku, rodzaj podziękowania za czyjąś życzliwą obecność w naszym życiu.

Mimo że w naszym wieku ma się już sprawdzonych przyjaciół, zdarza się, że w danym roku ktoś szczególnie zasługuje na wdzięczność, ciepło, otuchę. Zdarza się też nam odezwać z ciepłym słowem do kogoś dawno niewidzianego, na wspomnienie niegdysiejszej znajomości.

Wysłanie kartki to nie tylko życzenia – to uznanie, że się o tej osobie myśli, pamięta i pragnie, aby ten kontakt był bliższy. Hasło „Do zobaczenia” to piękne zakończenie każdej kartki.

Wypisujecie je razem z chłopcami, jaki jest ich wkład?

Nasi synowie póki co wolą rysować niż pisać, dlatego kartki wysyłane do dziadków i cioć są bardziej kolorowe w środku niż na zewnątrz. Teddy ma swoje ulubione kartki i to zwykle on wybiera, którą wysyłamy do kogo. A selekcja zazwyczaj nie jest oczywista, co nadaje każdej kartce i każdej okazji niemal zawsze własną nutę.

Jest jakaś historia związana z kartką, którą dostaliście albo wysłaliście, którą wyjątkowo pamiętacie? 

Pamiętam, że z okazji urodzin Fredka dostałam cztery identyczne kartki, prawdopodobnie najładniejszą, jaką można było wtedy dostać. I to tak naprawdę spowodowało, że miałam pomysł na produkcję własnych, niespotykanych kartek na masową skalę. Owszem, na nie jednych targach designu – nawet w Polsce – można kupić piękne kartki. Ale nie na co dzień. I tu jesteśmy my!

Pieskot powstał z potrzeby nieistniejącej kartki?

Zawsze to powtarzamy, że założyliśmy Pieskota, ponieważ nie mogliśmy znaleźć w Polsce kartek w ogóle. To znaczy takich, które chętnie byśmy kupowali i rozdawali. Często przywoziliśmy zapasy zza granicy. Teraz te zagraniczne kartki wydają nam się niewystarczająco ciekawe, bo dla Pieskota stworzyliśmy coś naprawdę specjalnego.

Bardzo podoba mi się to, że kartki z Pieskota są czyste w środku. 

Nasze kartki są starannie wymyślone. Każda pojedynczo. Również staramy się tak dobierać autorów, żeby nasze kartki nie były „przezroczyste”, to dlatego – ku naszemu zaskoczeniu – odkryliśmy, że nie mamy „normalnych” kartek świątecznych. Nasi Mikołajowie są albo na wpół rozebrani, albo spadli z sań, albo przynajmniej jeżdżą na Vespie i gubią prezenty. Za to renifery cierpią na chorobę morską bądź trenują przed sezonem, itd. Nasze kartki naprawdę można umieszczać w różnych życiowych kontekstach. Na przykład kartka Eweliny Skowrońskiej „12 dishes” z barszczem i pierogami najchętniej jest wysyłana za granicę jako charakterystyczny polski akcent polskiej Wigilii. Tak samo jest z innymi „okazjami”.

Pamiętam dziewczynę, która kupiła u nas kartkę na zerwanie – mówiła, że idealnie wpisuje się kontekst jej relacji. To było jajko sadzone w kształcie serca.

To dlatego nasze kartki są czyste w środku – ich przeznaczenie jest otwarte, można samemu nadawać im różne osobiste konteksty i znaczenia.

Lubię poczucie humoru Pieskota. 

Nasi klienci też. Ola Płocińska narysowała dla nas jajko wielkanocne z dwoma żółtkami z dopiskiem: na bogato albo faceta przytulającego karpia. Nigdy byśmy nie przypuszczali, ale furorę robi kartka jej projektu z dziewczynką w sukience komunijnej na rowerze.

Naturalnie jako copywriterzy podpowiadamy też co nieco naszym klientom, nadając każdej kartce bardzo charakterystyczny tytuł.

Jak znajdujecie ilustratorów, z którymi chcecie współpracować? Co was pociąga w ich pracach?

Zaczynaliśmy z grupą zaprzyjaźnionych ilustratorów, których znaliśmy z pracy w reklamie. Do dziś zgłasza się do nas wielu twórców, staramy się ich dobierać w taki sposób, żeby Pieskot jako marka był różnorodny stylistycznie. Każdy z nich ma coś do powiedzenia i nie ukrywa swojej osobowości czy poczucia humoru w komercyjnym przecież projekcie, jakim są nasze kartki. I za to ich najbardziej cenimy. Mamy w notesie listę autorów, których bardzo byśmy chcieli mieć w naszym gronie i choć jeszcze nie udało nam się namówić ich na współpracę, wierzymy, że to kwestia czasu.

Współpracujecie tylko z polskimi ilustratorami?

To dla nas ważny i strategiczny element. Nie wszyscy żyją w naszym kraju, ale wszyscy z niego pochodzą. To nasz taki mały, wypełniony miłością patriotyzm lokalny. Bez nadęcia.

Jak wygląda wasze zamówienie? 

Ilustratorzy chętnie z nami współpracują, bo mamy zasadę, że to nie my narzucamy motywy. Jedynie prosimy o prace w temacie: święta, ślub, urodziny, etc. Ilustrator zawsze ma swoją wolność i swój projekt.

A tę wolność i kreatywność czuć w każdej naszej kartce…

Dziękuję za rozmowę. Dobrych świąt!

Wiecie już którą kartkę i do kogo wyśłać? To może być początek pięknej historii…

Tutaj znajdziecie wszystkie świąteczne kartki Pieskota, a w naszej selekcji 12 naszych ulubionych.

Tekst: Paulina Filipowicz

Zdjęcia: Kasia Rękawek 

 

 

Powiązane